Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-09-2023, 08:21   #61
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Magiczne pociski miały to do siebie, że zawsze trafiały celu - nawet jeśli ten miotał się za szeroką kolumną. Śmignęły za plecami Magellana i Augusta, a ostatni walczący ninja oberwali. Tanyr jednak nie zwracał już uwagi na efekty - zrobili co najważniejsze i teraz mieli inny cel, a resztki oporu w łaźni posprząta kto inny.
Po skoczeniu w portal, wraz z Enolą i Tayrą, czarodziej dostrzegł dość unikalną kobietę po środku sali.


Miała fioletowo czarne włosy i dość makabrycznie wyglądające brwii, na mimo wszystko bardzo ładnej podmalowanej na fioletowo twarzy. Nosiła ciekawą czarną sukienkę z fioletowymi zdobieniami, która pozbawiona ramion nie wiadomo jak trzymała się na jej ciele. Jakby mało było zdobień, na odsłoniętym mostku miała wytatuowany fioletowy kwiat na kolczastej łodydze, która znikała między jej piersiami - dość wyraźnie zaznaczonymi w tej sukience.
Łatwo było skojarzyć, że tatuaż ten ma związek z wielkimi kolczastymi pnączami, które więziły grupkę osób w rogu pomieszczenia.
- Więcej gości! A bilety macie? - powiedziała donośnie, poruszając ramionami w inkantacji jakiegoś zaklęcia.
Novio dołączył do nich i stanął przy nodze Tanyra gotów na polecenia. Księżnej Margot nigdzie nie było widać - a powinna tu być.

Sytuacja wyglądała na bardzo ciekawą - księżnej co prawda nie było widać, ale parę dobrze urodzonych osób zostało uwięzionych, a taki sam los spotkał Augusta.
Na szczęście kolczaste pędy nie ograniczały możliwości rzucania zaklęć i Tanyr miał zamiar z tego skorzystać. A wroga było widać, na dodatek mag był pewien, że to stojąca na środku sali kobieta była sprawczynią pojawienia się kolczastej pułapki. Bez chwili wahania posłał w stronę nekromantki garść magicznych pocisków. Nie zamierzał przejmować się tym, że komuś zależało na tym, by nikogo nie zabijać.

Solidna seria magicznych pocisków trafiała kobietę prosto w klatę, a połowa centralnie w jej wytatuowany kwiat. Wstrząsała ona jej ciałem jakby troll dźgał ją kijem pasterskim, przyprawiając o zszokowany wyraz twarzy. August jednocześnie posłał błyskawicę w jej brzuch, w efekcie czego kończyny jej zdrętwiały i padła na podłogę, na plecy, jak upita do nieprzytomności dziewka.
- O rany - wyrwało się cicho, stojącej obok niego Enoli.
Tanyr zauważył, że pnącza w kącie pomieszczenia znacząco straciły na sile, nieomal znikając. Miał też świadomość, że lada moment powinny one zniknąć całkowicie.
Magellan tymczasem odczynił inne zaklęcie i z małej balii z wodą, która nie wiadomo co robiła w tym pomieszczeniu, wyskoczył drobny żywiołak wody.
Tayra zaś, w swych magicznych butach, obiegła kapłanów z prawej i dobiegła do mężczyzny leżącego na podłodze, aby się nim zająć. Żywiołak wody zasłaniał czarodziejowi widok, ale wyglądało na to że mężczyzna przeżyje, zwłaszcza jeśli otrzyma pomoc.
- Zabić intruzów - dobiegł donośny i dość sztuczny głos, nie wiadomo skąd. Tanyr rozpoznał, że nie był to głos wypowiedziany normalnie, a wytworzony przez magię, donośny zaś jakby sam z siebie.

- Ty jesteś intruzem! - dał o sobie znać normalny męski głos, dobiegający gdzieś z tyłu, w którym Tanyr rozpoznał głos Eryka - nadwornego rycerza Księżnej Margot.
Zaraz po tym Zevran przeszedł przez portal, co zwiększało ich liczebność. Rycerz od razu zrobił dwa solidne kroki do przodu, aby było miejsce dla kolejnych osób.
Nagle Magellan padł przed siebie na podłogę, co zmniejszało ich liczebność. W plecach miał wbite dwa bełty.
Novio szczeknął krótko, informując o obecności wrogów.

Tanyr obrócił się i zaklął pod nosem. Ledwo poradzili sobie z jednym wrogiem, od razu pojawili się kolejni. Kusze sugerowały, że nie byli magami. Na szczęście nie on był ich celem. Ale nie byli sojusznikami, więc Tanyr posłał w stronę kobiety magiczną błyskawicę.
Przy odrobinie szczęścia jej towarzysz też mógł oberwać.
Zevran rozsądnie odsunął się szybko od portalu, doskakując bliżej Magellana, aby go osłaniać, a co ważniejsze schodząc czarodziejowi z linii ognia. August też zajął się rannym Magellanem.
- Zajmijcie się przeciwnikami, ja zajmę się rannymi - powiedział donośnie.
Gdy Tanyr ciskał zaklęcie, nagle pojawiła się kolejna osoba. Błyskawica śmignęła by przed nosem Hellen, ale magiczne wyładowanie znajdowało się na to o jakąś stopę za nisko. Nekromantka odchyliła się lekko do tyłu, profilaktycznie kładąc rękę na biuście i spoglądając groźnie na Tanyra.
Oba wampiry oberwały! Zaklęcie dało się we znaki przynajmniej kobiecie, ale parka nie stała po próżnicy, tylko oboje czym prędzej czmychnęli za czerwoną kotarę, znikając z pola widzenia.
- Co ty?! - rzuciła zaskoczona Hellen, gdyż po tym jak się obróciła, nikogo nie było już tam widać.
Inni też zabierali głos.
- Ja ich dorwę! - rzuciła Tayra, biegnąc za kusznikami w zawrotnym tempie magicznych butów.
- Jestem za tobą! Nie daj im załadować kusz! - krzyczał Zevran, biegnąc za Tayrą.
Gdzieś zabrzęczał dźwięk metalu uderzającego o metal, a także śmiganie wiatru, charakterystyczne dla żywiołaków powietrza. W zamieszaniu, nawet Enola zabrała głos, dodatkowo rozpraszając Tanyra.
- Toż to Lewitujące Marmurki. To znani aktorzy i bardowie - powiedziała szybko z entuzjazmem, a czarodziej nawet nie patrząc domyślił się że chodzi jej o ekipę w rogu pomieszczenia.
Zaraz potem pojawiła się też blondynka w czerwonym kapturze i jej wilk, któremu Novio musiał nagle zrobić miejsce i odsunąć się do tyłu.
Tanyr doszedł do wniosku, że w tym miejscu on nie ma już nic do roboty, dlatego też, w towarzystwie Novio, pobiegł za Tayrą i Zevranem.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-10-2023, 17:21   #62
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Ciesz się wolnością od wampirzycy! - Wydarł się kapłan przed krokiem w portal.


Magellan był pierwszy, ale szybko zrobił kilka kroków do przodu, aby inni na niego nie wpadli.
Po skoku w portal i szybkim rzucie okiem na kolejne pole bitwy, August postanowił posłać święte światło w stronę gdzie widział księżną, by upewnić się czy nie wymieszali się między nimi nieumarli.Zaklęcie rzucił jak należy, ale nie podziałało ono na nikogo, co oznaczało że w grupce osób w rogu pomieszczenia nie było żadnych nieumarłych. Łatwo jednak było zauważyć, że grupa ta jest ogrodzona kolczastymi pędami i że te ich więziły. August dostrzegł też, że wśród nich nie ma Księżnej Margot, a jakaś inna koronowana para - choć zupełnie ich nie rozpoznawał. Dodatkowo przypomniał sobie, że pierścień pomocy miał emanować promieniem czerwonego światła, a tegoż nie było nigdzie widać.
Pośrodku sali natomiast rzucała się w oczy pewna kobieta.


Miała dość nietypowy fioletowo-czarny wygląd, a co ważniejsze dwa widoczne tatuaże, z czego jednym była czaszka w koronie - tatuaż nekromantów.
- Więcej gości! A bilety macie? - powiedziała donośnie nekromantka, wykonując gesty rękoma.
August miał zamiar ruszyć w stronę sojuszników i księżnej. Po zaledwie kilku krokach kapłan zorientował się jednak, że nie jest w stanie dalej iść. Szybki rzut oka w dół potwierdził, że z drewnianej podłogi wyrosły kolczaste pędy i owinęły się wokół jego nóg, sięgając nieomal do kolan. Z pewnością były to magiczne pnącza i te same które więziły grupkę w rogu.

Gdy zorientował się, że nie jest się w stanie ruszyć, postanowił posłać mocną błyskawicę w stronę nekromantki, niestety nie miał nic, co tylko ogłusza. Potem była pora na kolejną miksturę many i próby rzucenia przerażenia.
Solidna seria magicznych pocisków przeleciała o metr na lewo od Augusta i trafiała nekromantkę w klatę, wstrząsając jej ciałem i przyprawiając o zszokowany wyraz twarzy. August jednocześnie posłał w nią porządną błyskawicę, bez trudu trafiając nekromantkę w brzuch. W efekcie tego zaklęcia kobietą wstrząsnęło tak że wszystkie cztery kończyny jej zdrętwiały i padła na podłogę jak ścięte drzewo.
Kapłan od razu poczuł, że pnącza oplatające jego nogi zelżały i nieomal zniknęły, przywracając mu możliwość swobodnego ruchu. Dawało się też zauważyć, że ten sam efekt dotknął pnączy w kącie pomieszczenia.
Magellan tymczasem odczynił inne zaklęcie i z niewielkiej balii z wodą wyskoczył mały żywiołak wody. Mały, gdyż kapłan zostawił część wody rybie która pływała w balii.
Nie widząc zagrożeń, ale ze świadomością że takie są, August wyciągnął miksturę, aby uzupełnić zapasy magicznej energii.
Tayra tymczasem, w swych wyjątkowych magicznych butach, obiegła kapłanów z prawej i dobiegła do mężczyzny leżącego na podłodze, aby się nim zająć. Przeżyje, a z jej pomocą to już na pewno. August miał przy tym wrażenie, że gdzieś już go widział, ale nie miał pewności gdzie.
- Zabić intruzów! - dobiegł ich nagle dość sztuczny głos, nie wiadomo skąd. August rozpoznał, że był to głos wytworzony mroczną magią, jako że licze nie posiadają języka, gardła i strun głosowych...

- Ty jesteś intruzem! - dał o sobie znać inny, męski głos, dobiegający... jakby od strony portalu. August słyszał już gdzieś ten głos, ale nie skojarzył go z żadną osobą.
Nagle Magellan wykrzywił się do przodu i padł na podłogę, tuż przy Auguście, z dwoma bełtami w plecach.

- Zajmijcie się przeciwnikami, ja zajmę się rannymi! - Ryknął August, ponownie przywołując błogosławieństwo Amiry, by móc ujrzeć kto jest w jakim stanie. Jęk bólu i odgłos upadania na podłogę sprowokował go, by obrócił się w stronę, gdzie upadł jeden z jego towarzyszy. Magellan żył, ale mocno oberwał w plecy. Jego szata mogła z wyglądu przypominać zbroję, lecz zdecydowanie nią nie była.
Zevran doskoczył do nich, osłaniając obu kapłanów przed potencjalnym kolejnym ostrzałem.
Opatrzność Amiry pozwoliła Augustowi na orientowanie się w sytuacji ogólnej całego zajścia, bez konieczności rozglądania się co chwila po sali. Miał on świadomość, gdzie znajdowali się sojusznicy, z Księżną Margot na czele. Nie licząc ich ekipy, większość znajdowała się po drugiej stronie portalu, który zwyczajnie ich zasłaniał. W najgorszym stanie był oczywiście Magellan. Ktoś inny został poturbowany w boku sali i był obezwładniony. Rycerz Księżnej też mocno oberwał i w tym momencie August przypomniał sobie do kogo należał męski głos, który usłyszał. Mężczyzna do którego wcześniej podbiegła Tayra zdawał się być stabilny.
- Ja ich dorwę! - rzuciła Tayra, wstając w pośpiechu i biegnąc za kusznikami w zawrotnym tempie swoich magicznych butów.
- Jestem za tobą! Nie daj im załadować kusz! - krzyczał Zevran, biegnąc za Tayrą.
W sali było więcej osób niż sądzili - sojuszników było sporo, ale i większość zdawała się walczyć, o czym świadczyły różne odgłosy. Gdzieś za nim ciśnięto dobrze znanym Augustowi zaklęciem błyskawicy, rozlegał się dźwięk metalu uderzającego o metal, a także śmiganie wiatru i porażenia energią charakterystyczne dla żywiołaków powietrza.
Nie tracąc czasu, krasnolud wyleczył Magellana. Nie całkowicie, ale wystarczająco aby jego zdrowiu nie zagrażało niebezpieczeństwo i co ważniejsze wystarczająco aby odzyskał przytomność.
- Co się? - wyrwało się kapłanowi Mermana.
- Klasyczny bełt w plecy, nie rozedrzyj rany! - Wydarł się ponownie krasnolud. Nie miał się co zbytnio zastanawiać, trzeba było po prostu uchronić sojuszników od śmierci. Nawet najgorliwsi szpitalnicy byliby pod wrażeniem jego modłów. Starał się przynajmniej na chwilę opanować swoją nienawiść do nieumarłych i nekromantów, skupiając się na tym, by jak najwięcej istot wyszło z bitwy żywymi. Może i należał do zbrojnego ramienia kościoła Amiry, ale to był jeden z nielicznych momentów, gdzie trzeba było zostawić młot u pasa.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 05-10-2023 o 17:23.
Plomiennoluski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-10-2023, 11:01   #63
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
August nadal klęczał przy Magellanie, który dzięki niemu teraz już mógł działać sam. Zaś Tanyr przyłączył się do pościgu za parą wampirów, podąrzając za Zevranem i Tayrą. A walka trwała. Niestety bohaterowie byli tylko po części świadomi gdzie i jak dokładnie przebiegała, nawet jeśli kapłan Amiry monitorował stan zdrowia sojuszników. Oczywiście reagowali najlepiej jak mogli bazując na tym co widzieli i kto ich atakował, niestety nie dociekając niczego więcej.

Wtem, w dogodnym dla niego miejscu i momencie na scenie pojawił się On!

- O rety! - rozległ się przepełniony paniką, donośny głos Enoli. W danym momencie tylko ona spoglądała w lewo i jako pierwsza dostrzegła zagrożenie.
- Nieeee! - krzyknęła wystraszona Enola.
Zaraz potem rozległy się żałosny skowyt cierpiącego czworonoga i krótki kobiecy krzyk bólu, brzmiący jak typowa reakcja w przypadku przyjęcia na siebie silnego zaklęcia bojowego.
Tanyr natychmiast uświadomił sobie, że zostawił Enolę bez opieki. Momentalnie się zatrzymał i odwrócił.

- Licz - Magellan poinformował Augusta, ewidentnie spoglądając na kogoś za plecami krasnoluda. August odruchowo obrócił głowę, zerkając za siebie.



Zarówno czarodziej, jak i kapłan wyczuli mroczną aurę nieumarłego. Barierę przed ciosami, osłonę przed magią i może jeszcze coś innego - cokolwiek to było, aurę miał silną.
Manewr licza się powiódł! Podczas gdy nieomal wszyscy skupili się na parze wampirów po prawej stronie, on bez trudu zaszedł ich z lewej i zaatakował. Jego pierwsze zaklęcie zaskoczyło zgromadzonych bohaterów - o czym Cola i jej wilk przekonali się na własnej skórze. Jednak zanim mroczny byt posłał kolejne klątwy, ktoś skutecznie rozproszył jego uwagę.
- Dziadku, to ty?! - rzuciła zaskoczona Hellen mor Night.
- Podobno zmarłaś, jednak nie mogłem cię przyzwać z powrotem w postaci licza! - odpowiedział licz, sztucznym i nieludzkim głosem. - Później się wytłumaczysz! - zakończył rozmowę, która w tym momencie i tak kosztowała go już pełną utratę elementu zaskoczenia.

Według Augusta, z liczami się nie dyskutowało, je się po prostu niszczyło. Doskoczył tylko do stołu i wymierzywszy różdżką cisnął w nowo przybyłego rozproszeniem magii, by zdjąć magiczną tarczę. Zaklęcie zadziałało jak należy. Z tego co August się zorientował licz był jednak ostrożny i miał na sobie aż dwie aury ochronne - pierwszą chroniącą przed magią i drugą powstrzymującą ataki fizyczne. Jedna z nich została rozproszona.
August natychmiast poprawił porażeniem nieumarłych, najpotężniejszym jakie umiał przywołać. Przewaga tego zaklęcia była prosta, nawet gdyby licz miał na sobie tarczę odbijającą czary, to nawet odbity, niewinnym postronnym nic by nie zrobił. A potem, czekając na efekty łaski Amiry, cisnął w licza tortem ze stołu.

Licz nie wyglądał na przeciwnika łatwego do pokonania, ale Tanyr nie zamierzał się poddawać bez walki.
- Rodzinne spotkanie, jak miło... - powiedział, po czym, w ramach powitania, spuścił na głowę licza lodową nawałnicę. Miał nadzieję, że nadwyrężą one obronę przeciwnika.
Sam też postawił tarczę, by choćby w niewielkim stopniu zwiększyć swą obronę.

Z dłoni Augusta wyemitowało jasnoniebieskie światło, które w mgnieniu oka utworzyło powiększającą się szybko bańkę energii. Nieumarły na jej widok odsunął się gwałtownie do tyłu, ale wyglądało na to że wiele mu to nie pomogło. Im bańka większa była tym mniej intensywnie wyglądała, ale ugodziła licza gdy jej promień osiągnął zaledwie trzy metry i wówczas nadal była silna. Licz nie krzyknął z bólu, nie wydał z siebie żadnego dźwięku, ale jego oczy zaświeciły czerwonym blaskiem a szczęka otworzyła się na chwilę.
Zaraz potem spadła na niego lodowa nawałnica - kolejne zaklęcie obszarowe przed którym nie miał możliwości wykonania skutecznego uniku. Zaklęcie mrozu mogło nie być w pełni skuteczne przeciwko nieumarłemu, ale wyglądało na wyjątkowo mocne, a licz starał się osłonić ręką przed bombardującym go gradem bryłek lodu wielkości kostek do gry.
- Kilo do mnie! - rzucił donośnie licz swym sztucznym głosem, który rozniósł się po całej sali. A jeśli wołał wsparcie, oznaczało to że musiał odczuć siłę zaklęć którymi go potraktowano.
A na deser był jeszcze tort! Rzucone przez Augusta ciasto poszybowało w jego kierunku, jednak spowolniło swój impet i trafiło w okolice brzucha licza, nieznacznie brudząc go kremem, po czym upadło na podłogę pękając ale nadal trzymając się w jednym kawałku. Musiało trafić na jakąś magię ochronną.

- Uciekajmy - odezwał się damski głos z rogu sali i nieomal natychmiast cała grupa ruszyła wzdłuż niebieskich kurtyn, omijając tym scenę walki i tym samym oddalając się od licza.
Tanyr dostrzegł, że żołnierz z nadwagą podbiegł do człowieka który leżał na podłodze odkąd tu przybyli i pomógł mu wstać.

Wtedy to, portal przez który przeszli, zamigotał i zniknął. Oznaczało to, że Sher, Kaelon i przynajmniej czworo innych sprzymierzeńców pozostało dokończyć sprawy w łaźni. Nie przeszli tutaj i nie będą mogli pomóc.
Zniknięcie portalu zakończyło jednocześnie jego rzucany dookoła blask. Gdy zniknął, część sali której dotychczas nie widzieli i której wcale nie starali się dostrzec, teraz nie była już czarną niewiadomą. Co prawda nadal pozostawała w półmroku, ale można się było zorientować odnośnie tego co się tam działo. Dawało to nieco inną perspektywę na całą scenę walki.

A walka trwała nadal. - Mam go! - krzyknęła Tayra gdzieś zza kotary. - Trzymaj! - rzucił Zevran. - AAAAA! - Zaryczał męski głos. Z głębi sali zaś dawało się usłyszeń odgłosy uderzenia metalu o metal, męski okrzyk bólu.
Magellan nie pozostawał w tyle w kwestii walki z nekromantą. Wyczarował snop mrozu, średnicy kilkunastu centymetrów, którym niczym magicznym tunelem mknęły płatki śniegu i igły ludu. Snop ten ugodził licza w klatę i w ramię po tym jak ten próbował wykonać unik. Jego żywiołak atakował nieumarłego wodnymi biczami, ale mimo iż przebijał się przez aurę ochronną, jego ataki nie robiły na liczu wielkiego wrażenia.

August jak na kapłana przystało, stał w pierwszej linii w walce z liczem. Nie widział co się działo za nim, ale zaklęcia godzące licza nie umknęły jego uwadze, więc wiedział że nie jest sam. Słyszał też różne odgłosy walki dookoła i cały czas miał świadomość o stanie zdrowia sojuszników, a póki co nikomu nie groziła rychła śmierć.

Tanyr natomiast był teraz na tyłach i dobrze widział co się dzieje na scenie. Dostrzegł jak po potraktowaniu licza mroźnym promieniem, Magellan kucnął za wiadrem wody wypijając jakąś miksturę. Widział wystraszoną Enolę, która kucała nisko, chowając się przed liczem za książką, zupełnie jakby ta miała być tarczą. Kobieta zerkała ostrożnie, obserwując cały pojedynek na czary. Tanyr dosłyszał też szyderczy kobiecy śmiech, gdzieś po prawej - zapewne za kotarą, gdzie powinni być Tayra i Zevran w starciu z parą wampirów. Śmiech ten miał w sobie sporą nutę szaleństwa i prawie na pewno nie należał do Tayry.
Widział jak blondynka w czerwonym kapturze rozejrzała się szybko wokoło i:
- Ziewa za mną - rzuciła zeskakując ze sceny. Zostawiła licza innym, samej atakując od tyłu jakąś starszą kobietę... Wilk skoczył za nią przyłączając się do ataku, który zdawał się być się bardzo skuteczny, gdyż starsza kobieta ledwo zdążył jęknąć i momentalnie padła na posadzkę.

- Kilo też tutaj? - zdziwiła się Hellen i nie zwlekając przyłączyła się do ataków na nieumarłego, atakując swojego przodka - najwyraźniej. Czarna kula wielkości małego arbuza pomknęła w jego stronę i ugodziła go w żebra.
- Zdrajczyni! - wydarł się licz, nienaturalnie sztucznym głosem, nawet nie otwierając przy tym szczęki. Lewą ręką wyczarował coś, utworzone z cienia uformowało się w przeźroczystą, ale jednocześnie czarną tarczę, która swymi rozmiarami mogła by się mierzyć z obecnym na scenie parawanem.
- Bo wysłałeś mnie abym z... - oburzona Hellen nie dokończyła zdania, gdy oberwała od swojego dziadka. Była to podobna kula mrocznej magii, jaką ona posłała w niego, z tą różnicą że kula licza była bardziej szara niż czarna oraz znacznie większa, wielkością przypominając niezwykle dorodną dynię.

Rozniósł się kolejny, ciężki odgłos uderzenia metalu o metal, a następnie metaliczny odgłos tupania metalowych nóg o kamienną posadzkę - znacznie przebijający się ponad odgłosy chodzenia grupy osób wycofującej się po prawej stronie.
August widział jak licz przyjął na siebie trzecie zaklęcie i jak rzucał dwa własne - gdzieś tam walczyli na miecze, a oni na czary.
Tanyr widział zaś, jak kula licza przemknęła około metra od kulącej się Enoli, a wystraszona kobieta odsuwając się gwałtownie od trajektorii rzuciła się na podłogę, gdzie leżała teraz na boku. Kula trafiła Hellen w klatę, wyginając ją do tyłu, po czym kobieta wydała z siebie głuchy odgłos i wyglądało na to że nie może złapać oddechu.

Odgłos tupania zmienił się nieznacznie, gdy dla biegnącego kamień zastąpiła drewniana podłoga. Wówczas to, za liczem, po schodach wbiegł na scenę czarny rycerz.


Był wielki! Ponad dwa metry wysokości i z metr szerokości. Spod ciężkiej czarnej zbroi emanowało zielone światło, ale znawcy jakimi byli August i Tanyr wiedzieli, że magia była tu tylko skromnym dodatkiem i u tego przeciwnika liczy się przede wszystkim jego odporność, pancerz i oraz siła ciosów - więc rozproszenie magii niewiele u niego zmieni.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 29-10-2023 o 12:45.
Mekow jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-03-2024, 06:43   #64
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nic nie może wiecznie trwać, nawet magiczne osłony, więc Tanyr ponownie zaatakował, rzucając to samo zaklęcie, ukierunkowane w taki sposób, by swym działaniem objęło i licza, i czarnego rycerza. Było to o tyle łatwiejsze w osiągnięciu, że rycerz biegł właśnie w stronę licza i wystarczyło rzucić zaklęcie w odpowiednim momencie.
Tanyr widział, jak August wyczarował kolejną świętą bańkę, zaś Magellan poprawił posyłając serię trzech dużych sopli lodu. Co prawda nie przebiły się one przez magiczną barierę licza, ale Tanyr miał świadomość, że z pewnością ją osłabiły. Bańka Augusta opłynęła ją zaś dookoła.
Rycerz zbliżył się do licza i wtedy to lodowa nawałnica Tanyra spadła na obu przeciwników. Bariera licza szybko się rozpadła i rozpłynęła w powietrzu. O ile licz z pewnością źle znosił lodowy grad, o tyle rycerz zdawał się nim nie przejmować aż tak, gdyż nawet nie osłonił się tarczą. Tanyr wiedział, że grad był magiczny, ale uszkodzenia zadawał fizyczne i od mrozu. Było to zaklęcie obszarowe przewidziane raczej na zwykłych ludzi, nawet tych w zbrojach - ale najwyraźniej nie aż tak opancerzonych. Choć mróz musiał zostawić po sobie jakiś efekt!
Walka nie ograniczała się jednak do nich samych, gdyż wokoło sporo się działo. Bełt przeciął powietrze i wbił się w podłogę nie dalej jak pół metra od Magellana. Po prawej, gdzie wcześniej Tanyr słyszał śmiech, teraz rozbrzmiał okrzyk wściekłości i jakieś piski. Tayra też coś tam zawołała. Przed sobą zaś, czarodziej widział jak w efekcie otrzymanego wcześniej zaklęcia nekromantka gwałtownie usiadła i położyła się na podłodze, wijąc się nieznacznie. Po prawej grupa umykała ze sceny, zaś Enola kuliła się i chowała za książką, wszystko obserwując. Choć Tanyr nie widział jej twarzy, kobieta musiała być wystraszona. Tanyr słyszał też kilka innych nieskorelowanych okrzyków dobiegających z głębi sali i dźwięki uderzenia metalu o metal. Sam jednak koncentrował się na swojej nawałnicy i ich głównym przeciwniku.
- Zabij kapłanów - licz polecił rycerzowi.
Ciężkozbrojny nie tracąc impetu podbiegł do Augusta, wyglądając przy nim jak najprawdziwszy olbrzym i zamachnął się na niego swym wielkim mieczem. Na szczęście krasnolud widział co się dzieje i zdołał wykonać unik.
Licz jednak nie poprzestał na wydaniu polecenia. Cisnął jakimś zaklęciem w dręczącego go żywiołaka wody. I mimo obrażeń, a może właśnie za ich sprawą, posłał w Tanyra silne zaklęcie - takie samo, które powaliło Hellen. Ciemna kula wielkości zwiniętego w kłębek Novio pomknęła z niezwykłą prędkością przez salę i trafiła czarodzieja w klatę. Tanyr jednak osłonił się zawczasu magiczną tarczą, która teraz uchroniła go przed większością obrażeń. Uderzenie przypominało mu cios otrzymany podczas walki na poduszki, jednak szybko się zorientował że uszkodzenia fizyczne były tylko częścią mrocznego zaklęcia. Miał wrażenie jakby niewidzialna lina lub wielka dłoń zacisnęła się wokół niego na wysokości żeber, ramiona docisnęło mu do tułowia znacznie utrudniając ruch rękoma i miał problem z wzięciem wdechu.
Novio warknął groźnie, gotów rzucić się na licza.
- Novio, zabij! - polecił mag, z trudem wydając polecenie. Czy jego ulubieniec miał wielkie szanse w walce z nieumarłym, tego nie wiedział, ale zawsze istniała szansa, że atak zdekoncentruje licza.
A potem posłał w przeciwnika błyskawicę. Miał nadzieję, że mimo utrudnień zaklęcie dotrze do celu.
Tanyr nie miał pewności, czy w jego obecnym stanie da radę skutecznie rzucić zaklęcie. Było mu zdecydowanie trudniej niż w normalnych warunkach, lecz skupiony na walce, wytężył swoją wolę do maksimum. W efekcie, przy użyciu różdżki, wygenerował błyskawicę! Jednocześnie jednak, mimo ograniczeń fizycznego ruchu, skierował zaklęcie dokładnie tam gdzie chciał - prosto w licza. Wyładowanie przebiegło po kościstym liczu i Tanyr miał wrażenie, że niewiele brakowało aby ten upadł na podłogę i już się nie podniósł. Licz z trudem utrzymał się na nogach!
Mimo dzielącej ich odległości, spojrzał groźnie wprost na Tanyra.


Jego oczy świeciły złowrogim, czerwonym blaskiem.
Novio tymczasem nie zwlekał. Pobiegł szybko, lekkim slalomem, sprawnie wymijając najpierw leżącą na podłodze nekromantkę a potem wielkiego rycerza. Gdy dobiegał do licza, zdawało się że lada moment zaciśnie na nim swoje szczęki, ale zamiast tego pies zaskomlał i odskoczył w bok jak oparzony. Mając świadomość jaka jest różnica pomiędzy Novio i żywiołakiem wody, Tanyr nie miał problemu ze zrozumieniem aury licza, która najwyraźniej szkodziła żywym istotom... i być może nie tylko to.
Na szczęście dla Novio, nieumarły zignorował psa, zapewne uznając że ten mu nie zagraża. Dość niedbale rzucił jednak jakieś zaklęcie na żywiołaka wody, ale to wystarczyło i rozbił go, w efekcie czego pozostała tylko kałuża. Licz musiał mieć świadomość, że jeśli padnie, jego plany się nie powiodą. Tanyr rozpoznał jego kolejne zaklęcie, będące dla nieumarłych odpowiednikiem leczenia ran. Od razu stanął solidniej, nie spuszczając wzroku z czarodzieja.
Walczyli wszyscy którzy powinni. Tanyr widział jak na dłoni pojedynek Augusta z czarnym rycerzem. Wyraźnie rzucało się w oczy, że rycerz ten był przynajmniej dwa razy większy od Augusta i zdecydowanie lepiej opancerzony, ale mimo to krasnolud zdawał się panować nad sytuacją. Zwłaszcza, że Magellan był metr za nim i również obrał rycerza na przeciwnika. Bez problemu dostrzegł też, że Enola przestała się chować we własnej sukni i za książką, tylko przysunęła się do końca sceny i dyskretnie zsunęła się na dół do publiczności, gdzie było bezpieczniej - przynajmniej tak się zdawało Enoli. Tam też rozbrzmiewały odgłosy walki, wśród których można było wychwycić głos Księżnej Margot.

Jedyne, co przyszlo magowi do glowy, to kolejny atak. W stronę nekromanty poleciała kolejna błyskawica. Tym jednak razem, czar nie zadziałał jak powinien. Tanyr zbyt długo przebywał pod wpływem obezwładniająco-duszącego zaklęcia licza, którego efekty coraz mocniej dawały o sobie znać. Nie mógł się skupić. Zamiast trafić zamierzony przez czarodzieja cel, błyskawica w połowie drogi otarła się o podłogę, przypalając ją nieznacznie, po czym rozładowała się na najbliższym i największym metalowym obiekcie. Błyskawice i metal zawsze miały coś do siebie. Szczęście w nieszczęściu, obiektem tym był czarny rycerz, choć nie wiadomo było jak bardzo mu to zaszkodziło. Tanyr nie mógł się porządnie ruszać... Gdy nagle wszystko ustąpiło! Złapał głęboki oddech i odzyskał swobodę ruchu rąk! Zauważył, że zawdzięczał to Magellanowi, który dostrzegłszy problem uwolnił Tanyra od klątwy. Potem Tanyr łyknął kolejną miksturę, by odświeżyć ilość dostępnej many. A w wyniku tego moc go wprost rozpierała. Rozpoznał, że wraz z tą miksturą osiągnął maksymalny bezpieczny poziom regeneracji many dla ludzi i więcej naprawdę już nie powinien. Ale odzyskanie energii było wystarczającą przewagą nad liczem, który z racji nieposiadania ciała nie mógł pić żadnych eliksirów... Niestety najwyraźniej mógł się jakoś rozdwoić, gdyż nagle Tanyr dostrzegł dwóch identycznych liczów, z których jeden kroczył ku niemu z wyciągniętą w jego stronę kościstą ręką.
Wszystko działo się przy akompaniamencie odgłosów walki i różnych krzyków. Tanyr dostrzegł też, że mimo znacznych różnic w rozmiarach, August całkiem sprawnie daje sobie radę w walce z czarnym rycerzem.
Co za dużo, to niezdrowo. Dotyczyło to zarówno ilości przeciwników jak i nadmiaru płynącej w żyłach magicznej energii. Aby rozwiązać zarówno pierwszy, jak i drugi problem. Tanyr ponownie potraktował pierwszego licza magicznym pociskiem - najsilniejszymi, na jakie było go stać.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-03-2024, 21:30   #65
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
August łyknął drugą miksturę many i ponowił swój atak, znowu bombardując licza i zbliżającego się rycerza zaklęciem skonstruowanym specjalnie z myślą o nieumarłych. Kolejna błogosławiona bańka wypełniła salę. Zaklęcie obszarowe opłynęło dookoła barykadę postawioną przez licza, niczym morska fala trafiająca na wielki kamień na plaży. Licz wygiął się jak oparzony i odsunął się trochę do tyłu. Zachwiał się na nogach, a jego ślepia zaświeciły złowrogim czerwonym blaskiem.
Gdy bańka spotkała się z rycerzem zaś, ten przebiegł przez nią bez szczególnej reakcji. August domyślił się, że nie ma do czynienia z nieumarłą. W środku musiała znajdować się jakaś żywa istota lub w ostateczności cała zbroja była napędzana magią - ale zdecydowanie raczej to pierwsze.
Nad lewym ramieniem krasnoluda, niecały metr od niego, przeleciały trzy ostre sople lodu, wielkości bardzo dorodnych marchewek. Domyślał się, że były to pociski Magellana. Wszystkie mocno uderzyły w barierę licza, dwa pierwsze rozpadając się przy tym na drobne kawałki, zaś trzeci zostawiając po sobie liczne odłamki, sprawiając że mroczna bariera wyglądała jakby popękała, z pewnością tracąc sporo na stabilności.
Rycerz niemal dobiegł do licza, gdy na obu spadła lodowa nawałnica - zaklęcie Tanyra, skoro Magellan ciskał soplami. Pozostałości bariery szybko rozpadły się na drobne fragmenty unoszącego się w powietrzu cienia a następnie rozpłynęły się w powietrzu. O ile licz osłaniał się ręką, z pewnością źle znosząc lodowy grad, o tyle rycerz zdawał się nie przejmować się zbytnio tymi opadami - nawet nie osłonił się tarczą.
Walka trwała w całej sali, o czym świadczyły liczne odgłosy. Świst bełtu i kobiece okrzyki gdzieś za plecami Augusta - jeden z głosów należący do Tayry, kilka innych nieskorelowanych okrzyków dobiegających z głębi sali i dźwięki uderzenia metalu o metal. Do tego tupot nóg, gdzieś za nim. Jakby mało się działo wokoło, do nosa Augusta dotarł wyraźny i bardzo nieprzyjemny zapach.
Obserwacja stanu zdrowia sojuszników nadal działała, na szczęście nikomu z nich nie groziła rychła śmierć... Póki co.
- Zabij kapłanów! - polecił tymczasem licz, do przebiegającego obok niego żelaźniaka.
Rycerz był wielki i szybko się przemieszczał. Nie tracąc impetu podbiegł do Augusta, wyglądając przy nim jak najprawdziwszy olbrzym. Nosił na sobie drobinki gradu i lodowej chlapy, ale mimo to poruszał się sprawnie i zaczął od silnego zamachu mieczem dwuręcznym, który trzymał w jednej. Na szczęście krasnolud widział co się dzieje i zdołał uniknąć potężnego ciosu, odskakując na bok.
Jednocześnie August dostrzegł jak za plecami czarnego rycerza śmignęło zaklęcie licza, ale w tym momencie miał większy problem na głowie.
Nie było dobrze, a robiło się gorzej. Nie było jednak co rozpaczać. Trzeba było zacząć modlić się młotem i tarczą. Z jego ust popłynęły święte modlitwy, mające konsekrować całą okolicę, pobłogosławił broń i rzucił się na mrocznego rycerza.
Konsekracja nie miała szans objąć całej sceny, aczkolwiek na wybranym przez kapłana fragmencie znajdowali się zarówno wielki rycerz jak i licz. Co prawda kapłan nie wiedział kto lub co znajdowało się w zbroi, ale była szansa że jest to istota nieumarła.
Błogosławieństwo broni miało już szerszy zakres działania, wspomagając w walce przeciwko wszelkiemu złu - nie tylko nieumarłych. Młot Augusta zatoczył w powietrzu łuk i z głośnym gongiem uderzył w zbroje wielkiego rycerza, w miejscu gdzie mogłaby się znajdować jego wątroba. Na zbroi nie widać było żadnych uszkodzeń., aczkolwiek przy zderzeniu z pancerzem z młota wyemitowało jasnoniebieskie światło, które wniknęło w gruby pancerz. Z pewnością zaszkodziło to jego posiadaczowi, a przynajmniej tak sądził August.
Walka toczyła się w całej sali, o czym świadczyły dochodzące zewsząd liczne dźwięki i mieszające się ze sobą okrzyki. August skupiał się jednak na swoim przeciwniku, który był nieporównywalnie większy i lepiej opancerzony. Dostrzegł Novio szarżującego na licza i krzątaninę gdzieś w publiczności, gdzie wyraźnie rozbrzmiał też głos Księżnej Margot, ale w danym momencie nie miało to dla niego aż takiego znaczenia. Co się liczyło bardziej to strumień wody, który niczym wystrzelony z fontanny przeleciał wysoko ponad krasnoludem i trafił czarnego rycerza w twarz, rozpryskując się przy zderzeniu, ale z pewnością w dużej mierze dostając się do środka zbroi. August łatwo domyślił się, że było to dzieło Magellana. W tym momencie podobało mu się, że sięga swojemu przeciwnikowi niewiele wyżej niż do pasa, gdyż dzięki temu drugi kapłan też mógł swobodnie atakować wielkiego rycerza - i to nie tylko pobłogosławioną wodą.
Czarny rycerz wydawał się jednak niewzruszony tym posunięciem.


Wyglądał... tak samo jak wcześniej. Z tą różnicą, że atakował! Wziął zamach i jego wielki miecz świsnął w powietrzu. Wystarczyło lekko kucnąć, aby stal przemknęła nad głową Augusta - unik który krasnolud miał dobrze przećwiczony. Wtedy rycerz jednak odwinął w drugą stronę i tym razem kapłan nie zdołał uniknąć miecza. August dostał w prawy bok, w biodro i nogę. Amira mu jednak sprzyjała - błogosławieństwo świętej szaty złagodziło cios, dzięki czemu odczuł go jakby ktoś uderzył go kijem. Nic poważnego.
Chwilowo musiał się skupić na ataku i obronie, wytrzymując natarcie zakutego w zbroję przeciwnika. Trzeba było wykorzystać starą, krasnoludzką taktykę. August zaczął celować w kolana czarnego rycerza. Wyryte na głowni runy z kolei rozświetliły się i uwolniły w kolejnym błysku świętej energii, którą juź wcześniej atakował licza jak i wampiry.
Z głuchym brzękiem wielkolud oberwał po nogach, najpierw jedno kolano, potem drugie. Rycerz, przy swoich ponadprzeciętnych rozmiarach i średniej szybkości, nie stanowił pod tym względem dużego wyzwania - nie dla doświadczonego kapłana. Nie udało mu się przewrócić rycerza ani uszkodzić grubego pancerza, ale magia Amiry przeniknęła przez zbroję i z pewnością dawała mu się we znaki. I nie tylko ona - błyskawica Tanyra też dopadła zbrojnego, choć odbijając się rykoszetem od podłogi.
Nagla za plecami rycerza, nie wiadomo skąd pojawił się licz! Drugi! Ale ten sam, wszak wyglądali identycznie. August miał świadomość, że tylko jeden z nich był prawdziwy, ale bardziej skupiał się na swoim przeciwniku, aby dochodzić który.
A Rycerz nie okazywał zbytniego talentu w walce. Zapewne przyzwyczajony był do walki z ludźmi, a krasnolud potrafił to wykorzystać. Dwukrotnie wielki miecz świsnął nad głową Augusta, który unikał ciosów.
Wszystko działo się przy akompaniamencie odgłosów walki i różnych krzyków.
Nie wiedział czy zjawił się klon licza, jego iluzja czy jeszcze coś innego, ale nie wyglądało to dobrze. Pomiędzy razami młota i parowaniem, posłał eksplozję dźwięku tak, by objęła zapuszkowanego przeciwnika i lisza, który stał niedaleko Novio, starając się omijać sojuszników. Nie miał wielkich nadziei na to, że oszołomi przeciwników, ale był to najrozsądniejszy pomysł, jaki przyszedł mu do głowy.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172