Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2023, 13:53   #191
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację


Festag, ranek, msza

Z wierzchu mnich nie wyglądał niebywale. Standardowo nosił swój habit, ale obwiązał sobie czarną szarfę wokół ramienia. Natomiast wystroił się nieco na obiad u Pirory. Ciemne spodnie i czystą czerwona koszula. Niby nic wyjątkowego, jednak zważając jak rzadko widać mnicha w innych kolorach niż szaro-brązowy, będzie się pewnie wydawał niczym najbarwniejszy ptak.
Psalmy w wykonaniu aktorki były nie lada urozmaiceniem.
Jednooki zaczął rozglądać się po wiernych za Matką Somnium i innymi duchownymi. Czasem reakcja na świecką osobę na podium potrafi dużo powiedzieć.

Z tego co widział to przybycie diwy było zaskoczeniem dla całego miasta. Nawet plebs co mógł jej nie znać ani nie słyszeć wydawał się być poruszony jej pięknem, czystością głosu i okazywanym szacunkiem wobec tubylców. Wiele głów się wychylało aby spróbować dojrzeć aktorkę lepiej ale póki ona była tam, daleko z przodu, przy ojcu Absalonie i matce Somnium to widać było tylko jej ogólną sylwetkę. W czarnej, żałobnej sukni, z wąską talią i ufryzowanymi, włosami w barwie miodu. No i dla konserwatystów zbyt dużym dekoltem w tej czarnej sukni chociaż poza świątynią to taki krój by pewnie nie był uznany za zbyt śmiały.

Otto nie był na tyle znaczną osobistością aby zajmować miejsce w pierwszych rzędach. Zwłaszcza teraz jak od paru tygodni wciąż było sporo gości spoza miasta i to tych znacznych i bogatszych jakich też trzeba było gdzieś umieścić. Przemieszali się oni z tuzami tego miasta jakie zasiadały w pierwszych rzędach. Wśród nich mnich dostrzegł tam czy tu postacie w habitach lub kapłańskich szatach ale niezbyt wiele. Zapewne należeli do świty tego czy tamtego rycerza jaki przyjechał na turniej nie wiedząc, że ten zostanie odwołany z powodu żałoby po księżnej.

Też miał zbyt daleko do ołtarza aby dostrzec detale twarzy kapłanów i śpiewaczki. Jednak to co widział sugerowało, że wszystko przebiega rutynowo i wśród nich zaskoczenia nie było widać. Przynajmniej w głosie czy mowie ciała. Ot dzisiejsze psalmy i pieśni zamiast zwyczajowego chóru jaki nadawał ton wiernym dzisiaj występowała von Treskow. Ale jej talent i żwawość w połączeniu z niespodzianką jaką było jej przybycie dodały jakby nowe tchnienie w wiernych i dało się wyczuć zaciekawienie i chęć poznania czegoś nowego.

No cóż, najwyraźniej pycha czy innego "grzeszki" nie siedziały, aż tak płytko w serduszkach kapłanów. Grzecznie więc spędził resztę mszy. Po zakończeniu razem z resztą tłumu opuścił świątynię i ruszył w stronę kamienicy Pirory. Pora było milej spędzić ten religijny dzień.


Festag, przedpoludnie, kuchnia


Otto uścisnął dłonie Khornitów i zdjął z siebie habit. Okazując kolory, których chyba nikt nie widział nigdy na mnichu.
- Przyznam, was się tu nie spodziewałem, ale cieszę się, że jesteście. - uśmiechnął się do wojowników po czym przytulił Lilly I Dornę - Witajcie moje drogie, piękne dla mego Pustego Oka jak zawsze.

W przeciwieństwie do Anniki jaka coś chyba nie przepadała za czułymi przywitaniami to obie mutantki wręcz przeciwnie. Dorna dała się uściskać i uśmiechnęła się ciepło w podziękowaniu okazanie tylu sympatii. Zaś Lilly była bardziej wylewna, oddała uscisk i pocałowała go w policzek śmiejąc się przy tym wesoło.

- No, no, się wystroiłeś jak indor. - zaśmiała się Łasica dostrzegając mało codzienny strój kolegi. - Mam nadzieję, że nie tylko dla oka i tam na dole staniesz na wysokości zadania. - dodała rozbawiona a jej dobry homor rozlał się na większość towarzystwa. Może poza Silnym który obdarzył ją cierpkim spojrzeniem. Drugie posłał koledze bo Rune też się roześmiał z dowcipu łotrzycy.

- Ano jesteśmy. - burknął łysy kiwając głową. I zanurzył łyżkę w kolejnej porcji kaszy z gulaszem.

- Dziewczyny tak ładnie zapraszały to szkoda było odmówić. A poza tym jak już i tak dostałem łomot za tamtą nocną akcję to też chciałbym mieć z tego nieco przyjemności no a dziewczyny chyba po to nas zapraszają. - Rune widocznie nie miał takich obiekcji do integracji z koleżankami jakie zdradzał jego herszt. I zachowywał się swobodnie i pogodnie. Niewiele robiąc sobie z jego krytycznie karcącego spojrzenia.

Mnich trącił delikatnie biodrem Łasicę.
- Jeżeli jesteś tak zainteresowana, to pewnie znajdziemy jakieś ustronne miejsce przed główną imprezą. - Otto zerknął na Silnego - Nie martw się, będę miał siły na robotę wieczorem.

- O, doprawdy? Jesteś pewien? Nie będziesz zbyt zajęty? A co z tym ślubem co nam wczoraj obiecałeś? - liderka slaaneshytek jak zwykle była skora do flirtowania i bardziej bezpośrednich zabaw. I chociaż przyznała dość wyzywającą pozę to dało się wyczuć sympatię w głosie. Kończąca swoje przebieranki Burgund też spojrzała na nich z zaciekawieniem obserwując przebieg dyskusji. Zaś Silny niemo siknął swoją łysą głową do słów jednookiego.

Otto objął Łasicę w pasie i zaczął z nią powoli się obracać w imitacji tańca.
- Och, a masz już wybrankę serca? Jakąś urodziwą bladolicą, którą zabrałabyś przed ołtarz? - ujął łotrzyce za dłoń i wykonał nią piruecik - No patrzcie, a któż to tak cię zaciekawił?

Łotrzyca zawirowała jak fryga, że aż ładnie było popatrzeć. Zaś jej roześmiane oczy i usta wyglądały bardzo obiecująco. - Z tego co Soria mówiła to mamy mieć loterię miłości z tymi ślubami! - roześmiała się szczerze jakby ta pikantna zabawa już ją nastawiała bardzo pozytywnie.

- Tylko właśnie jeszcze nie wiemy kto tam będzie na dole. Bo tam w salonie to teraz mają tą diwę i tą drugą, i Kamila i Fabi z dziewczynami no i Laura nawet. No i jeszcze nie wiadomo kto z tego będzie. Ale co tam! Niech się dzieje co chce ja już odpoczęłam po zabawie z Gnakiem i resztą to mogę się bawić znowu! - liderka slaaneshytek była w wyśmienitym humorze i chyba do głowy nie brała sobie, że ktoś czy coś mógłby zepsuć jej te świetnie się zapowiadające modły żałobne ku czci zmarłej księżnej. Nawet te nie do końca pewne osoby jakie dzisiaj wizytowały u Pirory dodawały smaku do tych oczekiwanych zabaw.

- No daj spokój, musisz mieć jakiegoś faworyta? Tylko nie mów Soria, to oszukiwanie. - mnich znowu objął Slaaneshytkę - Onyx? Fabienne? Strupas? - Otto pokazał język dając na znak, że ostatnia sugestia była żartem.

- Strupas? No nie przesadzaj, nie jestem aż tak zdesperowana. Nie wiem czy nawet Fabi by go chciała. A przecież wiesz, że ona rzadko komuś odmawia. - Łasica sapnęła na myśl o baraszkowaniu ze śmierdzącym garbusem. I nawet myśl o tolerancyjnej w tej kwestii bretońskiej kochance nie sprawiła aby straciła wątpliwości aby którakolwiek z nich miałaby na to ochotę.

- A Soria no oczywiście, że tak! - roześmiała się dla odmiany a oczy jej się rozpaliły na myśl o niecnych zabawach z wężową księżniczką. Tutaj i Burgund raźno pokiwała głową więc czerwona milady pewnie mogła liczyć na nie w roli swoich kochanek. - No i mam nadzieję, że dzisiaj mi nie poskąpi wdzięków i uwagi. Oczywiście przyjmę każdą rolę jaką będzie miała ochotę, to taka radość móc spełniać jej życzenia i obcować z nią podczas takich zabaw! - brzmiało jak wyznanie wiary, miłości i oddania jednocześnie więc zapewne także łotrzyce uważały, że córka Soren to całkiem osobna kategoria poza wszelką konkurencją śmiertelniczek.

- Fabienne tak, bardzo chętnie. Już cały tydzień nie zamykałam jej w dybach i nie batożyłam. Onyx też, czemu nie. Albo Oksana. One to potrafią sprowadzić niewolnicę do prawidłowego poziomu. - nawet rozgadała się na temat potencjalnych partnerek na dzisiejsze zabawy i temat zdawał się jej pasować. Pomimo, że wymienione kobiety były z różnych warstw społecznych i miały całkiem inne preferencje i charaktery to łotrzyca w każdej z nich umiała dopatrzyć się czegoś przyjemnego i interesującego.

- Byle nie z tą rudą małpą bo mam ją na co dzień to bym chciała coś nowego. - udając kpinę wskazała na stojącą obok rudowłosą oszustkę z ferajny na co ta trzepnęła ją karcąco w tyłek. Co wywołało u niej rozbawiony śmiech.

- Ona się ślini do tych nowych. Tych od teatru. Widziałyśmy je przez chwilę jak wchodziły na górę. Też mam na nie ochotę. Oby dały się zaprosić do wspólnej zabawy tam na dole. Chociaż słodką Kamilką to też bym nie pogardziła. - Burgund przejęła pałeczkę rozmowy i zdradziła koledze swoje preferencje jak i swojej kamratki. Ta energicznie przytaknęła głową, że się z nią w pełni zgadza.

- Dobrze jest próbować nowych smaków. - przyznał mnich - Ta sama, która śpiewała na mszy nie jest częścią trupy z naszego planu hodowlanego?

- One? Nie no coś ty? Kto ci tak powiedział? My mamy nadzieję się z nimi zabawić, poznać lepiej no i kto wie? Jak damulki lubią chodzić na burdelowe kurwy to przecież takie u nas mamy i może nawet dałoby się je przystać do nas? - obie łotrzyce chyba się zdziwiły na pomysł zasiania nowych szlachcianek jakie były na górze. Ale Łasica jak zwykle zdradzała jawną niechęć ze wszystkim co dotyczyło dziedzictwa Oster.

- No właśnie. Poza tym nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Na razie to poza Onyx nikt się z nimi jeszcze nie całował ani nic więcej. I dobrze by było je zaprosić do zabawy na dole. Tylko znowu trochę tak głupio aby dziewczyny zostawić same sobie. - Burgund poparła koleżankę i też chyba miała ochotę na zabawy w loszku gospodyni i to najlepiej z nowo poznanymi gośćmi. Ale też osobom spoza spisku trudno by było wyjaśnić obecność kopytnej z męskim przyrodzeniem czy szaroskórej z kolcami. A chyba łotrzycom żal było zostawiać je same bez odpowiedniego towarzystwa.

- Słyszałam, że niektóra szlachta to tak jest zdegenerowana, że po domkach myśliwskich to robi orgie z mutantami i zwierzoludźmi i oddaje cześć plugawym bogom. Tylko nie wiemy czy te na górze są aż tak zdegenerowane. - Łasica nachyliła się i ściszyła głos parodiując szeptane plotki pospólstwa. Bo to akurat był dość znany schemat takich pogłosek. Tyle, że niezbyt często sprawdzał się w praktyce. To, że się sprawdzał akurat w przypadku ich i ich koleżanek nie przesądzało, że goście ze stolicy prowincji będą miały podobnie.

- Zawsze możemy to wyjaśnić kostiumami. Pirora przewodzi teatrem czyż nie? Lub rzucimy ją chłopakom na pożarcie. - zaproponował mnich.

- No jak to chłopakom!? A my?! - Łasica prawie dosłownie podskoczyła na myśl, że khornici mieliby używanie z tymi damulkami z góry a ona nie. - Otto nawet tak sobie nie żartuj. Będę zawiedziona jeśli nie uda się jej ściągnąć na dół. Tak samo jak się ściągnię ale nie spróbuję. - rzekła trochę spokojniej wcale nie ukrywajac, że ma ochotę poznać się osobiście z dwiema gwiazdami saltmundzkiego teatru.

- A kostiumy… Może, może… Albo jakiś makijaż… - Burgund spojrzała na dwie koleżanki siedzące przy stole jakie pochodziły z jaskini odmieńców.

- Można też jej zawiązać oczy. My tak czasem u Pirory robimy jak jest jakaś jej koleżanka. Wtedy ja ją biorę tylko muszę się pilnować aby nic nie mówić. Petrę von Schneider tak brałam z raz czy dwa. - liliowłosa podpowiedziała możliwe rozwiązanie chociaż i ono nie było pozbawione wad. Spojrzały jeszcze na szaroskórą.

- Mi nie zależy na tych nowych. Mogę być z wami. Albo z Frau Fabienne. Ostatnio była dla mnie bardzo dobra i miła. - Dorna też chciała chyba jakoś pomóc nie chcąc się narzucać. I chyba miło wspominała swoje pierwsze zabawy z bretońską szlachcianką jakie miała w zeszłym tygodniu.

- Podejrzewam, że Fabienne również zależy na tych nowych. - przyznał mnich - Trzeba będzie je wybadać. Może są bardziej otwarte na nietuzinkowych partnerów.

- Oby, oby Otto. To by nam bardzo ułatwiło zabawy z nimi. Nawet Lilly i Dorna by miały używanie bez żadnych komplikacji. - Łasica tym razem zgodziła się z wnioskami kolegi i takie wyjścia uznała za najodpowiedniejsze.

- Dobra ale teraz to my bierzemy tace i zasuwamy na górę. Jak chcecie to chodźcie z nami. - dodała jakby przypomniała sobie po co się z kamratką przebrały za te młode kelnerki. Podeszły do stołu i zaczęły nakładać przygotowane butelki i kieliszki na tacę. Miały w tym widoczną wprawę ale przecież już nie raz na oficjalnych przyjęciach gospodyni pełniły podobną rolę.


Festag; przedpołudnie, salon


Mnich skłonił się przed nowo przybyłymi kobietami, kiedy został przedstawiony. Pozwolił im jednak rozmawiać ze sobą do momentu żądania lady Treskow. Mnich się chwilę zastanowił po czym wystąpił z tłumu.

- Lady Odette, jako dama teatru na pewno uwielbiasz legendy, opowieści i bajki. Proszę pozwolić, że przedstawię się dokładniej. Otto i tak jak mówiła madame Von Dyke, pracuję obecnie w hospicjum. Zanim jednak trafiłem do tego miasta służyłem w zakonie Zamkniętego Oka. Nasz klasztor znajdował się w okolicach Altdorfu, a nasza misja była sponsorowana przez samą inkwizycję. Mieliśmy wertować wszelkie księgi, zwoje i kartki w poszukiwaniu korupcji mrocznych bogów północy i nie tylko. Mogę przyznać, że moja głowa jest pełna opowieści, od których włos się jeży, żołądek przewraca się z obrzydzenia, lędźwia palą, a umysł wariuje. Pytanie czy i którą chciałabyś usłyszeć?

Gdy jednooki odezwał się pierwszy przerywając tą chwilę milczenia to i diwa zwróciła na niego uwagę. Słuchała z zaciekawieniem ale początek chyba nie wywarł na niej jakiegoś wrażenia bo trudno było coś wyczytać z jej okolonej miodowymi włosami twarzy poza wyczekiwaniem. Ale gdy Otto do kończył wyglądała, że poruszył jej ciekawość chociaż trochę bo widać to było po jej twarzy.

- Znasz opowieści co lędźwia palą, umysł wariuje a włos się jeży? No ciekawe, ciekawe. To radam ich wysłuchać. Może będzie to dobry materiał na jakąś nową balladę albo poemat? - zachęciła go do opowieści ciepłym słowem i życzliwym uśmiechem.

Jednooki kultysta zastanowił się chwilę, spojrzał w sufit wertując pamięć.
- Lament Zdrajcy. To dawna legenda, o pysze elfów i upadku jaki sprowadziła. - Otto odchrząknął, wziął oddech i rozpoczął.
- Dawno temu, zanim Sigmar rozpoczął swoje wojny, aby zjednoczyć Imperium, elfy posiadały tu swoje kolonie. Jednym miastem, którego nazwa padła w niepamięć, a ruiny zostały przejęte przez dzicz, rządziła piękna elfia księżna. Jej włosy były niczym platyna, a skóra niczym złoto, oczy były ciemne jak opal, jej uśmiech łamał serca, jej smutek niszczył dusze. - mnich się delikatnie uśmiechnął - Niektóre opowieści opisują ją dokładniej. Jej łabędzią szyję, uda, którymi nęciła nie jednego zalotnika i biust, którego żadna suknia nie była w stanie w pełni ukryć. - kultysta rozejrzał się po zgromadzonych zanim wrócił do opowieści - Jednego dnia łowcy księżnej przynieśli jej niecodzienne znalezisko. Człowieka, jednego z okolicznych plemion. Jednak ten był inny od typowych dzikusów, jego oczy błyszczały intelektem, jego ciało było niczym wyrzeźbione, jego dusza pachniała magią, a jego głos… - Otto westchnął - Kiedy zaczął przemawiać, cały dwór zamilkł. Księżna była uraczona znaleziskiem i przyjęła człowieka na swym dworze, a w nocy w swoim łożu. Dwójka kochanków wiła się na jedwabnym posłaniu, księżna ujeżdżała swego gościa niczym dzikiego ogiera. Ich rozkoszy towarzyszyły egzotyczne zapachy kadzideł, pieszczoty najdelikatniejszego puchu w pościeli, no i igraszki dodało pikanterii polewanie torsu mężczyzny i biustu księżnej strużkami wosku z świec wokół łoża elfki. W końcu, kiedy oboje dotarli do kulminacji swej rozkoszy, oboje wydali z siebie krzyki ekstazy, ale jego został natychmiast zduszony. Wosk z największej świecy, zbierajācy się całą noc, został wlany wprost do gardła człowieka. - mnich pozwolił nagłemu zwrotowi akcji zawisnąć w powietrzu - Człowiek, istota, która w pamięci księżnej uczyła się kontrolować ogień, miałaby wzbudzać podziw jej pobratymców? Taka arogancja wymagała kary! Mężczyzna przeżył, ale zdrada księżnej odebrała mu głos. Wściekły, rozgoryczony w bólu i żądzy zemsty zaczął się modlić. I ktoś odpowiedział, mrocznych bogów zainteresowała sytuacja człowieka i zaoferowali mu zemstę na księżnej i jej podwładnych. Nie wymagał przekonywania. W przeciągu nocy, wszystkie elfy, mężczyźni, kobiety, dzieci i starzy zostali wybici co do jednego i nabici na pale i włócznie. Ktoś by pomyślał, że ustawienie ciał było losowe. Jednak, kiedy wiatr zawieje odpowiednio i zacznie się przemieszczać między zastygłymi ustami, dziurami w ciałach i otwartymi gardłami, można było usłyszeć dawną melodię… Lament Zdrajcy. - z tym mnich zanucił głośnio przeciągłą melodię.

- Oh! Jaka piękna, poruszająca historia! I miłość, i zdradza, i żądza, i tragicznie piękni kochankowie, śmierć i zemsta! No i nadprzyrodzone moce! Wspaniała historia, Otto, dziękuję, że mi ją opowiedziałeś! - od początku śpiewaczka słuchała tej opowieści z zainteresowaniem i dała się jej pochłonąć. A gdy mnich skończył klasnęła w dłonie i wyraziła swój zachwyt. A ten wydawał się szczery.

- No i elfy! Elfy są takie piękne! Co prawda za bardzo zadzierają nosa i traktują nas jak małe, niezbyt mądre dzieci no ale istotom tak doskonałym mogłabym to wybaczyć. Zwłaszcza jakby to był ktoś tak wyjątkowy jak ta złota księżna. Włosy jak perły, oczy jak opale, biust jak marzenie i uda do nęcenia kochanków? No jak tu się nie zakochać w tak pięknej istocie! I ten mąż też musiał być niczego sobie jak zrobił takie wrażenie. I te zabawy z woskiem! Uwielbiam zabawy z woskiem! I inne też. Ah, jakże bym tam chciała być i hasać razem z nimi! - diwa z entuzjazmem komentowała tą właśnie usłyszaną opowieść chyba wcale nie przejmując się konwenansami. Nowo poznane koleżanki też uśmiechały się z życzliwością i kiwały głowami.

- Rzeczywiście Otto. Bardzo piękna historia. Jak widzisz udało ci się poruszyć naszego znamienitego gościa. Zresztą nie tylko jego z tego co widzę. - o Sorii można było próbować zapomnieć bo siedziała w narożniku i zwykle milczała. Teraz jednak gdy się odezwała jakoś dziwnie to przypominało ton władczyni jaka przemawia do swojego dworu i gości. W oczach widać było aprobatę a na ustach lekki uśmiech zadowolenia. Gdy się odezwała większość głów skierowała się ku niej i przyznała jej rację.

Mnich skłonił się przed divą.
- No cóż pani, chętnie spróbowałbym teatru kiedyś. Może byśmy mogli razem spróbować odegrać kilka scen. - Otto uraczył Odette łobuzerskim uśmiechem, po czym spojrzał na Sorię, kiedy ta się odezwała - Dziękuję czcigodna, mam nadzieję iż tobie też podobała się opowieść. Zważając, że większość kolonii elfów było nadmorskich, możemy być niedaleko ruin tego miasta.

- Elfy to są znacznie bliżej. Mamy małą kolonię morskich elfów u nas w mieście. Nawet z niektórymi udało mi się poznać nieco lepiej. Miałam koleżankę, Ilarię Świetlistą no ale niestety ona jest nawigatorem więc wiosną odpłynęła z miasta. Szkoda bo nawet się zaprzyjaźniliśmy. - Pirora odezwała się aby doprecyzować jak to na miejscu jest z tymi morskimi elfami. A kultyści mogli pamiętać, że czasem wspominała ową złotowłosą, elfią nawigator z jaką udało się jej zawrzeć w zimie cieplejsze relacje.

- U nas w Saltmundzie też bywają. Ale to te z lasu na zachodzie. Niestety nie tak często jakbym sobie życzyła ale za to podczas moich wizyt w Marienburgu spotkałam ich o wiele więcej. I w Erangradzie też. Wspaniała nacja, wspaniała. I taka piękna i dostojna. Wiele możemy się od nich nauczyć. - diwa pokiwała swoją miodową głową i też zdradziła co nieco o swoich doświadczeniach ze starszym ludem jaki nie był w Imperium tak popularny jak krasnoludy.

- A te sceny owszem, czemu nie. Zwłaszcza ta z woskiem no i jak macie tu jakieś ponętne elfki czy pięknych mężczyzn to oczywiście też bardzo chętnie ich poznam. Ale właśnie może macie tu jakieś rozrywki jakimi można by się uraczyć nie tylko w powieściach? Przyznam, że ta żałoba mi nie na rękę. Nie można organizować żadnych bali, przyjęć, polowań, fajerwerków ani koncertów. No chyba nie chcecie abym tu u was umarła z nudów? Jak sobie radzicie w tych okropnie nudnych warunkach? - diwa zwróciła się tym razem do otaczającej ich rzeczywistości i wydawała się zaciekawiona jak sobie tubylcy z nią radzą. Nie było tajemnicą, że Neus Emskrank nie ma co się pod tym względem równać ze stolicą prowincji z jakiej przyjechała gwiazda estrady o miodowych włosach.

Mnich chwilę się zastanowił, czekając czy ktoś zarzuci jakimś pomysłem. Po chwili znowu się odezwał.
- Niestety, tak jak spostrzegłaś milady, nasze miasteczko jest dość małe i nie oferuje wielu rozrywek, szczególnie teraz kiedy jesteśmy w żałobie. Ja dla zabicia tej wszechobecnej nudy zająłem się rysunkiem. Jeżeli to by cię zainteresowało, mogłabyś spełnić rolę modelki dla mnie i może, któraś z naszych koleżanek chciałaby spróbować sił, lub przyłączyć się do ciebie?

- Ja nie chwaląc się troszkę maluję Na przykład ta oto “Syrena” jest moja. Zaś ta oto rudowłosa piękność była moją modelką. Zaś Kristin, ta co nam otworzyła drzwi, użyczyła twarzy tej syrenie. - Averlandka podchwyciła temat bo malarstwo było jednym z jej koników. A sama aktywnie malowała jakiś obraz co jakiś czas. Zaś owa “Syrena” była jej pierwszym obrazem jaki namalowała w zimie jeszcze jak mieszkała w gospodzie zaraz po przyjeździe. Artystki teatralne z zaciekawieniem spojrzały na obraz atrakcyjnej półryby z niepokojacym, morskim tłem.

- Ładna. Podoba mi się. I taki śmiały, z odkrytymi piersiami. Śmiały, śmiały. Podoba mi się ta bezkompromisowość. I ty dziewczyno byłaś modelką? - diwa odezwała się po chwili kontemplacji dzieła sztuki. I obraz chyba przypadł jej do gustu. Po czym spojrzała w kierunku łotrzycy przebranej za tutejszą służkę.

- Tak milady. To był dla mnie prawdziwy zaszczyt i przygoda. Nigdy wcześniej nie byłam modelką. - Burgund uderzyła w usłużne, miłe dla ucha tony tak jak to by oczekiwano od dziewki służebnej zwracającej się do wielkiej pani. Ta skinęła głową i znów spojrzała na obraz. W końcu się uśmiechnęła chytrze.

- A wybacz kochana ale czy mogłabym porównać orygniał z malunkiem? - zapytała grzecznie gospodyni. Ta z uśmiechem pokiwała twierdząco głową.

- Ależ naturalnie kochana. Burgund pozwól no tu proszę. I pokaż no się jak pani sobie życzy. - szlachcianka o lekko piegowatej cerze i jasnych, blond włosach zwróciła się do koleżanki z kultu. Ta skinęła grzecznie, wstała i poprosiła Łasicę aby jej pomogła rozsupłać węzeł w gorsecie. Potem idąc na środek pokoju go zdjęła. A gdy już bła przed aktorką ściągnęła koszukę. I spod niej wyskoczyły jej jędrne, apetyczne grągłości. Diwa przywitała to z uśmiechem zadowolenia i rzeczywiście zaczęła porównywać z obrazem.

- Piękne. Naprawdę piękne. Obie się postarałyście. - pochwaliła zarówno modelkę jak i malarkę. Tą pierwszą wezwała gestem do siebie co Burgund skwapliwie wykonała. A von Treskow ochoczo zaczęła dłonią sprawdzać te jej obie wypukłości. Ku widocznemu zadowoleniu obu stron oraz tej obserwującej.

- No widzę, że macie tu coś ciekawego do roboty w wolnych chwilach. Może i bym była zainteresowana. Ale coś bardziej żywiołowego i emocjonującego? Bo jak jest leniwe popołudnie to można postać czy posiedzieć dla odpoczynku ale co zrobić jak energia nas rozpiera? - zapytała znowu miodowłosa zerkając po kolei na zebranych gości. Patrzyła na nich nieco ironicznym i wyzywającym spojrzeniem cały czas nie odrywając dłoni od piersi półnagiej modelki. A ta już zaczęła zdradzać pierwsze objawy podniecenia.

Mnich podszedł do Averlandki i delikatnie ją trącił.
- To twoje przyjęcie więc nie będę się wybijał. Może pokażmy jej loszek?

- Myślisz? - odszeptała nieco piegowata blondynka. Przygryzła wargę w zamyśleniu i spojrzała pytająco na Fabienne. Ta zaś znów na diwę jaka z widoczną wprawą bawiła się jędrnymi wypukłościami Burgund z czego obie strony zdawały się czerpać sporo przyjemności.

- Możemy. Tylko dajcie mi chwilę bo ja się muszę przebrać na te zabawy w loszku. - powiedziała czarnowłosa na co blondynka skinęła głową. Bretonka zaś wstała i przeprosiła mówiąc, że zaraz wróci. Wstała i wyszła z salonu ale chyba tym nikt się nie przejął. Więc Pirora chciała jej chyba kupić więcej czasu.

- Zapewniam cię Odette, że Burgund tam na dole też ma całkiem ciekawe rzeczy. - zwróciła się do nowej koleżanki. Tą to widocznie zainteresowało.

- Doprawdy? - zapytała spoglądając z zaciekawieniem na dół modelki skryty pod suknią. Ta zaś uśmiechnęła się sympatycznie, skinęła głową i zaczęła gmerać przy zapięciu sukni. Po chwili ściągnęła ją i odrzuciła na wolne krzesło. Zaś sama stanęła w nieco wyzywającej pozie w samej bieliźnie, trzewikach i pończochach.

- No kochanie, rzeczywiście wyglądasz jak modelka. - rzekła zachwycona jej figurą aktorka bez skrupułów oglądając każdy widoczny detal kobiecej anatomii. A ta równie chętnie prezentowała swoje wdzięki.

Mnich podążał za wzrokiem aktorki po czym zerknął na Pirorę i Łasicę.
- Nie tylko ona ma nie lada kształty do pokazania. Przyłączycie się do Burgund moje drogie?

- Ja to może na dole. - zaśmiała się cicho młodziutka Averlandka. Pomysł chyba jej się spodobał ale jednak starała się trzymać wyznaczonej roli. Łasica zaś miała minę jakby ją kamratka wykolegowała i teraz pierwsza ma okazję skorzystać z zainteresowania sławnej diwy. Spojrzała pytająco na gospodynię a ta wzruszyła ramionami jakby oddawała jej pałeczkę decyzyjności. Jeszcze Marissa zwróciła na siebie uwagę gdy na chwilę przeprosiła i wyszła z salonu. Zaś liderka slaaneshytek wstała i podeszła do stojącej na środku dwójki.

- Proszę tylko spojrzeć milady, klacz pierwsza klasa. Do tego już wytresowana i wyuczona różnych sztuczek. - zachęciła Łasica stając za swoją prawie nagą koleżanką i prezentując jej wdzięki niczym sprzedawca zachwalający swój najlepszy towar. Gdy prezentowała jej posłuszeństwo bezceremonialnie złapała za rude włosy a właścicielka chociaż jęknęła cicho to dała się prowadzić tej dłoni. Co więcej całkiem przyjemnie dla oka i ucha jęknęła. Podobnie gdy dłonie włamywaczki ścisnęły jej medalowe półkule aby pokazać jakie są zdrowe i jędrne. A potem gdy dłoń koleżanki zjechała na dół w jej bieliznę albo gdy mocno trzepnęła ją w pośladki.

- O, bardzo ładny tatuaż. - diwie chyba spodobało się to małe, prywatne przedstawienie bo patrzyła na to ze spojrzeniem pełnym satysfakcji i aprobaty. Zwróciła też uwagę na wężowy tatuaż jaki wyhylał się na podbrzuszu spod bielizny półnagiej łotrzycy. I wydawało się, że cała trójka ma się ku sobie więc już opowieści Laury czy Onyx co się działo u nich w zamtuzie wydawały się teraz bardziej realistyczne. Ale konsumpcję tego pokazu przerwał oklask blond gospodyni.

- Może się tak nie rozpędzajmy. I skonsumujmy ten posiłek w dogodniejszym miejscu. - powiedziała Pirora i wstała z miejsca. Obie artystki wydawały się być tym zaciekawione podobnie jak panna van Zee. Prawie wszyscy wstali i podążyli za swoją averlandzką przewodniczką robiąc wesoły tumult gdy schodzili najpierw na parter a potem do piwnicy.

 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem