W karczmie
W końcu, obładowany nowymi zakupami i wytworami, alchemik dotarł do karczmy. Przywitało go ciepło pomieszczenia, wynikające bardziej z gwaru który panował w środku, niż z powodu faktycznej temperatury. Krótko mówiąc mimo wydarzeń ostatnich dni i zagrożenia wiszącego w powietrzu Pridon’s Heart nie dało się złamać.
Natychmiast został wypatrzony i kupiec donośnie dał o sobie znać.
- Och, nasi dzielni awanturnicy! – krzyknął nieco bełkotliwie, zauważając bohaterów - Co z moim statkiem? –
Ilość pokarmu i ślady po alkoholu na stoliku Meniusa spowodowały że medyk zmarszczył czoło. Wyglądało na to że kupiec jest na najlepszej drodze do szybkiego przekazania spadku potomkom.
- Jeszcze nie wiemy. - odparł na słowa kupca Jin, nieco chłodno - Planujemy ruszyć w jego kierunku jutro, jak tylko odzyskamy siły.
- Jeszcze tam nie byliście? - zapytał kupiec z niedowierzaniem - I nikt z załogi nie wrócił sam… Wciąż tam są… - posmutniały mamrotał do siebie przez chwilę - Myśli pan, że mogą jeszcze żyć?
- Jeśli statek miał dość zapasów na morską podróż to z całą pewnością ma też ich dosyć na kilka dni. Niewiele istot będzie wstanie dostać się na pokład bez pomocy załogi, więc to raczej też im nie grozi. - odpowiedział uspokajająco alchemik.
- Miał, istotnie - Gallio zgodził się niechętnie - Ale przecież nie czekaliby tak długo na mieliźnie, prawda? Nie dawali znaku życia
- Możliwe też że coś niebezpiecznego jest poza pokładem. Zobaczymy, tak jak powiedziałem wcześniej, ruszymy na poszukiwania jutro.
- Oby miał pan rację - odparł kupiec ponuro - Nie będę już pana zatrzymywał -
Alchemik kiwnął głową na pożegnanie i zaczął rozglądać się po sali. Poszukiwał kolejnego kupca, tym razem antyków i wiedzy starożytnej. Nie było to trudne. Blackwell wybijał się otaczającego go gwaru nienaganną postawą.
- Pan Blackwell? - spytał Jin podchodząc do mężczyzny, poznanego wcześniej na statku - Pamiętam że interesuje się pan archeologią. Co by pan powiedział o tablicach, zapisanych w cyklopim, mającymi kilka tysięcy lat, z opisami podróży i handlu morskiego?
- Och, pan Dhis - starszy, nieco kostyczny dżentelmen ukłonił się uprzejmie - Czyżby to jakaś zagadka? Moja odpowiedź brzmi: nie powiedziałbym nic, zamieniając się w słuch! - odparł, uśmiechając się z zaciekawieniem.
- Tak się składa że dokładnie takie artefakty odkryłem z towarzyszami. - powiedział alchemik, grzebiąc przy tym w bandolierze. Po kilku chwilach wyciągnął swój sfatygowany notatnik, przewrócił go na odpowiednie strony, opisujące szczegółowo zarówno wygląd tablic, jak i kopię ich zawartości. Podał raport Blackwellowi - Kanceliści Abadara właśnie robią kopie moich zapisków, które wysłane zostaną na kontynent w celach naukowych do mojej matczynej uczelni. Pytanie tylko co z oryginalnymi tablicami… Gdybym tylko znalazł osobę chętną na ich kupno, bądź wymianę za odpowiednio silną magię… - alchemik przeciągnął nieco swe słowa, zarzucając sieć.
Mężczyzna czytał przez chwilę notatki, pod koniec, zapewne na fragmencie z ruinami, podnosząc brwi z zainteresowaniem. Gdy oddawał go Jinowi, w jego spojrzeniu ciekawość mieszała się z podejrzliwością.
- Mogę przez to rozumieć, że zmieniliście panowie zdanie, tak? Pan Silistar potraktował mnie wcześniej w tej sprawie dość oschle - stwierdził, ale bez urazy w głosie - Co mogę zaoferować, to twarda gotówka, nie mam przy sobie żadnej wartej uwagi magii -
- Pan Silistar nie brał udziału w odkryciu, więc ciężko mówić o tym by miał jakiekolwiek prawa do dysponowania nim. I choć serce mi pęka, to wiem że zarówno ja, jak i towarzysze mamy większe szanse na przeżycie tego… - tutaj zatoczył ręką koło jakby obejmował całe Pridon’s Heart - zadania jeśli zakupimy więcej lepszego ekwipunku.
- Nie zaprzeczę, wiem dobrze, jak ważne jest właściwe przygotowanie, a to tego zasoby są niezbędne - zgodził się Blackwell - Jestem gotów zapłacić panom dwieście koron za dostarczenie tych tablic w zadowalającym, możliwym do odczytania stanie - stwierdził konkretnie.
Alchemik zassał odruchowo powietrze. To była mała fortuna, a co najważniejsze zarobiona własnymi rękoma - Zgoda. Postaram się przekonać towarzyszy by to zrobić jak już odnajdziemy statek Meniusa.
- Dobrze porozmawiać z kimś przedsiębiorczym - jego rozmówca albo nie zauważył reakcji, albo nie dał po sobie tego poznać - Nie musicie się z tym spieszyć. Skoro czekały tam millienia, poczekają i kilka dni dłużej -
- Wyśmienicie. Dam znać jak tylko z nimi dotrzemy.