Magowie wraz z Ludem i Duchem oddali się na sporą odległość znikając z pola widzenia Volfganga, został sam z kulą oraz pochodnią w drugiej ręce bronie były naładowane i specyficznie umocowane do pasa aby łatwo było je wyciągnąć. Po chwili ruszył ostrożnym i w miarę cichym krokiem za kompanami... Sfera ciszy prysneła i dały się słyszeć mroczne inkantacje, na głowie maga pojawiły się płomienie zaś elf pociemniał i wyciszył swe kroki. Droga zajęła wam kilka naście minut po tym czasie zjawiliście się pod świątynią Vereny o czym świadczył człowiek stojący blisko drabiny. -W końcu jesteście myślałem że w ogóle się nie zjawicie a to ci heca - mruknął pod nosem kapłan - było was 5 a nie 4 co z pozostałym? - jego głos zmienił zabarwienie na podenerwowane, był zdziwiony iż człowiek który według niego wydawał się najsilniejszy i najsprawniejszy zabłądził lub co gorsza zginął...
__________________ Quick! Like a Shadows we must be!
Ostatnio edytowane przez Moldgard : 25-09-2007 o 20:45.
|