Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-11-2023, 10:05   #21
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Podchodząc przygotowanym i czujnym do trucheł zwierząt zdążył przekonać się, że oba konie należały do Gundrena i Sildara. Ścisnęło go w żołądku na myśl, co mogło się z nimi stać. Na pewno musieli zostać zabrani gdzieś przez gobliny. Czy jednak nadal byli wśród żywych? Hayden próbował to sobie racjonalizować: gdyby mieli zginąć, zapewne leżeliby teraz na trakcie wraz ze swoimi wierzchowcami. Choć z drugiej strony nie wiedział, jak działały prostackie umysły zielonych pokurczów. Może zieloni doszli do wniosku, że krasnolud i wojownik będą stanowić smaczny posiłek i zaciągnęli ich gdzieś do swojego leża?

Na więcej przemyśleń nie było czasu, gdy półelfowi mignęły w krzakach zielonoskóre, wrogie sylwetki a potem jedna ze strzał o czarnych lotkach przeleciała kawałek od jego głowy.
- Gobliny! Szykujcie się! - Krzyknął tylko ostrzegawczo w stronę kompanów.

Gdy z lasu wypadło na drogę trzech zielonych, Hayden nie czekał na rozwój sytuacji. Z okrzykiem bojowym “W imię Helma!” dopadł do biegnącego w jego stronę goblina po czym zamachnął się mieczem. Nie zamierzał jednak zabijać stwora, a przynajmniej nie w tej chwili. Głownią, niczym pałką, trafił przeciwnika w skroń, pozbawiając go przytomności. Jeśli Gundren i Sildar zostali gdzieś zabrani, trzeba było dowiedzieć się, gdzie. A zdany na ich (nie)łaskę zielony będzie najlepszym źródłem informacji.

Wokół działo się sporo, każdy z towarzyszy zajęty był swoją walką i wyglądało na to, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Kapłan zauważył nagle, że jedna ze strzał wypuszczonych przez goblińskiego łucznika trafiła Bretona i choć rana była poważna, mężczyzna zdawał się wciąż mieć na tyle siły, by walczyć dalej. Hayden ruszył więc biegiem za zielonym pokurczem, który zdążył już czmychnąć w las. Minął drzewo, w które wbił się bełt wystrzelony przez któregoś z jego towarzyszy i dopadł uciekającego goblina. Ciął od góry w dół a ostrze miecza weszło gładko w miękką tkankę gobliniego ciała, rozcinając je od barku aż po brzuch.

Zostawił zwłoki tam, gdzie leżały i wrócił do kompanów. Jak się szybko okazało, mieli dwóch ogłuszonych zielonych, więc będą mogli przeprowadzić odpowiednie przesłuchanie, by wydobyć odpowiednie informacje.

- Nawet pomimo twojej rany, Bretonie, Helm nam wszystkim sprzyjał w tej walce - powiedział z pewnością w głosie i podszedł do mężczyzny.
Schował miecz i zarzucił tarczę na plecy.
- Zajmę się tym pociskiem, Bretonie a potem użyję na twej ranie uzdrawiającego, leczącego błogosławieństwa Obserwatora. - Zaproponował i chwycił za drzewiec strzały. - Gotowy? Trzy, dwa… - Pociągnął energicznie, usuwając zakrwawioną strzałę z ciała kompana.

Sekundę później poprosił Helma, by spłynęła na niego lecznicza energia a prawa dłoń rozbłysła jasnym, oślepiającym światłem. Hayden przyłożył ją do rannego miejsca i poczekał chwilę, aż ta całkowicie się zasklepiła.

Cure Wounds: Breton odzyskał 9hp.



Chwilę później podszedł do wozu z towarem i z plecaka wyciągnął linę oraz bukłak wody. Wrócił do nieprzytomnych goblinów, najpierw związał im nogi i ręce, po czym wylał sporo wody na ich parszywe gęby.
- Pobudka, paskudy! - Warknął, przykucnąwszy przy jednym z nich i poklepał go mocno dłonią po twarzy.

Gdy tamci odzyskali jaźń, spytał ze srogim wyrazem twarzy.
- Te martwe konie należały do krasnoluda i jego przyjaciela. Gdzie oni są? Żyją? Co żeście z nimi zrobili? Mówcie po dobroci, albo mój czerwonoskóry przyjaciel - wskazał palcem na Skamosa - z przyjemnością będzie podpalał wasze ciała ogniem piekielnym kawałek po kawałku, aż i tak wyśpiewacie to, co chcemy wiedzieć.

Intimidation: 19
Persuasion: 15

 
Quantum jest offline  
Stary 13-11-2023, 15:37   #22
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Naszpikowane strzałami konie zapewne nie leżały na drodze w charakterze znaku ostrzegawczego, ale ten, kto je tu zostawił, popełnił głupi błąd. Owszem, wóz się zatrzymał, ale trudno się dziwić wędrowcom, że nagle zaczęli zwracać baczną uwagę na otoczenie.
A jeśli ktoś planował zrobić tu zasadzkę, to srodze się zawiódł, jeśli liczył na zaskoczenie.

W oczy Skamosa wpadło paru goblinów, zdecydowanie nie zachowujących się przyjacielsko. Zaklinacz uniósł kuszę i strzelił, a jego cel, trafiony bełtem, padł na ziemię bez życia.
I to był, ze strony Skamosa, koniec udziału w walce. Kompani szybko rozprawili się z napastnikami, a ostatni, próbujący łucznik, padł łupem ostrza Haydena.

Jak się okazało, nie wszystkie gobliny zostały wysłane w objęcia śmierci. Skamos, jako że goblińskiego nie znał, przy ewentualnym przesłuchiwaniu na nic nie mógł się przydać. Zaklinacz podszedł więc do ustrzelonego przez siebie przeciwnika by sprawdzić, czy uda się odzyskać bełt. I czy czy goblin nie ma, przepadkiem, czegoś ciekawego w kieszeni.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-11-2023, 16:24   #23
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Przeczucia Bretona okazało się słuszne.Gobliny nie wykazały się zbytnią inteligencją i zastawiły typową zasadzkę.Szczęściem uniknął nadlatujących strzał, ale gdy omijał truchło konia kolejna strzała wbiła mu się w bark.
- Arghhhh! - zawył ze złości, ale nie wypuścił styliska halabardy.
Przyskoczył do wychodzącego z lasu goblina i ciął od boku w ostatniej chwili obracając trzon halabardy, aby jedynie ogłuszyć. Skorzystał ze swojego strażniczego wyszkolenia. Jego towarzysze równie sprawnie rozprawili się z resztą goblinów.

Adrenalina nie zdążyła mu jeszcze opaść gdy zbliżył się kapłan proponujący pomoc.
- Na chwałę Helma! - rzekł młodzian i zacisnął zęby krzywiąc się z bólu, gdy strzała została usunięta z jego barku.
- Dziękuję, Hayden. Jesteś nieocenionym kompanem - skomentował umiejętności lecznicze kapłana.

Breton przysłuchiwał się pytaniom Haydena i odpowiedziom goblinów, a następnie dorzucił kilka od siebie.
- Ilu was jest? Kto wam rozkazuje? - zadawał proste pytania w nadziei, iż ich sens dotrze do goblina.
 
Graygoo jest offline  
Stary 16-11-2023, 21:48   #24
 
Wired's Avatar
 
Reputacja: 1 Wired nie jest za bardzo znany
Tak jak podejrzewali droga była zawalona truchłami koni celowo.
Małe zielone pokraki chyba nie spodziewały się tak doborowej grupy, walka zakończyła się szybko. Mieli dużo szczęścia że ich przeciwnik nie wykazał się zbytnią inteligencją, zaatakowani w nocy, w świetle ogniska, byliby niczym kaczki na strzelnicy.

Ben pogratulował pozostałym, po czym sprawdził zwłoki uciekiniera za którymi pobiegł a którego dorwał pierwszy Hayden, następnie zwłoki pozostałych zignorowane przez towarzyszy, liczył że któryś z pokurczy będzie miał coś ciekawego w kieszeniach lub pod koszulą, klucz może, albo symbol jakiś. Chciał też ocenić ich trupy z bliska.

Następnie przeszukał tych żywych, nic nie robiąc sobie z tego że ktoś zadaje im pytania - Ben wątpił by gobliny znały wspólny, liczył więc że zawartość ich kieszeni powie więcej niż one same.
 
Wired jest offline  
Stary 17-11-2023, 08:47   #25
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
Na przywróconych do przytomności goblinach najwyraźniej zrobiły wrażenie groźby Haydena, gdyż niemal od razu zaczęły odpowiadać niezgrabnym gramatycznie wspólnym.
- Krasnolud i człowiek żyjom, ale my ich trochę obili. Tak bardzo trochę. My zastawić na nich pułapkę, bo nasz wódz nam kazać, a potem my zabrać krasnolud i człowiek do naszej kryjówki - rzucił pierwszy.
- Tak tak, my robić, co nasz wielki wódz Klarg kazać, bo on nie lubi jak my nie robić to, co on nam kazać - dodał drugi. - My też zabrać rzeczy krasnoluda, bo on mieć mapę, na której zależeć królowi Grolowi.
- No i człowiek zostać u nas, a krasnolud zostać zabrany do zamku, ale ja nie wiedzieć, gdzie ten zamek jest.
- On się Cragmaw nazywać, ale ja też nigdy tam nie być.
- Drugi goblin pokręcił głową. - Wy nas nie zabijać, to my wam pokazać, jak dojść do naszej kryjówki.

Pierwszy goblin spojrzał na Bretona.
- No mówiem przecie, że nasz wódz Klarg jest nasz szef, ale Grol to nasz król - odpowiedział. - Klarg jest duży, ale Grol większy od Klarga. My siem ich bojom, ale bardziej bojom się śmierci, dlatego my wam mówiom, co wiedzą. A naszych chopców… - Zielony zaczął liczyć na palcach, co chwilę się myląc i kręcąc głową. - Tak z dziesienciu bedzie, ale nie wiem dokładnie, bo my nigdy nie liczom. Nie zabijać nas, my być pomocni w zaprowadzeniu do kryjówki. Ona głemboko w lesie, nikt nie znajdzie tylko my umiemy.

W tym samym czasie nic sobie z tego nie robiąc, Ben przeszukał przesłuchiwane gobliny, ale niczego ciekawego przy nich nie znalazł. Tak samo jak i przy trupach. No, pomijając lichej jakości krótkie miecze i łuki. Nie było żadnych kluczy czy dziwnych symboli.

Skamos również przechadzał się po okolicy, sprawdzając zwłoki zabitych zielonych. Niestety, oprócz nędznej broni nic więcej nie udało mu się przy nich znaleźć. Jedynym pocieszeniem był wyłuskany z ciała gobasa bełt, który zaklinacz schował do kołczana.

Gdy już miał wracać do kompanów, jego wzrok przykuły wyraźne ślady kilku par małych stóp oraz wyraźne oznaki ciągnięcia po ziemi dwóch sporych kształtów. Ślady prowadziły głęboko w chaszcze, ale można było za nimi spokojnie podążyć.

Podczas przesłuchiwania goblinów Lenny podjechał wozem i słyszał wszystko, co zieloni powiedzieli na temat kupca i rycerza.
- Jeśli pan Gundren i pan Sildar są w kłopotach, to trzeba na ratunek im ruszyć - powiedział. - Pan Rockseeker dla mnie jak rodzina, a jak co mu się stanie, to sobie nie wybaczę. Wiele razy żem tą drogą jeździł, niedaleko jest taka polanka otoczona knieją. Nikt mnie tam nie znajdzie, a nawet jeśli, to mam przecież kuszę pana Haydena. - Poklepał drewniane łoże broni. - Ale wątpię, żebym musiał jej używać. Poczekam na was z wozem na tej polanie, dopóki nie odbijecie pana Hallwintera.
 
Bugzy Malone jest offline  
Stary 17-11-2023, 17:58   #26
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
„Poprzez Obowiązek służę Towarzyszom, przez Determinację udaremniam Zło, przez Czujność honoruję Helma!”

Przypomniał sobie jeden z dogmatów swego boga, gdy gobliny pękły i wyśpiewały, co stało się z Gundrenem i Sildarem. Obaj wciąż żyli, a dla Haydena to było coś dużo bardziej osobistego, niż tylko obowiązek wobec swojej wiary, by odbić ich z rąk zielonych i zaprowadzić Porządek na tych ziemiach. Zwłaszcza, że wszystko wskazywało na to, że tu chodziło o jakąś grubszą sprawę.

Szkoda, że Gundren nie podzielił się jednak z nimi informacjami, które miał przekazać im w Phandalin. Taki jednak był - zawsze czekał z przełomowymi wieściami, żeby zrobić z tego nie lada wydarzenie i niespodziankę. Gdyby jednak zdradził, o co chodzi, zapewne połączenie wszystkich kropek byłoby teraz dużo prostsze.

Jak Helmita podejrzewał już wcześniej, kupiec musiał zakładać, że coś się może stać i dlatego przekazał im tę dziwną kostkę. Czy to była ta mapa, o której mówił zielonoskóry? Jeśli tak, to Gundren wciąż miał szansę na przeżycie, gdyż jako jedyny znał szyfr łamiący kostkę. Więc ten cały Grol nie zabije go, dopóki nie dostanie kostki. A przynajmniej tak półelf na tę chwilę to interpretował.

Przyszło mu do głowy jeszcze kilka pytań.
- Co to za mapa, którą chce ten wasz król?
- My nie wiedzieć, ale my słyszeć, że ona ważna jest. Bardzo, bardzo ważna.

- Czy Klarg i Grol to też goblinoidy? Czy inne stwory?
- Klarg i Grol to wielkie niedźwieżuki. Ale Grol większy. On nasz król, Klarg tylko wódz.
- Czy ten wasz wódz Klarg wie, gdzie jest zamek, do którego został zabrany krasnolud?
- Klarg może wiedzieć, on czasami spotykać się z król Grol.


Nie posunęło to sprawy jakoś bardzo do przodu, ale przynajmniej wiedzieli, z kim mogą mieć wkrótce do czynienia. Hayden zamierzał wyruszyć do kryjówki goblinów, by odbić z niewoli Sildara i miał nadzieję, że rycerz wciąż jeszcze żyje.
- Najpierw zaprowadzicie nas do swojego legowiska, a potem zastanowimy się, co się z wami stanie. I tak nie macie wyboru, bo jeśli odmówicie, skończycie jak tamci - powiedział hardym głosem, pokazując palcem zwłoki leżącego nieopodal pokurcza. Nie zamierzał iść z zielonymi na żadne układy i liczył, że kompani również w ten sposób podejdą do sprawy.

Gdy Lenny podjechał wozem bliżej i zdradził, że zna dobrą kryjówkę dla siebie, zwierząt i towaru, Hayden go poparł. Zwłaszcza, że staruszek również cenił Gundrena i Sildara i chciał, aby ich ratować.
- Lenny ma rację. Ukryje się z wozem w lesie, my w tym czasie pójdziemy z goblinami do ich kryjówki - powiedział do wszystkich. - Jeśli Sildar jest ranny i ewentualne lecznicze błogosławieństwo Helma nie pozwoli nam postawić go na nogi, gdy do niego dotrzemy, będzie mógł na wozie pojechać do Phandalin. Tam na pewno ktoś się nim zajmie. Helm da, a odnajdziemy go, nim te zielone pokurcze pozbawią go oddechu na zawsze.

Odszedł z towarzyszami kawałek dalej i ściszył głos.
- Jeśli zieloni doprowadzą nas do swojej kryjówki, nie zamierzam darować im życia. To podstępne, złośliwe stwory, które na pewno niejedną niewinną duszę pozbawiły życia. Nie ma dla nich miejsca na tym świecie. Jako sługa Helma zamierzam zaprowadzić z waszą pomocą porządek na tym terenie.

Breton nie podzielił jego pomysłu egzekucji, ale Ben był już innego zdania.
- Nie obiecałem im darowania życia, ale nie zamierzam też zabijać ich jak skrępowanego prosiaka. - Wyjaśnił. - Zrobimy to z Benem, gdy przyjdzie czas. Gundren raczej wiedział, że może stać się coś złego, ale nie podzielił się tym z nami, dlatego musimy pracować nad tym, by go odnaleźć całego i zdrowego i dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi. Jeśli ta kostka, którą chciał, żebyśmy się zajęli jest mapą, o której mówią gobliny, to jestem przekonany, że ten cały Grol zostawi go przy życiu, skoro tylko Gundren zna kombinację do niej. Nawet jeśli coś z niego wyciągną, to my wciąż jesteśmy w posiadaniu tej kostki. Będą musieli po nią przyjść.

Po tych słowach podszedł do związanych goblinów, szarpnięciem za ramię postawił ich do pionu i rozwiązał liny krępujące stopy.
- Gdy tylko nasz woźnica ukryje wóz w lesie, zaprowadzicie nas najkrótszą drogą do waszego legowiska. Zrozumiano? Bez żadnych sztuczek, bo skończy się to dla was najgorzej. - Jego głos był zimny i pewny siebie.

Nie spodziewał się, że od razu na pierwszej misji od przyjaciela i Sanktuarium odnajdzie w sobie tyle odwagi, zapału i pewności w działaniu. Zupełnie, jakby natchnął go sam Helm. Ale miał to w sobie. Czasami, gdy jeszcze był w nowicjacie zastanawiał się, czy podoła, gdy będzie musiał wyruszyć w drogę, by sławić imię Obserwatora. Teraz nie miał już żadnych wątpliwości, ta pewność w dziwny, surrealistyczny sposób wypełniała jego serce. Całkowicie wierzył w powodzenie tego zadania i nic nie było w stanie złamać jego podejścia. “Trzymaj się, Sildarze, nadchodzimy. I niech Helm doda ci odwagi, Gundrenie. Przez cokolwiek teraz przechodzisz”, pomyślał jeszcze, gdy zebrali się do drogi.
 

Ostatnio edytowane przez Quantum : 17-11-2023 o 18:01.
Quantum jest offline  
Stary 18-11-2023, 11:59   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bywa tak, że bandyci mają przy sobie dobytek ograbionych wcześniej nieszczęśników. Tym razem jednak ukazało się, iż byłby to nadmiar szczęścia. Gobliny nie miały przy sobie nawet złamanego miedziaka, a ich bronią zainteresowałby się być może bezdomny włóczęga lub handlarz złomem. Na szczęście Skamos zdołał odzyskać bełt, tak że chociaż nie był stratny...
Wytarł bełt w szmaty, stanowiące odzienie goblina i dopiero wtedy zauważył coś ciekawego.

- Zna się ktoś z was na tropieniu? - spytał. - Chyba tędy poszli porywacze...


Gobliny były dość wylewne, jeśli chodziło o kwestię napadu. Skamos co prawda nie brał udziału wypytywaniu jeńców, ale ich odpowiedzi były dość dobrze słyszalne.
Jeśli chodziło o odbicia porwanych zaklinacz uważał, że nie ma innej możliwości jak dotrzeć do jaskini, a potem dowiedzieć się, gdzie znajduje się ów zamek.
A co do goblinów...
- Ja ich szlachtować nie będę.
Nie miał co prawda pojęcia, co z nimi zrobić, ale pomysł z zabijaniem jeńców zdecydowanie mu się nie podobał.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 19-11-2023 o 07:27.
Kerm jest offline  
Stary 19-11-2023, 13:46   #28
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Cała sytuacja była dość surrealistyczna. Kerpi czuł jakby przechodził te ścieżki już kiedyś, w innym życiu może? Może jego dziwne głosy wtłaczały mu przebitki innych wspomnień Może z innych rzeczywistości? Innych istot? Czuł, już od chwili gdy dostali tę przeklętą kostkę, że spotkają krew i śmierć na drodze.
Obszedł w około teren po walce żałując jedynie, że zmarnował swoje skupienie na te parszywe pokurcze. Dobrze, że ktoś pomyślał o obezwładnieniu goblinów, jego bełty nie miały takiej możliwości.
Stał więc z tyłu starając się wyłapać najmniejsze kłamstewka, jakie przeklęte zielonoskóre gobliny byłyby w stanie im sprzedać.

Sprawa wyglądała dość prosto, ślady były nadal świeże, a więźniowie chętni do współpracy.
- Znam się. - odpowiedział Skamosowi - Będę ich pilnować, żeby nic nie wykręcili. -

Dziesięciu goblinów to mniej więcej po dwa na głowę, zakładając, że te potrafią dobrze liczyć. Niezbyt dużo, w kryjówce będą mieli przewagę znajomości terenu, ale mały dystans będzie działać na ich niekorzyść. Największym zagrożeniem jest oczywiście bugbear, ale razem z Bretonem będą w stanie spiąć go pomiędzy ostrza.

- Wygląda dobrze. Wrócimy po Lenny'ego jak tylko odbijemy Gundrena. Hayden, potrzebujesz kuszy? Ja i tak preferuję miecz i tarczę. -

 
psionik jest offline  
Stary 20-11-2023, 03:20   #29
 
Wired's Avatar
 
Reputacja: 1 Wired nie jest za bardzo znany
- Lenny jesteś pewien - dopytał Ben - chcesz zostać sam w lesie?
- Niech będzie i tak, ale szczerze nie wiem czy to dobry pomysł, jeszcze tę ich norę pewnie znajdziemy szybko, ale król goblinów i całe stado czy tam plemię to nie na nasze nogi schody. Za dużo ich będzie, no i cholera wie gdzie to jest. Odbijmy ochroniarza Pana Gundrena, o ile żyw, i sprowadźmy posiłki, krasnolud póki ma cenne dla oprawców informacje pożyje znacznie dłużej niż Sildar. - starał się podsumować jakoś rozsądnie plan działania.

W przesłuchiwaniu nie przeszkadzał, inni dawali sobie świetnie radę a zieloni współpracowali, ogólnie był zaskoczony że pokraki mówią w wspólnym.

Niemniej, rzekomy kapłan Helma go mocno zdziwił swoją retoryką gdy byli na uboczu.
- wszystkie gobliny podstępne i nie ma dla nich miejsca wśród żywych mówisz?
- a drowy? moją matkę jak oceniasz? Albo Skamosa krewnych?
- rzekł i rzucił wzrokiem na towarzysza który wyglądał na skrzyżowanie homara z rogatym żigolakiem.
- Daj nam może całą listę, zieloni i kto jeszcze? Czarni? Czerwoni?
- na pewno do Helma się modlisz? Nigdy nie słyszałem o rasizmie w Waszym kulcie, bo to że ja mógłbym ich ubić w lesie, powiedzmy przy próbie ich ucieczki bo zarzynać skrepowanych bezbronnych nie myślę, to jeszcze zrozumiem, w moim świecie wiele się dzieje zgodnie z prawami natury, ale TY?
- Myślałem że Helm chroni słabszych, a jego słudzy przede wszystkim dotrzymują słowa, a tu masz bezbronne inteligentne stworzenia co proszą o litość, no i raczej nie pokażą nam tej swojej nory jeśli im darowania życia nie obiecasz w zamian. Nono, ładny mi Helmita - skwitował.
- To ja umywam ręce, chcę zobaczyć jak z nimi postąpisz, sam, bez mojej pomocy. - dodał, eksperyment sumienia wydawał mu się ciekawy, a ich towarzysz najwidoczniej jedynie udawał Helmitę, bo co innego o nich słyszał, znaczy wyznawcę co praktykuje po swojemu by pewnie zrozumiał, ale kapłana, uczonego w ksiegach, i to takiego któremu rzekomo bóg łaskę zsyła i cuda tudzież magię pozwala czynnić? "Niebywałe."

*******

- Z tropieniem może i ja pomogę, ale pewnie od Kerpiego mógłbym się uczyć - dał znać Skamosowi
- No dobra, odstawmy wóz na tę ukrytą polanę Lenniego i w las, oby Sildar jeszcze żył
 

Ostatnio edytowane przez Wired : 20-11-2023 o 03:30.
Wired jest offline  
Stary 20-11-2023, 11:13   #30
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Breton dopytywał gobliny. Był świadkiem wielu przesłuchań, więc wiedział, o co pytać. Przybrawszy surową minę stróża porządku, indagował gobliny.
- Co to za kryjówka, o której mówicie? Opiszcie ją.
- Duża jaskinia. Dobra dla naszych chopców i Klarga. Klarg lubić tę kryjówkem i dlatego my tam siedzieć.
- Ile czasu sie idzie do kryjówki?
- Nie wiedzieć, ale bardzo niedługo, jak wiedzieć, gdzie iść. My wiedzieć, gdzie iść. My was zaprowadzić, ale wy darować nam życie. Interes?
- Kto pilnuje jaskini? Czy sa warty, strażnicy?
- Nikt nie pilnujem, bo to głemboko w lesie nasza kryjówka. Nikt nie znaleźć, to my nie pilnować.
- Kto wie, gdzie jest zamek?
- Jak żem mówić, Klarg może wiedzieć. On się czasami spotykać z król Grol.


Wiedza goblinów była niewielka, ale wystarczającą, by móc podjąć decyzję. Najpierw uratują Sildara, a gdy pochwycą wodza, przyjdzie pora na ruszenie na pomoc Gundrenowi. Pomyślawszy chwilę, sięgnął do plecaka i wydobył z niego kajdany.
- Zepniemy je razem to nie uciekną - rzekł towarzyszom, zakładając po jednej kajdanie na ramię obu goblinów.

Młodzian zabrał się za porządkowanie pobojowiska. Zaciągnął truchła goblinów w przydrożne krzaki i zaczął zmagać się ze zwłokami koni, starając się odciągnąć je na bok drogi.
- Pomóżcie! - zakrzyknął, sapiąc z wysiłku.
 
Graygoo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172