|
Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-08-2023, 16:57 | #241 |
Reputacja: 1 | Tupik rad był z pokojowego rozwiązania rewolucyjnego problemu. Byłby nosił się jak paw i bił małymi piąstkami w pierś „jam to dokonał” gdyby nie fakt , że musiałby się zaraz uderzyć raz jeszcze mocniej bo tak jak okazał się lekarstwem na chorobę, tak samo był przyczyną całego tego strucia. Jak zwykle, gdyby nie mieszał się do cudzych spraw, zapewne przespałby się spokojnie nie angażując strażników i nie rozwścieczając chłopstwa. Z drugiej strony kto wie jakby się to wszystko potoczyło gdyby kaznodziei dane było spokojnie przemawiać przez całą noc. Może wówczas ranek byłby już całkiem niespokojny? Miał się już tego raczej nie dowiedzieć , a po prawdzie niezbyt go to już interesowało, Tupik należał do tych nie ludzi którzy bardziej patrzą w przód a nie wstecz. Nie inaczej było w klasztorku. Zjeżony, czujny, wietrzący niebezpieczeństwo. Od razu skojarzyły mu się słyszane modły z zaśpiewami przeklętego czarodzieja który myślał, że może sobie igrać z mocami piekielnymi. Ciarki przeszły po owłosionych łapach i wyraźnie pobladł. Mimo że do podatnych na chaos osóbek nie należał to jednak wspomnienie przywołanego demona odruchowo ściskało go za gardło. Zerknął w stronę Semena , bardziej by mieć na niego baczenie niżli szukać jakiejś pomocy. Wiedział że jeśli ten wpadnie w swój krwawy szał to nikt z zebranych nawet cała ich gromada go nie powstrzyma. Już kiedyś jedna taka gromada próbowała… Z pewną ulgą przyjął fakt że Rust – nawet jeśli z przeciwnej frakcji – przejął dowodzenia i zaczynał planować sytuację. Tupik za bardzo obawiał się powtórki z przeszłości by móc całkowicie racjonalnie myśleć i planować z wyprzedzeniem. Jedyne co mógł to uzbroić się w procę i schować za tarczą , praktycznie nie schodząc z wozu dopóki nie będzie to niezbędnie konieczne. Nie uśmiechało mu się penetrowanie podziemia klasztoru z którego dochodził zaśpiew, a już na pewno nie z kozakiem za plecami. O co to to już na pewno nie. Rzecz jasna nie uśmiechało mu się tez zostawać samemu na wozie. Postanowił zatem iść za przykładem Morgana za cel pierwszorzędny stawiając dbałość o własne dupsko a wszystko inne mieć dalekoż w tymże właśnie. |
10-08-2023, 11:53 | #242 |
Reputacja: 1 | Kozak zsiadł i naciągnął kuszę. Osłonięty z jednej strony przez konia zaczął się rozglądać w poszukiwaniu kolejnych cieni. - Jak to mówią Brytonii, deja vu - rzucił do kompana. - Mam złe wspomnienia po poprzednim klasztorze. Wystaw sobie, oszukał mnie tam krasnolud. Kurwa, taki dobry topór szlag trafił. |
21-08-2023, 10:16 | #243 |
Reputacja: 1 | Nie do wiary! Udało się ogarnąć sprawę bez rozlewu krwi. Zwykle wszystko czego się tknęli kończyła dziką rąbaniną i ranami, a może te wszystkie krwawe zdarzenia spowodowane było tym toporem kozaka? Póki co Dexa zajmowały inne zdarzenia. Jak lekcje przygotowujące do roli Morgdena von Werka, pilnowanie łupów, czy ogarniecie tej robótki w świątyni. No właśnie świątynia. Pewne subtelne znaki wskazują na brak przyjaznego powitania jakiego winni się spodziewać. Poluzowawszy miecz, aby w razie najgorszego sprawnie go wyciągnąć zbliżył się do swego Mentora Tupika. Niziołek według opowieści wykaraskał się z niejednej kabały, więc warto być blisko. Tak no w razie czego. |
22-08-2023, 01:46 | #244 |
Reputacja: 1 |
|
23-08-2023, 19:22 | #245 |
Reputacja: 1 | „Na pewno dobrze gotuje” – było to pierwsze skojarzenie jakie przeleciało przez rozczochraną łepetynę niziołka. Niemniej wykwitła na jego twarzy konsternacja wynikała z wewnętrznego sporu jaki zaczął prowadzić. „Nie no pewnie żyją o chlebie i wodzie jak to kapłani” – Tych spotkał już w życiu kilku i zwykle podział był dość prosty , ci poszczący i żywiący się okruchami zwykle realnie wierzyli w swoje bóstwo a i widać było po różnych łaskach jakich doświadczali że i owo bóstwo wierzy w nich, inni zaś, opaśli i odziani w purpurę, klejnoty i różne insygnia mające im dodać prestiżu z powołania uczynili zawód i co trzeba im było przyznać całkiem prosperujący i wpływowy. Może gdyby nie rasowa dyskryminacja i sam Tupik szukałby swego miejsca w hierarchii kapłańskiej zamiast piąć się po szlacheckiej drabinie. Cóż pewne rzeczy musiały poczekać a póki ich proszono w gościnę nie należało odmawiać. Wyraźnie odetchnął z ulgą jednak mieczyk i tarczę postanowił mieć przy sobie na wypadek gdyby urocza starsza kapłanka okazała się przebraną i podstępną kultystką, agentką rewolucji lub Esmeralda wie kim jeszcze. Choć ta to raczej w takimi rzeczami się nie zajmowała , ta to dopiero miała dobrze – Tupik rozmarzył się na wspomnienie opowiadanych mu niegdyś legend i powieści związanych z ich bóstwem opiekuńczym. Miała zresztą całkiem sporo podobieństw do czczonej przez ludzi Shayli niemniej był zbyt rozważny by jakiemukolwiek człowiekowi sugerować że zwyczajnie zgapili bóstwo od starszej halflińskiej rasy. W ruch poszły wyczulone halflińskie nozdrza liczące na wyłowienie dobiegających z kuchni zapachów pieczonej gęsi ( może ten klasztor jednak nie był o chlebie i wodzie? ) niemniej gdyby wyczuł rozlaną krew lub inne podejrzane zapachy … No cóż Tupik nawet w takim miejscu jak to nie tracił wiele ze swej czujności i podejrzliwości. Życie go już nie jeden raz nauczyło, że jak nie oglądasz się za zwoje plecy to ląduje w nich nóż. |
03-09-2023, 16:12 | #246 |
Reputacja: 1 | Świętość-nie świętość, kiedy w grę wchodziła magia, klątwy, przepowiednie, losu tajemnice i ścieżki przeznaczenia, zawsze wszystkich wieszczy i kapłanki brało na efekciarstwo. Tak i teraz, cisza-spokój, chłód zimowy, broń w pogotowiu, a tu babinka zjawia się bezszelestnie. Strzyka jej w krzyżach kiedy idzie, jakby cepem zboże młócić, a zjawia się nagle, ciszej niż mysz, nijak niezapowiedziana. Albo i zapowiedziana, bo przecież skuleni wokół koni, czegoś się przybysze przecież spodziewali. Ponaciągane kusze i proch posypany na dziedzińcu, wbity w lufy, sugerował przecież, że coś być musi. - Spodziewaliśmy się czegoś innego nieco – przyznał Rust w odpowiedzi na zagadnięcie kapłanki. – Miło… I zaszczyt nam, że… Wielebna wyszła nam na spotkanie… Ale chyba po szlaku stęsknieni byliśmy za widokiem człowieka i po śpiewach liczyliśmy, że dane nam będzie nacieszyć się większą kongregacją… Kapłanka wyjaśniła, że wojenny czas rozesłał zakon po świecie i sprawnie weszła w obowiązek przewodniczki. Nim jednak komunik ruszył za kobietą, Rust przytrzymał jeszcze część kompanów na boku. - Niech ktoś zostanie przy koniach, dwie-trzy osoby. Żeby doglądnąć bramy i szybkiego wyjazdu, jeśli będzie konieczność – De Groat spojrzał po towarzyszach szukając zrozumienia. – Dajmy im jeść, ale nie rozkulbaczajmy ich na razie. Musimy się rozeznać, co czeka w środku. * * * Rust kroczył powoli za kapłanką, niby to lekko nie domagając po jeździe konnej, czasem nawet przystając z przepraszającym wyrazem twarzy, gdy zakłuło go w krzyżu. Szansa, by rozejrzeć się wokół, przeliczyć odległości, drzwi, zliczyć możliwe zakamarki… Nic, spokój i ciepło. Ale coś jednak zgrzytało… - Wielebna… – Rust nie zmienił tytulatury, nie słysząc wcześniej ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia dla przyjętego zwrotu. – Czy służy jeszcze u Was siostra Constanza? Pamiętam ją jeszcze, jak kiedyś, dane jej było mieszkać w dole, tam w Serrig… |
03-09-2023, 18:52 | #247 |
Reputacja: 1 | Klasztor Nieskończonego Miłosierdzia |
04-09-2023, 08:03 | #248 |
Reputacja: 1 | ~Czyżby się mylił ?~ przeszła Dexterowi owa myśl, kiedy okazało się, że z mgły nie wylazło żadne plugastwo, a Święte miejsce wydawało się nietknięte i nawet kapłani byli. ~Może na prawdę za wszystkie kłopoty odpowiadał ten przeklęty kozaczy topór.~ wysnuł teorię. Nie miał jednak za dużo czasu na dalsze dywagacje. Musiał dopilnować, aby zgromadzone przez niego skarby i jego niskorosłego mentora przypadkiem nie zostały wydane świątyni. Plus dalej mu coś tu śmierdziało. |
05-09-2023, 09:56 | #249 |
Reputacja: 1 | - Zostanę, byleście nie poszli żreć i chlać, a nas o suchym pysku na dziedzicu zostawiacie - powiedział Semen poprawiając futrzaną czapę. Obrządziwszy konie, kozak siadł na beczce i zakurzył fajkę. I patrzył na kompana, który coś się dziwnie w klasztorze zachowywać zaczął, jakby nie swój jakiś... |
01-10-2023, 20:19 | #250 |
Reputacja: 1 | Klasztor Nieskończonego Miłosierdzia |