Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2023, 08:54   #115
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: pd-zach Ostland; pogranicze z Hochlandem; rz. Wolf; Górski Bród; okolice brodu
Czas: 2521.04.31; Wellentag; przedpołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sła.wiatr; chłodno (0)

Duivel wymierzył w bestię, ale musiał ciut się wstrzymać, bo Stefan od razu ruszył do przodu, zachęcając mieczników do dołączenia do niego. Ci jeszcze się ogarniali, a elf zrobił krok w bok i posłał pierwszą strzałę. Był już niemal pewny, że to Tobias spadł z drzewa, a utwierdził go w tym szybko bieg drugiego z łowców. Reszta towarzyszy również wystartowała w kierunku piekielnego ogara i prawdopodobnie ich towarzysza. Musiał się przesuwać to w lewo, to w prawo, aby nie strzelić nikomu w plecy, ale również nie chciał przypadkiem trafić w osobę będącą w zwarciu z tym przerośniętym psem.
Tak się skupił na wyszukiwaniu celu, że nie zauważył jak go ktoś omamił. Niby stał na nogach, wiedział dalej co robi, jednak czuł się trochę jakby wypił za dużo krasnoludzkiego ale. Lekko się chwiał, wzrok miał mętny, a i strzały wylatywały nieco wolniej, jakby stracił trochę siły.
Po brutalnej scenie walki, odnieśli zwycięstwo i elf dziękował w głębi serca Sarriel, że tylko jeden ogar się pojawił. Gdy tylko opętanie go opuściło, od razu pobiegł ile sił w nogach do reszty towarzyszy. Szybko zorientował się, że łuk Tobiasa utknął na drzewie, ale przede wszystkim, jeśli mieli iść dalej, trzeba było opatrzeć rannych towarzyszy.
- Wszyscy żyjemy, oby tak dalej! Widzę, że mamy trzech rannych, tylko gdzie ten bohaterski pies? Pomóżcie mi opatrzeć rannych, później wejdę po łuk na drzwo, a Stefan, Ty znajdź wtedy swojego psa, jego też trzeba opatrzeć..- powiedział pewnym głosem elf. Wiedział, że nie ma żadnego dowódcy, także trzeba szybko podejmować decyzję i ruszyć w stronę polany w celu namierzenia świetlistej Pani
.
Po udzieleniu pierwszej pomocy, Duivel wdrapał się na drzewo po broń towarzysza broni. Niestety nie mieli możliwości by doprowadzić poszkodowanych do pełni zdrowia, ale zatamowanie krwawień już wiele dawało. Elf przyjrzał się okolicy, wyglądał za sojusznikami, bądź wrogami. Z rozmów między miecznikami wywnioskował, że mieli dwóch przeciwników i to pewnie ta latająca mała lafirynda go zaczarowała. Także spoglądał też w górę w celu namierzenia ewentualnego małego celu.
- Wszyscy co zdrowi, ruszajmy dalej w kierunku polany, może jakieś ślady Alezzi bądź jej konia znajdziemy w pobliżu. Rannym daję wolny wybór, po naszych śladach dojdziecie do kuszników, którzy zostali w głębi lasu, możecie też iść z nami oczywiście...
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem