Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2023, 06:47   #42
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Cioldan uchylił się przed ostrzałem ze swoopów i gdy był prawie pewien, że zaraz będzie mógł przeprowadzić kontrę... dostał. Prosto w klatę i od razu okazało się, że jego strój nie zapewniał odpowiedniej ochrony. Padł jak długi i głowie miał tylko myśl "od jednego strzału...".
Odpływał. Przed oczami pokazywały mu się różne obrazki z przeszłości jak rodzinna planeta, mentorka, przyjaciele, planeta Voss. Jednak od czasu do czasu coś wyrywało go z tego dziwnego stanu. Byłe to chwile w których czuł olbrzymi ból w klatce piersiowej, ale słyszał też jakby przez kilka sekund otoczenie. Na pewno ktoś do niego podbiegł, słyszał też mechaniczny głos swojego kolegi - robota. Podczas tych krótki powrotów do świadomości podjął się jeszcze wysiłku kontrolowania swojej mocy, jednak kolejny raz okazało się, że pominięcie akademii jedi (bądź sithów...) nie pomaga w pełni rozwinąć zdolności kontroli mocy.
Odgłosy z zewnątrz już praktycznie nie docierały do niego. Czuł jedynie radość i jakby coś w rodzaju ulgi. Był znowu małym dzieckiem, a może jednak był nawet starszy niż w rzeczywistości? Nie wiedział dokładnie, ale błogie uczucie podpowiadało mu, że jest na Zeltronie ze swoją matką. Niestety te doznania zostały zakłócone, jakaś ciemna plama pojawiła się na horyzoncie, która ciągnęła go do siebie. Chciał się bronić, ale nie mógł utrzymać się na ziemi. Coś co go ciągnęło ze sobą było na tyle silne, że unosił się w powietrzu. Obejrzał się jeszcze raz i teraz w tej wyrwie w jego obecnej rzeczywistości widział jakby wodę i dziwny sprzęt. Znów poczuł ból w klatce piersiowej, nagle mógł otworzyć oczy. Wszędzie wokół była woda, ale na szczęście gdy spróbował otworzyć usta i krzyknąć, zorientował się, że ma założoną maskę tlenową. Zza szyby widział twarz Quemau, przypomniał sobie, że to chyba ona go leczyła na polu bitwy. Skoro oboje są tu, a on pływa w Bactcie, to chyba znaczy, że wygrali? Odetchnął z ulgą i ... zasnął. Tym razem już nie miał poczucia błogości i braku ciała. Miał po prostu najzwyklejszy sen o pobycie na planecie Tharaska. Nawet zwykły miły sen został mu przerwany przez bardzo tajemniczą informacje od innego użytkownika mocy.
-------------
Kolejnego ranka czuł się jak nowo narodzony. HK-X1 już czekał na niego w pokoju i oznajmił, że zaprowadzi go na śniadanie. Węczył mu prezent i wytłumaczył od kogo go dostał, a po drodze na posiłek, opowiedział mu o wydarzeniach, które zaszły już po utracie przytomności przez zeltrończyka. Już w kantynie zauważył kobietę, która udzieliła mu pierwszej pomocy. Szczery uśmiech zabraczki dał mu jeszcze jeden powód do radości. Podszedł bliżej niej i zagadał:
- Quemau, dziękuję Ci bardzo, z całego serca. Możliwe, że zginął bym tam gdyby nie ty. Jestem twoim dozgonnym dłużnikem- skłonił się chcąc wyrazić wyrazy największej wdzięczności i dodał - ten dzielny robot też zasługuje na pobyt w bactcie... macie tu jakiegoś zdolnego mechanika?
Dopiero wtedy zobaczył, że przy tym samym stoliku siedziała także miraluka. Zeltrończyk Postanowił dosiąść się do towarzyszki i zabraczki, a pakunek, który dostał od HK-X1 postawił na stole.
- Muszę coś powiedzieć. Quemau, liczę na dyskrecję. Gdy bacta leczyła moje ciało, mój umysł już działał normalnie i nagle przy pomocy mocy połączył się ze mną jakiś jej użytkownik. Z jego słów wynikało, że jest uczniem Matki Dorriany i jak powiedział, ma dość jej gier i polityki. Zaproponował wymianę, z tego co zrozumiałem on przekaże nam wszystkie informacje, jeśli ja.... zostanę jego uczniem. Tu chodzi o wejście do tej całej Czarnej Cytadeli gdzie ponoć tylko w konfiguracji mistrz-uczeń można tam wejść, ale on nie chce być wykorzystany przez jaszczurzyce, która ponoć też chce mnie na ucznia... Czy wspomniałem, że uważa ją za bardzo silną? Nie? To określa ją właśnie w ten sposób. Gdybyśmy weszli do cytadeli, to ponoć dzięki sekretom tam się znajdującym, mgolibyśmy pokonać Matkę Dorrianę.-- zrobił pauzę żeby się napić i kontynuował- Dał namiary na niejakiego Morlana w Tolea Biqua, który prowadzi zakłady na wyścigi w tunelach Eskaronu i ponoć jego transfery wiadomości i pieniędzy są nie do wyśledzenia. Tam mam czekać na informację od Hakkona. Oczywiście musimy to zbadać, ale nie mam najmniejszej ochoty przyłączać się czy do jaszczurzycy, czy do typa co wkradł mi się do głowy. Moje podejrzenie jest takie, że mają coś wspólnego z ciemną stroną mocy, za łatwo mu przychodzi mówienie o zdradzie i zabójstwie swojej mistrzyni. Także absolutnie nie można mu ufać i trzeba jakoś przechytrzyć. Niestety nic z tego nie możemy użyć jako dowodu, bo nikt nie wymyślił nagrywania rozmów odbywających się telepatycznie. Wygląda mi na to, że piraci mogą współpracować z jaszczurzycą, ale to już tylko domysły. Ciekawi mnie też kartel Huttów, bo możliwe, że w zaistniałej sytuacji mogliby zostać chwilowymi sprzymierzeńcami. Albo z ukrycia pociągają za sznurki. W każdym razie, priorytet to skontaktowanie się z Senatem, albo chociaż z Kylem, a następnie udajmy się do tutejszej pani senator. Potem pomyślimy co dalej bo zaproszenia do Huttów i przez tego Sitha wyglądają równie zachęcająco.- Cioldan odetchnął z ulgą. Przekazał już wszystko co miał do przekazania.
Dał czas towarzyszkom przyswoić informację. W sumie cieszył się, że zabraczka siedziała z nimi, bo tak czy siak chciał ją spytać o Morlana czy Hakkona. Bardziej jednak interesowała go reakcja Wędreowniczki, która do tej pory była jak skała. Była na pewno lepiej wyszkolona w mocy, ale najprawdopodobniej na poziomie tego ucznia co się kontaktował telepatycznie, a nie na poziomie Dorriany. Zjadł trochę śniadania i w międzyczasie kilkukrotnie uśmiechał się w stronę Quemau, którą uważał za swoją wybawicielkę. Rozpakował też pokunek, który dostał od Taalona.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem