Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2023, 13:16   #175
EdwardDragon
 
Reputacja: 1 EdwardDragon nie jest za bardzo znany
Edward Dowiadując się o znalezionych przez Amosa monetach wstępnie bardziej niż interesując się tym czym są zastanawiał się kiedy on je wszystkie nazbierał, ale szybko odłożył temat na później słysząc o natychmiastowym wezwaniu, westchnął nieco rozsmucony tym że nie mogą sobie porządnie wypocząć, ale że z drugiej strony miał coś jeszcze do załatwienia to uznał że w sumie to może lepiej? Załatwią teraz co mają do załatwienia a później będzie można dłużej postać! Tak więc starał się nie opóźniać wyjścia po raport. Pożywił się szybko zgodnie z nakazami niziołka i ruszył z resztą.

Nie był fanem przesiadywania w ratuszu, ale co by nie było nie będą tam zbyt długo. Jin jak zwykle ze swoimi niepodważalnie dokładnymi notatkami przedstawił sprawozdanie z ostatniej wyprawy. Edward nie miał wtedy nic do dodania, jedynie słuchał i starał się nie myśleć za dużo o tych okropieństwach na jakie natrafili. Dopiero na koniec dodając coś co jak uważał za dużo nie wnosiło nieco bardziej do siebie niż do pozostałych.
-Nie wiemy jeszcze tylko co skłoniło Boggarty do poszerzania swoich terenów i wypędzenia Jaszczuroludzi.. o ile jakiś jest oczywiście..


*** Wolny czas po zdaniu raportu. ***

Edward świadomy że prawdopodobnie niedługo znowu wyruszą w dzikie tereny dżungli po tym jakie zagrożenia do tej pory ich spotkały uznał że przydałoby się jakoś spróbować zwiększyć szansę przeżycia chociaż odrobinę. A jako że nikt inny nie był zainteresowany Haramaki które znaleźli przygarnął je dla siebie, jednak zważywszy na niezbyt odpowiadające mu wszycia przezentujące Urgathoy, boginei śmierci, rozkładu i hedonizmu postanowił wybrać się na poszukiwania kogoś kto dałby radę zastąpić je innymi, czy chociaż usunąć te obecne. Teoretycznie mógł z tym iść do kogoś z towarzyszy, w końcu ktoś z nich z pewnością bez problemu by to zrobić, być może nawet sam dałby radę? Jednak niezbyt chciał im przeszkadzać rozumiejąc że sami mają pewnie dużo do zrobienia i chcą pobawić się nowymi zabawkami jakie znaleźli. Do tego nieco ciekawiło go to jak trzyma się osada i jej mieszkańcy po ostatnich wydarzeniach..

Wyglądało na to że mieszkańcy zaczęli się już podnosić Mag przechadzał się tak przez moment podziwiając starania mieszkańców i wypytując o osobę która mogłaby mu pomóc z Haramaki. W końcu został skierowany do staruszki która przesiadywała w jednym ze świeżo załatanych domów.
Mag zastanawiał się przez chwilę co starsza osoba w ogóle robi w takiej kolonii, jednak bez dalszych pytań tylko przytaknął i ruszył we wskazane miejsce.

Chatka nie była wielka. mogłaby pomieścić jedną, może dwie osoby góra tak by nie było tłoczno. Mag zapukał do drzwi i po chwili usłyszał krótką odpowiedź.
-Wejść.
Mag otworzył drzwi i ujrzał w środku starszą kobietę, przycięte białe włosy, może w okolicach sześćdziesiątki, w prostym ubraniu które nie wyróżniało się na tle pozostałych mieszkańców. Kobieta przeglądała właśnie kilka przedmiotów, hafty, wydziergane obrazki. Większość przemoczona, z boku leżała też mała sterta ubrań zapewne innych mieszkańców.
-Mam nadzieję że nie przeszkadzam?
Kobieta rzuciła szybko okiem na to co Mag miał w rękach i wróciła do pracy.
-Nie. Trzymają mnie tu po części dlatego że dobrze szyję i o dziwo dość często się to ostatnio przydaje.. rozumiem że tym razem to coś więcej niż rozdarte spodnie? To co tam trzymasz chłopcze wygląda na całkiem całe..
-Tak, znaleźliśmy w ruinach takie coś i wygląda na przydatne, ale jest obszyte symbolami Urgathoy i nie koniecznie chciałbym się z takimi pokazywać..

Staruszka pokręciła przecząco głową wzdychając.
-Ach ta dzisiejsza młodzież wybredna.. Rozumiem że znowu będziecie niedługo biegać po dżungli i strawa jest w miarę pilna? Mogę się tym zająć, ale muszę sobie też trochę porozmawiać. Więc musisz dostarczyć mi trochę rozrywki zanim umrę z nudów.. Choć do śmierci ze starości mi już dużo nie brakuję. Przynajmniej Anabella zajmie moje miejsce jak mój czas się skończy.
Staruszka zaśmiała się a mag czując się nieco niezręcznie zgodził się na ten układ i przekazał kamizelkę zaczynając rozglądać się po leżących pracach.
-Co tak właściwie Pani tutaj..
-Co tu robię? To nie mój dom, ci co tu mieszkali zginęli, moja chatka została zniszczona w tą przeklętą burzę ostatnią.. Niezbyt przyjemnie. Praktycznie wszystkie moje prace przepadły, a ci głupcy pomagali mi uciec zamiast zając się czymś co przetrwa nieco dłużej.. Jestem już stara, przypłynęłam tu by umrzeć, nie aż tak dawno temu. Chciałam przed śmiercią jeszcze coś zrobić, cokolwiek. Uznałam że przypłynięcie tu i sprowadzenie choć trochę radości i koloru tym którzy próbują się osiedlić w takim odległym i dzikim miejscu może być tym co chce zrobić, tym jak chce odejść. Jestem za stara na takie zabawy jak wy młodzi, ale kisić się w łóżku w jakimś wielkim mieście też nie będę. A wy po co tu przybyliście? Chyba nie tylko dla pieniędzy?

