Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2023, 23:27   #7
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Przygoda Wciąż-bezimiennej Kompanii w Zielonej Bramie zmierzała ku swojemu finałowi… może ewentualnie przedostatniemu aktowi. Informacje, jak fragmenty rozrzuconego układanki, zaczęły łączyć się, ukazując obraz nieznanego pejzażu, a spod chaosu wyrastał Sens.

Wracający ludzie (skąd?) byli w stanie przypominającym narkotykowe uniesienie, ale o duszach głęboko wstrząśniętych, w sposób który, bez odpowiedniego uzdrowiciela i mistyka (w jednej osobie łączącego te powołania) miały potencjał dla wieloletniego zbierania się do wewnętrznego ładu, a nawet by nigdy więcej już go nie zaznać.


Kliknij w miniaturkę
Młody Petro o wieku policzalnym na palcach dwóch dłoni, ciemnawej karnacji i włosach mogących być kiedyś pięknymi gdyby nie były tak przetłuszczone, obserwował spod stołu jak jego brat Vova i któryś z jego kumpli wychodzą z karczmy za krasnoludem który nie wyglądał… bezbronnie… choć żadnej broni nie miał przy sobie.

Wyskoczył tylnym wyjściem, wyminął Bronna Miodownika - równie grubego co wielkiego, który zakończył swoje wojaże po krainach lata temu i prowadził teraz Smoczą Paszczę jako rodzaj emerytury… wskoczył na beczkę z deszczówką, chwycił za dziurę po pękniętej desce, odbił, potem podbił, ponownie zakołysał, znów podskoczył, na koniec wciągnął i przetoczył i w kilka chwil potem ledwie więcej niż jedno jego oko wystawało zza krawędzi dachu i obserwując jak braciszek wraz z jego towarzyszem zbierają bęcki…


Diaspora pomogła Zharrmusowi. Udało się dostać kilka ksiąg rachunkowych, wyrwanych kartek, kopii, kilka relacji pachołków… jednak to wszystko wymagało to czasu. Poskładania… Mimo, że dopiero zaczynał doszukiwać się informacji pośród plew i był jeszcze o dwa kroki od porównywania ich ze sobą to już teraz widział, że trop był dobry… To wszystko śmierdziało. Jednak jeszcze nie potrafił określić skąd dokładnie płyną ten swąd.


Produkty gdzieś ginęły… rozmywały się pomiędzy stronami, ale nieporządek papierów oraz… wyraźna kreatywność w nich uniemożliwiały ustalenie co dokładnie ginęło albo gdzie to coś ginęło. Wtedy swoje trzy miedziaki wtrąciła ekspertyza Treggita… i ten szybko zrozumiał kilka rzeczy. W tym, że kultyści budują Krwawe Golemy.



Kliknij w miniaturkę
Straż Zielonej Bramy badała mord na swej wnuczce Valencii przez vicehrabiego Osrii. W kręgu wtajemniczonych jasne było, że człowiek ten miał zbyt wielką władzę i wpływy by ktokolwiek kiedykolwiek go skazał na coś więcej niż areszt domowy… prawdopodobnie rozciągający się nie tylko na jego willę, ale również jego tereny do niej przylegające. Jeśli w ogóle by do tego doszło. Z początku komendant lady Izolda vel Eisenburg już snuła w swojej głowie obronę przełożonego opierającą się na insynuacjach, a może i bezpośrednich twierdzeniach rzekomego użycia czarnej magii.

Jednak gdy spojrzała na wykręcone oczy wicehrabiego, jego aparycję i… całokształt wyglądu, w połączeniu z jego wcześniejszymi skargami, które mimo że nie docierały do niej bezpośrednio, to słyszała je poprzez szpiegów… wtedy jednak doszła do wniosku, że jej bajeczki mogą być bardziej prawdziwe, niż by chciała.
“Niech cię szlag kopnie, Amelia”, szepnęła pod nosem, przeklinając swoją zmarłą już babkę prorokinię, co twierdziła, że Izolda prawdopodobnie przejmie jej dar…


Wszystko zaczęło się klarować. Sieć szpiegowska Treggita działała, choć ten szybko się zorientował, że nie ma do czynienia z wolnym terenem i gdy on wyszukiwał wiedzy wśród plotek, ktoś już patrzył mu na ręce. Choć z pewnością ten ‘ktoś’ nie wiedział jeszcze do kogo te ręce należą.

Mimo przeszkód, Wciąż-bezimienna Kompania zdołała zgromadzić dość dużo okruszków wiedzy. Dostawy alchemiczne zestawione z nazwiskami wyciągniętymi z wiedzy wicehrabiego, połączoną inteligencją i uzupełniającymi się umiejętnościami wyznaczyły następny cel.

Starszy Zrąb. Dawno nieużywany tartak kilka kilometrów za Zieloną Bramą, w górę rzeki Strudzianki. Głęboko w terenach należaych wicehrabiego, a teraz jego potomków, powoli zaczynających wojowanie między sobą o dziedzictwo. Legalnie niedostępne dla pospólstwa i rzeczywiście pilnowanie by nikt się nie mieszał.


Starszy Zrąb to nie jest jeden budynek, a cały kompleks który wygląda na zbyt zadbany jak na coś opuszczonego.

Pierwszy minimalny (a więc i bezpieczny) zwiad mówi o tym, że wciąż kręcą się tam ludzie i choć widać, że maszyny niedawno pracowały i cięły drewno to teraz już są w spoczynku.

Poziom Strudzianki jest tutaj sztucznie podwyższony tamą dla poprawy działa młyna napędzającego maszyny. Ktoś kiedyś władował tu małą fortunę i definitywnie nie wykorzystuje tutaj teraz pełni jego możliwości.

Kompleks składa się z czterech budynków. Dwa magazyny (można się domyślać, że jeden (bliżej rzeki) na surowiec, drugi na produkty gotowe), swoistej hali produkcyjnej gdzie młyn napędza kilka różnych pił gdy jest z nimi połączony) oraz konstrukcji graniczącej z samym młynem, prawdopodobnie dla ułatwionej konserwacji.

Wiecie, że to miejsce jest dobrze strzeżone przez gospodarzy. Wejście tam niekoniecznie będzie proste łatwe i przyjemne jak misja dotychczas.

A… i dodatkowa informacja którą miałem umieścić w poście, ale zapomniałem i jestem już zbyt zmęczony by przebudowywać i gdzieś na siłę wciskać =p
Treggit w spisach do których dorwał się Varluk dostrzegł też duże ilości różnego rodzaju tłuszczy i olejów i zbóż.

I póki nie wymyślicie sobie nazwy będziecie nazywani “Wciąż-Bezimienną Kompanią” =p

 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 04-01-2024 o 14:43.
Arvelus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem