Walka skończyła się sukcesem, na dodatek nikt nie został ranny. A Melias miał nadzieję, że nie są to tak zwane miłe złego początki.
Wytarł zakrwawione ostrza mieczy, a potem schował broń i podszedł do drzwi, za którymi prawdopodobnie, czekała droga prowadząca w głąb Cytadeli.
- Poświećcie mi... - poprosił.
Sprawdził, czy w drzwiach ktoś nie zamontował jakiejś pułapki, a potem spróbował je otworzyć.