Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2023, 17:21   #62
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Ciesz się wolnością od wampirzycy! - Wydarł się kapłan przed krokiem w portal.


Magellan był pierwszy, ale szybko zrobił kilka kroków do przodu, aby inni na niego nie wpadli.
Po skoku w portal i szybkim rzucie okiem na kolejne pole bitwy, August postanowił posłać święte światło w stronę gdzie widział księżną, by upewnić się czy nie wymieszali się między nimi nieumarli.Zaklęcie rzucił jak należy, ale nie podziałało ono na nikogo, co oznaczało że w grupce osób w rogu pomieszczenia nie było żadnych nieumarłych. Łatwo jednak było zauważyć, że grupa ta jest ogrodzona kolczastymi pędami i że te ich więziły. August dostrzegł też, że wśród nich nie ma Księżnej Margot, a jakaś inna koronowana para - choć zupełnie ich nie rozpoznawał. Dodatkowo przypomniał sobie, że pierścień pomocy miał emanować promieniem czerwonego światła, a tegoż nie było nigdzie widać.
Pośrodku sali natomiast rzucała się w oczy pewna kobieta.


Miała dość nietypowy fioletowo-czarny wygląd, a co ważniejsze dwa widoczne tatuaże, z czego jednym była czaszka w koronie - tatuaż nekromantów.
- Więcej gości! A bilety macie? - powiedziała donośnie nekromantka, wykonując gesty rękoma.
August miał zamiar ruszyć w stronę sojuszników i księżnej. Po zaledwie kilku krokach kapłan zorientował się jednak, że nie jest w stanie dalej iść. Szybki rzut oka w dół potwierdził, że z drewnianej podłogi wyrosły kolczaste pędy i owinęły się wokół jego nóg, sięgając nieomal do kolan. Z pewnością były to magiczne pnącza i te same które więziły grupkę w rogu.

Gdy zorientował się, że nie jest się w stanie ruszyć, postanowił posłać mocną błyskawicę w stronę nekromantki, niestety nie miał nic, co tylko ogłusza. Potem była pora na kolejną miksturę many i próby rzucenia przerażenia.
Solidna seria magicznych pocisków przeleciała o metr na lewo od Augusta i trafiała nekromantkę w klatę, wstrząsając jej ciałem i przyprawiając o zszokowany wyraz twarzy. August jednocześnie posłał w nią porządną błyskawicę, bez trudu trafiając nekromantkę w brzuch. W efekcie tego zaklęcia kobietą wstrząsnęło tak że wszystkie cztery kończyny jej zdrętwiały i padła na podłogę jak ścięte drzewo.
Kapłan od razu poczuł, że pnącza oplatające jego nogi zelżały i nieomal zniknęły, przywracając mu możliwość swobodnego ruchu. Dawało się też zauważyć, że ten sam efekt dotknął pnączy w kącie pomieszczenia.
Magellan tymczasem odczynił inne zaklęcie i z niewielkiej balii z wodą wyskoczył mały żywiołak wody. Mały, gdyż kapłan zostawił część wody rybie która pływała w balii.
Nie widząc zagrożeń, ale ze świadomością że takie są, August wyciągnął miksturę, aby uzupełnić zapasy magicznej energii.
Tayra tymczasem, w swych wyjątkowych magicznych butach, obiegła kapłanów z prawej i dobiegła do mężczyzny leżącego na podłodze, aby się nim zająć. Przeżyje, a z jej pomocą to już na pewno. August miał przy tym wrażenie, że gdzieś już go widział, ale nie miał pewności gdzie.
- Zabić intruzów! - dobiegł ich nagle dość sztuczny głos, nie wiadomo skąd. August rozpoznał, że był to głos wytworzony mroczną magią, jako że licze nie posiadają języka, gardła i strun głosowych...

- Ty jesteś intruzem! - dał o sobie znać inny, męski głos, dobiegający... jakby od strony portalu. August słyszał już gdzieś ten głos, ale nie skojarzył go z żadną osobą.
Nagle Magellan wykrzywił się do przodu i padł na podłogę, tuż przy Auguście, z dwoma bełtami w plecach.

- Zajmijcie się przeciwnikami, ja zajmę się rannymi! - Ryknął August, ponownie przywołując błogosławieństwo Amiry, by móc ujrzeć kto jest w jakim stanie. Jęk bólu i odgłos upadania na podłogę sprowokował go, by obrócił się w stronę, gdzie upadł jeden z jego towarzyszy. Magellan żył, ale mocno oberwał w plecy. Jego szata mogła z wyglądu przypominać zbroję, lecz zdecydowanie nią nie była.
Zevran doskoczył do nich, osłaniając obu kapłanów przed potencjalnym kolejnym ostrzałem.
Opatrzność Amiry pozwoliła Augustowi na orientowanie się w sytuacji ogólnej całego zajścia, bez konieczności rozglądania się co chwila po sali. Miał on świadomość, gdzie znajdowali się sojusznicy, z Księżną Margot na czele. Nie licząc ich ekipy, większość znajdowała się po drugiej stronie portalu, który zwyczajnie ich zasłaniał. W najgorszym stanie był oczywiście Magellan. Ktoś inny został poturbowany w boku sali i był obezwładniony. Rycerz Księżnej też mocno oberwał i w tym momencie August przypomniał sobie do kogo należał męski głos, który usłyszał. Mężczyzna do którego wcześniej podbiegła Tayra zdawał się być stabilny.
- Ja ich dorwę! - rzuciła Tayra, wstając w pośpiechu i biegnąc za kusznikami w zawrotnym tempie swoich magicznych butów.
- Jestem za tobą! Nie daj im załadować kusz! - krzyczał Zevran, biegnąc za Tayrą.
W sali było więcej osób niż sądzili - sojuszników było sporo, ale i większość zdawała się walczyć, o czym świadczyły różne odgłosy. Gdzieś za nim ciśnięto dobrze znanym Augustowi zaklęciem błyskawicy, rozlegał się dźwięk metalu uderzającego o metal, a także śmiganie wiatru i porażenia energią charakterystyczne dla żywiołaków powietrza.
Nie tracąc czasu, krasnolud wyleczył Magellana. Nie całkowicie, ale wystarczająco aby jego zdrowiu nie zagrażało niebezpieczeństwo i co ważniejsze wystarczająco aby odzyskał przytomność.
- Co się? - wyrwało się kapłanowi Mermana.
- Klasyczny bełt w plecy, nie rozedrzyj rany! - Wydarł się ponownie krasnolud. Nie miał się co zbytnio zastanawiać, trzeba było po prostu uchronić sojuszników od śmierci. Nawet najgorliwsi szpitalnicy byliby pod wrażeniem jego modłów. Starał się przynajmniej na chwilę opanować swoją nienawiść do nieumarłych i nekromantów, skupiając się na tym, by jak najwięcej istot wyszło z bitwy żywymi. Może i należał do zbrojnego ramienia kościoła Amiry, ale to był jeden z nielicznych momentów, gdzie trzeba było zostawić młot u pasa.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 05-10-2023 o 17:23.
Plomiennoluski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem