Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2007, 20:53   #38
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Spać w jednym pokoju z kimś prawie obcym!... Z kimś tak dziwnym i podejrzanym! Znała jego imię, tylko tyle! Wiedziała, że lubi ciastka. Że przez większość czasu milczy, uśmiechając się zwodniczo, acz uroczo. Był kapłanem, podobno. Nosił strój kapłana i drewnianą laskę, owszem, ale czy... czy modlił się chociaż raz? Nie widziała, żeby się modlił!... Dwuosobowe pokoje, ich ośmioro. Urocza drużyna. Dlaczego musiała utknąć w pokoju akurat z NIM?! Nie miała nic przeciwko niemu, lubiła jego uśmiech, poczucie homoru, inteligencję, zaradność i stoicki spokój. Ale spać z nim w jednym pokoju...?! Westchnęła ciężko, w panice układając w myślach jakaś ładną gatkę-szmatkę. Uda chorą, zmęczoną i obolałą i natychmiast po wejściu do pokoju zawinie się szczelnie w kołdrę, zgasi lampę... Może go tam w ogóle nie ma...?
Uchyliła powoli drzwi. W pokoju było ciemno. Dostrzegła zasłane łóżko pod ścianą, po prawej. Gdy stanęła w progu zobaczyła i drugie, po lewej. Śpi...? Cichutko zamknęła za sobą drzwi. Kapłan leżał na boku, na kołdrze, głową w kierunku drzwi, z ramionami pod głową. Oddychał cichutko i spokojnie, nie drgnął nawet, kiedy weszła do pomieszczenia. Drzemał w pełnym stroju poza obuwiem, długa, czarna peleryna służyła mu za okrycie. Zmogło go... – pomyślała z ulgą, zadowolona wielce z takiego obrotu sprawy. Cichutko podeszła do okna i zamknęła je. Wśliznęła się pod kołdrę, łóżko zatrzeszczało, zagryzła wargę, błagając, aby hałas nie obudził jej towarzysza. Spał jak zabity. Patrzyła na niego przez moment, miała dobry widok na jego przystojną twarz pogrążoną w spokojnym śnie. Był uroczy kiedy spał. Więc niech się nie budzi – pomyślała z naciskiem elfka, zamykając oczy.
Przewracała się z boku na bok. Poprawiała poduszki, wzdychała, przeciągała się. Słyszała chichoty z sali piętro niżej. Pili, grali w karty, jak zwykle świetnie się bawili. Szlag by ich. I jeszcze ten tutaj. Śpi, ani drgnie. Temu to dobrze. Dlaczego ona nie może tak zasnąć i porządnie wypocząć? Westchnęła gorzko.
- Nie możesz zasnąć?
Otworzyła szeroko oczy i wstrzymała nerwowo oddech. Zerknęła na kapłana. Nie poruszył się, miał zamknięte oczy.
- Może wcale nie chcesz spać? – spytał rezolutnie, rozbawiony.
- Obudziłam cię? - wyjąkała ze zdumieniem. – Prze...
- Nie, nie spałem – uśmiechnął się, siadając na łóżku.
Omal nie jęknęła ze zgrozy. Poderwała się i również siadła na łóżku.
- Hałasują... – mruknęła ze zgryzotą.
- Też chciałabyś? – zagadnął, rozweselony.
- Nie!!! – warknęła stanowczo.
- – zachichotał beztrosko. - Chodź – mruknął prosząco i przyjaźnie. – Sprawdź, czy przypadkiem moje łóżko nie jest wygodniejsze od twojego
W tym momencie sapnął, gdyż ciśnięta poduszka zderzyła się gwałtownie z jego twarzą.
- Gdzie mój łuk?! – elfa w panice macała podłogę pod łóżkiem. – Zastrzelę jak psa...!!!!
- Spokojnie – wstał i podszedł do niej, ale w tym momencie właśnie znalazła łuk i zerwała się na równe nogi, celując w kapłana. – oh ^^’ – jęknął, speszony. – W porządku, żadnych zbereźnych żarów, zapamiętam!
- Podejdź bliżej, a zabiję!!! – wycedziła nerwowo.
- Twoja poduszka... – z niewinnym uśmiechem podał jej ową.
Elfka nieufnie wpatrywała się w niego, po czym wyrwała mu poduszkę i cisnęła niedbale na swoje łóżko. Kapłan uniósł ręce sygnalizując „poddaję się”.
- Do wyra, już! – warknęła rozzłoszczona elfka.
- Do którego?;3
- ZABIJĘ!!! – wydarła się z wściekłością czerwona na twarzy elfka.
- Nie strzelaj, mam celibat!!!!....XD – pisnął, kuląc się ze zgrozą.
* * *
Almena obudziła się w dobrym humorze.
- Zieeew.... – podrapała się po głowie.
Ze zdumieniem wyskrobała zza długiego ucha kuleczkę z nogami.



„Ot, cała radość spania na mchu -_-#”
„Nazwij go Flafi!” – zachichotał mój duchow[n]y kompan.
Flafi potoczył się swoją drogą.

Jedziemy dalej. Docieramy do miasta.

- Przyjedźcie do karczmy "Błękitny Mech" to przy sklepie alchemika, naprzeciwko katedry.- Anna pokazała za siebie na wysoką wierzę.
- KATEDRAAAAAAAA!!!!!!!!!! O_O – wydarła się naraz Almena, i zaczęła klaskać z radości niczym szalona. – JA BĘDĘ W KATEDRZE !!!!!!!! – ogłosiła entuzjastycznie drużynie. – KATEDRA, YAY, CHODŹMY DO KATEDRY!!!! XD – popędziła konia.
Zostawi konia gdzieś w dogodnym do tego miejscu i pogna co sił do katedry! Chce ją calutką zwiedzić, pomodlić się za Światło, za zwierzątka, roślinki, za powodzenie wyprawy, za jej nieszczęsnego kapłana, no i...
„Ymmm uduchawiajmy się!
„YAY!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline