Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-09-2007, 16:02   #31
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Gorzej jak ukradną mi szaty - zaśmiała się
- Nie chciałabym stracić swojego uniformu. - dodała
-Oddam Ci moje- odpowiedział Alan uśmiechając się przyjaźnie.
Dziewczyna odwzajemniła jego uśmiech i od razu zrobiło jej się cieplej.

Gwałtownym ruchem zanurkowała pod wodą i zniknęła pod nią. Alan Rozglądał się w poszukiwaniu dziewczyny jednak nie dostrzegł jej nigdzie zaś woda była dziwnie spokojna. Nagle dziewczyna wynurzyła się tuż obok Alana i łapiąc go za ramiona pociągnęła ku dnu w słodkim pocałunku.

"Pójdźmy tam, gdzie umarły myśli
W ciemności zbłąkane setkami liści
I tysiące innych głębin erotyzmu
Bez tego zbędnego, męskiego egoizmu.
Zanurzmy się tam, gdzie ślepo błądzą
Zagubione myśli, co światem tym rządzą.
W miłosnym uścisku fizycznej pokusy
W samotnych rozkoszach wzajemnej obłudy
I skończmy to razem jak z Diabłem Bóg
W niebiańskim piekle namiętnych sług.
Do Ciebie dążę z powolną pieszczotą
Ty do mnie jak zawsze, z wieczną tęsknotą..."

Zahuczało jakby rozchodząc się po głębinach jeziora, zaś fale poniosły to jak melodię. Tak jak razem zanurzyli się w uścisku, tak samo wynurzyli się i podążyli ku brzegu.
Alexia legła naga na soczystej, zielonej trawie. Słońce dawało po sobie znać rażąc ją delikatnie w oczy. Było zasłonięte lekką chmurką.
- Nawet przejrzyście jak na jesień - uśmiechnęła się dziewczyna widząc nad sobą Alana.
- Tak, jesteś piękna - odrzekł chłopak.
- Nie Alanie, nie ja jestem piękna tylko moje ciało. To miałeś na myśli, prawda? - odrzekła zupełnie pogodnie jednak z filozoficzną refleksją jakiej nauczyła się w Zakonie.
- Oj Alexia. - rzekł z uśmiechem i położyl się obok niej - Jesteś piękna taka, jaką Cię widzę, a ślepcem nie jestem. A Twoje modlitwy w podziękowaniu za rozkosz są naprawdę pociągające...tak samo jak to, że mogłabyś mnie zdradzić... - powiedział jakby podejrzliwie.
Dziewczyna zerwała się do pozycji siedzącej i spojrzała na Alana zaś ten cały czas się uśmiechał. Był dla niej jakby...wyrozumiały. Niby nic o niej nie wiedział, a jednak ją rozumiał.
Alexia odwzajemniła uśmiech i poczęła się ubierać.

- Chodźmy już Alan, oni na pewno na nas czekają - założyła tylko swoje białe majtki i nachyliła się nad mężczyzną gdy ten nagle przycisnął ją do siebie i przedłużył pocałunek jakby liczył po raz koleiny na coś więcej niż po prostu całus. Dziewczyna delikatnie uwolniła się od niego i zagroziła mu palcem

- Alan, ja nie żartuję! - powiedziała rozpromieniona.
- No dobrze, dobrze. Już się ubieram . . . księżniczko - ostatni wyraz wypowiedział nadzwyczaj słodko i wstając pocałował ją w czoło. Dla Alexi była to oznaka szacunku, tego została nauczona.
Gdy oboje się ubrali, za przewodnictwem Alana ruszyli w miejsce gdzie ostatnio zostawili towarzyszy.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 24-09-2007, 16:57   #32
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Post

Almena


Niedźwiedź spojrzał się nieufnie na Elfkę, która przystanęła na chwilę zmieszana.
- Are kna, are kna, eleni va sorewa Almena thien! – rzekłam uspokajająco.
Zwierzak przyjrzał się uważnie zbliżającej się dziewczynie i fuknął. Groźnie pomrukiwanie zmieniło się w przyjaźnie brzmiące mruczenie, coś jak mruczenie kota.
- Bądź dzielny.
Elfka złapała za strzałę przy samej skórze i pociągła z całej siły. Niedźwiedź ryknął i machnął lewą łapą odpychając dziewczynę. Na szczęście to nie był cios śmiertelny, ot takie lekkie odepchnięcie.

-Dziewczyno! Nikt Cię nigdy nie uczył jak się strzałę wyciąga?!- krzyknął Jacob widząc, jak Almena leży na ziemi.

Chłopak szybko podbiegł do Elfki i pomógł jej wstać. Oboje znów podeszli do półprzytomnego zwierzaka.
-Nigdy nie sprawiaj ofierze dodatkowego bólu, to mogło go zabić.- powiedział z troską, głaszcząc niedźwiedzia. Dziewczyna opatrzyła zwierzaka, który teraz już tylko pomrukiwał. Widocznie ból był tak silny, że nie miał siły się nawet ruszyć.

Siviee

Elfka poddenerwowana podeszła do Anny. Czyżby złościło ją to, że nie udało jej się ubić żadnego zielonego ludka?
-Anno? Jak daleko do celu naszej podroży? Jeśli co 300m będą nas zaskakiwać na zmianę Twoim przyjaciele i rozbójnicy, to dzisiaj ktoś całkiem niewinny może stracić głowę! Więc?! - zapytała zniecierpliwiona.

-Siviee, proszę Cię, spokojnie. Do najbliższej wioski mamy dzień drogi a do domu Thomasa jakieś dwa tygodnie, przy złej pogodzie.[/i]

Wszyscy


Elfka wraz z Jacobem rozmawiali, opiekując się przy tym zwierzaczkiem, który już zaczynał się lepiej czuć. Ich opieka trwała trochę ponad godzinkę i pacjent czuł się już lepiej. Na szczęście strzała nie przeszyła jakiejś ważniejszej żyły czy tętnicy.

-Czas na nas.- powiedziała stanowczo Anna.
-Ale ten niedźwiedź, nie możemy go zostawić przecież!- wtrącił się Jacob.
-Jak chcesz to zostań... My musimy iść! Thomas na nas czeka, a sam wiesz, ze nie ma czasu do stracenia! Ruszajmy! Sam widzisz, nie jest tu bezpiecznie, to nie to co 5 lat temu! Czas z legend przeminął!- wyskoczyła jak poparzona.
-Dobrze już... Zbieramy się Panowie!- mężczyzna wstał zrezygnowany a jego ludzie osiodłali mu konia.

Niedźwiedź chyba wiedział, że już koniec kuracji i może oddalić się, zejść z traktu i wylizać się w jakiejś jamie nieopodal. Jacob z uśmiechem na twarzy odprowadzał wzrokiem zwierzaka, Almena też była szczęśliwa, że nic poważniejszego się nie stało i misiek przeżyje.

Po jakiś piętnastu minutach cała drużyna była gotowa i w końcu wyruszyli, co najwyraźniej spodobało się Annie. Z uśmiechem na twarzy ruszyła przodem, za nią jej brat Jonasz. Alan wraz z Alexią jechali tuż za nimi.
-Ruszajcie, ja i moi ludzie zamykamy pochód.- Jacob popędził Almenę i Siviee. Dziewczęta ruszyły a za nimi młodzieniec ze swoją świtą.
Zimny wiatr mówił, że zima zbliża się wielkimi krokami. O ile w dzień da się jakoś wytrzymać tak w nocy jest zimno... Alan wyciągnął z juków swój płaszcz i podał go Alexi.

Jechali taktem w milczeniu i ciszy. Drogę rozświetlały pochodnie w rękach Jonasza i chłopców Jacoba. Było grupo po dwudziestej trzeciej. Dziwiło to dziewczyny. Kto normalny o tej porze jedzie traktem?! Czas ciągnął się jak guma... Minuty wydawały się godzinami... A to wszystko przez to milczenie...



-No, moi mili jesteśmy niedaleko miejsca naszego noclegu. Tu, po prawej mamy szczątki karczmy Fitsubów, która spłonęła zeszłego lata. Podobno jeden pijany gość zaprószył ogień wywalając świece na firankę, chociaż inna plotka głosi, że to sam Fitsub spalił ją, gdy dowiedział się, że jego córka urządza tu dom schadzek. Nikt nie wie, jak to było naprawdę.- uśmiechnęła się tajemniczo -Tam, jedziemy kochani.- wskazała na małą leśną dróżkę, która wiła się nieopodal ruiny.

Z początku dziewczyny podeszły sceptycznie do tego pomysłu ale... Co może im się stać w towarzystwie czterech dobrze uzbrojonych mężczyzn? Poza tym same umieją o siebie zadbać!

Po przejechaniu stu metrów oczom nowej świty Thomasa ukazała się niewielka polanka, na środku której ułożony był okrąg z kamieni a w nim... stos drewna?

-Jonaszu, rozpal ognisko. Jacobie. Widzę, żeś się napracował!- uśmiechnęła się przyjaźnie.

Mężczyzna odpowiedział uśmiechem i zaczął rozkładać koce w okolicach ogniska, które z zapałem rozpalał Jonasz. Po chwili ogień buchnął na dwa metry i zrobiło się ciepło. Teraz przyszedł czas leniuchowania i rozmasowywania obolałych części ciała.

Tristane Magrane

Jak co nocy, tak i dziś młody szlachcic roztrwaniał swój majątek na tanie dziwki i piwo z starej gorzelni. Nic tak nie smakowało podle jak to, toż to nawet szczyny konia są lepsze od tego... Ale "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma" albo ukradnie, bowiem różnie dokańczają te mądre przysłowie.

Tak więc młodzieniec jak co noc ogrywał w karty miejscowych kupców i rolników, jak co noc balował do rana, jak co noc wdawał się w jakieś bójki... Tak i dziś, bo dzień bez bójki dniem straconym, musiał coś odwinąć.

Już z totalnych nudów, pochłaniając kolejny kufel taniego piwa, ogrywając kolejnego kupca, zaczął podrywać kelnerki. Pech chciał, że akurat ta, którą posadził sobie na kolanach miała swojego mężczyznę. Zamiast smaku jej ust posmakował jej dłoni, która z niemałą siłą uderzyła go w twarz.

-Ej, Ty smarku! Zostaw moją dziewczynę!- usłyszał za sobą głos.

Wielki, barczysty mężczyzna, który przerastał go o głowę, stał z jakimś kijem w ręku. Jak co noc zanosi się na bójkę.
 

Ostatnio edytowane przez Panda : 27-09-2007 o 13:03.
Panda jest offline  
Stary 24-09-2007, 17:36   #33
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
- Twoją dziewczynę ? - Tristane popatrzył się na niego z uśmiechem i zrzucił z kolan kelnerkę.

Pomasował twarz swoimi delikatnymi dłońmi i popatrzył na swój schludny i kosztowny ubiór. Nie chciał, by po tygodniu takiego życia zamienił się w szmaty żebraka. Nie miał tyle, by kupić sobie nowe, szczególnie od czasu kiedy stracił fortunę, więc nie zamierzał się dalej bić i potykać co noc. I nigdy więcej kobiet. A na pewno nigdy, więcej brudnych ulicznic. Co prawda, to prawda, nie wychodziło mu z żadną, może po prostu był typem samotnika ? A zabawy z płcią przeciwną, były dla niego czystą chęcią poznania. Tristane był bardzo, bardzo oczytany, co więcej pragnął się dalej uczyć i czerpać wiedzę. Na wojnie nie miał przyjemności spotkania jakichkolwiek kobiet, prócz tych, które próbowały go zabić. A więc zgłębiał wiedzę na temat tego jak myślą mężczyźni. Dzięki zgłębianiu tajemnic żeńskiego umysłu często wpadał w kłopoty. Tak jak teraz. Pomyślał, że nawet to czasem boli. Jeszcze raz z niezadowoleniem pomasował twarz. Po pechowym wypadku nie pożądał już niczego, skończył z seksem i w większości alkoholem. Jego głowę wypełniały za to trzy rzeczy: nauka, walka i duży asortyment ciętych ripost. Mógł też powiedzieć, a było to najprzyjemniejszą znaną mu rzeczą - bitwa słowna. Dyskusja. Kochał to. Szczególnie kiedy pod koniec dyskusji spadała jedna z głów bo którejś ze stron zabrakło argumentów. I nie koniecznie musiała to być jego głowa.

- Cóż, przepraszam, jeśli ta kobieta jest twoja. - jeszcze raz uśmiechnął się - Pozwól mi dać Tobie to w geście przeprosin. Nie miej mi tego za złe. Wszystko dla dobra nauki.

Wyciągnął dłoń ze złotą monetą. Z tego czego się nauczył przez swoje życie wiedział, że po czymś takim mężczyzna nie będzie miał odwagi zaatakować. " Dziwisz się, że prosta kobieta woli gołowąsów, od szlachetnie urodzonych panów ? " - Na pewno dodał by to gdyby sytacja była inna. Ale cóż w tej tylko ze złością po kryjomu spojrzał na wieśniaka i pogrążył się w milczeniu.
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 24-09-2007 o 17:46.
Mijikai jest offline  
Stary 24-09-2007, 18:17   #34
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
"Najpierw strzela do miśka a potem go leczy.... Do za kobieta..." - wwestchnęła Siviee w myślach patrząc na troskliwą Almenę. "Pan Seksowny, zdecydowanie na nią leci. Z przyjemnością popatrzę jak się sprawa rozwija!". Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem niedbale bawiąc się makówka wyjętą z ozdoby kapelusza.

-Ruszajcie, ja i moi ludzie zamykamy pochód. - usłyszała za plecami głos Jacoba.
-Jak chcesz, Słonko! Chroń nasze zgrabne tyłki! - krzyknęła bez skrępowania i popędziła konia, wymachując teatralnie kapeluszem.

Dwa tygodnie drogi nie nastrajały ją jednak optymistycznie. Była cała zdrętwiała o siodła, czuła uciążliwy ból w krzyżu. "Masaż! Ileż ja bym dała za porządny masaż!" Westchnęła cicho, rozluźniając się w siodle.

-Spaaaać - ziewnęła przeciągle, przecierając zmęczone i bolące od kurzu i słońca oczy. Już dawno nie spędziła takiego czasu na zewnątrz. Zadymione karczmy, spokojne ciemne noce, rzeka.... Nic dziwnego, że mimo jeszcze wczesnej pory odczuwała zmęczenie.

Mimowolnie zaczęła narzekać:
-... i siku mi się chce....


-No, moi mili jesteśmy niedaleko miejsca naszego noclegu. Tu, po prawej mamy szczątki karczmy Fitsubów, która spłonęła zeszłego lata. Podobno jeden pijany gość zaprószył ogień wywalając świece na firankę, chociaż inna plotka głosi, że to sam Fitsub spalił ją, gdy dowiedział się, że jego córka urządza tu dom schadzek. Nikt nie wie, jak to było naprawdę.Tam, jedziemy kochani.

"Nareszcie!" odetchnęła z ulgą Siviee i popędziła konia chcąc jak najszybciej dotrzec na miejsce.
 
Wernachien jest offline  
Stary 24-09-2007, 18:23   #35
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Talking tonight we...sleep! XD

- Jałałałała! X_X – pisnęła elfka, gdy pan misio ją pacnął.
„Żyjesz?”
„Żyję. Spodziewałam się tego, nie gniewam się”
„Nie gniewasz się?! A kiedy mnie wyjmowałaś strzałę z tyłka, to jeszcze w trakcie tłukłaś mnie po łbie za to, że krzyczałem z bólu!”;(
„Bo wydawałeś odgłosy niemal przedorgazmowe!!!>< Moja wina, że jesteś maso?!XD”
„A MOJA?!;( Taki się urodziłem!XD”
- Dziewczyno! Nikt Cię nigdy nie uczył jak się strzałę wyciąga?!- krzyknął Dżej.
„Właśnie, hm?!;3”
- ZAM...!!! Eeeer nie ^^’’ ihihi ^^’ – Almena zrobiła głupią minę.
„Łączę się w bólu z tobą, panie misiu!
„ZAMKNIJ SIĘ!-_- Nie pomagasz mi!;(„
Dżej pozbierał mnie z ziemi.
- Dzięki – uśmiechnęła się elfka, otrzepując pupsko.
Pan misio odpoczywa. No dobra.

- Anno? Jak daleko do celu naszej podroży? Jeśli co 300m będą nas zaskakiwać na zmianę Twoim przyjaciele i rozbójnicy, to dzisiaj ktoś całkiem niewinny może stracić głowę! – stwierdziła Siviee.
Almena ryknęła na to pociesznym śmiechem.
- Święta prawda, Siviee! – pochwaliła serdecznie udany żarcik. - Choć z drugiej strony; od przybytku sexownych facetów głowa nie boli! XD – elfka buchnęła znów śmiechem.
„Ona chyba nie żartowała...;3 Z twoją niewinnością zacząłby się bać, Almena;3”

- Dzień?! – jęknęła Almena podsłuchując rozmowę. – DWA TYGODNIE!?!??!? O_O
„ZŁA POGODA?! Oh, mój makijaż już się trzęsie! XD”
„Wiedziałam!!! Wiedziałam, że mój puder i cień do powiek nie znikały tak same z siebie! -_-„
„Przynajmniej o siebie dbam, znaczy dbałem, póki miałem ciało ;3 Nie to co ten cały Dżej tutaj. Ten pewnie nawet nóg nie depiluje! XD”

W końcu w drogę.

- Ruszajcie, ja i moi ludzie zamykamy pochód – Dżej.
„Zbok!-_-‘ Almena, on gapi się na twoje TYŁY! -_-‘ Twoje tyły są MOJE! -_-#”
„Tak, są twoje, uspokój się. Dostaję przez ciebie schizofrenii, ciągle gadasz!”

Noc.
„Gah -_-‘ jedziemy i jedziemy...”
Koń Almeny parsknął na potwierdzenie, też mu się to nie podobało.
„Hm, spalona chatka.”
„Romantyczne, hm Almena?;3”

Zatrzymaliśmy się, ognisko. Almena zostawiła konia samopas, potrafił o siebie zadbać. Usiadła przy ognisku wcinając prowiant.
„Brakuje mi ciebie...” – wyznała nagle swemu kochankowi poczuła się jakoś tak... samotnie.
„Mnie ciebie również”- szepnął.
Ze smutkiem patrzyła na ogień. Było jej zimno, choć siedziała blisko ogniska. Zimno w sercu.
„Pamiętasz, jak zasypiałem z głową na twoich kolanach, a ty pełniłaś wartę?”
„Yhym” – uśmiechnęła się słabo.
„Teraz co noc, kiedy ty śpisz, ja czuwam nad tobą”
„Jak tam jest?”
„Gdzie?”
„Tam... po drugiej stronie...?”
„Zimno i cicho bez ciebie”
„A tak naprawdę? Jak tamten świat wygląda?”
„Nie wiem. Nie patrzę na niego, nie chcę. Chcę wrócić do ciebie”
„Pewnie łatwiej byłoby, gdybym to ja poszła tam, gdzie ty jesteś – uśmiechnęła się sarkastycznie. – ta cała Anna i Thomas... nadal nie powiedzieli mi, czy potrafią cię ożywić”
„Wiesz co... idź już lepiej spać, zanim wpadniesz na jakiś głupi pomysł.”
„Ale....”
„SPAĆ!!! JUŻ!!!-_-#”
„Ale....!OO’ „
„W tej chwili uderzasz w kimono, albo natłukę ci na gołe dupsko jak niegrzecznej małej elfce! -_-# NO?!?! Czego się uśmiechasz z taką radością?!?!? ><”
„dobrze już dobrze...heh...”

- ZIEEEEEEEEEW! – Almena bezpardonowo ziewnęła, tak, że wszyscy mogli zobaczyć całe jej gardło. – Padam z nóg! Skoro mamy tylu wykwalifikowanych ochroniarzy pod ręką, chyba nikt się nie obrazi, jeśli pójdę spać... – umościła sobie posłanie na mchu pod drzewem i zwinęła się w kłębek. – Dobranoc.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 25-09-2007, 16:38   #36
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
" -No, moi mili jesteśmy niedaleko miejsca naszego noclegu. Tu, po prawej mamy szczątki karczmy Fitsubów, która spłonęła zeszłego lata. Podobno jeden pijany gość zaprószył ogień wywalając świece na firankę, chociaż inna plotka głosi, że to sam Fitsub spalił ją, gdy dowiedział się, że jego córka urządza tu dom schadzek. Nikt nie wie, jak to było naprawdę.- uśmiechnęła się tajemniczo -Tam, jedziemy kochani.- wskazała na małą leśną dróżkę, która wiła się nieopodal ruiny. "

- Fuuu... - Alexia siedząc na koniu spojrzała z obrzydzeniem na paskudną ruinę.
- Cokolwiek tu było teraz nie ma nic . . . i obstawiam wersje, że córka karczmarza była dziwką. - powiedziała z wielką pewnością słodziutkim jak zawsze głosem i z przekonaniem kiwnęła twierdząco głową.
Zachowaniem przypominała głupiutką blondynkę zaś swym wyglądem . . . naiwną blondynkę xP
Zatrzymali się na polanie tuż przy kamiennym kręgu przygotowanym i czekającym na ognisko.
Dziewczyna zeszła z konia i przekazała lejce Alanowi by ten zajął się tym, o ile w ogóle trzeba było coś z nim zrobić.
- Konia trzeba przywiązać by nie uciekł, tak? Czy może nie trzeba . . .? - spytała niepewnie lekko zdezorientowana i uśmiechnęła się urokliwie.

Rozejrzała się w okół ogniska.

"Porozkładane kocyki!" *_* "niah niah, wspaniale!" ^-^ - pomyślała i z uśmiechem zasiadła przy ognisku. Sen jej nie zaatakował jeszcze.

"Nie wiem co one robiły, że takie zmęczona. Mój seks nawet mnie tak nie zmorzył jak je zwykłe pogaduszki . . . pomyśleć że zostawiliśmy je tylko na 3godziny!" - przeszło jej przez myśl gdy zobaczyła że dwie dziewczyny ułożyły się już do snu.

- To teraz mamy odpoczynek, prawda? ^ ^ Ach, to cudownie, w końcu posiedzimy sobie przy ognisku! Tak tu Ciepło ^_________^ - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Nie sposób było jej nie lubić. Mimo iż jej zachowanie przypominało zachowanie głupiutkiej piękności.

- Och, Jonaszu! Wspaniale rozpaliłeś te ognisko. Jest takie wielkie . . . i tak miło ciepłe . . . - rzekła do chłopaka i uśmiechnęła się do niego miło, uroczo i nadzwyczaj słodko.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 26-09-2007, 19:39   #37
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Tristane Magrane


- Cóż, przepraszam, jeśli ta kobieta jest twoja. - jeszcze raz uśmiechnął się - Pozwól mi dać Tobie to w geście przeprosin. Nie miej mi tego za złe. Wszystko dla dobra nauki. - Młodzieniec wyciągnął przed siebie dłoń, na której leżała złota moneta.

Mięśniak spojrzał na monetę, potem na twarz chłopaka, jeszcze raz na monetę. Widać był zmieszany... Sięgnął po monetę i spojrzał na Tristane'a.

-Gdy się sięga po odpowiednie argumenty uzyskuje się przebaczenie. Napijesz się piwa? - spytał.
Młodzieniec pokiwał przecząco głową.
-Nie daj się prosić! - nalega mięśniak.
-Wybacz, czas już spać. - odmówił.

Tristane wstał od stolika i ruszył w kierunku schodów. Odprowadzony wzrokiem mężczyzny wszedł po schodach na piętro i podszedł do drzwi. Drewniane drzwi z wyrytym numerem 2.
Chłopak włożył klucz do dziurki i przekręcił. Głośne chrupnięcie oznajmiło, że drzwi zostały otwarte. Tristane wszedł do środka. Jego oczom ukazał się mały pokoik z łóżkiem i szafą. Gdy spojrzał w prawo ujrzał mały drewniany stolik i taboret. Ogólnie nie było źle. Rozebrał się i położył spać. [No to jakiś sen albo coś :P]

Obudził się rano, koło godziny dziesiątej. Przeciągnął się na łóżku i... grhum... Wypadało by coś zjeść.

Reszta

Wszystkie panie, prócz Alexi, zasnęły szybciutko. Rudowłosa Elfka do późna zabawiała mężczyzn rozmową, lecz i na nią przyszedł czas. Sen ją dopadł. (jakieś sny?? Wiecie to mile widziane )

Rankiem, gdy słoneczko leniwie wschodziło, całą drużynę obudziło syczenie. To Jonasz zalewał ognisko wodą.
-No drogie Panie, wstajemy. Wszyscy Panowie już od godziny są na nogach. Śpiochy.- uśmiechnął się.
-Jeść... I herbaty!! - jęknęła Anna.
-Proszę Siostrzyczko, dla reszty wszystko leży tam, na kocu.- wskazał na koc obok ogniska, na którym leżał chleb, jakieś kubki, pewnie z herbatą i pieczony królik sztuk dwie.

Po obfitym śniadanku wszyscy zaczęli się zbierać. Po godzinie byli gotowi do wymarszu. Wyruszyli. Była godzina ósma. Wszyscy jechali spokojnie, podziwiając piękno lasu.

Po jakiś dwóch, trzech godzinach, w oddali ujrzeli zarysy budynków. Z każdym metrem budynki rosły. Byli już prawie na miejscu.

-Już prawie jesteśmy. W Axis zatrzymamy się na dwa dni. Uzupełnimy zapasy i zakupimy najpotrzebniejsze rzeczy. Mamy jesień a w górach jest już śnieg i zimno...- odezwał się Alan.

Nie minęło może pół godziny kiedy wjechali do tej małej mieściny. Można by rzec, że to małe miasto jest jednym z czyściejszych na świecie. Ładne, zadbane domy, ulice brukowane, czyste. Nie jedno miasto by chciało tak wyglądać...
-Przyjedźcie do karczmy "Błękitny Mech" to przy sklepie alchemika, naprzeciwko katedry. Z tond widać jej czubek!- Anna pokazała za siebie na wysoką wierzę -Tam wynajmujemy pokój.

Po chwili Anna i jej brat oraz Jacob z swą świtą ruszyli uliczką w stronę wierzy katedry. Yuna ruszyła z nimi. Reszta pań została na skrzyżowaniu dwóch ulic. Jedna, po lewej, prowadziła na rynek, druga, na wprost, w stronę katedry. Gdyby któraś chciała jechać trzecią uliczką, tą po prawej, dojechała by do koszar i ratusza. Ulicą, którą przybyły można wyjechać.
 
Panda jest offline  
Stary 26-09-2007, 20:53   #38
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Spać w jednym pokoju z kimś prawie obcym!... Z kimś tak dziwnym i podejrzanym! Znała jego imię, tylko tyle! Wiedziała, że lubi ciastka. Że przez większość czasu milczy, uśmiechając się zwodniczo, acz uroczo. Był kapłanem, podobno. Nosił strój kapłana i drewnianą laskę, owszem, ale czy... czy modlił się chociaż raz? Nie widziała, żeby się modlił!... Dwuosobowe pokoje, ich ośmioro. Urocza drużyna. Dlaczego musiała utknąć w pokoju akurat z NIM?! Nie miała nic przeciwko niemu, lubiła jego uśmiech, poczucie homoru, inteligencję, zaradność i stoicki spokój. Ale spać z nim w jednym pokoju...?! Westchnęła ciężko, w panice układając w myślach jakaś ładną gatkę-szmatkę. Uda chorą, zmęczoną i obolałą i natychmiast po wejściu do pokoju zawinie się szczelnie w kołdrę, zgasi lampę... Może go tam w ogóle nie ma...?
Uchyliła powoli drzwi. W pokoju było ciemno. Dostrzegła zasłane łóżko pod ścianą, po prawej. Gdy stanęła w progu zobaczyła i drugie, po lewej. Śpi...? Cichutko zamknęła za sobą drzwi. Kapłan leżał na boku, na kołdrze, głową w kierunku drzwi, z ramionami pod głową. Oddychał cichutko i spokojnie, nie drgnął nawet, kiedy weszła do pomieszczenia. Drzemał w pełnym stroju poza obuwiem, długa, czarna peleryna służyła mu za okrycie. Zmogło go... – pomyślała z ulgą, zadowolona wielce z takiego obrotu sprawy. Cichutko podeszła do okna i zamknęła je. Wśliznęła się pod kołdrę, łóżko zatrzeszczało, zagryzła wargę, błagając, aby hałas nie obudził jej towarzysza. Spał jak zabity. Patrzyła na niego przez moment, miała dobry widok na jego przystojną twarz pogrążoną w spokojnym śnie. Był uroczy kiedy spał. Więc niech się nie budzi – pomyślała z naciskiem elfka, zamykając oczy.
Przewracała się z boku na bok. Poprawiała poduszki, wzdychała, przeciągała się. Słyszała chichoty z sali piętro niżej. Pili, grali w karty, jak zwykle świetnie się bawili. Szlag by ich. I jeszcze ten tutaj. Śpi, ani drgnie. Temu to dobrze. Dlaczego ona nie może tak zasnąć i porządnie wypocząć? Westchnęła gorzko.
- Nie możesz zasnąć?
Otworzyła szeroko oczy i wstrzymała nerwowo oddech. Zerknęła na kapłana. Nie poruszył się, miał zamknięte oczy.
- Może wcale nie chcesz spać? – spytał rezolutnie, rozbawiony.
- Obudziłam cię? - wyjąkała ze zdumieniem. – Prze...
- Nie, nie spałem – uśmiechnął się, siadając na łóżku.
Omal nie jęknęła ze zgrozy. Poderwała się i również siadła na łóżku.
- Hałasują... – mruknęła ze zgryzotą.
- Też chciałabyś? – zagadnął, rozweselony.
- Nie!!! – warknęła stanowczo.
- – zachichotał beztrosko. - Chodź – mruknął prosząco i przyjaźnie. – Sprawdź, czy przypadkiem moje łóżko nie jest wygodniejsze od twojego
W tym momencie sapnął, gdyż ciśnięta poduszka zderzyła się gwałtownie z jego twarzą.
- Gdzie mój łuk?! – elfa w panice macała podłogę pod łóżkiem. – Zastrzelę jak psa...!!!!
- Spokojnie – wstał i podszedł do niej, ale w tym momencie właśnie znalazła łuk i zerwała się na równe nogi, celując w kapłana. – oh ^^’ – jęknął, speszony. – W porządku, żadnych zbereźnych żarów, zapamiętam!
- Podejdź bliżej, a zabiję!!! – wycedziła nerwowo.
- Twoja poduszka... – z niewinnym uśmiechem podał jej ową.
Elfka nieufnie wpatrywała się w niego, po czym wyrwała mu poduszkę i cisnęła niedbale na swoje łóżko. Kapłan uniósł ręce sygnalizując „poddaję się”.
- Do wyra, już! – warknęła rozzłoszczona elfka.
- Do którego?;3
- ZABIJĘ!!! – wydarła się z wściekłością czerwona na twarzy elfka.
- Nie strzelaj, mam celibat!!!!....XD – pisnął, kuląc się ze zgrozą.
* * *
Almena obudziła się w dobrym humorze.
- Zieeew.... – podrapała się po głowie.
Ze zdumieniem wyskrobała zza długiego ucha kuleczkę z nogami.



„Ot, cała radość spania na mchu -_-#”
„Nazwij go Flafi!” – zachichotał mój duchow[n]y kompan.
Flafi potoczył się swoją drogą.

Jedziemy dalej. Docieramy do miasta.

- Przyjedźcie do karczmy "Błękitny Mech" to przy sklepie alchemika, naprzeciwko katedry.- Anna pokazała za siebie na wysoką wierzę.
- KATEDRAAAAAAAA!!!!!!!!!! O_O – wydarła się naraz Almena, i zaczęła klaskać z radości niczym szalona. – JA BĘDĘ W KATEDRZE !!!!!!!! – ogłosiła entuzjastycznie drużynie. – KATEDRA, YAY, CHODŹMY DO KATEDRY!!!! XD – popędziła konia.
Zostawi konia gdzieś w dogodnym do tego miejscu i pogna co sił do katedry! Chce ją calutką zwiedzić, pomodlić się za Światło, za zwierzątka, roślinki, za powodzenie wyprawy, za jej nieszczęsnego kapłana, no i...
„Ymmm uduchawiajmy się!
„YAY!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-09-2007, 21:14   #39
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Tristane ziewnął beztrosko wyskakując w łóżka. Ubrał się w try-mi-ga i przypasał szable. Przeciągnął się aż chrupnęło mu w krzyżu. Zawadiacko przekrzywił na głowie kapelusz, poprawił piórko i tak udekorowany ruszył na dół lubieżnym krokiem.

Podrygując zszedł po schodach i dotarł do lady. Za ów ladą stał karczmarz, któremu Tristane ziewnął nonszalancko w twarz i poprosił o sute śniadanie. Miał zamiar dzisiaj się najeść. Potem zajmie się skompletowaniem " Dzielnych Kompanionów ". Żołądek burzczał niemiłosiernie - nie miał zamiaru go zawieść, więc szybko uwinął się z posiłkiem.

" Jemy po to by żyć, a nie żyjemy po to by jeść..." - mówił jego ascetyczny ojciec. Była to w jego domu zasada. Pieprzyć zasady ! Tristane był szczupły i dobrze zbudowany, odrobina jedzenia nie mogła mu zaszkodzić.

Pokój był wynajęty na jeszcze jedną noc, tymczasem miał zamiar przejść się po mieście, które tak naprawdę znał tylko w nocy. W dni - przeważnie spał.
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 27-09-2007, 12:00   #40
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Siviee od dawna żyła spokojnie, własnym rytmem, zasypiała koło południa budziła się późnym wieczorem. Wczorajszy dzień spędzony na koniu wykończył ją przeraźliwie.

Gdy wstała było jeszcze ciemno, a ognisko żarzyło się pod warstwą srebrzystego popiołu. Przeciągnęła się niechcący mocząc dłonie w lodowatej, porannej rosie. -Ugh.... - jęknęła żałośnie wycierając rękę w koc. Otulona szczelniej skórzanym płaszczem wstała i po cichu wygrzebała ze swojego plecaka bukłak. Napełniony kubek wypiła duszkiem.

"O... już cieplutko!" - uśmiechnęła się do siebie, chowając przedmioty - "No to spacerek"

***

-No drogie Panie, wstajemy. Wszyscy Panowie już od godziny są na nogach. Śpiochy.- uśmiechnął się Jonasz.
-Teraz to mnie popędza, a kiedy wstałam kilka godzin temu, to wszyscy chrapaliście pod swoimi kocykami. - uśmiechnęła się Siviee robiąc minę obrażonej.
W rzeczywistości jednak po powrocie z lasu nie zmrużyła nawet oka. Dokuczał jej paskudny ból w lewym ramieniu - noc spędzona na wychłodzonych, twardych belkach dała o sobie znać.

***

- Cholera, jak tu czysto - burknęła ciemnowłosa dziewczyna widząc niezwykły ład miasteczka do którego właśnie wjeżdżali.

"Chyba i na mnie pora by odłupać z siebie kurz" - westchnęła cicho na wspomnienie wielkiej balii wypełnionej po brzegi czystą, gorąca wodą.

"Kiedyś było inaczej. Można było umyć się w strumieniu i nie śmierdzieć rybą..." - Siviee w ciszy jechała na koniu przyglądając się dyskretnie kobietom w wielobarwnych sukniach i dziwacznych kapeluszach.

-Przyjedźcie do karczmy "Błękitny Mech" to przy sklepie alchemika, naprzeciwko katedry. Stąd widać jej czubek! Tam wynajmujemy pokój. - delikatna dłoń Anny wskazała smukłe wieżyczki.

"No to teraz już na pewno trzeba będzie się gdzieś odmoczyć...."
-Hej, dziewczyny! - Zawołała do Alexii i Almeny - Byłyście tu kiedyś? Są tu gdzieś łaźnie?
 

Ostatnio edytowane przez Wernachien : 27-09-2007 o 16:39.
Wernachien jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172