Babcia odłożyła co robiła i zabrała się za kamizelkę i rozszywanie symbolu bogini śmierci.
-Tak, nie.. znaczy po części tak? Każdy chce zarobić, ale też ma swoje cele. Zdobycie wiedzy, doświadczenia, nowych umiejętności, odwiedzenie nowych miejsc, znalezienie siebie.. ja sam jestem akurat głównie dla pieniędzy i doświadczenia.. chciałbym.. spotkać kiedyś prawdziwego smoka. Czytałem że całkiem nie tak daleko stąd można jakieś znaleźć i że te miejsca wokół mają bardzo ciekawą historię związaną ze smokami. Stwierdziłem że to dobry początek przygody.. Pierwszy przystanek nim ruszę dalej szukać smoków..
Mag zaśmiał się nieśmiało zdając sobie sprawę z tego jak głupio muszą brzmieć jego słowa. Zwłaszcza po tym jak duża różnica w skali niebezpieczeństwa jest pomiędzy tym z czym się mierzyli a prawdziwym smokiem, który zapewne bez wysiłku zmiażdżył by całą ich drużynę. Babcia jednak nie śmiała się zbyt długo tak jak się tego spodziewał
-No to widzę mierzymy wysoko! Ha! Może dacie radę. Jak ci na imię?
-Edward

Odparł zdziwiony podejściem rozmówczyni mag.
-Elżbieta. Widzisz to tam, weź mi to podaj.
Mag przeszedł kawałek na bok rozejrzeć się za tym co ma podać, mając już pytać "co?" ma podać, jednak zatrzymał się zaskoczony dostrzegając że leży tam wysuszony wyszyty obrazek przedstawiający srebrnego smoka lecącego nad taflą wody.
-Co tak stoisz i się patrzysz? Tak o to mi chodzi, chcesz to wszyte na miejsce tego symbolu czy nie?
Mag nie pewny co odpowiedzieć spojrzał na kobietę.
-Ehm.. chyba? Na pewno mogę? To wygląda na cenne..
-Było cenne. Jest stare, tak jak ja. Znałam kiedyś jednego smoka, to miał być prezent dla niego. Nie miałam okazji mu go przekazać i już pewnie nie będę. Równie dobrze mogę ci go oddać. Może doda ci motywacji w walce.. A może się tylko rozproszysz i umrzesz kto wie?

Mag zastanawiał się co powiedzieć ale nie miał pojęcia co więc tylko podał pzedmiot kobiecie.
-Mogę spytać czy mogłabyś opowiedzieć coś o tym smoku?
-Nie.. Ale ja mogę spytać gdzie uczyłeś się magii. zgodnie z umową.

Mag po raz kolejny zaskoczony zaprzeczeniem i nieco zawiedziony zaczął mówić.
-W Magnimarskiej akademii.. właściwie znamy się ztamtąd z Jinem, naszym alchemikiem. Z początkó nauki bardziej, niż później. Szło jak szło. Przydzielili mnie na praktyki u mistrze Perkana razem z inną uczennicą Lisą na jakiś czas zanim w końcu się zebrałem żeby zostawić miasto i trafiłem tutaj. Sporo można się tam nauczyć no ale jest tak trochę..
-Nudno?
-Tak
-Jak zwykle jak za długo siedzisz w jednym mieście.

Staruszka zatrzymała się na moment słysząc wspomniane imiona, ale szybko wróciła do pracy. Przez cały czas pracy męczyła Edwarda o to żeby opowiadał jej co robili w dżungli z resztą drużyny i o historie z czasu nauki w Akademi. Dopiero po dłuższej chwili skończyła pracę, z którą się nieco ociągała żeby móc więcej posłuchać czego czarodziej kompletnie nie dostrzegł.
-Gotowe.
Mag podniósł kamizelkę przyglądając się skończonej pracy. Spodziewał się że wygląda to tak że pewnie koledzy z drużyny go wyśmieją jak to zobaczą i pewnie lepiej było jakby nie miało jakichkolwiek wszyć, jednak uznał że jakoś to przeżyje.
-W takim razie ile się należy?
-Nic, starczą opowieści i powstrzymanie tych przeklętych burz zanim się coś gorszego niż ostatnio stanie.. możesz też pozdrowić tego zgreda Perkana i Linę.

Mag spojrzał na babcie nieco podejrzanie.
-Jasne, ale.. czy wy się znacie?
-Nie interesuj się.

Powiedziała rozkazującym tonem i zaczęła wypychać Maga na zewnątrz domku.
-A teraz już zabierajcie się do pracy, mam jeszcze dużo roboty a ty się tu obijasz!
Po zostaniu wyproszonym mag spojrzał jeszcze na chatkę staruszki po czym wzruszył ramionami uznając że trzeba kiedyś wrócić do tej rozmowy i wrócił do tawerny z zamiarem wyspania się porządnie przed kolejną wyprawą.
 

Ostatnio edytowane przez EdwardDragon : 07-11-2023 o 13:20.
EdwardDragon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem