Starzec ów memlał cały czas coś w buzi. Jego zęby, tak jak wtedy, zabarwione były upiorną czerwienią. Oberik pamietał go z czasów, kiedy przeniósł się z Samotnej Kniei do Dobrego Miodu. Zjawiał się w wiosce niezapowiedziany, jak jakieś widmo. Jego sylwetka stopniowo zarysowywała się na horyzoncie i zbliżała się do domostw załatwiać niejasne dla młodocianych sprawy. Towarzyszyły mu psy i sanie. Dzieciaki z Dobrego Miodu bały się go i opowiadały niestworzone historie.
Teraz jednak wydawał się być człowiekiem niegroźnym. Wiek odebrał mu siły i zaćmił umysł, a Oberik wiedział, że charakterystyczne czerwone przebarwienia, powstają w wyniku żucia tytoniu. Trafił pod jeden dach z nim, jego synem i pełnoletnim już wnukiem oraz młodszą wnuczką.
-
Menhiry stoją od dawien... - "widmo" z dzieciństwa, mówiło doń głosem umęczonym, ale chętnym do rozmowy. Syn owego człowieka, uciszał dwukrotnie starca, zarzucając mu opowiadanie bzdur i zbędne męczenie się, lecz ten nie zważając, kontynuował.
-
Kupcy, co drzewiej bywali, mawiali, że więcej takich w Faerûnie. Lecz nigdy w takiej ilości, ułożon w taki, a taki... sposób. Potrzeba siły olbrzymów, by ustawić podobne kamienie... siły olbrzymów...
Czasami mężczyzna robił długie pauzy, żuł wtedy długo czerwone liście. Zdawać się mogło, że zapomniał o rozmówcy, lecz zbierał myśli. Czas płynął tu powoli.
-
...albo bogów. Jeśli udasz się chłopcze w to miejsce, zwróć uwagę na ich kształt. Ostrożnie i bez pośpiechu popatrz. Ujrzysz w nich twarze. Przemienionych w kamień gigantów. Praojciec mój powiedział mi kiedyś, że w kamieniu pośrodku uwięzion jest sam Thruun. Istota z czasów bez czasu, ze światów sprzed ich powstania, a obudzi się, gdy dziewiętnaście krwawych orłów przycupnie na kamieniach. Kamieniach zewnętrznych. Oberik: percepcja (DC 15, A) - zdany!
Nadszedł czas, by odpocząć. Oberika nie opuściła czujność z pierwszego spotkania. Choć zdawało się, że wszyscy mają zamiar, przespać całą noc, należało zachowa ostrożność. Leżał zawinięty w grube skóry, korzystając z resztek ciepła glinianego naczynia, zagrzanego na noc i drzemał lekko. Zbudził go odgłos uginanych desek w sąsiedniej izbie. Niegłośny, powolny i ostrożny. Jeden... drugi...