02-12-2023, 11:36
|
#293 |
|
Rufus nie mógł powstrzymać uśmiechu, słysząc wyrazy uznania z ust Kargara. Chciał wierzyć, że jeśli jego ojciec mógł go gdzieś obserwować z zaświatów, to faktycznie mógłby być z niego dumny. Kargar w końcu znał go dobrze, walczyli ramię w ramię. I dobrze, że nie dopadli ich ci jeźdczy na wyyernach. W walce z latającym przeciwnikiem osłaniać odbitych jeńców byłoby im niezwykle trudno.
- Dziękuje za wszystko, bardzo nam pomogłeś. Więźniowie jak trochę odpoczną, to może będą chcieli pomóc w obronie miasta.
Kiedy zostali sami z drużyną, rozejrzał się po swoich zmęczonych, ale chyba zadowolonych z rozwoju zdarzeń towarzyszy.
- To zacznijmy od przesłuchania tego kapłana, choć nie wiem czy wie więcej niż jest w dokumentach. Możemy to zrobić tam gdzie przesłuchiwaliśmy zmienną. Potem możemy zjeść jakiś solidny obiad i zastanowić się co dalej. Mamy trzy dni - może dałoby radę zaatakować jeszcze jeden z oddziałów Kłów i zaszkodzić ich bestiom albo machinom oblężniczym. No i musimy uważać na tę wiedźmę atakującą w snach, która nam uciekła.
|
| |