Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2023, 10:05   #21
Quantum
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Podchodząc przygotowanym i czujnym do trucheł zwierząt zdążył przekonać się, że oba konie należały do Gundrena i Sildara. Ścisnęło go w żołądku na myśl, co mogło się z nimi stać. Na pewno musieli zostać zabrani gdzieś przez gobliny. Czy jednak nadal byli wśród żywych? Hayden próbował to sobie racjonalizować: gdyby mieli zginąć, zapewne leżeliby teraz na trakcie wraz ze swoimi wierzchowcami. Choć z drugiej strony nie wiedział, jak działały prostackie umysły zielonych pokurczów. Może zieloni doszli do wniosku, że krasnolud i wojownik będą stanowić smaczny posiłek i zaciągnęli ich gdzieś do swojego leża?

Na więcej przemyśleń nie było czasu, gdy półelfowi mignęły w krzakach zielonoskóre, wrogie sylwetki a potem jedna ze strzał o czarnych lotkach przeleciała kawałek od jego głowy.
- Gobliny! Szykujcie się! - Krzyknął tylko ostrzegawczo w stronę kompanów.

Gdy z lasu wypadło na drogę trzech zielonych, Hayden nie czekał na rozwój sytuacji. Z okrzykiem bojowym “W imię Helma!” dopadł do biegnącego w jego stronę goblina po czym zamachnął się mieczem. Nie zamierzał jednak zabijać stwora, a przynajmniej nie w tej chwili. Głownią, niczym pałką, trafił przeciwnika w skroń, pozbawiając go przytomności. Jeśli Gundren i Sildar zostali gdzieś zabrani, trzeba było dowiedzieć się, gdzie. A zdany na ich (nie)łaskę zielony będzie najlepszym źródłem informacji.

Wokół działo się sporo, każdy z towarzyszy zajęty był swoją walką i wyglądało na to, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Kapłan zauważył nagle, że jedna ze strzał wypuszczonych przez goblińskiego łucznika trafiła Bretona i choć rana była poważna, mężczyzna zdawał się wciąż mieć na tyle siły, by walczyć dalej. Hayden ruszył więc biegiem za zielonym pokurczem, który zdążył już czmychnąć w las. Minął drzewo, w które wbił się bełt wystrzelony przez któregoś z jego towarzyszy i dopadł uciekającego goblina. Ciął od góry w dół a ostrze miecza weszło gładko w miękką tkankę gobliniego ciała, rozcinając je od barku aż po brzuch.

Zostawił zwłoki tam, gdzie leżały i wrócił do kompanów. Jak się szybko okazało, mieli dwóch ogłuszonych zielonych, więc będą mogli przeprowadzić odpowiednie przesłuchanie, by wydobyć odpowiednie informacje.

- Nawet pomimo twojej rany, Bretonie, Helm nam wszystkim sprzyjał w tej walce - powiedział z pewnością w głosie i podszedł do mężczyzny.
Schował miecz i zarzucił tarczę na plecy.
- Zajmę się tym pociskiem, Bretonie a potem użyję na twej ranie uzdrawiającego, leczącego błogosławieństwa Obserwatora. - Zaproponował i chwycił za drzewiec strzały. - Gotowy? Trzy, dwa… - Pociągnął energicznie, usuwając zakrwawioną strzałę z ciała kompana.

Sekundę później poprosił Helma, by spłynęła na niego lecznicza energia a prawa dłoń rozbłysła jasnym, oślepiającym światłem. Hayden przyłożył ją do rannego miejsca i poczekał chwilę, aż ta całkowicie się zasklepiła.

Cure Wounds: Breton odzyskał 9hp.



Chwilę później podszedł do wozu z towarem i z plecaka wyciągnął linę oraz bukłak wody. Wrócił do nieprzytomnych goblinów, najpierw związał im nogi i ręce, po czym wylał sporo wody na ich parszywe gęby.
- Pobudka, paskudy! - Warknął, przykucnąwszy przy jednym z nich i poklepał go mocno dłonią po twarzy.

Gdy tamci odzyskali jaźń, spytał ze srogim wyrazem twarzy.
- Te martwe konie należały do krasnoluda i jego przyjaciela. Gdzie oni są? Żyją? Co żeście z nimi zrobili? Mówcie po dobroci, albo mój czerwonoskóry przyjaciel - wskazał palcem na Skamosa - z przyjemnością będzie podpalał wasze ciała ogniem piekielnym kawałek po kawałku, aż i tak wyśpiewacie to, co chcemy wiedzieć.

Intimidation: 19
Persuasion: 15

 
Quantum jest offline