Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2023, 19:06   #5
Wired
 
Wired's Avatar
 
Reputacja: 1 Wired nie jest za bardzo znany
Ahhh...Neverwinter, Klejnot Północy, kosmopolityczne miasto znane z wielu cudów. Niektórzy twierdzą że nazwę swą zawdzięcza nieziemskim ogrodom które o każdej porze roku mogą pochwalić się pięknem kwiatów. inni że to kwestia ciepłej i niezamarzającej rzeki, a pobliska góra z wulkanem (Hotenow) odpowiada za ten mikroklimat tak wysoko na Północy. Są też uczeni głoszący teorię że pod górą żyją Żywiołaki Ognia, a i może portal do ich planu egzystencji się tam znajduje i stąd tak ciepło jest w okolicy.

Benjamin wiedział jedno, chwała Kossuthowi że jest tu tak ciepło, im dalej od rzeki tym bardziej czuć było Północ, i pomimo że lubił odległe wojaże to zawsze cieszył się że i tym razem niczego sobie nie odmroził, szczególnie teraz, w Eleint po przesileniu jesiennym, gdy noce zaczynały być chłodniejsze a dni dżdżyste.

Ostatnio nie miał wiele do roboty, drobne pościgi w okolicy, za miastowymi co to nie nawykli do życia w lesie, a że on i jego druhowie z cechu łowców nagród znali okolicę jak własne kieszenie to nie zajmowały one wiele czasu, nie dawały też wiele zarobku. Dlatego ucieszył się wielce gdy tego dnia odebrał list pozostawiony dla niego w gildii przez samego Gundren Rockseekera - "no wreszcie jakaś sensowna robota" - pomyślał.

Dzień chylił się już ku wieczerzy, więc czym prędzej udał się do wspomnianej karczmy.
Miasto niby kosmopolityczne, światowe, a on nadal wzbudzał niezdrowe zainteresowanie gdy wchodził do takich przybytków, co prawda rogów nie miał, a i ryj nie szpetny, ale rzucał się w oczy. Ben Brightflame, znany przez niektórych Płomykiem, był bowiem półdrowem, o skórze w barwie popiołu, rudych włosach i błękitnych oczach. Ten wyrazisty zestaw cech zawdzięczał ojcowskiej krwi Illuskan. Wysoki (191cm), dobrze zbudowany, wyglądał schludnie, ubrany był w dobrej jakości wytrzymałe ubranie podróżne, wysokie buty i płaszcz. Wszędzie podróżował z plecakiem u którego boku zaczepiona była lekka kusza, poza nią nie widać było przy nim żadnej broni.

Gdy Tara wskazała mu stolik zdążył poprosić o kielich, duży dzban wina i coś ciepłego do jedzenia, zarachunkowanego oczywiście jako napitek jeśli szczodry krasnolud przez "co sobie życzycie" miał na myśli jednie trunki w oczekiwaniu na jego przybycie.

Dosiadających się Bretona i i Haydena przywitał krótkim skinieniem głowy i lakonicznym
- Ben jestem.
Był bardzo głodny, zajęty jedzeniem niezbyt wdawał się w dyskusję, jedynie na słowa Haydena się lekko zdziwił:
- Czarami? Znaczy czarodziejem po szkole magii w służbie Helma jesteś? Zawsze mi tłumaczono że kapłani modły i rytuały odprawiają prosząc boga o łaskę a ten przez wzgląd na ich wiarę czyni magię jak uzdrawianie, pośrednicząc w boskiej mocy i skupiając jego uwagę jedynie, tym różniąc się od czarowników że moc nie od nich i nie przez nich jest dzierżona. Niejednego można urazić mówiąc że czaruje, wszak mało który kapłan może pochwalić się taką zażyłością ze swym bogiem by móc cuda w jego imieniu czynić.
- Znam dobrze okolicę, jestem łowcą nagród i często miasto opuszczam, stąd pewnie Gundren po mnie posłał, albo uznał że sprawa jest delikatniejszej wagi, co szczerze po krótkim opisie z listu nie wynika. Zobaczymy. Między nami coś za dużo oferuje jak na zwykłą ochronę karawany, no ale kto bogatemu zabroni. - rzekł z uśmiechem wskazującym że nie zamierza darowanemu koniowi zaglądać w zęby.

Skończył strawą nim jeszcze krasnolud przybył, sącząc wino i słuchając co dosiadający się towarzysze mają do powiedzenia, starał się zpamiętać imiona i profesje, oceniał po wyglądzie czy są stąd, czy może jedynie od niedawna w jego cudownym mieście.

Przywitał się podając prawicę pracodawcy i jego ochroniarzowi, znał ich nie nie od dziś i uważnie słuchał. Na koniec gdy Rockseeker postawił na stole niecodzienny pakunek trochę więcej zajarzył skąd taka hojność. Gdy pudełko już z powrotem stało na stole nalał sobie wina stawiając dzban tak by zasłaniał je od strony karczmy, z słowami:
- To lepiej zostawcie mnie - a gdy skończył zdanie na ich oczach sześciokątna kostka zniknęła, zaś w jej miejscu stał drugi dzban wina, taki sam jak ten co go dopiero postawił.
minor illusion, somatyczny i materialny komponent zrobiony drugą ręką pod stołem, czar odnawiany do końca dyskusji co to by się nasz pracodawca nie stresował że jakieś niechciane oczy zobaczą co przyniósł do karczmy


- No dobrze Panie Gundren - rzekł z szacunkiem, pomimo że znali się trochę czasu - mogę to schowac tak że nawet sam Helm tego nie dostrzeże, ale nadal brakuje nam kilku ważnych informacji
- Jak Hayden słusznie zauważył dobrze byłoby wiedzieć co przewozimy, dopytałbym o której i skąd wyrusza karawana, bo wozów przed karczmą nie widziałem, czy ludzie co powożą są Ci znani czy wynająłeś pierwszych lepszych? Jeśli zaś odjazd to nasza decyzja to rad byłbym gdybyś postawił nam nocleg i ruszymy skoro świt. A no i jakiś list lub sygnet co nas upoważni do odbioru wozów z woźnicą, czy może w karawanie poza nami uczestniczyć ma ktoś jeszcze?
- Skoro o bandytach mowa, to jaki sens ma Wasza podróż nocą? Bezpieczniej nie będzie, choć faktycznie bez wozu może Was zignorują. No chyba że to celowa zagrywka by odciągnąć uwagę od naszej grupy i tej kostki. W takim wypadku chyba nam wszystkiego nie mówisz. Należała do kogoś innego wcześniej, lub ktoś jej usilnie szuka?
- dopytywał.
- Kontynuując ten aspekt, czy ktoś może nas szukać po dzisiejszej rozmowie? Jakaś Twoja konkurencja? Wybacz że tak dopytuję, ale wynagrodzenie zwykle jest adekwatne do ryzyka. Sam czasem martwię się o to czy nadto się nie wyróżniam, ale przy czerwono-rózowo-skórym-rogatym tieflingu rzekłbym że wyglądam wręcz nader przeciętnie. Bez urazy Skamos, osobiście nawet współczuję. Sęk w tym, że każdy mijany na szlaku bez przeszkód powie czy nas widział i w którą stronę jechaliśmy, szczególnie jeśli będziemy podróżować w dzień. Co może być mało pomocne. Zatem to byłaby kluczowa informacja po której bym preferował jednak ruszyć wieczorem kolejnego dnia i też jechać nocą.
 

Ostatnio edytowane przez Wired : 01-11-2023 o 19:46.
Wired jest offline