Zeltrończyk nie był pewny czy dobrze zrozumiał intencje nowo przybyłego. Zmierzył go wzrokiem i cofnął rękę. Chłopak niby się uśmiechał, ale zachowywał się dość bezczelnie. - Nikt Cię nie nauczył kultury? Poza tym, nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Nie wiem jakie masz umiejętności i póki nam łaskawie nie wyjawisz to nie będę w stanie ocenić czy w ogóle się do czegokolwiek przydasz. Nie chcę mi się domyślać, że jesteś jakimś informatykiem czy hakerem. Powiedz jakieś konkrety, a jak nie to lepiej nic nie mów, bo ja i tak już ma dość tej rozmowy.- Cioldan mówił w miarę cicho aby nie robić scen w mesie, jednak ton wskazywał na zirytowanie całą sytuacją, dosunął krzesło do stołu i odwrócił się do reszty - Chodźmy już Wędrowniczko, proszę. WD możesz pozyskać jakieś dane na temat tego tu osobnika? - zeltrończyk wskazał palcem na Arica, a wzrok skierował na Quemau - Nie dałem Ci czasu na odpowiedź, ale tym razem powiem bezpośrednio. Bylibyśmy zaszczyceni, gdybyś towarzyszyła nam w drodze do senator, jako przedstawicielka miejscowej armii, dla uwiarygodnienia naszej misji.
Ostatnie dni były dla Cioldana dziwne. Uniknął cudem śmierci, ale przez kąpiel w Bactcie i cudowne ozdrowienie, cała ta sytuacja była jakby odrealniona. Jednak to ilość słów jaką musiał z siebie wyrzucać była dla niego przytłaczająca. Musiał się jednak dostosować do nowych doświadczeń, jeśli chciałby w przyszłości nadal pracować w ten sposób dla senatu. |