![]() | ![]() |
![]() |
|
Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni. |
![]() |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() | #61 |
Administrator ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Magiczne pociski miały to do siebie, że zawsze trafiały celu - nawet jeśli ten miotał się za szeroką kolumną. Śmignęły za plecami Magellana i Augusta, a ostatni walczący ninja oberwali. Tanyr jednak nie zwracał już uwagi na efekty - zrobili co najważniejsze i teraz mieli inny cel, a resztki oporu w łaźni posprząta kto inny. Po skoczeniu w portal, wraz z Enolą i Tayrą, czarodziej dostrzegł dość unikalną kobietę po środku sali. ![]() Miała fioletowo czarne włosy i dość makabrycznie wyglądające brwii, na mimo wszystko bardzo ładnej podmalowanej na fioletowo twarzy. Nosiła ciekawą czarną sukienkę z fioletowymi zdobieniami, która pozbawiona ramion nie wiadomo jak trzymała się na jej ciele. Jakby mało było zdobień, na odsłoniętym mostku miała wytatuowany fioletowy kwiat na kolczastej łodydze, która znikała między jej piersiami - dość wyraźnie zaznaczonymi w tej sukience. Łatwo było skojarzyć, że tatuaż ten ma związek z wielkimi kolczastymi pnączami, które więziły grupkę osób w rogu pomieszczenia. - Więcej gości! A bilety macie? - powiedziała donośnie, poruszając ramionami w inkantacji jakiegoś zaklęcia. Novio dołączył do nich i stanął przy nodze Tanyra gotów na polecenia. Księżnej Margot nigdzie nie było widać - a powinna tu być. Sytuacja wyglądała na bardzo ciekawą - księżnej co prawda nie było widać, ale parę dobrze urodzonych osób zostało uwięzionych, a taki sam los spotkał Augusta. Na szczęście kolczaste pędy nie ograniczały możliwości rzucania zaklęć i Tanyr miał zamiar z tego skorzystać. A wroga było widać, na dodatek mag był pewien, że to stojąca na środku sali kobieta była sprawczynią pojawienia się kolczastej pułapki. Bez chwili wahania posłał w stronę nekromantki garść magicznych pocisków. Nie zamierzał przejmować się tym, że komuś zależało na tym, by nikogo nie zabijać. Solidna seria magicznych pocisków trafiała kobietę prosto w klatę, a połowa centralnie w jej wytatuowany kwiat. Wstrząsała ona jej ciałem jakby troll dźgał ją kijem pasterskim, przyprawiając o zszokowany wyraz twarzy. August jednocześnie posłał błyskawicę w jej brzuch, w efekcie czego kończyny jej zdrętwiały i padła na podłogę, na plecy, jak upita do nieprzytomności dziewka. - O rany - wyrwało się cicho, stojącej obok niego Enoli. Tanyr zauważył, że pnącza w kącie pomieszczenia znacząco straciły na sile, nieomal znikając. Miał też świadomość, że lada moment powinny one zniknąć całkowicie. Magellan tymczasem odczynił inne zaklęcie i z małej balii z wodą, która nie wiadomo co robiła w tym pomieszczeniu, wyskoczył drobny żywiołak wody. Tayra zaś, w swych magicznych butach, obiegła kapłanów z prawej i dobiegła do mężczyzny leżącego na podłodze, aby się nim zająć. Żywiołak wody zasłaniał czarodziejowi widok, ale wyglądało na to że mężczyzna przeżyje, zwłaszcza jeśli otrzyma pomoc. - Zabić intruzów - dobiegł donośny i dość sztuczny głos, nie wiadomo skąd. Tanyr rozpoznał, że nie był to głos wypowiedziany normalnie, a wytworzony przez magię, donośny zaś jakby sam z siebie. - Ty jesteś intruzem! - dał o sobie znać normalny męski głos, dobiegający gdzieś z tyłu, w którym Tanyr rozpoznał głos Eryka - nadwornego rycerza Księżnej Margot. Zaraz po tym Zevran przeszedł przez portal, co zwiększało ich liczebność. Rycerz od razu zrobił dwa solidne kroki do przodu, aby było miejsce dla kolejnych osób. Nagle Magellan padł przed siebie na podłogę, co zmniejszało ich liczebność. W plecach miał wbite dwa bełty. Novio szczeknął krótko, informując o obecności wrogów. Tanyr obrócił się i zaklął pod nosem. Ledwo poradzili sobie z jednym wrogiem, od razu pojawili się kolejni. Kusze sugerowały, że nie byli magami. Na szczęście nie on był ich celem. Ale nie byli sojusznikami, więc Tanyr posłał w stronę kobiety magiczną błyskawicę. Przy odrobinie szczęścia jej towarzysz też mógł oberwać. Zevran rozsądnie odsunął się szybko od portalu, doskakując bliżej Magellana, aby go osłaniać, a co ważniejsze schodząc czarodziejowi z linii ognia. August też zajął się rannym Magellanem. - Zajmijcie się przeciwnikami, ja zajmę się rannymi - powiedział donośnie. Gdy Tanyr ciskał zaklęcie, nagle pojawiła się kolejna osoba. Błyskawica śmignęła by przed nosem Hellen, ale magiczne wyładowanie znajdowało się na to o jakąś stopę za nisko. Nekromantka odchyliła się lekko do tyłu, profilaktycznie kładąc rękę na biuście i spoglądając groźnie na Tanyra. Oba wampiry oberwały! Zaklęcie dało się we znaki przynajmniej kobiecie, ale parka nie stała po próżnicy, tylko oboje czym prędzej czmychnęli za czerwoną kotarę, znikając z pola widzenia. - Co ty?! - rzuciła zaskoczona Hellen, gdyż po tym jak się obróciła, nikogo nie było już tam widać. Inni też zabierali głos. - Ja ich dorwę! - rzuciła Tayra, biegnąc za kusznikami w zawrotnym tempie magicznych butów. - Jestem za tobą! Nie daj im załadować kusz! - krzyczał Zevran, biegnąc za Tayrą. Gdzieś zabrzęczał dźwięk metalu uderzającego o metal, a także śmiganie wiatru, charakterystyczne dla żywiołaków powietrza. W zamieszaniu, nawet Enola zabrała głos, dodatkowo rozpraszając Tanyra. - Toż to Lewitujące Marmurki. To znani aktorzy i bardowie - powiedziała szybko z entuzjazmem, a czarodziej nawet nie patrząc domyślił się że chodzi jej o ekipę w rogu pomieszczenia. Zaraz potem pojawiła się też blondynka w czerwonym kapturze i jej wilk, któremu Novio musiał nagle zrobić miejsce i odsunąć się do tyłu. Tanyr doszedł do wniosku, że w tym miejscu on nie ma już nic do roboty, dlatego też, w towarzystwie Novio, pobiegł za Tayrą i Zevranem. |
![]() | ![]() |
![]() | #62 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Ciesz się wolnością od wampirzycy! - Wydarł się kapłan przed krokiem w portal. Magellan był pierwszy, ale szybko zrobił kilka kroków do przodu, aby inni na niego nie wpadli. Po skoku w portal i szybkim rzucie okiem na kolejne pole bitwy, August postanowił posłać święte światło w stronę gdzie widział księżną, by upewnić się czy nie wymieszali się między nimi nieumarli.Zaklęcie rzucił jak należy, ale nie podziałało ono na nikogo, co oznaczało że w grupce osób w rogu pomieszczenia nie było żadnych nieumarłych. Łatwo jednak było zauważyć, że grupa ta jest ogrodzona kolczastymi pędami i że te ich więziły. August dostrzegł też, że wśród nich nie ma Księżnej Margot, a jakaś inna koronowana para - choć zupełnie ich nie rozpoznawał. Dodatkowo przypomniał sobie, że pierścień pomocy miał emanować promieniem czerwonego światła, a tegoż nie było nigdzie widać. Pośrodku sali natomiast rzucała się w oczy pewna kobieta. Miała dość nietypowy fioletowo-czarny wygląd, a co ważniejsze dwa widoczne tatuaże, z czego jednym była czaszka w koronie - tatuaż nekromantów. - Więcej gości! A bilety macie? - powiedziała donośnie nekromantka, wykonując gesty rękoma. August miał zamiar ruszyć w stronę sojuszników i księżnej. Po zaledwie kilku