Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2007, 21:15   #52
Sumar
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Vin, dalej próbował ocucić leżącego mężczyznę, niestety bez skutku. Zastanawialiście się już nad sposobem doprowadzenia go w jakiś sposób do karczmarza, kiedy Vanessa klęknęła nad mężczyzną i uniosła delikatnie jego głowę. Nachyliła się nad nim. Po czym zupełnie niespodziewanie, drugą ręką wymierzyła mu trzy surowe i szybkie policzki. Oczekiwaliście raczej innego obrotu akcji. Było to bardzo zaskakujące, a za chwilę, gdy mężczyzna otworzył oczy, po prostu nie mogliście wyjść z podziwu. 'Jak Ona to zrobiła? Przecież Vin próbował już go ocucić, a on ma przeicez dość specyficzne ręce...'.

Jegomość, który właśnie otworzył oczy chyba też jakoś nie wiedział co się właściwie tutaj dzieje. Jakaś ładna dziewczyna, która delikatnie podtrzymuje jego twarz i do tego dwa piekące policzki. Półelfka opuściła jego głowę i wstała. Oczywiste było, że chcieliście poznać więcej szczegółów na temat jego wypadku, dlatego pozwoliliście mu dojść do siebie.
- O cholera, ale mnie wszystko boli...
- powoli zaczął mówić głaszcząc swój policzek i próbując usiąść przy drzewie.
Człowiek ten jeszcze raz rozejrzał się po was kocim wzrokiem, aby wybadać ilu was właściwie jest i co tu robicie. Trochę dłużej zawiesił oko na Kate. Kiedy wszystko zaczęło mu się w tej jego biednej łepetynie układać, oczy mu zabłysły, a na buzi namalował się mu wdzięczny uśmiech.
- Oh, dziękuje wam, przyjaciele... gdyby nie wy... - powiedział patrząc na swoją zranioną rękę - ...pewno bym sie tutaj wykrwawił.
- Nazywam się Marc l'Ensis i jestem Handlarzem. Może widzieliście, napadło mnie trzech takich bandytów... na koniach byli. Nie wiem czego ode mnie chcieli, bo nic w zasadzie nie miałem przy sobie, prócz paru złociszy. Właśnie wybierałem się w taką jedną podróż... - w tym momencie, Marc zacisnął mocniej pięść w której trzymał kamień i próbował dyskretnie łożyć go do kieszeni - Mogli mi konia chociaż nie kraść... - westchnął.
-A wy jak się zwiecie? I co tu robią tak śliczne panie? - zapytał was, wciągając rękę, żeby któryś z was pomógł mu wstać. Sam nie miał zbyt wiele sił.
 
__________________
Question everything.
Sumar jest offline