- Tak, tak, wiemy, kim jesteś. Tylko powiedz mi, doktorku, kto poskłada Ciebie „w razie wypadku”? ... Wiesz… wszystko się może zdarzyć
Ten gnojek chyba mu grozi... Nie wiedział do końca, czemu chłopak odnosi się do niego z wrogością po tak krótkim czasie. W końcu Ed zawsze dobrze pilnuje żeby maska trzymała mu się na twarzy... tak czy inaczej... jeśli Andy chce wojny, może ją mieć... Jego oczy zwęziły się minimalnie ze złości.
Tak -Andy-. Wszystko może się zdarzyć. Nikt nie jest idealny, -Andy-. Nawet mi skalpel może się omsknąć, -Andy-... Choć twarz była spokojna w głowie buchał ogień... "Jak on śmiał MI grozić?!"
- A wiesz Rought przypomniało mi niecoś. Czy wiesz, kto ZAWSZE ginie jako pierwszy w filmach?
- Nie wiem, choć na pewno nie kobieta, w końcu ktoś musi podciągać jakość filmu do napisów końcowych. Andy zaśmiał się na głos.
-No tak, racja. Haha. Ale pierwszy ginie czarny. Czarny, jeśli jest w jakieś drużynie, paczce, ZAWSZE ginie jako pierwszy
Hohoho! Edmund zerknął z ukosa na Jake'a. Zauważył, że ten na ułamek sekundy znieruchomiał, niczym wulkan, mający wybuchnąć. -Andy- lubi robić sobie wrogów. Szczerze, spodziewał się po nim czegoś zupełnie innego... Zamienił z jego ojcem parę zdań, przy paru różnych okazjach... Tatuś nie byłby dumny, -Andy-.
Jeden plus tej sytuacji był jednak niezaprzeczalny... jak czarnucha już szlak trafi, będzie okazja zobaczyć prawdziwe zdolności przywódcze Matki Jr. Jeśli zawiedzie... no cóż, zawsze znajdzie się ktoś bardziej kompetentny do roli przywódcy...
Szedł dalej, uważnie obserwując sytuację.
__________________ "To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Ostatnio edytowane przez Judeau : 25-09-2007 o 12:31.
|