Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2023, 11:01   #63
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
August nadal klęczał przy Magellanie, który dzięki niemu teraz już mógł działać sam. Zaś Tanyr przyłączył się do pościgu za parą wampirów, podąrzając za Zevranem i Tayrą. A walka trwała. Niestety bohaterowie byli tylko po części świadomi gdzie i jak dokładnie przebiegała, nawet jeśli kapłan Amiry monitorował stan zdrowia sojuszników. Oczywiście reagowali najlepiej jak mogli bazując na tym co widzieli i kto ich atakował, niestety nie dociekając niczego więcej.

Wtem, w dogodnym dla niego miejscu i momencie na scenie pojawił się On!

- O rety! - rozległ się przepełniony paniką, donośny głos Enoli. W danym momencie tylko ona spoglądała w lewo i jako pierwsza dostrzegła zagrożenie.
- Nieeee! - krzyknęła wystraszona Enola.
Zaraz potem rozległy się żałosny skowyt cierpiącego czworonoga i krótki kobiecy krzyk bólu, brzmiący jak typowa reakcja w przypadku przyjęcia na siebie silnego zaklęcia bojowego.
Tanyr natychmiast uświadomił sobie, że zostawił Enolę bez opieki. Momentalnie się zatrzymał i odwrócił.

- Licz - Magellan poinformował Augusta, ewidentnie spoglądając na kogoś za plecami krasnoluda. August odruchowo obrócił głowę, zerkając za siebie.



Zarówno czarodziej, jak i kapłan wyczuli mroczną aurę nieumarłego. Barierę przed ciosami, osłonę przed magią i może jeszcze coś innego - cokolwiek to było, aurę miał silną.
Manewr licza się powiódł! Podczas gdy nieomal wszyscy skupili się na parze wampirów po prawej stronie, on bez trudu zaszedł ich z lewej i zaatakował. Jego pierwsze zaklęcie zaskoczyło zgromadzonych bohaterów - o czym Cola i jej wilk przekonali się na własnej skórze. Jednak zanim mroczny byt posłał kolejne klątwy, ktoś skutecznie rozproszył jego uwagę.
- Dziadku, to ty?! - rzuciła zaskoczona Hellen mor Night.
- Podobno zmarłaś, jednak nie mogłem cię przyzwać z powrotem w postaci licza! - odpowiedział licz, sztucznym i nieludzkim głosem. - Później się wytłumaczysz! - zakończył rozmowę, która w tym momencie i tak kosztowała go już pełną utratę elementu zaskoczenia.

Według Augusta, z liczami się nie dyskutowało, je się po prostu niszczyło. Doskoczył tylko do stołu i wymierzywszy różdżką cisnął w nowo przybyłego rozproszeniem magii, by zdjąć magiczną tarczę. Zaklęcie zadziałało jak należy. Z tego co August się zorientował licz był jednak ostrożny i miał na sobie aż dwie aury ochronne - pierwszą chroniącą przed magią i drugą powstrzymującą ataki fizyczne. Jedna z nich została rozproszona.
August natychmiast poprawił porażeniem nieumarłych, najpotężniejszym jakie umiał przywołać. Przewaga tego zaklęcia była prosta, nawet gdyby licz miał na sobie tarczę odbijającą czary, to nawet odbity, niewinnym postronnym nic by nie zrobił. A potem, czekając na efekty łaski Amiry, cisnął w licza tortem ze stołu.

Licz nie wyglądał na przeciwnika łatwego do pokonania, ale Tanyr nie zamierzał się poddawać bez walki.
- Rodzinne spotkanie, jak miło... - powiedział, po czym, w ramach powitania, spuścił na głowę licza lodową nawałnicę. Miał nadzieję, że nadwyrężą one obronę przeciwnika.
Sam też postawił tarczę, by choćby w niewielkim stopniu zwiększyć swą obronę.

Z dłoni Augusta wyemitowało jasnoniebieskie światło, które w mgnieniu oka utworzyło powiększającą się szybko bańkę energii. Nieumarły na jej widok odsunął się gwałtownie do tyłu, ale wyglądało na to że wiele mu to nie pomogło. Im bańka większa była tym mniej intensywnie wyglądała, ale ugodziła licza gdy jej promień osiągnął zaledwie trzy metry i wówczas nadal była silna. Licz nie krzyknął z bólu, nie wydał z siebie żadnego dźwięku, ale jego oczy zaświeciły czerwonym blaskiem a szczęka otworzyła się na chwilę.
Zaraz potem spadła na niego lodowa nawałnica - kolejne zaklęcie obszarowe przed którym nie miał możliwości wykonania skutecznego uniku. Zaklęcie mrozu mogło nie być w pełni skuteczne przeciwko nieumarłemu, ale wyglądało na wyjątkowo mocne, a licz starał się osłonić ręką przed bombardującym go gradem bryłek lodu wielkości kostek do gry.
- Kilo do mnie! - rzucił donośnie licz swym sztucznym głosem, który rozniósł się po całej sali. A jeśli wołał wsparcie, oznaczało to że musiał odczuć siłę zaklęć którymi go potraktowano.
A na deser był jeszcze tort! Rzucone przez Augusta ciasto poszybowało w jego kierunku, jednak spowolniło swój impet i trafiło w okolice brzucha licza, nieznacznie brudząc go kremem, po czym upadło na podłogę pękając ale nadal trzymając się w jednym kawałku. Musiało trafić na jakąś magię ochronną.

- Uciekajmy - odezwał się damski głos z rogu sali i nieomal natychmiast cała grupa ruszyła wzdłuż niebieskich kurtyn, omijając tym scenę walki i tym samym oddalając się od licza.
Tanyr dostrzegł, że żołnierz z nadwagą podbiegł do człowieka który leżał na podłodze odkąd tu przybyli i pomógł mu wstać.

Wtedy to, portal przez który przeszli, zamigotał i zniknął. Oznaczało to, że Sher, Kaelon i przynajmniej czworo innych sprzymierzeńców pozostało dokończyć sprawy w łaźni. Nie przeszli tutaj i nie będą mogli pomóc.
Zniknięcie portalu zakończyło jednocześnie jego rzucany dookoła blask. Gdy zniknął, część sali której dotychczas nie widzieli i której wcale nie starali się dostrzec, teraz nie była już czarną niewiadomą. Co prawda nadal pozostawała w półmroku, ale można się było zorientować odnośnie tego co się tam działo. Dawało to nieco inną perspektywę na całą scenę walki.

A walka trwała nadal. - Mam go! - krzyknęła Tayra gdzieś zza kotary. - Trzymaj! - rzucił Zevran. - AAAAA! - Zaryczał męski głos. Z głębi sali zaś dawało się usłyszeń odgłosy uderzenia metalu o metal, męski okrzyk bólu.
Magellan nie pozostawał w tyle w kwestii walki z nekromantą. Wyczarował snop mrozu, średnicy kilkunastu centymetrów, którym niczym magicznym tunelem mknęły płatki śniegu i igły ludu. Snop ten ugodził licza w klatę i w ramię po tym jak ten próbował wykonać unik. Jego żywiołak atakował nieumarłego wodnymi biczami, ale mimo iż przebijał się przez aurę ochronną, jego ataki nie robiły na liczu wielkiego wrażenia.

August jak na kapłana przystało, stał w pierwszej linii w walce z liczem. Nie widział co się działo za nim, ale zaklęcia godzące licza nie umknęły jego uwadze, więc wiedział że nie jest sam. Słyszał też różne odgłosy walki dookoła i cały czas miał świadomość o stanie zdrowia sojuszników, a póki co nikomu nie groziła rychła śmierć.

Tanyr natomiast był teraz na tyłach i dobrze widział co się dzieje na scenie. Dostrzegł jak po potraktowaniu licza mroźnym promieniem, Magellan kucnął za wiadrem wody wypijając jakąś miksturę. Widział wystraszoną Enolę, która kucała nisko, chowając się przed liczem za książką, zupełnie jakby ta miała być tarczą. Kobieta zerkała ostrożnie, obserwując cały pojedynek na czary. Tanyr dosłyszał też szyderczy kobiecy śmiech, gdzieś po prawej - zapewne za kotarą, gdzie powinni być Tayra i Zevran w starciu z parą wampirów. Śmiech ten miał w sobie sporą nutę szaleństwa i prawie na pewno nie należał do Tayry.
Widział jak blondynka w czerwonym kapturze rozejrzała się szybko wokoło i:
- Ziewa za mną - rzuciła zeskakując ze sceny. Zostawiła licza innym, samej atakując od tyłu jakąś starszą kobietę... Wilk skoczył za nią przyłączając się do ataku, który zdawał się być się bardzo skuteczny, gdyż starsza kobieta ledwo zdążył jęknąć i momentalnie padła na posadzkę.

- Kilo też tutaj? - zdziwiła się Hellen i nie zwlekając przyłączyła się do ataków na nieumarłego, atakując swojego przodka - najwyraźniej. Czarna kula wielkości małego arbuza pomknęła w jego stronę i ugodziła go w żebra.
- Zdrajczyni! - wydarł się licz, nienaturalnie sztucznym głosem, nawet nie otwierając przy tym szczęki. Lewą ręką wyczarował coś, utworzone z cienia uformowało się w przeźroczystą, ale jednocześnie czarną tarczę, która swymi rozmiarami mogła by się mierzyć z obecnym na scenie parawanem.
- Bo wysłałeś mnie abym z... - oburzona Hellen nie dokończyła zdania, gdy oberwała od swojego dziadka. Była to podobna kula mrocznej magii, jaką ona posłała w niego, z tą różnicą że kula licza była bardziej szara niż czarna oraz znacznie większa, wielkością przypominając niezwykle dorodną dynię.

Rozniósł się kolejny, ciężki odgłos uderzenia metalu o metal, a następnie metaliczny odgłos tupania metalowych nóg o kamienną posadzkę - znacznie przebijający się ponad odgłosy chodzenia grupy osób wycofującej się po prawej stronie.
August widział jak licz przyjął na siebie trzecie zaklęcie i jak rzucał dwa własne - gdzieś tam walczyli na miecze, a oni na czary.
Tanyr widział zaś, jak kula licza przemknęła około metra od kulącej się Enoli, a wystraszona kobieta odsuwając się gwałtownie od trajektorii rzuciła się na podłogę, gdzie leżała teraz na boku. Kula trafiła Hellen w klatę, wyginając ją do tyłu, po czym kobieta wydała z siebie głuchy odgłos i wyglądało na to że nie może złapać oddechu.

Odgłos tupania zmienił się nieznacznie, gdy dla biegnącego kamień zastąpiła drewniana podłoga. Wówczas to, za liczem, po schodach wbiegł na scenę czarny rycerz.


Był wielki! Ponad dwa metry wysokości i z metr szerokości. Spod ciężkiej czarnej zbroi emanowało zielone światło, ale znawcy jakimi byli August i Tanyr wiedzieli, że magia była tu tylko skromnym dodatkiem i u tego przeciwnika liczy się przede wszystkim jego odporność, pancerz i oraz siła ciosów - więc rozproszenie magii niewiele u niego zmieni.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 29-10-2023 o 12:45.
Mekow jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem