Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2023, 17:08   #24
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Z mroku do Ratha i Variela zaczęły dołączać kolejne głosy. Wszyscy byli na miejscu. Wszyscy przeżyli.

- Jesteśmy sami. Czy tylko ja widzę w ciemnościach? - wyszeptała Burda na granicy słyszalności. Zdarzyło jej się już parę razy przebywać z towarzystwem w mroku i wiedziała że ludzie mają wówczas problem z widocznością.
- Nie tylko - Velius odpowiedział szeptem - skoro jest nas co najmniej dwoje, chwilowo wstrzymajmy się z próbami krzesania światła. Ktoś jest w stanie się wyswobodzić?
Alrok wiercił się przez chwilę, próbując się wyswobodzić.
- Nie od razu i nie bez zwracania uwagi - odpowiedział cicho - Powiedzcie, co widzicie. Są tu jakieś otwory? Okna, drzwi?
- Nic nie widzę. Nasza przegrana to z pewnością dzieło Asmodeusza, dającego swoją piekielną siłę zielonoskórym. -
mruknął Rath, próbując się wyswobodzić.
- Jakoś nie czułam się silniejsza niż zwykle, ale to istotnie nie były typowe gobliny - zauważyła szeptem Burda, próbując uwolnić się z więzów.
- Jesteśmy w komnacie, starej krypcie, chyba widzę drzwi - dodała szeptem.
- Po prostu byli lepsi - wielokrwisty powiedział z dziwną prostotą - ale nie lubię gdy w ciemności woła się imiona mrocznych Potęg - dodał po chwili przyglądając się pomieszczeniu - tak, to chyba jakieś starsze budowle. Ktoś potrafi się oswobodzić? Variel? Byłbym spokojniejszy gdybyśmy mieli wolne ręce, nawet ranni w kupie jesteśmy w stanie szybko powalić pojedynczego strażnika lub parę.
Zagadnięty powoli, po omacku, ruszył w kierunku głosu, by wspomóc kompana.
- I Kurgess dupa, kiedy wrogów kupa - podsumował szaman, wciąż wyginając się i rozciągając - Pieprzone… uch… pokurcze… i ich… pieprzone… liny! - sapnął w końcu przyciszonym głosem, w którym słychać było satysfakcję. Przez chwilę rozcierał ręce, po czym podpełzł do miejsca, z którego słyszał Veliusa i po omacku zabrał się za jego więzy.
- Zasłoń szpary w drzwiach, będę mógł rozjaśnić pomieszczenie, potem uwolnimy resztę.

Velius nie czekając zabrał się od razu za oswobodzenie reszty towarzyszy, odrobinę sprawniej, mogąc posiłkować wzrokiem. Słysząc sugestię szamana, zebrał liny i zaczął nimi delikatnie uszczelniać nimi szczeliny w drzwiach i ich ramie.
- Parszywy dzień - pozwolił sobie na uwagę szeptem przed podejściem do drzwi, gdzie już nic nie mówił aby nie hałasować zbytnio.
- Gotowe? - Alrok podniósł głos delikatnie, by dało się go usłyszeć z więcej niż dwóch kroków.
Wielokrwisty odruchowo pokiwał głową, dopiero po chwili uśmiechnął się pod nosem nad siłą swojego nawyku - w Klanach widzenie w ciemności było bardzo powszechne. Po prostu podszedł do Alroka i wtedy wyszeptał mu potwierdzenie, lekko rozcierając obolałe plecy.

Oparłszy się o drzwi Velius miał okazję lepiej przyjrzeć się pomieszczeniu. Po obu stronach komnaty zobaczył po dwie wnęki, w których kiedyś musiały stać kamienne statuy. Teraz wszystko było pokruszone tak, że trudno było rozpoznać kogo mogły przedstawiać.

Szaman nasłuchiwał jeszcze przez kilka chwil, by upewnić się, że w pobliżu nikogo nie słychać, po czym dla pewności odsunął się jeszcze od drzwi i pstryknął palcami, wypowiadając słowo rozkazu:
- Coinneal - z jego dłoni uniosło się drobne światełko, niewiele mocniejsze od świecy, co i tak w tych warunkach było pomocne - Na godzinę starczy, to do roboty - mruknął, rozglądając się po kaplicy. Szczególnie zainteresowala go sterta śmieci, pewnie kiedyś będąca ołtarzem - Przeszukały was dokładnie, zostawiły cokolwiek?
- Nawet mnie nie wkurwiaj - wielokrwisty burknął odrobinę zbyt głośno, co poskutkowało cichym, rozbawionym prychnięciem Alroka - bez broni jestem jak bez ręki, o magii też zapomnijcie. Ale - zastanowił się - jeśli miałbym jakieś narzędzia to mogę przygotować prowizoryczny oręż. Dobrze chociaż, że został pancerz, no i pięści.

Burdę też dziwił fakt, że zostawiono im pancerze... Życia jeszcze mogła zrozumieć, zakładając że mogą zostać złożeni w ofierze lub stanąć do śmiertelnej walki ku uciesze kibiców. Ale nie dokładała do dyskusji, która i tak już za bardzo rozgorzała.

- Powiadano, że w niektórych świątyniach były tajne przejścia - powiedział cicho Variel. - Ale raczej nie w krypcie. Może jakiś solidny kawałek kamienia zdałby się na broń?
Rozejrzał się dokoła, a potem podszedł do resztek ołtarza, czy czym było podwyższenie. Miał nadzieję na znalezienie czegoś przydatnego.
Przyglądając się stercie śmieci i odłamków, Variel dostrzegł, że za prowizoryczną ścianą faktycznie znajdował się kiedyś, a może nadal znajduje ołtarz. Odsunął jedną żerdź i poniósł nieco jakiś zakrwawiony dywan sprawdzając dokładniej. Gdzieniegdzie wystający granit wydawał się dość stary, w niektórych miejscach odłamany, a w innych pokryty jakąś białą papką mającą imitować zaprawę murarską. Zdecydowanie młodszą, niedbale położoną. Tyle przynajmniej widział przez światło migoczące za nim.

- Mnie również ze wszystkiego ograbili. Na szczęście nie potrzebuję… pośredników by wezwać siłę Pani Świtu. Spalę wszystko co stanie nam na drodze… ale rozsądniej będzie postawić na przebiegłość. Przynajmniej narazie. - dołączył do chóru ogołoconych Rath masując nadgarstki. - Serenrae, oświetl drogę błądzących w ciemnościach. - wyszeptał krótką modlitwę. Po chwili do światła Alroka dołączyło kolejne, w postaci małego, migoczącego pod sufitem płomienia.

Velius zaczął przyglądać się wnękom w ścianach które wcześniej zwróciły jego uwagę.
- Tu były pomniki - rzucił oczywistość pod nosem - nie wiem czyje - wziął do ręki kamień jakby go ważąc czy nada się do rozbijania łbów.
Przy bliższych oględzinach, Veliusowi nie udało się ustalić wiele więcej, oprócz tego, że dźwięk wody dochodził z miejsca, gdzie stał jeden z pomników, pozbawiony głowy, rąk i sporej części tułowia. Był to najlepiej zachowana statua, która przy odrobinie wyobraźni przypominała krasnoluda. Pozostałe były kompletnie nie do poznania
- Krasnoludzka świątynia zapewne - Alrok odpowiedział na wątpliwości Veliusa.
- Czy w tych drzwiach jest zamek? - spytał, niezbyt głośno, Variel. - Może jakiś tępy strażnik zostawił klucz w zamku... - wyraził mało prawdopodobne przypuszczenie.
Sam wziął do ręki odsuniętą przed chwilą żerdź i spróbował rozprawić się z parodią murarskiej zaprawy. Skoro ktoś coś tam ukrył... może by się udało to coś wydobyć na światło dzienne.
Velius pozbierał trochę co twardszych kamieni z pozostałości posągów, aby następnie usiąść przy stercie śmieci.
- Robiłem to tylko podczas praktyk - stwierdził szczerze szeptem z jakimś żalem za swoim dostosowanym pod sobie orężem - ale nawet bez narzędzi mogę w miarę szybko zrobić coś z tych śmieci. Tylko, że to rozpadnie się po kilku chwilach, na broń od biedy może się nada, ale lepiej mieć inną. Ale gdyby trzeba było przebić się głębiej?

W czasie gdy towarzysze przyglądali się kamulcom, Rath ukląkł i przymknął oczy.
- Wieczne Światło, daj siłę swym dzieciom by walczyć mimo trudności. - wyszeptał modlitwę. Mnich stanął nagle w złotym ogniu, a jego rany zamknęły się z cichym sykiem. Po chwili zgasł, ale na jego twarzy nie było widać bólu, najwyżej zmęczenie.
- Mam w sobie dość energii by zaleczyć rany jednego z was. Kto jest najbardziej ranny? - spytał - To nie boli. Wręcz przeciwnie. - dodał, wskazując swoje świeżo zamknięte rany.

Gdy skończył leczyć siebie i innych, kleryk ruszył w kierunku przeciwległym do drzwi i zaczął ostrożnie, starając się nie wywołać hałasu, przetrząsać znajdujące się tam drewniane resztki.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 12-10-2023 o 21:01.
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem