Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2023, 11:11   #292
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Ludzie Kargara, sprowadzeni do jaskini, aż sapnęli ze zdziwienia, które szybko przerodziło się w ponurą satysfakcję. Stary łucznik szybko oddelegował dwóch do sprawdzania i przeszukiwania pokonanych – najbrudniejsza robota, tym razem jednak przyjęta z dziwnym entuzjazmem – podczas gdy pozostała szóstka zajęła się wyprowadzaniem jeńców z jaskini. Ich dowódca stanął przed Rufusem, a półork miał wrażenie, że powstrzymuje się przed salutem.
- Para minotaurów i dwóch hobosów zwiało na południe - zameldował - Puściliśmy za nimi kilka strzał, ale nie zdążylibyśmy ich dogonić, zejście z klifu bez tych waszych sztuczek za dużo zajmuje – skrzywił się nieco, patrząc na jeńców, po czym położył dłoń na ramieniu półorka - Dobra robota, Rufus. Twój ojciec pewnie narzekałby na niańczenie tych biedaków, ale wiem, że byłby dumny –

Jeńcy wychodzili na świeże, nocne powietrze niepewnie, jakby wciąż niedowierzając temu, że odzyskali wolność. Ich zniszczone ubrania wisiały na nich smętnie, nie zapewniając żadnej ochrony przed zimowymi chłodami – druidzkie zaklęcie okazało się wybawieniem, lecz krótkotrwałym, magia rozdzielona na tyle osób utrzymała się ledwie przez dwie godziny forsownego marszu. Na szczęście w międzyczasie zdążyli rozdzielić między siebie przyniesione przez członków milicji koce i ciepłe płaszcze. Mimo to, pieszy marsz przez całą noc nie był najlepszym pomysłem, dlatego grupa dość szybko rozbiła obóz w znanej lokalnym myśliwym pieczarze. Była dość ciasna, ale w tym przypadku stanowiło to wręcz zaletę. Ciepło, cisza i śnieg leniwie sypiący na zewnątrz uspokajały, a w niektórych przypadkach nawet nastrajały do cichej rozmowy przez zaśnięciem. Jace i Mikel dowiedzieli się, że jeńcy to w większości mieszkańcy Ecru, a dwójka z nich to kupcy, którzy mieli pecha znaleźć się w złym miejscu o złym czasie.


IV dzień miesiąca Kuthona (XII), Longshadow, 126 dni po ucieczce z Phaendar, 53 dni po odbiciu fortu Trevalay

Rankiem okazało się, że obawy Vircana co do pościgu nie zostały niepotwierdzone – obserwacja z powietrza nie przyniosła żadnych bezpośrednich konsekwencji. Pewne jednak było, że Kły wiedziały już o likwidacji jednego z ich ważnych zasobów, co mogło wpłynąć na ich plany. Do ataku pozostały ledwie trzy dni, więc mogli oczekiwać zwiększonej aktywności zarówno hobgoblińskich zwiadowców, jak i posłańców czy nawet mniejszych oddziałów. Sądząc po zdobytych dokumentach, generał Kosseruk wciąż dysponował imponującymi siłami, których zamierzał użyć niezależnie od tego, w jakim stanie będą jego oddziały już teraz rozmieszczone wokół miasta.

Słońce stało już wysoko na niebie, gdy ujrzeli bramy Longshadow. Wywołało to nie tylko szczere okrzyki radości i łzy szczęścia jeńców, ale też nagły przypływ sił. Zmaltretowani, wymarznięci i ztraumatyzowani biedacy ożywili się niespodziewanie i niemal popędzili w stronę miejsca, które jeszcze parę dni wcześniej wydawało się jedynie odległym marzeniem. Idący obok Rufusa Kargar zaśmiał się cicho.
- Przypilnujemy, żeby znalazło się dla nich miejsce pod dachem i coś ciepłego do zjedzenia. Wy macie ważniejsze sprawy – z obrzydzeniem kiwnął głową w stronę związanego i wciąż nieprzytomnego hobgoblińskiego kapłana, jedynego Kła, który przeżył ich atak.
 
Sindarin jest offline