Klasztor Nieskończonego Miłosierdzia Zaczepił Semena, zaczepił nie natarczywie. Kiedy zwierza głos i architekturę rozpoznał przysiadł się obok wojownika ciszę szanując, równie fajkę nabił. Zapalił, zapachniało intensywnie konopiami słodkimi. Nie kierując na kompana wzroku lśniącego szmaragdem, w ogóle łba nie przekręcając podsunął fajkę kozakowi. - Palisz haszysz? *** - Myślałeś kiedyś założyć folwark i żyć w pokoju? - wypalił melancholią. Po cybuchy spływały spokojne żywice zieleni i bursztynu. - Byłeś w Wessynburgu kiedy spływał krwią, był z tobą człek Paracelsus. Wieści mam dla niego od wiedźmy. Gotowy był Leo na gwałtowną reakcję Kislevczyka, niemniej oczekiwał raczej wzgardliwej. Warto było zaryzykować, by upewnić się, że dobrze zaryzykował ocenę.