Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2023, 13:48   #645
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Lady Catherine Montague i Anthony Castelli zostali mianowani Archontami Juliet Parr. Większość wampirów była temu bardzo obojętna. Ot, kolejni młodzi dochłapali się stanowiska. Jedyna istotnie zdenerwowana tym faktem była królowa Anna. Londyn został oficjalnie uznany strefą wojny. Oznaczało to, że Anna, chociaż nadal pozostawała Księciem Londynu w myśl nomenklatury Camarilli, to nie miała już realnej władzy. Zajmowała się administracją. Musiała organizować zaopatrzenie i generalnie dostarczać to, czego Cath i Tony potrzebowali.

Juliet po potwierdzeniu śmierci Mitry wyjechała z Londynu. Wewnętrzne kręgi Camarilli wiedziały, że Operacja Antigen to dopiero początek. Skoro ludzie postanowili wypowiedzieć wojnę wampirom, to należało podjąć istotne działania w kierunku wzmocnienia władzy Camarilli.

Miasto po śmierci Brainbridge’a zostało pozbawione magów. Co Spoon przyjął z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony nikt nie powinien mu zagrozić. Z drugiej zaś nie miał do kogo się zwrócić po ochronę. Po tygodniu ciągłego oglądania się za siebie wyjechał do Edynburga spotkać się ze Sri Sansą. Tremere nie miał dla niego dobrych informacji. Podobno duchy z zaświatów cały czas go obserwują, ale same w sobie są zbyt słabe, żeby mu zagrozić. Jedyne co otrzymał, żeby się uspokoić, to kurzą łapkę z paciorkami, która miała powodować, że duchy nie widzą go w nocy. Na ile był to magiczny talizman, a na ile część show jaki zazwyczaj Sansa robił wokół siebie, tego Spoon nie wiedział.

To tylko pogłębiło jego paranoję. Potrzebował za wszelka cenę wyciągnąć Brusillę z rąk Drugiej Inkwizycji.

Nie było to łatwe. Jak się okazało Anna utrudniała jak mogła działania nowo powołanych Archontów. Atak nie wchodził w grę. Negocjacje były odciągane w czasie. Anna zaznaczała teren jak tylko mogła. Przeciwwaga jaką miała być Arwyn nie wchodziłą w grę, toteż po tygodniu od opuszczenia Londynu przez Parr Anna znów czuła się niepodzielnym władcą. Tony nie mógł sobie z tym poradzić. Robili przecież wszystko, żeby ją obalić, a koniec końców wypłynęła na wierzch. Odciął się od “dworu” i skupił na toczonej skrycie wojnie. Odnowił kontakty w światku przestępczym, dzięki czemu gang Chun Hei zyskał broń wojskowej jakości. Granatniki i amunicja wielkokalibrowa wyrównywała szanse.

Do tego też cały czas walczył o podburzanie tłumów. Godzina policyjna i nakaz zamykania ludzi w domach nie był czymś, co londyńczycy łatwo akceptowali. Wybuchały zamieszki za zamieszkami. I dziwnym trafem Tony był zawsze na miejscu.

W czasie gdy jeden z Archontów walczył oddolnie, to Catherina uderzyła z góry. W ciągu trzech tygodni zbudowała sieć składającą się z finansistów i członków Izby Lordów. Oni w jej imieniu rozpoczęli naciski na Ministerstwo Obrony. Policjanci z granatnikami, wojskowi z miotaczami ognia, helikoptery z ciężkimi karabinami. Nic z tych rzeczy nie było dobrym środowiskiem dla zarabiania pieniędzy. Dlatego nie trzeba było nawet sięgać po wampirze moce.

Antigen musiał znacząco spowolnić, gdy grupa lobbystów zaczęła naciskać na premiera, że agresywne działania policji wywołują zamieszki i narażają miasto na wielomilionowe straty. Jednak wampiry wcale nie mogły czuć się pewniej.

***


Centrala Łączności Rządowej GCHQ
Ściśle tajna, podziemna część kompleksu.
Siedział na efektownie wykonanej pryczy, w pomieszczeniu z idealnie kontrolowaną temperaturą, wilgotnością i ciśnieniem. W każdym rogu pomieszczenia były kamery i inne detektory. Siedział bez ruchu. Miał blisko sto osiem lat. Samo to nauczyło go cierpliwości. Wiedział co się będzie dziać, bo co noc działo się to samo. Za chwilę w ścianie otworzy się półka, a na niej na srebrnym talerzu pojawi się worek z krwią.

Tym większe było zdziwienie, gdy nagle z sykiem wyrównywanego ciśnienia otworzyły się drzwi pomieszczenia. Stała w nich młoda kobieta w jeansach i skórzanej kurtce. Jeden rzut oka wystarczył, żeby stwierdzić jednoznacznie, że to cywil.

Utamukeeus miał na sobie jaskrawo pomarańczowe spodnie, których nogawka skrywała nadajnik przykuty do lewej kostki. Górną część ciała okrywał mu biały podkoszulek. Opinał się, na jego ciele, co chyba zaimponowało kobiecie bo lewą dłonią poprawiła okulary. Obdarzyła go uśmiechem i weszła do celi. Zupełnie swobodnie usiadła na drugiej pryczy i otworzyła sporą torbę, którą miała przerzuconą przez ramię.

- Cześć. Jestem Gabriela Stevens. Dostałam komplet twoich papierów.


Wyjęła z torby żółtą teczkę, która zawierała co najmniej kilkadziesiąt kartek. Gdy ją otworzyła Indianin natychmiast zauważył, że jest to zlepek nowych wydruków i zdjeć wysokiej jakości przeplatany pożółkłymi kartkami i odręcznym notatkami.

- Projekt Codetalker. Baza przerzutowa w Wielkiej Brytani, wsparcie wojsk alianckich w walce z nazistowskimi Niemcami. Nie dopuszczony do operacji Market Garden, ze względu na specyficzny stan - czytała spokojnym tonem.
- Znaczy spłonąłbyś w słońcu. Potrafię to zrozumieć. Zresztą i tak zawalili to. Nieposzlakowana opinia. - Część kartek powędrowała obok niej.

- Wykazał chęć współpracy w czasie incydentu na Bucklersbury. Mhm - pokiwała głową z aprobatą, po czym odłożyła teczkę na wyjęte wcześniej wpisy. Pochyliła się i splotła przed sobą ręce opierajac łokcie na kolanach.

- Mam dla ciebie pracę. Chcę, żebyś dołączył do zespołu, który formuję. Wprowadzę cię w struktury. Nie będzie łatwo, ale będziesz mógł zrobić coś dobrego. Może nie dla kraju, ale dla ludzkości.

Zanim odpowiedział znów zaczęła grzebać w swojej torbie. Tym razem wyjęła z niej worek z krwią. Antigen pakował krew we worki z nakrętką, niczym musy w sklepie spożywczym. Odkręciła go i wypiła spory haust, po czym podała go Utamukeeusowi.

- Wypijmy za owocną współpracę.

Dopiero teraz zauważył, że kobieta miała na lewej kostce nadajnik taki sam jak on.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline