Wątek: Starbase ECHO-1
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2023, 10:00   #47
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Galactic Mirage; Janos, Mikhail & Penny


Druga grupka ruszyła za poprzednią z początku niemal krok w krok. Mijali kolejne puste pomieszczenia wyposażone w podobnym stylu. Było tam biurko, drogi komputer przeźroczystym monitorem wbudowany w drewniany mebel. Dyrektorski luksus, do tego gustowne meble, wśród których pewnie były minibarek. Trudno było powiedzieć dlaczego jest ich tu tyle. Oraz jaki był cel tych “pomieszczeń biurowych.”
- Penny… nie za bardzo rozumiem. Dlaczego te pomieszczenia są identyczne?
- Są przeznaczone do używania przez wirtualne gwiazdy. Vlogi się same nie napiszą, sesje na żywo same się nie odbędą. Musi być ich kilka, bo na takie wyprawy jest zabieranych kilkoro internetowych gwiazdeczek. Głupio by było, gdyby miały czekać w kolejce do komputera.- wyjaśniła beznamiętnie Penny.
- Szaleństwo… - stwierdził inżynier - …znając vlogerów… cóż, ja tam cenię sobie prywatność. Spokój i prywatność.
- Wszystko jest kwestią ceny.- stwierdziła krótko Penny.
- Tak to już jest w biznesie. Prywatnie to prywatnie, ale ja tu jestem w pracy 24/7. - odpowiedział po prawdzie geolog - Jest coś co powinniśmy wiedzieć o Panu Wilds, aby uniknąć nieporozumień?
- Nie wydaje mi się.- wzruszyła ramionami Penny, na co mężczyzna mruknął przeciągle w zadumie.
Kolejnym “przystankiem” było rozdroże na którym to natknęli się na posąg z marmuru wykonany w stylu antycznym przedstawiający mężczyznę walczącego z lwopodonym stworzeniem gołymi rękami. Zresztą cały był goły. Niemniej fryzury nie miał antycznej, a bardzo nowoczesną.
- Właściciel statku zapewne?- spytał Janos Penny, a ta potwierdziła.- Tak. To pan Wilds.-
- Wierny swojemu nazwisku, nie ma co. - stwierdził z krnąbrnym uśmiechem Mikhail.
Stąd musieli odbić w prawo i tak też zrobili podążając w kierunku kwater prywatnych, dość szybko natrafiając na przeszkodę. Drzwi.
Te drzwi choć świeciły diodą na zielono, to były problemem. Uderzenie meteorytu, wygięło framugę wypaczając ją i blokując drzwi w jednej pozycji. Nie mogły się otworzyć.
Geolog podszedł do panelu. Może drzwi się zablokowały, ale to nie znaczyło chyba, że nie można zobaczyć co jest po drugiej stronie? Jeśli byli tam ludzie…
- Janos, masz może ładunki wybuchowe na specjalne okazje jak ta?
- Taaa… mam. Chałupniczo zrobione. Więc idźcie na razie do pana Wildsa i jego zwierzaczka. Tak na wszelki wypadek. Impet wybuchu nie powinien was tam dosięgnąć, gdyby coś poszło nie tak.- Janos podrzucił inżynierowi zdobyczne opatrunki, oraz leki. Po czym zaczął wyjmować i rozmieszczać punktowe ładunki wybuchowe.
- Najpierw sprawdźmy, czy ktoś jest po drugiej stronie, a jak tak to dajmy znać, by się pochowali. Co by ich nie zmiotło z drzwiami. - stwierdził stojący przy konsoli Ivanovich.
Niestety… działania Mikhaila nie wywołały żadnego obrazu na drzwiach. Pewnie połączenia wrót z systemem zostały przerwane.
- No i kicha. - stwierdził beznamiętnie Ivanovich - Wysadzaj.
Po tych słowach zachęcił sekretarkę Wilds’a gestem i ruszył w kierunku posągu.
Penny ruszyła za nim pospiesznie. Wkrótce znaleźli się w pobliżu posągu Sorena. Tam kobieta przysiadła czekając na… cóż… pewnie na przybycie Janosa po tym jak zrobi co miał zrobić.
- Janos zna się na materiałach wybuchowych i był już w takich sytuacjach. - łagodnym głosem zapewnił ją Pietroszenko.
Kobieta zareagował spokojnym. - Mhmmm…-
I brakiem zainteresowania tym tematem. Po chwili odezwała się. - Nie zamierzam podważać waszych kompetencji, więc… nie potrzebuję zapewnień.
- Oczywiście, choć nie odebrałem takiego wrażenia Pani Swanson-Borrows. - odpowiedział spokojnie Mikhail. - Bardziej wyrażam moje myśli. Janos jest cennym członkiem naszej załogi. Rozumiem, jeśli Pani nie potrzebuje… zapewnień. Co jest interesujące.
- To… zrozumiałe.- odparła Penny skupiona bardziej na czymś… o czymkolwiek rozmawiała jej oblicze nie zdradzało emocji. Co było bliskie geologowi. Może była bardziej syntetyczna niż organiczna? Na androida jednak nie wyglądała.
Janos pojawił w kilka chwil po głuchym dźwięku eksplozji. Wysunęły się co prawda awaryjne drzwi kilka sekund po niej. Niemniej blokada szybko została zniesiona i mechanik dotarł do dwójki bez problemu.
- Taaa… drzwi już uwolnione od framugi. Trzeba tylko trochę siły by je pchnąć. - złożył raport.
Mikhail skinął mu głową i oznajmił krótko.
- Chodźmy więc zrobić co należy.
Inżynier miał okazję przetestować i popisać się swoją siłą, gdy już doszedł do drzwi. Były one bowiem dość grube, solidne i ciężkie. A choć były pozbawione zaczepów, to nadal tkwiły w zniekształconej framudze.
Niemniej razem z Janosem, udało im się wypchnąć metalową zaporę i znaleźli się w korytarzu.
- Witamy w prywatnych kwaterach. Za mną.- rzekła Penny ruszając przodem.
- Szukamy czy ktoś przeżył w tym rumowisku.- tymczasem Vicente powiadomił ich o tym co znaleźli.
Pierwsze na co natknęli się wchodząc do kwater prywatnych przez duże drzwi, to na opierającego się o ścianę, solidnego droida bojowego. Maszyna miała dwa widoczne rkm-y i zapewne także kilka ukrytych środków przymusu bezpośredniego. Czerwone światełko migało na jej obudowie, ale… Penny się nie przejęła tym mówiąc.
- Bez Cynthi to jest tylko nieruchoma kupa złomu.-
- Cenna. - przyznał Janos przyglądając się mu. - I mordercza kupa złomu.
Mikhail natomiast spojrzał na stertę złomu beznamiętnie.
- Ten statek miał już okazję parę razy zmierzyć się z piratami. Musieliśmy zadbać o bezpieczeństwo gości i samego pana Wilds’a. - wyjaśniła kobieta ruszając przodem i rozglądając się po drzwiach, a zaraz za nią geolog.
Kwatery po prawej stronie… wszystkie świeciły czerwonymi diodami nad drzwiami.
Co było niepokojące.
- Hmm… - mruknął geolog sprawdzając komunikaty błędów każdej z kajut.
Awaria i rozszczelnienie… te komunikaty nie oddawały grozy sytuacji za każdymi drzwiami. Bowiem kamery wskazywały wyraźnie, że nimi… była już tylko pustka kosmosu. Ta część statku została zmieciona. I drzwi stanowiły teraz grodzie oddzielające ich od zimnej próżni. Na szczęście jacht był solidnie zrobiony i nawet awaryjnie wewnętrzne drzwi były solidnie uszczelnione oraz wytrzymałe… przynajmniej na obecną chwilę.
- Czyli to tą część statku widzieliśmy… - stwierdził oczywiste patrząc w ostatnie drzwi podziwiając swoiste piękno pustki kosmosu w chwili niemej ciszy. Obrócił się, pozostała druga strona korytarza.
Przeszukiwanie kolejnych pomieszczeń, zajęło trochę czasu. Trzeba przyznać, że goście Sorena mieli zapewnione wszelkie wygody. Duże łóżka, duże monitory z dźwiękiem przestrzennym, gustowne meble, prywatne systemy do zanurzania się w rzeczywistość 4D.
Póki co jednak nie znajdowali nic poza okazjonalną pustą butelką po alkoholu oraz/lub damskimi kawałkami garderoby. Niemniej żadnych ciał, żywych lub martwych tutaj nie było.
- Zbliżamy się do kwatery szefa.- wyjaśniła Penny wskazując na drzwi znajdujące się przed nimi. Zamknięte solidne drzwi z zieloną diodą… w które jak gdyby nigdy nic zapukał mocno kolbą karabinku geolog, by odwiesić go przez ramię i patrząc na Penny zapytał.
- To najsolidniejsze drzwi w tej części, prawda?
- Tak… chyba… eee… nie wiem. Nie znam się na budowie statków kosmicznych.- odparła Penny i wstukała kod w panel obok drzwi. Bez skutku. Drzwi wyświetliły jedynie napis.
BŁĄD SYSTEMU.
I w przeciwieństwie do pozostałych wrót, to nie miały holograficznego wizjera.
Penny powtórzyła swoje działania. Nadal bez skutku.
- Hmm… - mruknął Ivanovich i nadał do drugiej grupy - Brak oznak życia, drzwi do pokoju szefa wyświetlają błąd systemu. Przyznam, przydałaby się pomoc.
- Macie na pokładzie speca od informatyki? - zapytał kobietę.
- Kilku… Forester, Mc’Kinley, Watts, Wolenowska.- odparła Penny pocierając czoło, podczas gdy Janos oglądał drzwi i przyglądał się czytnikowi. Mikhail nieznacznie się uśmiechnął, ale już patrzał na działania wojskowego.
- Co myślisz, Janos? - zagadał inżynier sierżanta.
- Od biedy wysadzę zamek. Poradzisz sobie ze zdemontowaniem skrzyni z amunicją z tamtego robota? Przyda się.- ocenił Janos.
- Brzmi jak plan… - odpowiedział - …choć taki demontaż to byłoby coś nowego dla mnie. Dajmy mimo wszystko Vicente i Vice chwilę na odpowiedź.
- Poradzisz sobie. To nie jest wielka filozofia.- odparł z uśmiechem Janos, podczas gdy Penny próbowała innych kodów i kombinacji… na razie bez skutku.
- Sprawdzajcie dalej - odpowiedział tymczasem administrator sugerując że obecnie są zdani tylko na siebie. - Przyjdę jak skończymy tutaj. -
- Ile mamy ładunków wybuchowych? - zapytał dla pewności Mikhail wojskowego nie chcąc za bardzo uszczuplać zapasów. Tym bardziej, że tu Vicente powinien spokojnie sobie poradzić.
- Mówiłem żebyś pogonił po amunicję. - łagodnie acz stanowczo odparł Janos nie odpowiadając na pytanie inżyniera.
- Na razie póki co nie wysadzaj nic. - powiedział Mikhail i udał się do robota bojowego… po co jedna skrzynka, jak były dwie? Co chodziło po głowie sierżantowi, nie przychodziło mu nic na myśl. Poza wysadzeniem zamka, o którym wspominał… ale amunicją?
Gdy powrócił z amunicją, dostrzegł że Penny opierała się o ścianę przyglądając bez entuzjazmu, jak Janos wierci dziurkę za dziurką w twardym metalu. Przypominało to górnicze metody stosowane lata temu na mniej cywilizowanych planetach. Małe mikrowybuchy dookoła wybranego kawałka skały miały go odłupać od reszty. W tym przypadku chodziło o “wydłubanie okrągłego kawałka drzwi wielkości dużej osoby. Co przyprawiło inżyniera o wewnętrzny uśmiech. Sam mógł na to wpaść… chyba za bardzo polegał na współczesnej technologii…
Kładąc skrzynki z amunicją oznajmił. - Dostawa!
- Odsuńcie się trochę.- Janos zabrał się za modyfikowanie pospieszne amunicji, usuwając z nich pociski, a zostawiając samą spłonkę.
- Nieźle… z wyższej półki, o silniejszej penetracji pancerza. Powinny wystarczyć.- mruczał sam do siebie umieszczając kolejne pociski w wywierconych dziurach i łącząc je kablem, oraz specjalnymi zapalnikami. Niewątpliwie dobrze się im trafiło, że mieli w szeregach prawdziwą złotą rączkę… przynajmniej jeśli chodzi o materiały wybuchowe.
Mikhail kiwnął Penny głową na bok i…
- Jak się nazywa właścicielka cybernetycznego kocura?- zapytał niespodziewanie Janos zerkając na Penny.
- Co… eee? Przychodzi mi na myśl tylko Jeanne du LaFonttaine, ona przywiozła tu takiego metalicznego kocura. I tak… to jest ta Jeanne du LaFonttaine.- stwierdziła dobitnie Penny, a Janos odparł wielce elokwentnie.- Acha…
- Mhmm… - mruknął Mikhail bez zainteresowania po czym dodał krótkie - Szkoda.
Po kilku minutach grzebania przy drzwiach. Janos mruknął.- Może się lepiej odsuńmy tak kawałeczek. Chałupniczej robocie i improwizacji nie można do końca ufać.-
Po czym gdy cała trójka cofnęła się spory kawałek od drzwi, Janos wcisnął przycisk. Nastąpiła seria niewielkich wybuchów, co mechanik skomentował słowami.
- Kiepska synchro…-
Niemniej każda eksplozja pozostawiła po sobie małą szczelinkę, łączącą się razem w dużą szczelinę, okrąg wycięty w całkiem grubym metalu.
- No dobra…- Janos ruszył w kierunku wrót z Mikhailem na swoim ogonie, by utorować im wejście przepychając kawał metalu na drugą stronę. Był powód dla którego geolog pukał kolbą… liczył na odzew, ale czemu był brak odzewu… nie wiedział.
Zaczęli przepychać ów kawałek metalu z trudem, bo okazał się dość gruby i masywny. I dźwiękochłonny. Dlatego nie było słychać nic w obie strony. “Zagadka rozwiązana…” pomyślał Mikhail. Prywatne kwatery szefa miały o wiele mocniejsze i lepsze drzwi awaryjne. Niemniej w końcu udało się i metal wpadł do środka przy jęku bólu Janosa. Ramię które sobie ostatnio uszkodził jeszcze nie do końca się uleczyło i obecnie je nadwyrężył. Dlatego został przy wejściu do apartamentu, bo to apartament był. Znajdowali się bowiem w stylowym salonie, bogato urządzonym i wygodnym. Penny po przejściu przez drzwi ruszyła do przodu kierując się ku następnemu pokojowi i ku kręconym schodom prowadzącym zapewne na górę.
- Idźcie sami. Ja muszę sobie zaaplikować środek przeciwbólowy. Poczekam tu na was.- rzekł Janos do Mikhaila.
- Jakby co daj znać. - odpowiedział mu Ivanovich po czym ruszył za sekretarką.
- Jasna sprawa.- odparł z uśmiechem Janos.
Gdy zaś inżynier szedł schodami ku górze, jego i Penny doszły krzyki, przekleństwa wściekłości i wrzaski.
- No działaj głupia puszko! No rusz się. Przywilej administratora psia mać. Pełny dostęp do systemów. Niech no dopadnę tego kto mi to wcisnął, to wepchnę ten przywilej tak głęboko jak słońce nie dochodzi.
Inżynier zdecydował się trzymać za kobietą. Niech wściekły szef najpierw zobaczy znajomą twarz… a przeklinać to on nie umiał. Taka łagodność w jego wykonaniu… Uśmiechnął się mentalnie, krnąbrnie. Taki brak ‘finezji’… te emocje… kapitaliści byli tacy… słabi.
W “sypialni” godnej magnata medialnego, była trójka osób. Mężczyzna stojący przy biurku z uruchomionym wirtualnym ekranem, wciskał “przyciski” wyświetlone na blacie biurka. Bez większego skutku. Na ekranie wyskakiwał jakiś informatyczny bełkot kończący się co chwili słowami… “usługa obecnie niedostępna”. Mężczyzna był w średnim wieku, przystrzyżony stylowo i ubrany w drogie ubranie, które pewnie było równie utylitarne co modne. Na łóżku siedział ubrany na biało mężczyzna młody, ale niewątpliwie znający się na swojej robocie, wycelował swój pistolet w głowę Mikhaila jak tylko ten się pojawił, a odpowiedziało mu obojętne spojrzenie mężczyzny będącego na muszce pistoletu. Inżynier niewątpliwie zdał sobie sprawę, że facet jest zabójczo groźny… i nie ma z nim żadnych szans, nawet mając teoretycznie lepsze uzbrojenie. Bardzo… “teoretycznie”.
Młoda kobieta w skąpych ciuszkach siedziała przy barku i piła nerwowo drinka obserwując sytuację. Widok nowych twarzy przyniósł ulgę na jej obliczu.
- Aaaa… Penny jaka jest sytuacja?- zapytał facet przy komputerze zauważając oboje.
- Źle… statek stracił Cyntię, zasilanie padło, nie wiem ile osób zginęło ale brak komunikacji z mostkiem.- wyjaśniła kobieta i wskazała na Mikhaila stojącego za nią.
- To ekipa ratunkowa z pobliskiej stacji.-
- Doprawdy? Z tego co czytałem, stacja jest opuszczona z powodu jakichś prawnych dupereli. Nie powinno tam być nikogo.- zamyślił się mężczyzna przy biurku, a ten na łóżku opuścił broń.
Przywódca tej grupki zaś przeniósł wzrok z Penny na Mikhaila.
- No dobrze… proszę więc mi powiedzieć, jak nasza sytuacja wygląda z waszej perspektywy? Bo utknąłem tu ślepy i głuchy na otoczenie. A próby odzyskania kontroli, cóż… nie wyszły.- wzruszył ramionami.
- Oberwaliście. Mocno. Mostek i kawał jachtu nie istnieje. Ze względu na uszkodzenia z tego co udało się nam ustalić nie ma szans na przywrócenie A.I. - odpowiedział Mikhail jakby składał raport, beznamiętnie, ale pewnie. - Zabezpieczyliśmy jednego człowieka. Sugeruję udać się niezwłocznie do promu.
Wilds, bo z pewnością to był on, skinął głową i rzekł spokojnie.- Odmawiam. Coś tam kiedyś było o kapitanie idącym na dno ze statkiem i choć nie planuję się aż tak poświęcać, to uważam że należy do moich obowiązków… spróbować uratować jak najwięcej osób. Niemniej…- tu wskazał na siedzącą przy barku dziewczynę. - Możecie już teraz eskortować Sonię na wasz prom.-
- Soren nie melodrama…- zaczęła Penny, a Wilds znów zwrócił się do Mikhaila.- Pannę Swanson- Borrows też.
- Droga do promu jest bezpieczna. - odpowiedział geolog - W pełni popieram podjęcie środków ratunkowych pozostałej części obecnych na pokładzie. Po to tu jesteśmy. Tak, z przyjemnością przyjmiemy wszelką pomoc.
- Dobrze… to ruszajmy. Naszym celem będzie sala balowa, maszynownia może i oczywiście hangar. W hangarze jest kilka statków, które możemy użyć do ewakuacji każdego kogo znajdziemy. - rzekł Soren ruszając do schodów, a jego biały cień ruszył za nim. Na końcu Sonia.
Penny tylko westchnęła ciężko, ku wewnętrznemu rozbawieniu geologa. “...a jednak okazywała emocje…”
- Nasza druga grupa znajduje się aktualnie w sali balowej. - zakomunikował.
- To dobrze… - odparł z uśmiechem Soren.
Po tych słowach cała ekipa ewakuowała się z apartamentów Sorena. Po drodze spotkali Janosa i wraz z nim uzgodnili dalszą trasę, zabierając ze sobą skrzynkę amunicji. Trasa uwzględniała odstawienie Penny i Sonii w okolicę śluzy prowadzącej do promu, gdzie Mikhail odebrał od Penny skafander. Była wszak tam bezpieczna, a skafander jak nic przydałby się Wildsowi. o czym wspomniał.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 07-11-2023 o 10:03.
Dhratlach jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem