Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2023, 10:17   #21
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Velius bronił się dzielnie, nawet gdy jego sojusznicy padli. Oplątany alchemicznym glutem dziarsko machał olbrzymim lucereńskim młotem odganiając przeciwników, dopóki mógł. Poczuł ból w lewym barku, coś wygieło go, stracił impet. To oszczep Hobba. Kilka strzał odbiło się od pancerza, kilka trafiło w nogi i korpus. Nie poczuł kiedy nogi się pod nim ugięły. Mgła zasnuła mu oczy, gdzieś w oddali słyszał chichot zielonych pokurczy i głośny krzyk Glarra. Ostatnie co zobaczył, to wykrzywioną, popaloną twarz Hobba, Zrodzonego z Ognia. ~ Co za idiotyczne imię. ~ zdołał pomyśleć, tuż zanim goblin uderzył go czołem w nos. Ostatnie co usłyszał to trzask pękającego nosa.
Resztkami świadomości Alrok zanotował śmiechy goblinów przerwane przez ryk Glarra. Nie zrozumiał co powiedział, ale nim stracił przytomność, czuł jak jest podnoszony.

* * *
Zimno. Pierwsze co poczuli, to chłód. Zanim pozostałe zmysły wróciły, czuli przejmujący chłód. Czy tak wygląda śmierć? Chwilę później wrócił dotyk, odrętwienie ciała. Próbowali się poruszyć, jednak coś im nie pozwalało. W ustach mieli posmak zaschniętej krwi. Wzrok powoli przyzwyczajał się do ciemności. Było cicho, jeśli nie liczyć kropel wody kapiących sporadycznie, acz miarowo na podłogę i świstu wiatru dobiegającego przez jakąś szczelinę.
Chłód. Zdecydowanie ciągnął od posadzki na której leżeli. Wyjątkowo gładkiej, niemalże wypolerowanej, choć brudnej i zakurzonej.
Velius i Burda jako jedyni dostrzegli, że znajdują się w dużej i wysokiej prostokątnej sali. Czarno-szary obraz jasno wskazywał, że w pobliżu nie było żadnych źródeł światła. Spróbowali się obrócić, a także podnieść. Wokół budzili się pozostali towarzysze.
Jednak nie zginęli. Ale gdzie się znaleźli? Pomieszczenie na bazie prostokąta miało co najmniej 5 metrów wysokości. Po obu stronach staly filary wrastające niczym prostokątne korzenie w posadzkę i rozchodzące się przy stropie jakby go podtrzymywały. Naliczyli po dwa z każdej strony przy drzwiach… Drzwi! Grube, solidne.
Po przeciwnej stronie Burda dostrzegła schodki prowadzące na małe podwyższenie, gdzie dostrzec mogła stertę składającą się z różnych śmieci, resztek ław, szmat, rozbitych talerzy i wszelkiej maści śmieci. Na podłodze wciąż walały się mniejsze części długich drewnianych ław. Zza drzwi nie dochodził żaden dźwięk oprócz świstu zimengo powietrza przeciskającego się pod masywnym drewnem.
 
psionik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem