Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2023, 15:23   #22
killinger
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
To nie moja ręka

Bolała go pięta. Każdy szybki, wydłużony krok wysyłał wnerwiające komunikaty do mózgu. Zdarty naskórek w enigmatyczny sposób stał się jego przyjacielem. Po pierwsze, zgodnie z zasadą zwalczania ognia ogniem, ból potrafi zagłuszyć inny ból. Cholerny odcisk pozwalał choć częściowo stłumić cierpienie pokiereszowanego serducha. Po wtóre chciał teraz cierpieć, chciał pokutować, poddać się gotowaniu we wrzącym oleju, przełknąć roztopiony ołów, czy też zmierzyć się z azjatycką rozrywką w formie wściekłego szczura przegryzającego się przez wnętrzności.

Zasłużył na wszystko, na każdą możliwą karę, na wszelkie konsekwencje.
Na siódmy krąg Piekieł, zarezerwowany dla zdrajców.

Kornelia. Kochana, jedyna, bliska, wspaniała, otwarta, mądra, elokwentna, bliska. Ach, tak, bliska już było.

Może już nigdy nie będzie bliska. Może już zwyczajnie zatrzasnęły się wrota, których nie będzie w stanie wyważyć, siłą, fortelem, czy cierpliwością. Zdradził ją, nie wiedząc nawet o tym. Nikt w życiu nie uwierzy w jego tłumaczenia, nikt nie znajdzie w nich krzty sensu, nikt nie uzna za wiarygodne, nikt nie znajdzie okoliczności łagodzących.

Kiedy stanęła w drzwiach, zaspana i dziewczęca, kiedy omiotła wzrokiem sytuację, kiedy przestałą gapić się na wyuzdaną kobietę, spojrzała w jego stronę.

W jej oczach zapłonął prastary, słowiański wkurw.

Kacper w obliczu tego spojrzenia czuł się malutki i bezbronny, jak kostka lodu na patelni. Boże, nie pozwól by wybuchła, daj mi jakoś się wytłumaczyć!

Czy Bóg nie miał dość takiego skamlenia? Przecież Kacper nawet w niego nie wierzył, co i tak nie miało znaczenia wobec faktu nieistnienia Boga, jak zatem mógłby ów nieistniejący Bóg mógł pomóc chłopcu w tej strasznej potrzebie? Co biedny młodzian miał zrobić? Czy miał większe szanse niż mieszkaniec Nowego Orleanu w konfrontacji z Katriną kategorii piątej? Czy jakikolwiek mężczyzna przyłapany tak bezpośrednio na gorącym uczynku, miałby jakiekolwiek szanse u kobiety? Zwłaszcza tak straszliwie zawiedzionej i wściekłej jak Kornelia w tej chwili?

Pozostawało zatem działać. Tylko w jeden sposób mógł przetrwać - musiał kupić sobie czas. Zrozumiał, że wszystko wisi na włosku, że jego uczucie, które miał nadzieję, że wykracza daleko poza proste młodzieńczo-hormonalne zadurzenie, może ocalić tylko w jeden sposób.

Uciekł. Porwał z ziemi jeansy, parę konwersów i koszulkę, przed samym parapetem zahaczył palcem o ucho swojego szarego Fjallravena, w którym miał przygotowane rzeczy na basen, po czym runął w stronę okna.

- Dorwę cię jebany sukkubie! Korni, dorwę tę sukę i zabiję! Kocham cię!

Plan był doskonały jak na błyskawiczną improwizację.

Jedynym słabym punktem okazał się pośpiech. Nie zdołał pochwycić skarpetek.

Bolała go pięta. Nic to, należy mu się. Każdy krok uświadamiał mu, jak bardzo mu się należy. Niech to wszystko diabli, czemu tak jest, że po wspaniałej, upojnej nocy, kiedy stał się prawdziwym mężczyzną, musi nadejść tak upiorny poranek? Bardzo dobrze, że go boli. Czerwień krwi sączącej się z coraz mocniej zmacerowanej ranki wsiąkała w biel jego trampek.

Nie miał pojęcia, czy zastanie go w domu. Wydawało mu się, że jest jedyną osobą, która go nie wyśmieje, a także jedynym człowiekiem, który może zrozumieć jego sytuację. Jedynym prócz Kornelii, która niestety jest podmiotem całej zawieruchy, więc chwilowo się nie liczy.

Wbiegł na drugie piętro kamienicy, po wyślizganych, drewnianych schodach, szarpiąc mocno za poręcz zabytkowej, rzeźbionej balustrady, pamiętającej dwudziestolecie międzywojenne. Załomotał w drzwi, z nadzieją, że zastanie Łukasza w domu.

Drzwi z prostą plakietką "Kalinowscy" otworzyły się z lekkim skrzypieniem na tyle szeroko, by Kacper mógł w końcu zobaczyć wysokiego, chudego blondyna, w bokserkach, długich skarpetach i miękkich kapciach na stopach, z dłońmi i przedramionami pokrytymi kolorowymi plamami z farby.

