Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2023, 13:21   #3
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Olga wdychała głęboko zapach portu. Ryby, spoceni robotnicy, czasem przyprawy z dalekich stron. Innym czasem olej, pszenica, czy wyprawione skóry. Wprawny nos był w stanie wyczuć subtelności. Olga znała wiele portów. Potrafiła obudzić się w nocy i po zapachu dość szybko rozpoznać w jakim porcie jest.

Tutaj, jak w wielu innych miejscach była znana. Wchodząc do karczmy odruchowo się schyliła. I chodź drzwi były wysokie, to zbyt często zdarzało się jej przywalić w futrynę, żeby nie wyrobić sobie odruchu. A trzeba przyznać, że przyciągała uwagę. Była zgrabna, z wyraźnie wciętą talią. Poruszała się sprężyście, z pewną gracją. Ale nie była to gracja kobiety nawykłej do tańców na salonach. Była to gracja żeglarza. Wyuczone ruchy, pozwalające odnaleźć oparcie na pokładzie w czasie sztormu. Balans ciała potrzebny do rozwijania takielunku, czy też uniknięcia wznoszącej fali. Ktoś, kto żył morzem, jak ci w karczmie, od razu wyczuwał “swoją”.

Inne aspekty jej ciałą nie były już tak łatwe do zauważenia. Skrywała je pod zbroją będącą kombinacją przeszywanicy i zbroi łuskowej. Gruba tkanina chroniła jej ciało przed ciosami i spojrzeniami żeglarzy. Na plecach miała drewnianą okrągłą tarczę. W dłoniach, z pewną czcią dzierżyła bojowy topór obosieczny. Ten ostatni zwłaszcza podkreślał jakimi statkami Olga pływała. I chyba dlatego nikt nie gwizdał na jej widok, nie cmokał, nie rzucał obskurnych komentarzy na które mogła liczyć kelnerka, czy jakakolwiek inna kobieta w “Ostatniej Latarni”.

Twarz miała gładką, bez blizn. Okoloną bujną czupryną gęstych czarnych włosów. Część z nich zaplatała je w warkocze, żeby nie przeszkadzały w codziennym życiu. Wiele kobiet patrzyło na nią z zazdrością, bo włosy układały jej się niemal same z siebie. Budziła się rano, po całonocnej pijatyce wykonywała kilka niezgrabnych ruchów dłońmi i jej fryzura była idealna. Ktoś nawet kiedyś stwierdził, że zaprzedała duszę demonom, żeby z taką łatwością układać włosy. Inni mówili, że to przez jej geny. Co dziwne, bo spora część orków nie miała włosów. Olga była półorczycą. Bardzo ludzką, ale jednak kilku rzeczy nie dało się ukryć. Jej skóra miała odcień zieleni. Trudno było zauważyć kiedy robiła się blada, lub czerwieniała. Większość czasu była jednostajnie zielona. Drugą kwestią był jej wzrost. Miała figurę drobnej i zgrabnej dziewczyny, ale gdy stawała obok rycerza o wzroście sześciu stóp to jej oczy były wyraźnie wyżej niż jego. Dla postronnych ludzi był to spory dysonans poznawczy, bo wielka półorczyca nie była szeroka w barach, ani nie miała wystających kłów. A jednak była większa od większości wojowników. Całokształt sprawiał wrażenie, jakby patrzyło się na obraz pięknej młodej kobiety, na którym ktoś pomylił kolory i skale.

Ledwie weszła do karczmy to już z tacy kelnerki zabrała kufel piwa, który zdaje się był niesiony, żeby zrealizować jakieś zamówienie. Mimo protestów dziewczyny Olga upiła połowę i odstawiła na tacę. Otarła piankę z ust, a kelnerka zrozumiała z kim ma do czynienia. Przed zrealizowaniem zamówienia zaprowadziła Olgę do przygotowanego dla nich kącika. Tam okazało się, że mają wino zapewnione, przez ich mocodawcę. Nie czekając na nikogo obsłużyła się i kolejnych przybyłych witała z kieliszkiem w dłoni.

Jeszcze zanim usiadła to zabrała jakiemuś kędzierzawemu mężczyźnie krzesełko i postawiła obok siebie. Ten przez moment protestował, ale dość szybko się wycofał. Nie wiedzieć czy pod wpływem spojrzenia Olgi okraszonego ignoranckim uśmiechem, czy pod wpływem kolegów ciągnących go za rękawy i szepczących coś co brzmiało: “Odpuść, to Stormwind. Podobno jakiemuś bardowi odrąbała wszystkie palce bo jej się nie podobało jak grał na fujarce”

- Na harfie - wychyliła się w stronę szeptacza. - Ten bard grał na harfie. I odrąbałam mu tylko cztery palce. Nie wierzcie w pomówienia.

W odpowiedzi usłyszała głośne przęłknięcie śliny. Wróciła z krzesłem do wyznaczonego im miejsca, a na nim ułożyła z przesadną uwagą swój topór.
- Stąd będziesz dobrze widzieć - powiedziała do broni po czym dopełniła kielich winem czekając na kolejnych gości.

***


Wszyscy się schodzili i prawie nic nie było zaskoczeniem dla Olgi.
Prawie. Ostatnia z przybyłych miała w sobie coś niepokojącego. Coś magicznego. Coś takiego, że Olga przysunęła bliżej siebie swój topór.

Za to bardzo pozytywnie odebrała półdrowkę. Konkretna kobieta. I podobnie jak Olga musiała pomagać w nie do końca legalnych działaniach ich gospodarza. Półdrowy mogły być złodziejami, zabójcami, najemnikami lub piratami. Społeczeństwo ich nie rozpieszczało. A walczyli o te nisze z półorkami takimi jak Olga.

Przedstawiała się z imienia i nazwiska, a gdy ktoś decydowała się ściskać jej dłoń to nie protestowała. Nie nosiła rękawic. Na statkach były wyjątkowo niewygodne. Mogły się ześlizgnąć, albo zalane wodą wywoływać odparzenia. W efekcie dłonie tej młodej dziewczyny były twarde niczym oderwane od pługa. Jakby kolejny element układanki przeniesiony z innego obrazu.

Na pytanie w czym jest dobra najpierw powiodła wzrokiem po swoim obosiecznym toporze. Potem głośno wyłamała sobie palce ściskając dłonie ze sobą, a potem powiedziała miłym dla ucha głosem:
- Umiem dobrze pływać. Znam się na nawigacji i mogę dużo wypić.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline