28-10-2023, 13:13
|
#4 |
Administrator | Skamos Dis mimo swego nieco nietypowego wyglądu nie był diabłem z piekła rodem. Jego rodzinnym miastem była Athkala, gdzie Skamos żył sobie spokojnie, w gronie rodziny i przyjaciół, ciesząc się sympatią w pewnych kręgach... i zdecydowanym brakiem sympatii w innych, obejmujących przede wszystkim posiadaczy młodych żon i pięknych córek. * * *
Do opuszczenia rodzinnych stron skłoniły go nie tylko ponure spojrzenia tych co uważali, że młode i przystojne diablę marzy tylko o tym, by przyprawić im rogi. Obawy tych wszystkich mężów (tudzież ojców czy braci) były bardzo często bezpodstawne...
Spragniony przygód Skamos ruszył w daleki świat, a dokładniej do Neverwinter, a było to niemal dwa lata temu. Młode (stosunkowo) diablę, z dobrej rodziny, bez większych problemów zaaklimatyzowało się w kręgach 'złotej młodzieży', co nie oznaczało, iż poznał tylko blaski Klejnotu Północy. Z cieniami również się się stykał. * * *
Skamos był wysokim mężczyzną, którego nawet w ciemnościach nocy trudno by było uznać za człowieka. Nie tylko z powodu rzucających się w oczy rogów. Cera i oczy również nie były ludzkie. No ale taki niekiedy był los tych, w których dalecy przodkowie zawarli pakt z jednym z władców Piekieł.
Czy plusy przewyższały minusy? Skamos w to nie wnikał. Po prostu uznał, że lepiej pogodzić się z losem... i czerpać korzyści z tego, czego zmienić nie mógł.
Przodkowie tieflinga zawierali, jak się okazało, pakty nie tylko z władcami piekieł. A może nie był to pakt, tylko namiętny romans? W dzisiejszych czasach nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, bowiem świadkowie od wieków spoczywali w grobach, ale jedno nie ulegało wątpliwości - w żyłach Skamosa płynęła smocza magia.
Jak przystało na osobę z wyższych sfer Skamos przyodziany był w szykowny strój, który niezbyt pasował do podrzędnej knajpy. Broni w zasadzie nie nosił, bo wiszący u pasa sztylet trudno było uznać za prawdziwą broń.
No i, w przeciwieństwie do 'zwykłych' magów, nie posiadał księgi zaklęć. - Skamos Dis - przedstawił się. - Phandalin to jakaś niewielka mieścina. Nie słyszałem, by było tam coś ciekawego. Ale nikogo nie wypytywałem - podkreślił. - Gundrena też.
Upił łyk wina.
- Znam kilka zaklęć - dodał, nie zamierzając wdawać się w szczegóły. |
| |