krokach kapłan zorientował się jednak, że nie jest w stanie dalej iść. Szybki rzut oka w dół potwierdził, że z drewnianej podłogi wyrosły kolczaste pędy i owinęły się wokół jego nóg, sięgając nieomal do kolan. Z pewnością były to magiczne pnącza i te same które więziły grupkę w rogu. Gdy zorientował się, że nie jest się w stanie ruszyć, postanowił posłać mocną błyskawicę w stronę nekromantki, niestety nie miał nic, co tylko ogłusza. Potem była pora na kolejną miksturę many i próby rzucenia przerażenia. Solidna seria magicznych pocisków przeleciała o metr na lewo od Augusta i trafiała nekromantkę w klatę, wstrząsając jej ciałem i przyprawiając o zszokowany wyraz twarzy. August jednocześnie posłał w nią porządną błyskawicę, bez trudu trafiając nekromantkę w brzuch. W efekcie tego zaklęcia kobietą wstrząsnęło tak że wszystkie cztery kończyny jej zdrętwiały i padła na podłogę jak ścięte drzewo. Kapłan od razu poczuł, że pnącza oplatające jego nogi zelżały i nieomal zniknęły, przywracając mu możliwość swobodnego ruchu. Dawało się też zauważyć, że ten sam efekt dotknął pnączy w kącie pomieszczenia. Magellan tymczasem odczynił inne zaklęcie i z niewielkiej balii z wodą wyskoczył mały żywiołak wody. Mały, gdyż kapłan zostawił część wody rybie która pływała w balii. Nie widząc zagrożeń, ale ze świadomością że takie są, August wyciągnął miksturę, aby uzupełnić zapasy magicznej energii. Tayra tymczasem, w swych wyjątkowych magicznych butach, obiegła kapłanów z prawej i dobiegła do mężczyzny leżącego na podłodze, aby się nim zająć. Przeżyje, a z jej pomocą to już na pewno. August miał przy tym wrażenie, że gdzieś już go widział, ale nie miał pewności gdzie. - Zabić intruzów! - dobiegł ich nagle dość sztuczny głos, nie wiadomo skąd. August rozpoznał, że był to głos wytworzony mroczną magią, jako że licze nie posiadają języka, gardła i strun głosowych... - Ty jesteś intruzem! - dał o sobie znać inny, męski głos, dobiegający... jakby od strony portalu. August słyszał już gdzieś ten głos, ale nie skojarzył go z żadną osobą. Nagle Magellan wykrzywił się do przodu i padł na podłogę, tuż przy Auguście, z dwoma bełtami w plecach. - Zajmijcie się przeciwnikami, ja zajmę się rannymi! - Ryknął August, ponownie przywołując błogosławieństwo Amiry, by móc ujrzeć kto jest w jakim stanie. Jęk bólu i odgłos upadania na podłogę sprowokował go, by obrócił się w stronę, gdzie upadł jeden z jego towarzyszy. Magellan żył, ale mocno oberwał w plecy. Jego szata mogła z wyglądu przypominać zbroję, lecz zdecydowanie nią nie była. Zevran doskoczył do nich, osłaniając obu kapłanów przed potencjalnym kolejnym ostrzałem. Opatrzność Amiry pozwoliła Augustowi na orientowanie się w sytuacji ogólnej całego zajścia, bez konieczności rozglądania się co chwila po sali. Miał on świadomość, gdzie znajdowali się sojusznicy, z Księżną Margot na czele. Nie licząc ich ekipy, większość znajdowała się po drugiej stronie portalu, który zwyczajnie ich zasłaniał. W najgorszym stanie był oczywiście Magellan. Ktoś inny został poturbowany w boku sali i był obezwładniony. Rycerz Księżnej też mocno oberwał i w tym momencie August przypomniał sobie do kogo należał męski głos, który usłyszał. Mężczyzna do którego wcześniej podbiegła Tayra zdawał się być stabilny. - Ja ich dorwę! - rzuciła Tayra, wstając w pośpiechu i biegnąc za kusznikami w zawrotnym tempie swoich magicznych butów. - Jestem za tobą! Nie daj im załadować kusz! - krzyczał Zevran, biegnąc za Tayrą. W sali było więcej osób niż sądzili - sojuszników było sporo, ale i większość zdawała się walczyć, o czym świadczyły różne odgłosy. Gdzieś za nim ciśnięto dobrze znanym Augustowi zaklęciem błyskawicy, rozlegał się dźwięk metalu uderzającego o metal, a także śmiganie wiatru i porażenia energią charakterystyczne dla żywiołaków powietrza. Nie tracąc czasu, krasnolud wyleczył Magellana. Nie całkowicie, ale wystarczająco aby jego zdrowiu nie zagrażało niebezpieczeństwo i co ważniejsze wystarczająco aby odzyskał przytomność. - Co się? - wyrwało się kapłanowi Mermana. - Klasyczny bełt w plecy, nie rozedrzyj rany! - Wydarł się ponownie krasnolud. Nie miał się co zbytnio zastanawiać, trzeba było po prostu uchronić sojuszników od śmierci. Nawet najgorliwsi szpitalnicy byliby pod wrażeniem jego modłów. Starał się przynajmniej na chwilę opanować swoją nienawiść do nieumarłych i nekromantów, skupiając się na tym, by jak najwięcej istot wyszło z bitwy żywymi. Może i należał do zbrojnego ramienia kościoła Amiry, ale to był jeden z nielicznych momentów, gdzie trzeba było zostawić młot u pasa.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 05-10-2023 o 18:23. |
![]() | ![]() |
![]() | #63 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | August nadal klęczał przy Magellanie, który dzięki niemu teraz już mógł działać sam. Zaś Tanyr przyłączył się do pościgu za parą wampirów, podąrzając za Zevranem i Tayrą. A walka trwała. Niestety bohaterowie byli tylko po części świadomi gdzie i jak dokładnie przebiegała, nawet jeśli kapłan Amiry monitorował stan zdrowia sojuszników. Oczywiście reagowali najlepiej jak mogli bazując na tym co widzieli i kto ich atakował, niestety nie dociekając niczego więcej. Wtem, w dogodnym dla niego miejscu i momencie na scenie pojawił się On! - O rety! - rozległ się przepełniony paniką, donośny głos Enoli. W danym momencie tylko ona spoglądała w lewo i jako pierwsza dostrzegła zagrożenie. - Nieeee! - krzyknęła wystraszona Enola. Zaraz potem rozległy się żałosny skowyt cierpiącego czworonoga i krótki kobiecy krzyk bólu, brzmiący jak typowa reakcja w przypadku przyjęcia na siebie silnego zaklęcia bojowego. Tanyr natychmiast uświadomił sobie, że zostawił Enolę bez opieki. Momentalnie się zatrzymał i odwrócił. - Licz - Magellan poinformował Augusta, ewidentnie spoglądając na kogoś za plecami krasnoluda. August odruchowo obrócił głowę, zerkając za siebie. ![]() Zarówno czarodziej, jak i kapłan wyczuli mroczną aurę nieumarłego. Barierę przed ciosami, osłonę przed magią i może jeszcze coś innego - cokolwiek to było, aurę miał silną. Manewr licza się powiódł! Podczas gdy nieomal wszyscy skupili się na parze wampirów po prawej stronie, on bez trudu zaszedł ich z lewej i zaatakował. Jego pierwsze zaklęcie zaskoczyło zgromadzonych bohaterów - o czym Cola i jej wilk przekonali się na własnej skórze. Jednak zanim mroczny byt posłał kolejne klątwy, ktoś skutecznie rozproszył jego uwagę. - Dziadku, to ty?! - rzuciła zaskoczona Hellen mor Night. - Podobno zmarłaś, jednak nie mogłem cię przyzwać z powrotem w postaci licza! - odpowiedział licz, sztucznym i nieludzkim głosem. - Później się wytłumaczysz! - zakończył rozmowę, która w tym momencie i tak kosztowała go już pełną utratę elementu zaskoczenia. Według Augusta, z liczami się nie dyskutowało, je się po prostu niszczyło. Doskoczył tylko do stołu i wymierzywszy różdżką cisnął w nowo przybyłego rozproszeniem magii, by zdjąć magiczną tarczę. Zaklęcie zadziałało jak należy. Z tego co August się zorientował licz był jednak ostrożny i miał na sobie aż dwie aury ochronne - pierwszą chroniącą przed magią i drugą powstrzymującą ataki fizyczne. Jedna z nich została rozproszona. August natychmiast poprawił porażeniem nieumarłych, najpotężniejszym jakie umiał przywołać. Przewaga tego zaklęcia była prosta, nawet gdyby licz miał na sobie tarczę odbijającą czary, to nawet odbity, niewinnym postronnym nic by nie zrobił. A potem, czekając na efekty łaski Amiry, cisnął w licza tortem ze stołu. Licz nie wyglądał na przeciwnika łatwego do pokonania, ale Tanyr nie zamierzał się poddawać bez walki. - Rodzinne spotkanie, jak miło... - powiedział, po czym, w ramach powitania, spuścił na głowę licza lodową nawałnicę. Miał nadzieję, że nadwyrężą one obronę przeciwnika. Sam też postawił tarczę, by choćby w niewielkim stopniu zwiększyć swą obronę. Z dłoni Augusta wyemitowało jasnoniebieskie światło, które w mgnieniu oka utworzyło powiększającą się szybko bańkę energii. Nieumarły na jej widok odsunął się gwałtownie do tyłu, ale wyglądało na to że wiele mu to nie pomogło. Im bańka większa była tym mniej intensywnie wyglądała, ale ugodziła licza gdy jej promień osiągnął zaledwie trzy metry i wówczas nadal była silna. Licz nie krzyknął z bólu, nie wydał z siebie żadnego dźwięku, ale jego oczy zaświeciły czerwonym blaskiem a szczęka otworzyła się na chwilę. Zaraz potem spadła na niego lodowa nawałnica - kolejne zaklęcie obszarowe przed którym nie miał możliwości wykonania skutecznego uniku. Zaklęcie mrozu mogło nie być w pełni skuteczne przeciwko nieumarłemu, ale wyglądało na wyjątkowo mocne, a licz starał się osłonić ręką przed bombardującym go gradem bryłek lodu wielkości kostek do gry. - Kilo do mnie! - rzucił donośnie licz swym sztucznym głosem, który rozniósł się po całej sali. A jeśli wołał wsparcie, oznaczało to że musiał odczuć siłę zaklęć którymi go potraktowano. A na deser był jeszcze tort! Rzucone przez Augusta ciasto poszybowało w jego kierunku, jednak spowolniło swój impet i trafiło w okolice brzucha licza, nieznacznie brudząc go kremem, po czym upadło na podłogę pękając ale nadal trzymając się w jednym kawałku. Musiało trafić na jakąś magię ochronną. - Uciekajmy - odezwał się damski głos z rogu sali i nieomal natychmiast cała grupa ruszyła wzdłuż niebieskich kurtyn, omijając tym scenę walki i tym samym oddalając się od licza. Tanyr dostrzegł, że żołnierz z nadwagą podbiegł do człowieka który leżał na podłodze odkąd tu przybyli i pomógł mu wstać. Wtedy to, portal przez który przeszli, zamigotał i zniknął. Oznaczało to, że Sher, Kaelon i przynajmniej czworo innych sprzymierzeńców pozostało dokończyć sprawy w łaźni. Nie przeszli tutaj i nie będą mogli pomóc. Zniknięcie portalu zakończyło jednocześnie jego rzucany dookoła blask. Gdy zniknął, część sali której dotychczas nie widzieli i której wcale nie starali się dostrzec, teraz nie była już czarną niewiadomą. Co prawda nadal pozostawała w półmroku, ale można się było zorientować odnośnie tego co się tam działo. Dawało to nieco inną perspektywę na całą scenę walki. A walka trwała nadal. - Mam go! - krzyknęła Tayra gdzieś zza kotary. - Trzymaj! - rzucił Zevran. - AAAAA! - Zaryczał męski głos. Z głębi sali zaś dawało się usłyszeń odgłosy uderzenia metalu o metal, męski okrzyk bólu. Magellan nie pozostawał w tyle w kwestii walki z nekromantą. Wyczarował snop mrozu, średnicy kilkunastu centymetrów, którym niczym magicznym tunelem mknęły płatki śniegu i igły ludu. Snop ten ugodził licza w klatę i w ramię po tym jak ten próbował wykonać unik. Jego żywiołak atakował nieumarłego wodnymi biczami, ale mimo iż przebijał się przez aurę ochronną, jego ataki nie robiły na liczu wielkiego wrażenia. August jak na kapłana przystało, stał w pierwszej linii w walce z liczem. Nie widział co się działo za nim, ale zaklęcia godzące licza nie umknęły jego uwadze, więc wiedział że nie jest sam. Słyszał też różne odgłosy walki dookoła i cały czas miał świadomość o stanie zdrowia sojuszników, a póki co nikomu nie groziła rychła śmierć. Tanyr natomiast był teraz na tyłach i dobrze widział co się dzieje na scenie. Dostrzegł jak po potraktowaniu licza mroźnym promieniem, Magellan kucnął za wiadrem wody wypijając jakąś miksturę. Widział wystraszoną Enolę, która kucała nisko, chowając się przed liczem za książką, zupełnie jakby ta miała być tarczą. Kobieta zerkała ostrożnie, obserwując cały pojedynek na czary. Tanyr dosłyszał też szyderczy kobiecy śmiech, gdzieś po prawej - zapewne za kotarą, gdzie powinni być Tayra i Zevran w starciu z parą wampirów. Śmiech ten miał w sobie sporą nutę szaleństwa i prawie na pewno nie należał do Tayry. Widział jak blondynka w czerwonym kapturze rozejrzała się szybko wokoło i: - Ziewa za mną - rzuciła zeskakując ze sceny. Zostawiła licza innym, samej atakując od tyłu jakąś starszą kobietę... Wilk skoczył za nią przyłączając się do ataku, który zdawał się być się bardzo skuteczny, gdyż starsza kobieta ledwo zdążył jęknąć i momentalnie padła na posadzkę. - Kilo też tutaj? - zdziwiła się Hellen i nie zwlekając przyłączyła się do ataków na nieumarłego, atakując swojego przodka - najwyraźniej. Czarna kula wielkości małego arbuza pomknęła w jego stronę i ugodziła go w żebra. - Zdrajczyni! - wydarł się licz, nienaturalnie sztucznym głosem, nawet nie otwierając przy tym szczęki. Lewą ręką wyczarował coś, utworzone z cienia uformowało się w przeźroczystą, ale jednocześnie czarną tarczę, która swymi rozmiarami mogła by się mierzyć z obecnym na scenie parawanem. - Bo wysłałeś mnie abym z... - oburzona Hellen nie dokończyła zdania, gdy oberwała od swojego dziadka. Była to podobna kula mrocznej magii, jaką ona posłała w niego, z tą różnicą że kula licza była bardziej szara niż czarna oraz znacznie większa, wielkością przypominając niezwykle dorodną dynię. Rozniósł się kolejny, ciężki odgłos uderzenia metalu o metal, a następnie metaliczny odgłos tupania metalowych nóg o kamienną posadzkę - znacznie przebijający się ponad odgłosy chodzenia grupy osób wycofującej się po prawej stronie. August widział jak licz przyjął na siebie trzecie zaklęcie i jak rzucał dwa własne - gdzieś tam walczyli na miecze, a oni na czary. Tanyr widział zaś, jak kula licza przemknęła około metra od kulącej się Enoli, a wystraszona kobieta odsuwając się gwałtownie od trajektorii rzuciła się na podłogę, gdzie leżała teraz na boku. Kula trafiła Hellen w klatę, wyginając ją do tyłu, po czym kobieta wydała z siebie głuchy odgłos i wyglądało na to że nie może złapać oddechu. Odgłos tupania zmienił się nieznacznie, gdy dla biegnącego kamień zastąpiła drewniana podłoga. Wówczas to, za liczem, po schodach wbiegł na scenę czarny rycerz. ![]() Był wielki! Ponad dwa metry wysokości i z metr szerokości. Spod ciężkiej czarnej zbroi emanowało zielone światło, ale znawcy jakimi byli August i Tanyr wiedzieli, że magia była tu tylko skromnym dodatkiem i u tego przeciwnika liczy się przede wszystkim jego odporność, pancerz i oraz siła ciosów - więc rozproszenie magii niewiele u niego zmieni. Ostatnio edytowane przez Mekow : 29-10-2023 o 13:45. |
![]() | ![]() |