- Cześć Kac, też macie wolne od budy dzisiaj? Ależ się porobiło mó...
- Wpuść mnie do cholery i mi pomóż!
- Nowicki przerwał mu obcesowo. Wiedziony dziwnym impulsem objął Łukasza i przytulił się do niego -Naprawdę potrzebuję pomocy

Łukasz zesztywniał, nie oddał uścisku, nie wykonał żadnego ruchu. Był gejem, a w tej sytuacji wszystko co by zrobił mogłoby z perspektywy czasu obrócić się przeciwko niemu. Życie w Polsce szybko uczy takich jak on, że nie warto afiszować się ze swą odmiennością.

- Wchodź stary i przestań mnie obmacywać, bo jeszcze coś sobie pomyślę - zażartował dla rozluźnienia sytuacji. Zachowanie Kacpra dało mu jednak sporo do myślenia. Co za dziwny czas, co się dzieje z tym światem.

Dwie puszki piwa później, kończyli opowieść, siedząc na małych fotelikach w pokoju Łukasza, pełnym winylowych płyt, przerozmaitych obrazów, wykonanych różnymi technikami i z wielką sztalugą pod oknem, Kalinowski pokiwał w zamyśleniu głową.

- Prawdziwy Sukkub na Woli? W środku miasta? Ty się i tak ciesz, że nie dopadł cię Inkub, mnie może by się to i spodobało, ale twoja dupa chyba by nie była szczęśliwa - zaśmiał się gardłowo, świadom podłej jakości swego żarciku, bardziej by zyskać na czasie, nim pokusi się o jakiś komentarz - Kacper, stary, wiesz jak to brzmi? Jesteś pewien, że ojciec Korni cię nie schlał? A może zwyczajnie ci się to przyśniło? Może powinieneś zadzwonić do niej i po prostu pogadać?
- Łukasz, wiem że to pojebane, ale naprawdę przeleciałem jakąś dziwną laskę i Kornelia weszła akurat w momencie, kiedy tamta stała goła w świetle poranka i chwaliła się, że mnie zerżnęła. Mówię ci jakie to dziwne, ona była tak bardzo podobna w łóżku, wiem, że było ciemno, ale moje ręce znają przecież ciało Korn, a do tego, nie śmiej się tylko, ale ona nawet smakowała tak samo. Wiem, że trzymając głowę między udami laski, nie myśli się o wysublimowanych różnicach smaku, rodem z restauracji z gwiazdką Michelina, ale kurwa jej soki miały taki sam posmak! Niech to chuj, ja naprawdę rżnąłem Kornelię, nawet przez moment nic się nie odklejało, wszystko było idealne!

Kacper ukrył twarz w dłoniach. Na zawsze, razem, w miłości... czy to wszystko to już tylko wspomnienia?

Uciekł, niczym złapany złodziej utrzymujący, że to nie jego ręka.
Uciekł, by Kornelia nie wybuchła furią, bo to by się źle skończyło.
Uciekł, by zasiać w niej niepewność, zatrzeć to co zobaczyła, ale czego mogła w jakiś sposób nie pojąć.
Uciekł, bo to dawało czas na przetrzymanie sztormu i znalezienie drogi do przystani.

- Uciekłem, bo miałem powody Łukaszu. Naprawdę mam poobcieranego ptaka, naprawdę mam malinkę na szyi, którą widzę wyraźnie w tym lusterku. Naprawdę nie ma to nic wspólnego z seksem z Korn. Nie chcę jej stracić, pomóż mi stary, bo ja sam tego nie ogarniam.

Łukasz patrzył w zadumie przez okno. Zielone gałęzie starych wierzb tańczyły na lekkim wietrze, w uspokajająco skoordynowany sposób.

- Alex, Szpital Wolski - obrócił głowę w stronę Kacpra - chyba od tego zaczniemy, prawda? Może to cholerna pułapka, ale jak masz mieć jakąkolwiek szansę by przebłagać swoją dziewczynę, to musisz rozwiązać tę zagadkę- Położył dłoń na ramieniu kumpla i uścisnął je lekko - Musimy, nie musisz, jestem z tobą w tym bagnie Kac. Będziemy działać jak cholerny John Wick, choć nie jesteś aż tak przystojny. Tylko nie oczekuj, że zaraz uwierzę w te pierdoły, na razie przyjmuję tylko roboczo możliwość, że było jak mówisz, ale to się jeszcze zweryfikuje. Na wszelki wypadek weźmiemy to!

Do tenisowej torby włożyli aluminiowy kij baseballowy, niemodny, bo bez rysunku wilka, wyklętego żołnierza, oraz gróźb karalnych przeciw wszelkiej hołocie mającej czelność nie być Prawdziwymi Polskimi Patryjotamy.

Do Szpitala ze Starej Ochoty mieli niedaleko. Do domu Zawadzkich trochę dalej, ale tylko jedna z dróg była otwarta przed Kacprem.

Teraz, kiedy działał, pięta bolała już go znacznie mniej. Plaster otrzymany od Łukasza na pewno nie miał z tym nic wspólnego.

 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй

Ostatnio edytowane przez killinger : 28-09-2023 o 15:38.
killinger jest offline