Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2023, 10:26   #646
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Ktoś żyjący w drugiej dekadzie dwudziestego wieku mógłby uznać, że Camarilla cofnęła się w czasie. Telefony komórkowe i e-maile zniknęły z użycia, tak samo jak niedawno się pojawiły. Rząd wprowadził obowiązek rejestracji kart sim. Owszem, można go było obejść. Można było zakładać numery na ghule.

Cath dysponowała niezwykłymi zdolnościami adaptacji. Postanowiła zweryfikować co to takiego internet, sieci społecznościowe i jak to się stało, że świat staje się globalną wioską. Jej szeroka wiedza ekonomiczna pomogła zrozumieć znaczenie komunikacji w rozwoju handlu. Ale dowiedziała się również o czymś takim jak PRISM. Wojskowym oprogramowaniu pozwalającym podsłuchiwać rozmowy i czytać wiadomości. Na masową skalę.

Dlatego też wiadomości z Juliet Parr wymieniała jedynie przez zaufanych kurierów, zapisywała je piórem na papierze i zamykała woskiem, który pieczętowała własnym pierścieniem. A teraz była wyraźnie zadowolona. Zbierała żniwo wielomiesięcznych negocjacji.

Czy była zdenerwowana? Tak. Czy była zadowolona? Tak. Skąd więc takie dwa sprzeczne uczucia? Camarilla oddawała Londyn. Rok ciągłych starć z Antigenem przynosił straty. Paradoksalnie w największym stopniu obrywały młode wampiry. Te, które żyły w świecie nowinek technicznych. Antigen śledził ich transfery gotówki i szkolił algorytmy rozpoznawania twarzy na zdjęciach z mediów społecznościowych. W marcu 2013 roku Catherina rozpoczęła wdrażanie protokołu minimalizacji strat. Struktury władzy rozpadały się, a Anna nie potrafiła ich utrzymać. A Cath bardzo, ale to bardzo dokładnie opisywała każde potknięcie Królowej w listach do swojej zwierzchniczki.

Antigen nie chciał negocjować. Diaz okazała się nie dość ważna, żeby uzyskać w zamian zabezpieczone ciało Arwyn, czy kogokolwiek z zabranych po wskrzeszeniu Mitry. Dlatego Cath zaplanowała szeroką akcję dywersyjną. Gambit królowej. Poświęcała wszystko, żeby wygrać. Najbardziej było jej żal, że opuszcza Londyn i pewnie do niego nie wróci za jakiś czas. Tylko tak mogła ochronić to co kochała.

Odchodząc podpaliłą jeszcze szczegółową mapę posiadłości Królowej Anny, której fotokopię przekazała w czasie swoich ostatnich negocjacji.

***


W helikopterze było strasznie głośno. Nie mogli praktycznie ze sobą rozmawiać. Ale nie musieli. Byli jak doskonale naoliwiona lokomotywa, która właśnie rozpędza się po torach.

On skakał pierwszy. Nie miał spadochronu, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Helikopter przeleciał na niedużej wysokości. Skakał ledwie ze stupiędziesięciu metrów. Gdy spadł na trawniku za rezydencją zerknął na zegarek. Pokazywał trzy minuty i czterdzieści dwie sekundy, ale odliczał wstecz.

Dwa pierwsze ghule padły trupem, gdy karabin z cichym sykiem wypuścił pierwsze dwa naboje. Nie czekał aż ciała opadną, ruszał dalej. Do drzwi willi. W tym czasie kolejne cztery osoby wylądowały w czarnych strojach na trawniku. Zwinęli swoje slidery, których używali zamiast spadochronów. Jeden umieścił przy drzwiach niewielki kwadratowy pakunek. Po odpaleniu biały płomień wypalił wokół zamka niewielki otwór. Wszystko trwało mniej niż dwanaście sekund. Nie było żadnego wybuchu. Kumulacyjny ładunek termitu wypalił zbrojony zamek, praktycznie bez efektów ubocznych. Drzwi do pałacu stały otworem.

Kolejni czterej strażnicy nie zdążyli sięgnąć po broń, a już byli martwi. Teraz kończyła się zabawa. Nie ma więcej ghuli.

Sięgnął do magazynka u dołu broni. Wyjął go i przełożył. Karabin obsługiwał amunicję 5,56mm. Jednak wcześniej nie było sensu stosować tego z czerwoną taśmą. Amunicja zapalająca była tylko na specjalne okazje.

Zegarek pokazywał równo trzy minuty, gdy sforsował kolejne drzwi.

- Trzy blanki. Ognia - powiedział cicho. Nie musiał krzyczeć. Słuchawki przenosiły informacje wprost do uszu towarzyszy.

Broń zaklekotała. Amunicja zapalająca wydawała zupełnie inny dźwięk przechodząc przez tłumik. Z drugiej strony trafienia rozszarpywały nawet wyjątkowo twardą skórę kolejnych Ventrue. Drużyna zmierzała wprost do celu, praktycznie nie zwalniając. Jak gdyby dokładnie wiedzieli gdzie się kierować, a jakich pomieszczeń unikać.

- Zdechniecie! - usłyszał głos za plecami.

- Blank na szóstej, biorę go.

Przed jego oczami ukazał się Terence Gardener. Bicz Londynu, osobisty zabójca królowej. W dłoni dzierżył ogromną maczetę. Skrócił dystans z szybkością z jaką zrobiłby to Spoon i wyprowadził serię ciosów. W zwarciu z Biczem trudno było przetrwać jakiemukolwiek człowiekowi. Kilka ataków sparował kolbą karabinu, a potem maczeta przebiła się przez kamizelkę wchodząc na szerokość dłoni pod żebra. Akceleracja w połączeniu z potencją była bardzo rzadka u Ventrue. Ale Terence był doskonałym zabójcą właśnie dzięki temu. Jednak było coś jeszcze rzadszego.

Kolba karabinu uderzyła w twarz kilka razy z rzędu łamiąc ząb Bicza Londynu. Szybki obrót i strzał z przyłożenia. Krótkie serie. Trzy naboje w brzuch. Trzy w klatkę. Trzy prosto w twarz. Pociski zapalające doskonale omijały nadludzką wytrzymałość Ventrue.

- Blank usunięty. Czekajcie z wejściem. Nie patrzcie jej w oczy.
Powoli wyjął maczetę z rany. Wampirza wytrzymałość zdarzała się bardzo rzadko w szeregach drugiej inkwizycji. Ale gdy się zdarzała, to zmieniała zasady gry.

***


- Chcę negocjować. Dużo wiem. Powiem wszystko.


Czterech komandosów pochylało głowy, żeby nie patrzeć Annie Bowsley Churchil w oczy.

On jeden strzelił jej w kolana. Kobieta padła na podłogę.
- W imieniu rządu ZjednoczonegoKrólestwa zostałaś skazana na śmierć. Od decyzji nie przysługuje odwołanie.

Uniósł ją za włosy, a później maczetą, która jeszcze chwilę temu tkwiła pod jego żebrami obciął jej głowę. Ciało zaczęło się rozkładać, a z twarzy nie znikał wyraz przerażenia. W najśmielszych wyobrażeniach nie sądził, że tak zakończy się jego relacja z księżną Londynu.

Zegarek pokazywał, że zostało im jeszcze kilka sekund do pełnoskalowego szturmu. Odstawił głowę na elegancki stół i wywołał Gabrielę przez radio.

- Samotny Wilk melduje wykonanie zadania.

Zegar pokazał 0:00:00 i wokół zawyły syreny, a Utamukeeus skupił w sobie swoje zasoby krwi, żeby zaleczyć powstałą po maczecie ranę.

***


Spoon długo zbierał się do szturmu na obwarzanek. W zasadzie jeszcze dłużej wierzył w negocjacje z Antigenem. Gdy okazało się, że nikt nie uwolni Brusilli po dobroci wpadł w szał. Wybiegł na miasto i zamordował dwie osoby. Nie pomogło to Camarilli, a Antigenowi dało dodatkowy argument, żeby się nie pakować w negocjacje.

Z pomocą przyszedł Tony. Po pierwsze miał kontakty. Proces był czasochłonny. Samo dotarcie do pracowników obwarzanka było łatwe. Dużo gorzej było z ludźmi, którzy zajmowali się jego podziemną częścią. Wszystko było tajne przez poufne. Nawet sprzątaczki były weryfikowane przez agencję bezpieczeństwa wewnętrznego.

Ale miesiące mijały, a Spoon miał coraz więcej. Częściowe plany budynku. Listę sprzątaczek i cieciów z parkingu. Chciał coś zrobić… chciał posunąć wszystko do przodu. Nie miał za grosz cierpliwości. Miotał się jak zwierze w klatce… do czasu aż zdawał sobie sprawę, że gdzieś zostawił kurzą łapkę. I nagle się uspokajał. Przynajmniej do czasu aż ją znalazł.

W końcu opracowali sposób wejścia i wyjścia. Spoon znowu wpadł w szał, gdy Tony uświadomił mu, że nie wchodzi. Wchodziły tylko dwa wampiry i dwoje ludzi. Ludzie pracowali dla ministerstwa. Wampiry zaś: Tony i Adisa były niewidzialne.

Spoon miał wrażenie, zwariuje. To on chciał pochwycić Bru w ramiona i odbiec w stronę zachodzącego słońca. To znaczy w przenośni w stronę słońca. Chciał się znaleźć daleko.

A potem… potem nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Wydostali czworo wampirów. Ale Spoon miał to tak głęboko gdzieś, jak nigdy dotąd. W tej czwórce była jego Bru. Jego ukochana. Jego życie wreszcie odzyskało sens i tylko to się liczyło. Był dłużnikiem Adisy i Toniego. Wtedy był pewny, że zrobi dla nich wszystko… jak się okazało miał jeszcze pięć lat, żeby pożałować.

***


Ciało Arwyn udało się odzyskać. Podobnie jak Qwertego i Yusufa. Niestety starożytna pozostawała w letargu dłużej niż się ktokolwiek spodziewał. Adisa opiekowałą się Yusufem, do czasu aż jego ręce odrosły. Był to czasochłonny proces i wymagał ogromnej ilości krwi, ale Adisa była wytrawną łowczynią.

Qwerty za to zamknął się w sobie ze wszystkimi swymi głosami. Świadomość, że jego wspomnienia nie są jego wspomnieniami, i że sam nie jest sobą przytłaczała. Jednak pewnego dnia przyszedł do Yusufa i Adisy opowiedzieć swą wizję. Wizję Nowego Londynu. W którym wampiry będą równe i nie będzie nad nimi zwierzchności Camarilli. Zaczął roztaczać tę wizję. W różnych kręgach. Zaczął wieszczyć, o królu szczurów, panu w Żelaznej Masce, dla którego wszystkie wampiry znaczą tyle samo. Który pomoże odeprzeć Drugą Inkwizycję.

***


W 2018 roku Camarilla była w Londynie wspomnieniem. Oficjalnie nie było też Anarchistów, czy Sabatników. Londyn na wampirzej mapie był martwy. Była to konsekwencja wieloletnich działań wielu jednostek. Camarilla na świecie mierzyła się z podziałami i Drugą Inkwizycją.

Z Edynburga dochodziły słuchy o tym, że odradza się Kult Mitry. Ponoć wielki wampir miał się przebudzić z letargu i poprowadzić powstanie przeciw Antigenowi. Miał odbudować chwałę wampirów. Coraz więcej młodych wampirów kusił ów kult. Podobno jego członkowie brali udział w dziwnych rytuałach krwi, a na jego czele stał niejaki Pater Thomas.

Londyn pozostawał strefą wojny. Podzielił się na dzielnice, a w każdej dzielnicy rządził wampirzy watażka, który na swój sposób pozostawał poza podejrzeniami Antigenu. Nie było oficjalnych władz. Nie było nikogo, kto byłby ponad tym. Prawie nikogo…

Jedną z najważniejszych watażków była Adisa. Dysponowała ona elitarnym oddziałem asamickich zabójców i stała się największą siła zbrojną w mieście. Pięć lat szkolono ich w zabijaniu z niesamowitą szybkością i brutalnością. Pośród wampirów krążyły plotki, że dla Adisy szkolenia prowadził dawny osobisty zabójca samego Mitry.

Pojawiła się też samospełniająca się przepowiednia. Król Cieni.

Ponoć w podziemiach jakiś nosferatu budował swoje podziemne królestwo. Nie zawierał sojuszów, ale też nie toczył wojen. Stał się sędzią sporów między watażkami, a oni bez wyjątku godzili się z jego osądami.

***


Październik 2018 roku. Dawna siedziba wywiadu, podziemia Londynu, bunkier do 2012 roku zajmowanego przez nosferatu występującego pod nazwiskiem de Worde.

Adisa klękała przed żelaznym tronem. Siedziała na nim postać w żelaznej masce i długich szatach z kapturem. Wszyscy wiedzieli, że to nosferatu skrywający swe zdeformowane oblicze. Właśnie skończyłą raportować informacje o gotowości swoich zabójców. Król Cieni teraz odprawił ją gestem dłoni. Gdy wyszła, do pomieszczenia wszedł Spoon. Właz bunkra zamknął się. Zza filaru wyszła Catherina. Qwerty i Tony pojawili się znikąd. Yusuf zaś wstał i zdjął z twarzy niewygodną maskę. Maskę, która od miesięcy przechodziła pomiędzy czwórką zebranych. Wiele razy się nie zgadzali. Wiele razy długo dyskutowali, ale jak dotąd zawsze dochodzili do porozumienia. Cath i Tony oficjalnie należeli do Camarilli i byli bardzo wysoko w jej szeregach, jednak żadnemu nie odpowiadało porzucenie Londynu przez starsze wampiry. Qwerty sięgał w przyszłość i uważał, że to jedyna droga, która pozwoli im rządzić. I jedyna droga, która zapewni długotrwały pokój. Yusuf zaś miał największe doświadczenie w wydawaniu sądów.

Spoon o niczym nie wiedział. Żył w ukryciu ze swoją ukochaną, a teraz wypełnił swoje zobowiązania. Mógł opuścić Londyn na zawsze, a to mógł być ostatni raz, gdy widzieli się w tej grupie, w której sześć lat wcześniej wybudzono ich z letargu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline