Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2023, 03:25   #156
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację

Wilki rzuciły się na człowieka.

Ten z lewej skoczył, a Dunlandczyk odbił go tarczą za siebie i zaraz musiał uskoczyć przed kłami drugiego, który z prawej strony klapnął zajadle obok nogawic.
Ogień powstrzymywał drapieżniki przed pójściem na całość.
Po nieudanych próbach krążyły szerząc kły i czekając na sposobność powtórzenia ataku. Kiedy największy dołączył do tańca z człowiekiem, płonąca żagiew kreśliła ogniem półokrąg, przed którym pozostałe bestie odskakiwały z respektem.

Impet ciężaru basiora wywrócił Cadoca, lecz góral nie skupiał się na bólu. Na wpół klęcząc trzonem drzewca odwinął się odpłacając zwierzęciu. Musiało zaboleć, lecz nie zaskomlał. Odskoczył w trawy.

Chwilę później ręką, którą upuściła prowizoryczną pochodnię, Cadoc powstrzymywał w mocarnym uścisku podgardle kłapiących szczęk innego, przybliżając sierściucha do ognia. Napór zelżał, a wilk wyrwał się odbijając kończynami od człowieka.

Kolejny byłby wskoczył na plecy Dunlandczyka, gdyby tamten nie odturlał się chwytając po żagiew. Wtedy kły w barku przy szyi Cadoca zanurzył przewodnik szarpiąc wściekle skórzany napierśnik. Twarz i szyja górala zalana krwią lepiła włosy i oczy. Żelazny obuch ostudził zapalczywość alfy, bo oderwał się i zatrzymał szczerząc pysk tuż poza zasięgiem topora i ognia, które znowu zataczały okręgi w rękach wstającego zwinnie na równe nogi wojownika.

Stali tak przez chwilę wszyscy mierząc się wzrokiem.
Myśliwy wiedział, że członkowie paczki od chwili skrzesania ognia nie mieli dużego serca do walki, a teraz zobaczył nawet w ślepiach lidera stygnący zapał.

Jałówka leżała cierpliwie wśród trawy przy drepczącym z nogi na nogę człowieku z ogniem, który nie odpuszczał. Lęk, co od początku zagnieździł w sercu Dunlandczyka ten wielki wilk, gdy widmo strasznej śmierci zaczęło z paszczy pełnej ostrych kłów wyzierać, zamienił go wraz z bólem w mroczną determinację, która zimnym dotykiem jak stal hartowana umocniła wojownika w chłodnym postanowieniu przeżycia.

Rogacz wiedział, że wilki odpuszczą, jeśli dostaną to czego chcą, lub kiedy choć jeden z nich zostanie wyeliminowany. Dwa razy człowiek odpłacił się przewodnikowi. Trzeci raz mógł przynieść roztrzygnięcie, jeśli by nadal żył, aby tego dokonać.

Kolejny raz podbiegały wilki kłapiąc paszczami i uskakiwały przed ogniem dzierżonym w garści lewej ręki, na której ramieniu uczepiona drewniana tarcza, okrywała Dunlandczyka.

W końcu główny basior wycofał się i spode łba patrzył na człowieka przez dłuższą chwilę. Potem obrócił pysk jakby tracąc zainteresowanie. Jak gdyby nigdy nic zniknął w wysokich trawach pozostawiając po sobie puste miejsce na łące. Cadoc rozejrzał się na boki i za siebie.

Wilków nie było.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem