Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2007, 19:59   #120
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Nastał ranek. Bohaterowie nie spostrzegli by tego gdyby nie wyczucie czasu. Izba nie miała okien więc siedzieli tylko przy paru świecach. Gdy wszyscy wstali i zjedli śniadanie, Mallun zebrał wszystkich przy sobie.
-Więc tak, mój przyjaciel który załatwił nam ten nocleg, przekupił dwoje strażników przy zachodniej bramie aby zameldowali nasze odejście. Od teraz nie możemy się rzucać w oczy. W szafie znajdziecie trochę starych szat co nam to ułatwi. Dzisiaj w kryjówce zostanie tylko jedna osoba. Na to stanowisko wyznaczyłem Kelgara. Tym razem ja i Adrila pójdziemy do siedziby Bractwa Smoczych Więzi i postaramy się zdobyc przedmiot bez którego nie uda nam się uwolnic Falco. Wejdziemy tam jako dwójka posłańców z Sylli (duże misto na północy). Dla tego Tantalion i Vein udadzą się za miasto tajnym przejściem, odnajdą posłańców na drodze z północy i ich zabiją. Niestety przejście znajduję się w domu ludzi których nie znam... Wejście jest przy kominku. Gdyby okazali się sprzymierzeńcami smoków, nie miejcie dla nich litości. Posłańcy powinni miec jeszcze spory kawałek do miasta, więc nie będzie świadków. Uważajcie jednak Krasnolud jest potężnym wojownikiem, nosi magiczne uzbrojenie zaklęte przez same smoki. Kobieta zaś jest magiem. Nie wiem o niej zbyt wiele. Zostaje nam Aquodayro i Perendhil, wy musicie odaleśc Thanta Deken'duis- mrocznego elfa na usługach smoków. Nie zabijecie go jednak, macie go tylko śledzic. Jeżeli dobrze pójdzie, to doprowadzi was do ukrytej zbrojowni gdzieś na promenadzie. Kiedy już ją znajdziecie a on wyjdzie wkradniecie się do środka i spróbujecie znaleśc coś przydatnego. Tylko z przedmiotami z tamtej zbrojowni można realnie walczyc ze smokami na większą skalę. Tylko pamiętajcie, Thant nie może was zobaczyc. Jeżeli wszystko jasne to możemy ruszac.-powiedział krasnolud i zebrał się do wyjścia.

Mallun i Adrila

Krasnolud i kobieta wyszli na ulicę z kapturami naciągniętymi na głowy.
-Sprawiaj pozory pewnej siebie i ważniejszej od innych-mruknął krasnolud.
Szli prawie przez całe miasto, zajeło im to jakieś dwie godziny. Kamuflaż musiał byc wiarygodny bo wszyscy ludzie schodzili im z drogi i odwracali wzrok w innym kierunku. W końcu doszli do siedziby bractwa. Wielki ciemny budynek budził nie przyjemny dreszcz na plecach Adrili. Zbliżając się do wejścia krasnolud szepnął do dziewczyny szczegóły plany.
-Zostaniemy wprowadzeni na audiencję do najwyższego kapłana bractwa. Będzie wypytywał o różne sprawy, lecz nie martw się to ja będę mówił. Później zapewne zaprosi nas na prywatną ucztę przy której zostaniemy sami. Wtedy go zabijemy. Tylko on posiada medalion który pozwala bezpiecznie przejść przez magiczne ściany lochów Falco. Przy wejściu zostaniemy rozbrojeni. Schowaj jeden sztylet do buta. Miejmy nadzieję, że go nie znajdą.
Przy wejściu spotkali strażnika.
-W czym mogę pomóc?-zapytał grzecznie.
-Jesteśmy posłańcami z Sylli, Chcemy się widziec z najwyższym kapłanem.-odpowiedział pewnie Mallun.
-Jesteście wcześniej niż się spodziewaliśmy, nie szkodzi. Proszę oddac broń i możecie wejśc.-strażnik wskazał stół na broń.
Później wszystko potoczyło się jak przewidział krasnolud. Odbyła się audiencja a później stary kapłan zaprosił Towarzyszy na ucztę.

Adrila i Mallun weszli do sali z wielkim stołem. Kapłan już na nich czekał przy stole. Po zamknięciu drzwi Mallun kiwnął do Adrili i uderzył pięścią kapłana tak, że padł na ziemię. Wtedy Adrila zadał śmiertelny cios w gardło. Mallun przeszukał ciało zmarłego i znalazł cenny Medalion dla którego tak ryzykowali.
-A teraz do wyjścia!- powiedział krasnolud chwytając dziewczynę za rękę i ciągnąc za sobą. Kiedy doszli do głównych drzwi, ktoś krzyknął za nimi
-Mordercy!! Tam są, brac ich!!-Wiedzieli, że mają kłopoty. Nagle w pomieszczeniu pojawiło się dwóch magów wymawiając już słowa zaklęcia. Mallun nie wiele myśląc chwycił ze stołu swój topór i rzucił się na jednego z magów.

Tantalion i Veinsteel

Wcześniej

Dwójka wojowników znalazła dom o którym mówił Mallun. Niepewnie zapukali lecz nikt nie odpowiedział. Okna były zasłonięte więc nic nie było widac. Po krótkiej namowie postanowili wejśc do środka. Drzwi były zamknięte więc Tantalion zaczął majstrowac przy zamku. Po krótkiej chwili byli już w środku. Tam znaleźli śpiącego mężczyznę z butelką wina. Ewidętnie był pijany w sztorc. Uznając go jako małe zagrożenie, wojownicy odszukali tajne przejście, zamknęli je za sobą i wyszli podziemnym tunelem w małym lasku jakieś 700m od murów miasta. Towarzysze nie mieli problemów ze znalezieniem północnego gościńca. Po godzinie szybkiego marszu zobaczyli w oddali dwie postacie. Teren nie sprzyjał do zastawiania pułapki, tak więc dwójka wojowników zdecydowała się na bezpośrednie starcie.
-Popatrz, jakaś dwójka stoi na drodze, chyba czekają na nas-powiedziała beztrosko kobieta.
-Czyżby nasz szanowny arcykapłan wysłał nam komitet powitalny? Mógł się bardziej postarac…-skomentował krasnolud w czarnej błyszczącej zbroi płytowej i toporem na plecach.
-A ja myślę, że to jacyś przypadkowi rabusie którzy chcą nas obrabowac-odpowiedziała kobieta.
-Źle trafiliście, normalnie pozwolił bym wam odejść abyście poznali moją łaskę, ale i tak byście nie usłuchali, no cóż nie wiecie z kim macie do czynienia.
-Nie gderaj tyle, wynudziłam się podczas tej podróży, zabijmy ich. Niech pokażą ile są warci.-zachichotała kobieta.
-Niech będzie, zabawmy się-powiedział krasnolud. W tej samej chwili wyskoczył z niewiarygodną prędkością do przodu starając się ranic Veinsteela. Ten ledwo zdążył zrobic unik. Buty brodacza także musiały być zaczarowane. Tantalion dostrzegł jak kobieta przygotowuje jakiś czar.

Aquodayro i Perendhil

Mag i bard krążyli dwie godziny po mieście szukając mrocznego elfa. Wreszcie Perendhil dostrzegł go w okolicy pałacu. Teraz zostaje tylko iśc za nim bez zwracania na siebie uwagi. Z początku szło bardzo dobrze Drow niczego nie podejrzewał, lecz sprytny drow domyślił się, że może być śledzony. W pewnym momencie nie spodziewanie zmienił kierunek, zamiast do slumsów skierował się na promenadę. Towarzyszom wydało się to trochę podejrzane, lecz nie przywiązali do tego większej wagi. W końcu mieli dotrzec do zbrojowni na Promenadzie. W końcu drow doszedł do zadbanego budynku i wszedł do niego na chwilę. Po 10 minutach wyszedł udając się w kierunku pałacu. Perendhil i Aquodayro odczekali chwilę aż Thant zniknie i podeszli do budynku. Drzwi okazały się być otwarte, co zaniepokoiło przyjaciół. Weszli do środka i ku ich ogromnemu zdziwieniu pomieszczenie było puste. Nagle drzwi się zatrzasnęły a Perendhil i Aquodayro poczuli się dziwnie ciężcy. Ściany zmieniły się w bezkresną czerń.
-Haha! Głupcy, myśleliście, że doprowadzę was do zbrojowni?-przyjaciele usłyszeli głos drowa-teraz utknęliście w astralnym więzieniu! Nigdy nie znajdziecie wyjścia. Grawitacja jest tutaj większa niż w normalnym świecie, więc nie przemęczajcie się zbytnio-zaśmiał się elf-zostawiam was teraz, później się zastanowię co z wami zrobic.
Drow odszedł zostawiając bohaterów w astralnym więzieniu. Sytuacja wydawała się beznadziejna.
 
Zak jest offline