Mark oderwał wzrok od błyszczącego Roleksa na który zerkał już setny raz w przeciągu kilku minut. Ok była to podróbka, ale w sumie niezła. Jakby nie patrzeć nie miał kasy na oryginał. Ale może po tej robocie wreszcie będzie na czysto i zacznie nowy start. Nowy start kurwa jak to dobrze brzmiało. Fakt, że ta robota miała być trochę inna ale za taki hajs to ludzie by całą rodzinę sprzedali z zasranym Yorkiem włącznie! No... tylko on akurat nie miał takiej na zbyciu. To się przeleci ślicznym helikopterem a kurwa kochał latać! Tak... Jebane chmurki, pozytywy, pozytywy…
Na fali optymizmu przymknął oczy i zaczął z pasją cicho nucić.
-I wanna be heigh… - wyobrażając sobie przestwór rozpościerającego się przed nim bezmiaru błękitnego nieba.
I tak…. Owszem wiedział, że pod pokładem jest kasyno… Ale był już mądrym gościem i trzymał się planu. Solidna firma itd. Nawet kurwa nie pił. No dobra może Martini... Nic się kurwa nie stanie jak zamówi Martini za ten helikopter i nowy start! Tak to był dobry pomysł przestanie się kurwa tak stresować.
Rozejrzał się w poszukiwaniu kelnera gdy dostrzegł małego spaślaka. Uniósł w zaskoczeniu brwi. Nawet ciemne okulary zsunął na nos, żeby się upewnić, że dobrze widzi i chyba dobrze widział bo to dalej przed nim stało i wlepiało w niego gały czekając na jakąś odpowiedź.
No kurwa ja pierdole!
-Zjeżdżaj stąd spaślaku! Nie jestem pieprzonym Caritasem! - powiedział wykonując gest ręką jakby opędzał się od irytującej muchy.
Ostatnio edytowane przez Rot : 10-11-2023 o 17:41.
|