Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2023, 22:53   #13
Wired
 
Wired's Avatar
 
Reputacja: 1 Wired nie jest za bardzo znany
- No dobrze, wszystko jak widzę zaplanowane, pozostaje mi życzyć Wam udanej podróży - rzekł i wstał uścisnąć prawicę krasnoludowi i jego ochroniarzowi.
- Odłożę plecak, zabezpieczę co trzeba i zaraz wrócę - rzekł do zebranych zabierając na drogę wino które było de facto przyniesioną przez Gundren kostką i prowadzony przez dziewkę z karczmy na piętro poszedł do swojego pokoju, który w swej szczodrości kupiec opłacił.
Gdy chwytał za przedmiot inni mogli zobaczyć nietypowy pierścień na jego palcu. Sam metal to był najpewniej mosiądz lub miedź, zaś w środku tkwiła jakaś wulkaniczna skała (czarny obsydian z wzorkiem ułożonym z bazaltu), symbol na pierścieniu nic Wam nie mówił.

****

Będąc w pokoju zamknął drzwi i okiennice i upewniając się że nikt go nie obserwuje zainkantował w języku żywiołów:
- Allkhe'a inkrahetln, da glakhtin, Kossuth! - by w jednej chwili zniknąć z planu materialnego, pozostawiając po sobie jedynie pierścień.
Bottled Respite: As an action, you can magically vanish and enter your vessel, which remains in the space you left. The interior of the vessel is an extradimensional space in the shape of a 20-foot-radius cylinder, 20 feet high, and resembles your vessel. The interior is appointed with cushions and low tables and is a comfortable temperature


Wnętrze w którym się znalazł przypominało wnętrze wulkanicznej góry, z płaskorzeźbami i obrazami prezentującymi widoku z Miasta Mosiądzu z planu żywiołu ognia jak i jego charakterystyczne miejsca. Dodatkowo na jednej ścianie była kapliczka poświęcona Kossuthowi, Panu Płomieni, na innej zaś podobizna Marrake al-Sidan al-Hariq ben Lazan (sułtana Ifrytów) służąca za tarczę do rzutek. Było tam też wygodne łóżko, stół i wiele innych rzeczy.

Przyklęknął przed kaplicą oddając cześć swemu bogu, po czym położył obok plecak. "Gdzie indziej jego rzeczy mogłyby być bezpieczniejsze?" - pomyślał, po czym kolejną inkantacją w Ignan powrócił do świata znanego ludziom.

****

Nie było go może z dwadzieścia minut, pracodawcy dopiero co się zbierali, a cała ekipa dalej siedziała tam gdzie siedziała. Gdy poszli rozmowa stała się mniej formalna i mogli się lepiej poznać.
- Pewnie że wolę się dogadać niż bić, znaczy nie zawsze, ale na szlaku nie ma żartów, zabłąkany bełt może posłać Cię szybko do Kelemvora, więc nie lepiej tego uniknąć? - odpowiedział Bretonowi.
- Jakiego dołu? Chyba mnie z kimś mylisz - skwitował dziwną uwagę
- Czarami przywali? To nie cep byt nim machać wedle własnej woli, a prośby do boga, w sumie im zazdroszczę, jak zboczą z obranej ścieżki to szybko się dowiedzą że zbłądzili bo nagle moc na nich nie spływa
- Sądzę że to dla bezpieczeństwa, w ten sposób ktoś kto by chciał mu ją odebrać nie ma jednocześnie kostki, jak i osoby co zna sekwencję by torturami wymusić jej otwarcie, poza tym wygląda całkiem charakterystycznie, więc jeśli ktoś jej szuka lepiej jej nie pokazywać.
- odparł Haydenowi

****

Wieczór spędzili przyjemnie, ale nie siedział z resztą do późna, chciał się wyspać, a z samego rana poszedł jeszcze do sklepu i za uzyskana zaliczkę zakupił przed wyjazdem solidne dwa długie kije z metalowymi okuciami i środkiem oplecionym rzemieniem dla lepszego uchwytu, takie co to na broń się nadadzą ale i będzie nimi można coś z odległości szturchnąć, i dodatkowy bukłak na wodę z winem co by w podróży z pragnienia nie paść. Kupił też worki/sakwy na wypadek gdyby jednak ich ktoś napadł i by mieć gdzie fanty nosić po ograbieniu bandytów, licząc że to oni padną a nie on, no i ciepłe koce, bo noce już zimne.

Tak wyszykowany rano zjadł solidne śniadanie, po czym wsiadł na zydel obok woźnicy z kuszą na kolanach i ruszyli. Witaj przygodo chciałoby się rzec, na razie wyglądało że będą to najłatwiej zarobione pieniądze w jego życiu - co mu wyjątkowo odpowiadało.
 

Ostatnio edytowane przez Wired : 11-11-2023 o 15:37.
Wired jest offline