Wątek: Sodraland 2527
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2023, 15:13   #61
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 21 - 2527.01.30 knt; południe

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Angolo, ul. Dziurawych Dzbanów; ulica
Czas: 2527.01.30; Konistag; południe
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (mod -10)


Warmund i Julia



- Jak tu będziemy tak stać bez sensu ktoś w końcu zwróci na nas uwagę. Wystarczy, że tamci się tu kręcą. - Julia chuchnęła w zmarznięte dłonie. Stali tu już jakiś czas. Co jakiś czas rozdzielali się, szli w tą lub tamtą stronę ale problemem była dość ograniczona przestrzeń wycinka Dziurawych Dzbanów jeśli się chciało mieć na oku podjerzane piętro. Dla rozgrzewki Czarna nawet zostawiła na jakiś czas Warmunda samego aby przejść na sąsiednią ulicę i rozejrzeć się jak to wygląda od podwórza. Po jakimś czasie wróciła. Nie miała rewelacji. Podwórze z zamkniętą bramą i ogrodzone płotem czyli dość standardowe wyposażenie. Zapewne dałaby radę przeskoczyć no ale w środku dnia to było mocno ryzykowny ruch. Wystarczyło, że ktoś z sąsiednich okien czy ulicy by zauważył skoczka a już podniósłby larum, że złodziej i włamanie. Zresztą w oknach od podwórza nic się nie działo chociaż z powodu płotu nie było widać parterowych. Za to czasem widzieli kogoś z pozostałej trójki kolegów jacy mieli zagadywać przechodniów. Niby mieli na siebie nie zwracać uwagi ale jednak jak mieli tą samą okolicę do działania trudno było nie spojrzeć na znajome sylwetki.

Julia nawet zaryzykowała i weszła do tej kamienicy. Ale dość szybko wróciła. Nie miała wiele do relacjonowania. Trzy piętra i strych. Żadnych tabliczek czy nazwisk tylko numery. To od ulicy miało 3-kę. Drzwi wyglądały na standardowe, zamek też no ale nie próbowała w środku dnia się włamywać. Na słuch nie usłyszała nikogo ale akurat ktoś z góry zaczął schodzić a nie chciała dać się złapać na podsłuchiwaniu pod drzwiami to wyszła na dół. Zapewne ktoś tam jednak był bo czasem widzieli jakąś sylwetkę ale przez zamazane czy zaparowane okna niezbyt było widać kto to może być.

- Nie wiemy kto tam jest. Nawet jak by wyszedł to możemy go nie rozpoznać, że to właśnie z tego mieszkania. Tak samo jak ktoś by wszedł właśnie tam. - zauważyła włamywaczka wsadzając zmarznięte dłonie pod pachy. Poza tym kupcem jakiego odprowadziła tu wczoraj to nie wiedziała do kogo on przyszedł czy może tu mieszkał. Nie czekała wczoraj w nocy zbyt długo bo już było po północy i zmarznięta była. Zresztą dzisiaj to zimno i Warmundowi już dawało się we znaki. Więc nie wiedzieli czy ów gość “Octavii” został tu na noc czy poszedł gdzieś jeszcze dalej. Nawet jakby został na noc to mógł rano stąd wyjść zanim temerarios tu przyszli.

Wszystko wskazywało na to, że to kolejna kamienica i mieszkanie. Pełno było takich na tej ulicy jak i w innych zwłaszcza mniej reprezentacyjnych dzielnicach i ulicach miasta. Gdyby Julia wczoraj nie przyszła tu za tym chyba kupcem to dziś mogliby minąć tą kamienicę bo niczym się nie wyróżniała.

Na ulicy był warsztat garncarski jaki był jednak zamknięty. A obok magazyn gotowych naczyń a na zewnątrz wciąż stało trochę potłuczonych wyrobów. Po przeciwnych stronach był jeszcze szewc i karczma. Ale ze środka tych budynków nie dało się obserwować tego podejrzanego budynku. Ludzie chodzili w jedną czy drugą stronę, co jakiś czas ktoś wchodził do którejś z kamienic czy z niej wychodził. Ale właściwie nie działo się nic godnego uwagi. W pewnym momencie jednak Czarna zbystrzała i zawiesiła w nadchodzącej sylwetce wzrok.

- Tego chyba widziałam wczoraj w “Octavii”. To nie ten za jakim tu przyszłam. Ale też tak był. - rzuciła szybko i cicho po czym zasłoniła twarz chuchając w zmarzniętę dłoni i zakasłała jeszcze. Co wydawało się całkiem naturalne na tym zimnie. Wamrundowi nadchodzący mężczyzna był całkiem obcy. Szedł szybkim, zdecydowanym krokiem i w zimowym ubraniu wyglądał średnio. Ani na bogacza ani na biedaka. Mógłby być jakimś średnim urzędnikiem, rzemieślnikiem czy sprzedawcą. Nawet spojrzał na niego przelotnie albo na kaszlącą kobietę stojącą obok ale minął ich bez słowa. I wszedł do kamnienicy jaką obserwowali znikając im z oczu.




Kristof, Eskil, Grzywka



- Jak oni tam są i jeszcze my zaczniemy się tam kręcić to tylko kwestia czasu zanim ktoś zauważy obcych. - mruknął Grzywka z dzwon czy dwa temu jak widzieli plecy Warmunda i Julii jacy wchodzili właśnie do Dziurawych Dzbanów. Zarówno zbir jak i łotrzyk uznali, że lepiej nie ryzykować i po samej ulicy się nie kręcić chociaż czarnowłosa łotrzyca pokazała im z daleka który to budynek i piętro. Ale z daleka słabo było to widać jak się patrzyło pod dużym skosem z głębi sąsiedniej ulicy. Tak czy inaczej pozostała trójka rozdzieliła się zamierzając się wypytać tak jak to sobie Kristof umyślił. Chodzili po sąsiednich ulicach i kwartałach ale widzieli się całkiem często. Trochę rzadziej Warmunda i Julię jakich widywali w różnych punktach ulicy Pękniętych Dzbanów. Łotrzyca to nawet raz wybrała się pewnie obejrzeć tą podejrzaną kamienicę od podwórka. Ale poza tym w okolicy nie wydarzyło się nic bardziej emocjonującego niż gonitwa jakichś smyków ciskających kulami błota w kulawego psa jaki próbował im uciec. Więc trójka temerarios miała okazję spróbować szczęścia podpytać paru przechodniów. Wyniki jak się okazało były różne.

Kristof albo się zabrał do tego od niewłaściwej strony albo trafiał na takich co nic nie wiedzieli. - Co? Jakie lekarstwo? Jest jakieś lekarstwo? Leopold? Ale który? Bo znam trzech. - coś takiego usłyszał więc nic co by pomogło rozwikłać zagadkę zniknięcia ognistowłosej uczonej czy jakiegoś leku na zarazę. Właśnie jak się zebrali we trzech mieli okazję wymienić się kto się co dowiedział.

- Ja zagadałem do jednego. Powiedział, że faktycznie słyszał, że ktoś tu handluje jakimś lekarstwem. Podobno pomogło jemu wujowi. Jakiś facet tu przychodzi i gada jak nawiedzony ale rozdaje jakieś mikstury i one pomagają. Tylko on go nie zna i nie widział a tylko słyszał od znajomego. - powiedział Grzywka czego się dowiedział od któregoś z przechodniów. Potem nie trafił się mu już nikt równie obiecujący jeśli chodzi o nowe wieści. Ale coś jednak udało mu się potwierdzić z wcześniejszych plotek.

- To mnie się lepiej udało. Dowiedziałem się, że tu przychodzi jakiś “brat w wierze”. I mówi różne, mądre rzeczy. I rozdaje błogosławieństwa tym co mają otwarte serca i umysły. Obiecuje zbawienie prawdziwym wiernym. I mówi, że zapewnia ono ochronę przed zarazą. A wręcz ta zaraza to zbawienie. Tylko trzeba wiedzy prawdziwych, pradawnych bogów aby ją okiełznać i aby służyła prawdziwym wiernym. I można go tu spotkać wieczorami albo w Festag po mszy. Bo się chciałem umówić to powiedział, że albo wieczorem albo po mszy w Festag. Jak ludzie się rozchodzą rozczarowani pustymi obietnicami. - Eskil przyszedł podekscytowany no ale chyba trafił mu się najbardziej obiecujący klient. I podzielił się swoimi wieściami z dwoma kolegami.

- To co? Czekamy jeszcze na coś czy zwijamy się? - zapytał Grzywka patrząc pytająco na dwóch pozostałych.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem