Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2023, 15:13   #61
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 21 - 2527.01.30 knt; południe

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Angolo, ul. Dziurawych Dzbanów; ulica
Czas: 2527.01.30; Konistag; południe
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (mod -10)


Warmund i Julia



- Jak tu będziemy tak stać bez sensu ktoś w końcu zwróci na nas uwagę. Wystarczy, że tamci się tu kręcą. - Julia chuchnęła w zmarznięte dłonie. Stali tu już jakiś czas. Co jakiś czas rozdzielali się, szli w tą lub tamtą stronę ale problemem była dość ograniczona przestrzeń wycinka Dziurawych Dzbanów jeśli się chciało mieć na oku podjerzane piętro. Dla rozgrzewki Czarna nawet zostawiła na jakiś czas Warmunda samego aby przejść na sąsiednią ulicę i rozejrzeć się jak to wygląda od podwórza. Po jakimś czasie wróciła. Nie miała rewelacji. Podwórze z zamkniętą bramą i ogrodzone płotem czyli dość standardowe wyposażenie. Zapewne dałaby radę przeskoczyć no ale w środku dnia to było mocno ryzykowny ruch. Wystarczyło, że ktoś z sąsiednich okien czy ulicy by zauważył skoczka a już podniósłby larum, że złodziej i włamanie. Zresztą w oknach od podwórza nic się nie działo chociaż z powodu płotu nie było widać parterowych. Za to czasem widzieli kogoś z pozostałej trójki kolegów jacy mieli zagadywać przechodniów. Niby mieli na siebie nie zwracać uwagi ale jednak jak mieli tą samą okolicę do działania trudno było nie spojrzeć na znajome sylwetki.

Julia nawet zaryzykowała i weszła do tej kamienicy. Ale dość szybko wróciła. Nie miała wiele do relacjonowania. Trzy piętra i strych. Żadnych tabliczek czy nazwisk tylko numery. To od ulicy miało 3-kę. Drzwi wyglądały na standardowe, zamek też no ale nie próbowała w środku dnia się włamywać. Na słuch nie usłyszała nikogo ale akurat ktoś z góry zaczął schodzić a nie chciała dać się złapać na podsłuchiwaniu pod drzwiami to wyszła na dół. Zapewne ktoś tam jednak był bo czasem widzieli jakąś sylwetkę ale przez zamazane czy zaparowane okna niezbyt było widać kto to może być.

- Nie wiemy kto tam jest. Nawet jak by wyszedł to możemy go nie rozpoznać, że to właśnie z tego mieszkania. Tak samo jak ktoś by wszedł właśnie tam. - zauważyła włamywaczka wsadzając zmarznięte dłonie pod pachy. Poza tym kupcem jakiego odprowadziła tu wczoraj to nie wiedziała do kogo on przyszedł czy może tu mieszkał. Nie czekała wczoraj w nocy zbyt długo bo już było po północy i zmarznięta była. Zresztą dzisiaj to zimno i Warmundowi już dawało się we znaki. Więc nie wiedzieli czy ów gość “Octavii” został tu na noc czy poszedł gdzieś jeszcze dalej. Nawet jakby został na noc to mógł rano stąd wyjść zanim temerarios tu przyszli.

Wszystko wskazywało na to, że to kolejna kamienica i mieszkanie. Pełno było takich na tej ulicy jak i w innych zwłaszcza mniej reprezentacyjnych dzielnicach i ulicach miasta. Gdyby Julia wczoraj nie przyszła tu za tym chyba kupcem to dziś mogliby minąć tą kamienicę bo niczym się nie wyróżniała.

Na ulicy był warsztat garncarski jaki był jednak zamknięty. A obok magazyn gotowych naczyń a na zewnątrz wciąż stało trochę potłuczonych wyrobów. Po przeciwnych stronach był jeszcze szewc i karczma. Ale ze środka tych budynków nie dało się obserwować tego podejrzanego budynku. Ludzie chodzili w jedną czy drugą stronę, co jakiś czas ktoś wchodził do którejś z kamienic czy z niej wychodził. Ale właściwie nie działo się nic godnego uwagi. W pewnym momencie jednak Czarna zbystrzała i zawiesiła w nadchodzącej sylwetce wzrok.

- Tego chyba widziałam wczoraj w “Octavii”. To nie ten za jakim tu przyszłam. Ale też tak był. - rzuciła szybko i cicho po czym zasłoniła twarz chuchając w zmarzniętę dłoni i zakasłała jeszcze. Co wydawało się całkiem naturalne na tym zimnie. Wamrundowi nadchodzący mężczyzna był całkiem obcy. Szedł szybkim, zdecydowanym krokiem i w zimowym ubraniu wyglądał średnio. Ani na bogacza ani na biedaka. Mógłby być jakimś średnim urzędnikiem, rzemieślnikiem czy sprzedawcą. Nawet spojrzał na niego przelotnie albo na kaszlącą kobietę stojącą obok ale minął ich bez słowa. I wszedł do kamnienicy jaką obserwowali znikając im z oczu.




Kristof, Eskil, Grzywka



- Jak oni tam są i jeszcze my zaczniemy się tam kręcić to tylko kwestia czasu zanim ktoś zauważy obcych. - mruknął Grzywka z dzwon czy dwa temu jak widzieli plecy Warmunda i Julii jacy wchodzili właśnie do Dziurawych Dzbanów. Zarówno zbir jak i łotrzyk uznali, że lepiej nie ryzykować i po samej ulicy się nie kręcić chociaż czarnowłosa łotrzyca pokazała im z daleka który to budynek i piętro. Ale z daleka słabo było to widać jak się patrzyło pod dużym skosem z głębi sąsiedniej ulicy. Tak czy inaczej pozostała trójka rozdzieliła się zamierzając się wypytać tak jak to sobie Kristof umyślił. Chodzili po sąsiednich ulicach i kwartałach ale widzieli się całkiem często. Trochę rzadziej Warmunda i Julię jakich widywali w różnych punktach ulicy Pękniętych Dzbanów. Łotrzyca to nawet raz wybrała się pewnie obejrzeć tą podejrzaną kamienicę od podwórka. Ale poza tym w okolicy nie wydarzyło się nic bardziej emocjonującego niż gonitwa jakichś smyków ciskających kulami błota w kulawego psa jaki próbował im uciec. Więc trójka temerarios miała okazję spróbować szczęścia podpytać paru przechodniów. Wyniki jak się okazało były różne.

Kristof albo się zabrał do tego od niewłaściwej strony albo trafiał na takich co nic nie wiedzieli. - Co? Jakie lekarstwo? Jest jakieś lekarstwo? Leopold? Ale który? Bo znam trzech. - coś takiego usłyszał więc nic co by pomogło rozwikłać zagadkę zniknięcia ognistowłosej uczonej czy jakiegoś leku na zarazę. Właśnie jak się zebrali we trzech mieli okazję wymienić się kto się co dowiedział.

- Ja zagadałem do jednego. Powiedział, że faktycznie słyszał, że ktoś tu handluje jakimś lekarstwem. Podobno pomogło jemu wujowi. Jakiś facet tu przychodzi i gada jak nawiedzony ale rozdaje jakieś mikstury i one pomagają. Tylko on go nie zna i nie widział a tylko słyszał od znajomego. - powiedział Grzywka czego się dowiedział od któregoś z przechodniów. Potem nie trafił się mu już nikt równie obiecujący jeśli chodzi o nowe wieści. Ale coś jednak udało mu się potwierdzić z wcześniejszych plotek.

- To mnie się lepiej udało. Dowiedziałem się, że tu przychodzi jakiś “brat w wierze”. I mówi różne, mądre rzeczy. I rozdaje błogosławieństwa tym co mają otwarte serca i umysły. Obiecuje zbawienie prawdziwym wiernym. I mówi, że zapewnia ono ochronę przed zarazą. A wręcz ta zaraza to zbawienie. Tylko trzeba wiedzy prawdziwych, pradawnych bogów aby ją okiełznać i aby służyła prawdziwym wiernym. I można go tu spotkać wieczorami albo w Festag po mszy. Bo się chciałem umówić to powiedział, że albo wieczorem albo po mszy w Festag. Jak ludzie się rozchodzą rozczarowani pustymi obietnicami. - Eskil przyszedł podekscytowany no ale chyba trafił mu się najbardziej obiecujący klient. I podzielił się swoimi wieściami z dwoma kolegami.

- To co? Czekamy jeszcze na coś czy zwijamy się? - zapytał Grzywka patrząc pytająco na dwóch pozostałych.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-01-2024, 22:02   #62
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- To może być nasza szansa. Chodź ze mną.- Kruger powiedział do Julii i ruszył za podejrzanym. Czarodziej poczekał aż drzwi kamienicy zamknęły się i odliczył do ośmiu zanim wszedł. Magister starał się nie robić hałasu i zostawać piętro niżej niż śledzony mężczyzna.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-01-2024, 15:50   #63
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Kristof znów zebrał niemałą ilość dowodów, a gdy usłyszał czego dowiedzieli się jego koledzy, pomyślał wtedy o sobie "Ty pusta głowo, to chyba też musi być jakiś talent"
- Chłopaki, wiem, że znów mam najmniej informacji z wywiadu, ale za to mam kolejny plan! Widzieliśmy jak Warmund i Julka wchodzą do kamienicy. Może jeden z nas zostanie na czatach, na wypadek jakiejś ucieczki, pogoni? No i we dwóch, albo we trzech pójdziemy do Octavio. Tyle, że na około, przez dzielnice centralną. Chciałbym zobaczyć czy Dionisio normalnie handluje i sklep ma otwarty. No i później koło elfiej ambasady, prosto do zamtuzu. Także ja idę do zamtuzu i mam zamiar bezpośrednio spytać się właściciela przybydku o naszą czarno-czerwoną maginię.- Kristof skończył i czekał na reakcję kompanów.
Eskil i Grzywka wyrazili chęć pójścia do Octavio. Generalnie mogli też zostać, ale fakt, że nie widzieli się z Warmundem i Julią trochę sprawiał, że mogliby tak stać na zewnątrz i obserwować w samotność dość długo. Także całą ekipą ruszyli.
Nie zajęło dużo czasu, a już stali koło znajomego sklepu. Z zewnątrz wyglądało, że wszystko jest w porządku. Po prostu dzień jak codzień. Jednak Kristof poczuł w sobie instynkt detektywa (tak sobie tłumaczył zwykłą ciekawość) i wszedł do środka.
- Dzień Dobry Dionisio, wszystko dobrze u Ciebie?- mówił pewny siebie, uśmiechnięty, jakby już nie raz tu był i zawsze tak się witał. Następnie podszedł bliżej handlarza i już powiedział do niego tak, żeby tylko on słyszał
- Nic się nie wydarzyło od ostatniej wizyty? Czegoś potrzebujesz? Znasz jakiegos kupca z Dziurawych Dzbanów od Octavio? Jak chciałbyś coś powiedzieć to wieczorem mogę podejść, dziś bądź jutro.- spojrzał na reakcję Dionisia chwilę poczekał i znów się serdecznie uśmiechnął i lekko poklepał po ramieniu, jakby był to jego dobry znajomy i znów powiedział już normalnie
- To co miałbyś ten towar dla mnie, czy nie było dostawy w tym tygodniu?- mówił, mając nadzieję, że Dionisio zrozumie, że pyta o to czy miałby jakieś informacje.
Wychodząc, bardzo uważnie rozejrzał się po sklepie i rzucił przyjazne Dobrego dnia!, a następnie wyszedł.
Ustalili, że już teraz bez żadnych niespodzianek udają się do Octavio. Znaczy Grzywka i Eskil uświadomili Kristofa, że nie chcą przedłużać znów drogi, żartując sobie z Gummiohra, że ten jeszcze zaraz poszedłby do ratusza, sprawdzić co u Ludolfa.
W sumie Kristof miał takie myśli, ale stwierdził, że chyba pójdzie tam sam na własną rękę. Przecież mają kilka nowych informacji i Ludolf na pewno coś musi wiedzieć. Na-pe-wno! Myślał sobie.
Tak doszli pod zamtuz Octavio...
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-01-2024, 16:40   #64
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - 2527.01.30 knt; popołudnie

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Angolo, ul. Dziurawych Dzbanów; ulica
Czas: 2527.01.30; Konistag; popołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, powiew, ziąb (mod 0)


Warmund i Julia



Gdy weszli do środka kamienicy Warmund ujrzał dość zwyczajnie wyglądające wnętrze klatki schodowej. Przymknięte drzwi do piwnic i obdrapane schody prowadzące ku parterowi. A potem ku wyższym piętrom. Nikogo tu nie było widać. Ale gdzieś z góry rozległo się pukanie do drzwi. Po chwili ciszy te drzwi skrzypnęły i ten ktoś wszedł do środka. Po czym drzwi zamknęły się ponownie i słychać było zgrzyt zamków.

- Piętro nad nami. - stwierdziła cicho Julia patrząc w górę schodów chociaż nie było widać przez nie drzwi gdzie właśnie ktoś wszedł. Niestety nie dało się tak stwierdzić które to konkretnie drzwi mogło chodzić a na każdym poziomie były cztery do wyboru. - W razie czego to szukamy Schlutzów spod 4-ki. - rzuciła jeszcze do kolegi nim ruszyła w górę schodów. Wnętrze klatki nie powalało pięknotą. Od uchylonych drzwi piwnicy zalatywało moczem i wilgocią. Parter i piętra zasługiwały na jakiś remont i odmalowanie ale też nie były ruiną. Dolatywały zza drzwi zapachy gotowania i prania typowe w każdej kamienicy. Drzwi i zamki nie wyglądały na takie co by padły po jednym czy dwóch kopnięciach. Na piętrze Julia wskazała na próg przy jednych z drzwi z numerem 5. Widać było na nim świeże ślady mokrego buta. Ale poza tym przeszła w półmroku klatki schodowej też do pozostałych. Po czym poszła na drugie piętro.

- Przy 5-tce i 6-tce były świeże ślady. Więc mógł wejść do któregoś z tych mieszkań. Ale 5-ka prowadzi do tego mieszkania od ulicy co w nocy się zapaliło światło jak tu przyszłam za tym gościem z “Octavii”. - wyjaśniła czarnowłosa co piętro niżej zwróciło jej uwagę.

Kamienica miała cztery poziomy i na każdym była czwórka drzwi do mieszkań. Chociaż na ostatnim poziomie były dodatkowe drzwi prowadzące zapewne na strych. Ten był jednak zamknięty i nie dało się tam wejść. Na klatce panował półmrok, zwłaszcza na piętrach gdzie nie sięgało już zbyt wiele światła z okieniek na półpiętrach. Słychać było tętno tego domu. Przytłumione przez drzwi i ściany głosy mieszkańców. Jakieś głośniejsze krzyki, gdzieś trzasnęły drzwi i grupka dzieciaków zbiegła ze śmiechem w dół na ulicę. Ktoś na odwrót, wszedł do środka po schodach na górę. Raz jakaś kobieta z koszem pełnym prania wyszła i przeszła obok dwójki obcych z koszem pełnym prania. Wtedy właśnie Julia sprzedała jej to o tych Schultzach i odegrała zmieszanie gdy niby wyszło, że weszli nie do tej kamienicy co trzeba bo tu żadni tacy nie mieszkają. Julia podziękowała i dała znak koledze, że czas stąd spadać. Znów się znaleźli na ulicy Pękniętych Dzbanów i trzeba było się zastanowić co dalej teraz robić. Drzwi kamienicy znów się otworzyły i ponownie ujrzeli tego samego mężczyznę co wcześniej wchodził do środka. Przesunął się szybkim spojrzeniem po ulicy i nawet na moment zatrzymał się na ich dwójce ale szybkim krokiem ruszył przed siebie.




Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Żelazna; zamtuz “Wesoła Octavia”
Czas: 2527.01.30; Konistag; południe
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, powiew, ziąb (mod 0)



Kristof



Koledzy Kristofa nie byli zbyt zachwyceni gdy im oznajmił, że chciałby pójść do “Wesołej Octavii” ale przez sklep Dionisio bo to w ogóle nie było po drodze. A pogoda i marznące błoto na ulicach wcale nie nastrajało do spacerów. Ale jak się imperialny kolega uparł no to się zgodzili. Jednak gdy w końcu tam zaszli to dali mu znak aby sam tam wszedł a oni woleli poczekać na zewnątrz. Zresztą z ulicy to nie wyglądało to jakoś nadzwyczajnie. Ot kolejny sklep otwarty w środku dnia i miasta. No może starożytne artefakty, rzeźby, zastawa, sztućce, obrazy, broń widoczna na wystawie rzeczywiście nie była taka codzienna.

Sam sklep jednak i z zewnątrz i z wewnątrz wyglądał normalnie. Nie była to piekarnia czy rybny aby zawsze było parę osób w środku jak w tych artykułach pierwszej potrzeby, zwłaszcza teraz podczas kwarantanny. W końcu starożytne bibeloty i dzieła sztuki interesowały bardziej tych co mieli coś konkretnego w sakiewkach i mogli sobie pozwolić na zbytek. Terag gdy Kristof wszedł do środka Dionisio właśnie coś pokazywał i tłumaczył jakiemuś klientowi objaśniając zapewne co takiego widzi. A gdy spostrzegł nowego znajomego z wczorajszego wieczoru skinął mu głową.

- Dziękuję, wszystko w porządku. Nic mi nie potrzeba. Nie znam nikogo z Dziurawych Dzbanów to nie jest dobra okolica. A teraz wybacz ale mam klienta. - odparł uprzejmym choć podszytym irytacją głosem. I wrócił do omawiania towaru chcąc zapewne namówić klienta na jego kupno.

Po wyjściu na zewnątrz poszli we trzech ku rzece aby dotrzeć do jednego z lepszych czyli droższych zamtuzów w mieście. W środku przybytku rozkoszy zbyt wiele się od wczoraj nie zmieniło. Może było widać mniej klientów. Co obaj towarzysze imperialnego od razu zwrócili uwagę.

- Całkiem tłoczno dzisiaj. A jeszcze zmierzchu nie ma. - rzucił Eskil rozglądając się po kolorowym wnętrzu przesyconym aromatami kadzidełek i perfum. Aż przyjemnie było się ogrzać w tym wnętrzu.

- Zaraza panuje na mieście to i ludki szukają pocieszenia. Dziś ty jutro ja jak mawiają. - skwitował to grzywka też zabijając ręcę od chłodu na jakim przebywali od wyjścia z “Warana” czyli od paru dzwonów.

- Tu się robi interesy i za darmo to niewiele się ugra. Więc lepiej naszykujcie sakiewki bo biedaków to zaraz wywalą z powrotem na zewnątrz. - zaśmiał się Eskil wskazując brodą na gości jacy tu byli. Może nie byli to goście z najwyższej półki społecznej ale też i nie najbiedniejsi. Zapewne kupcy, ludzie miecza ale nie zwykli żołdacy czy marynarze, parę osób może było nawet jakimiś szlachcicami czy oficerami ale do końca nie można było być tego pewnym. W każdym razie nie było się co dziwić, że Octavio aspirował aby jego lokal szedł w konkury ze “Srebrnym kandelabrem”.

- No jak chcesz gadać z samym Octavio to trzeba dziewczyn o niego zapytać. - Grzywka wskazał na bar za jakim stały dwie mocno umalowane ślicznotki. Ale jak tam Kristof podszedł i zapytał to mu powiedziały, że szefa nie ma.

- Szefa nie ma. Ale co byś od niego chciał? Na pewno możemy ci pomóc. Tylko powiedz jakie masz życzenia. - odparła kusicielka zza baru widocznie traktując go jak kolejnego klienta. Nawet jeśli na bogacza nie wyglądał.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-01-2024, 12:58   #65
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Kruger popatrzył na podejrzanego po czym zaczął go śledzić pozostając w roządnej odległości. Bez czerwonego płaszcza nie rzuczał się tak w oczy. Magister liczył że koleżanka podłapie i w razie czego ruszy drugim śladem. Na zatłoczonej ulicy warto było mieć wsparcie.

(Rzut na śledzenie)
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-01-2024, 13:18   #66
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
- No powiem, że szkoda, liczyłem, że pogadam z szefem. Potrzebuje jego pomocy tak szczerze. Ma koneksje, znajomości... a ja szukam kogoś i wiem, że oni zdołali się poznać. Vivian von Schwarz, a jej cechą charakterystyczną są włosy. Jak ten nasz kamień co się mieni na czerwono i czarno, tak jej włosy podobnie się zachowują. Także z całym szacunkiem dziewczyny, ale wątpię, że jakoś możecie pomóc... Nie ma żadnego zastępcy na zapleczu?- Kristof sam nie wiedział na co liczy pytając o zaplecze. Przecież dziewczyny nie pokażą mu pomieszczeń szefostwa. Pewnie chętnie za dobrą opłatą pokazałyby inne pokoje na piętrze.
Nie tego się spodziewał i ewidentnie podcięło to jego skrzydła. Ich magini zapadła się pod ziemię. Szukają już jej długo i tak naprawdę nie mają żadnych konkretów. De Soto nie byłby zadowolony gdyby siłą wtargnęli na zaplecze burdelu Octavia i przeszukali tam wszystko. Zresztą oprócz kłótni o amforę nie mają też nic więcej. Młody stwierdził, że trzeba stąd wyjść, bo i tak nie stać go było aby zostać na dłużej. To zdecydowanie nie były jego klimaty. Znalazł Eskila i Grzywę.
- To ja wracam do domu, nic tu po mnie. Super wcześniej się spisaliście, ale ja więcej pomysłów nie mam, gdzie mielibyśmy pójść. No chyba, że Wy macie jakikolwiek plan?- Gummiohr dobrze przypuszczał, Eskil i Grzywa nie mieli żadnego planu. Przynajmniej nic co byłoby związane ze śledztwem. Porzucił też plan odwiedzenia Ludolfa. Wychodząc z zamtuzu, rzuciła mu się w oczy znajoma twarz. Ale czy to na pewno Hanna? Ostatnio spotkali się jeszcze w imperium... Nie był więc pewny, bo tu widział kobietę, a pamiętał ją jako dziewczynę. Poza tym raczej nie chciał aby ich spotkanie odbyło się w tym przybytku, więc tym prędzej wyszedł i udał się do domu.
Był lekko sfrustrowany i zdecydowanie zrezygnowany. Nie chciał nawet iść do Barana i wyjątkowo postanowił pomóc Matce przy robieniu obiadu i w domowych porządkach. Do wieczora jeszcze było sporo czasu, więc w końcu będzie też miał czas na ćwiczenia i czytanie. Może to jakoś przywróci mu dobry nastrój.
 

Ostatnio edytowane przez Cioldan : 20-01-2024 o 23:05.
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-01-2024, 17:42   #67
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 23 - 2527.01.31 ant; przedpołudnie

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Awanturników; karczma “Waran i baran”
Czas: 2527.01.31; Angesstag; przedpołudnie
Warunki: jasno, ciepło, gwar głosów ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, d.sil.wiatr, chłodno (mod 0)


Temerarios



W nocy musiało padać bo rano jak się wyszło na zewnątrz było świeże błoto i kałuże na ulicznym bruku. Poranek zaś okazał się chmurny i zimny. Może nie było śniegu ale było zimno jak w późną, imperialną jesień lub przednówek. No ale w końcu gdzieś z górnych okien budynków w tym mieście widać było panoramę wcale nie tak odległych gór. Co tłumaczyło ten dość surowy klimat, zwłaszcza w zimie mimo, że ta kraina leżała na południe od Gór Czarnych jakie zwykle kojarzyły się imperialnym z ciepłym klimatem.

Dla odmiany wewnątrz ogrzanej karczmy na ulicy Awanturników było gwarno i ciepło. Ponury poranek ściągał do wnętrza różnej maści klientelę jaka przyszła tu zjeść swoje śniadanie. Odkąd księżna nałożyła kwarantannę na miasto minęło nieco ponad tydzień więc głód jeszcze nie zaglądał w oczy jego mieszkańcom. Ale i tak, nawet bez kwarantanny to końcówka zimy przypominała przednówek w Imperium gdzie w wielu domach się nie przelwało. Ale póki ktoś miał geldy to właśnie w takich karczmach i gospodach jak “Waran” mógł się napić, najeść, znaleźć towarzystwo innych sobie podobnych a i wdzięki pięknych pań można było sobie za nie kupić. Część Temerarios przyszła dziś tutaj zjeść coś ciepłego po zimnej i deszczowej nocy. Ale i tak prędzej czy później prędzej czy później schodzili się do izby na piętrze gdzie zwykle odbywały się ich spotkania. Tym razem przyszło ich całkiem sporo, brakowało ledwo kilkoro z nich.

- Słuchajcie, byłyśmy z Rosarią wczoraj w Domu Uczonych aby zapytać o Vivian. Nikt jej tam nie widział odkąd tam pytaliśmy ostatnim razem. Ale porozmawiałam z Margaret. Obiecała pomóc. I Margaret odprawiła rytuał szukający. Udało jej się ustalić, że Vivian jest gdzieś na północny - zachód od Domu Uczonych. Zapewne powinna być wciąż na terenie miasta ale przy tym to już Margaret aż tak się nie upierała. - Franziska podzieliła się z towarzyszami co im się udało z Rosarią ustalić jak wczoraj po rozstaniu z resztą Temerarios poszły do Domu Uczonych wypytać o zaginioną uczoną. To pobudziło towarzystwo bo do tej pory nie udało się trafić na żaden świeży ślad od czasu odkrycia zaginięcia imperialnej milady. Na pewno kamienica von Schwarz nie leżała w kierunku wskazaną przez niebiańską magister. Zastanawiano się nad innymi adresami jakie pojawiły się w trakcie tych poszukiwań. Zamtuz Octavio? Mógł być. Zależy jak precyzyjnie by ustawić linię od domu uczonych i jak bardzo precyzyjna był wynik rytuału magister Tempeste. Podobnie było z ulicą Dziurawych Dzbanów gdzie wczoraj węszyła część z nich.

- A wiadomo czy ona żyje? - zapytał Lazarus który jak większośc kolegów, koleżanek i społeczeństwa nie wyznawał się na sprawach złowróżbnej i tajemniczej magii.

- Tego nie wiadomo. Margarita wykonała rytuał na podstawie lusterka Vivian jakie wzięłam z jej domu. I pokazuje gdzie może być związana z tym przedmiotem osoba. Ale nie mówi czy jest żywa czy nie. Nie upłynęło wiele czasu odkąd ostatni raz dotykała lusterka więc ślad jest dość silny. Ale z czasem będzie słabł. - przyznała Franziska. Jeszcze chwilę o tym rozmawiali i wychodziło, że niebiańska magister nie spodziewała się aby mogła coś wyciągnąć za pomocą swoich rytuałów jakąś dokładniejszą wskazówkę.

- A my z chłopakami poszliśmy wczoraj do tych Dziurawych Dzbanów. A potem z Warmundem za tym klientem Octavio co go widziałam w jego zamtuzie poprzedniego wieczoru. - Julia zabrała głos wskazując mniej więcej na swoich wczorajszych towarzyszy. No rzeczywiście wczoraj był mocno chodzony dzień. Sporo musieli się nachodzić i namarznąć po ulicach miasta. I było to widać bo dziś czarnowłosa łotrzyca mówiła przez zatkany nos. A i Warmund też czuł pulsowanie w skroniach jakie zwiastowało zbliżające się przeziębienie. Te kilka dzwonów ponurego, zimowego dnia spędzone na zewnątrz zaczynało być właśnie odczuwalne. Ale coś jednak się dowiedzieli jak poszli wczoraj za owym tajemniczym gościem kamienicy z ulicy Dziurawych Dzbanów.

Warmund wczoraj odkrył, że koleżanka zdecydowanie jest lepsza od niego w dyskretnym śledzeniu kogoś. On sam ze dwa razy zgubił w tłumie śledzonego mężczyznę i wtedy ona dała mu znak aby szedł za nią. Ale w końcu był szkolony do posługiwania się mocą mistyczną a nie do szpiegowskich zabaw. Zaś Julia była tutejsza i od dziecka była miejskim cwaniakiem co lubi wściubiać nos w nie swoje sprawy. Tak czy inaczej doszli za owym mężczyzną do sklepu w Dzielnicy Północnej. To był sklep z dywanami i podobnymi wykładzinami. Wyglądał całkiem solidnie z nastawieniem na różną klientelę. Na wystawie miał bardzo barwne dywany czy na podłogę czy do powiedzenia jak obraz na ścianie. Na te najciekawsze to było zapewne stać już bogatszą klientelę. A jak głosił szyld nad frontowym wejściem były to “Dywany Espinoza”. I wszystko wskazywało na to, że mężczyzna za jakim tam przyszli to był tam ważną osobą. Bo wszedł do środka jak do swojego. Widoczny ekspedient mu się pokłonił z szacunkiem a co było widać przez okna wystawy tamten od razu wszedł na zaplecze znikając im z oczu.

Czekając na to co się wydarzy w sklepie czas się zdecydowanie dłużył gdy się stało na ponurej, zimnej ulicy. A w środku toczyło się zwyczajowe życie sklepu. Klientów było niewielu. Jak żartowała Julia zapewne zima, przednówek, kwarantanna i niepewność jutra niezbyt sprzyjały inwestowaniu w piękne dywany. Więc była to dośc nudna i marznąca obserwacja. Dzień już był bliski zakończenia co zwykle oznaczało też koniec dnia roboczego gdy do środka wszedł jakiś chłopiec. Podszedł do lady i coś powiedział ekpedientowi podając mu chyba list i wyszedł. Pewnie jeden ze smarkatych posłańców jakich często używano do takich celów. Jednak zaraz potem ów kierownik czy właściciel sklepu wyszedł z zaplecza energicznym krokiem i coś powiedział do pracownika jeszcze się ubierając po drodze. Po czym wyszedł szybko na zewnątrz. A gdy dwójka temerarios znów poszła za nim szybko zorientowali się, że kieruje się na południe. I w końcu dotarł do “Wesołej Octavii”. Ale co zdziwiło Julię nie wszedł od frontu jak na klienta należało tylko od tylnego wejścia. I wyglądało na to, że to nie pierwszyzna bo krótko czekał po tym jak zapukał i wpuszczono go prawie od razu. A potem jeszcze w podobny sposób weszło tam kilka innych postaci ale było już ciemno więc nie szło rozpoznać detali kto to mógł być. I dłuższy czas nie wychodzili stamtąd ale temerarios ta zimnica na zewnątrz już się tak dała w kość, że nie mieli sił czekać tam dłużej. Zwłaszcza jak nie było wiadomo ile by trzeba czekać. A od śniadania w “Waranie” nic nie jedli więc także i żołądki już domagały się swoich praw. No i o tym wszystkim mogli dzisiaj powiedzieć przy wspólnym spotkaniu.

Kristof nie miał takich rewelacji jak koledzy i koleżanki. Ale jeszcze wczoraj tak Eskil jak i Grzywka trochę dziwili się czemu tak szybko zrezygnował z własnego planu. Ich zdaniem nic dziwnego, że właściciela zamtuza nie ma w środku dnia bo największy ruch takie przybytki miały wieczorem i nocą. Więc uważali, że można poczekać na tą porę albo nawet przyjść później. Dziewczynki z zamtuza rzeczywiście nie okazały się zbyt pomocne. Zdziwiły się, że jakaś szlachcianka miałaby odwiedzać zamtuz. Oczywiście nie miały nic przeciwko no ale jednak główną klientelą byli mężczyźni. A kobiety o takich wyjątkowych włosach jak to opisał to nie znały, nie kojarzyły aby tu kiedyś przychodziła. Któraś pamiętała, że widziała kobietę o takich włosach na ulicy bo właśnie rzuciła jej się w oczy ze względu na nietypową fryzurę. No ale to było jeszcze na początku zimy, w starym roku. Więc nawet jeśli faktycznie przypadkiem spotkała imperialną uczoną to jeszcze wówczas gdy nie była ona zaginiona. No i obaj tubylcy i Grzywka i Eskil byli zdania, że do panienek najlepiej przemawiają geldy. Może nie oznacza to, że z miejsca zmieniłyby zdanie i twierdziły, że znają czy widziały wczoraj zaginioną milady no ale pewnie byłaby większa szansa na jakąś ich współpracę. A jak Kristof poskąpił grosza i próbował “na ładne oczy” no to raczej nie byli zdziwieni, że się skończyło jak się skończyło.

- Dobrze. Czyli znów pojawia nam się ten cały Octavio. - de Soto siedział trzymając wyprostowaną swoją sztywną nogę. I zabrał się za podsumowanie tego co się dowiedzieli jego ludzie. - To on miał być jedną z ostatnich osób co widziały von Schwarz, ma jakieś swoich prywatnych gości na zapleczu swojego zamtuza, coś może mieć wspólnego z tymi Dziurawymi Dzbanami. No i ta wasza koleżanka z rytuału wnioskuje, że Vivian może być gdzieś gdzie są dwa jakoś powiązane z nim miejsca. Czyli trzeba mu się przyjrzeć. - były konkwistador zaczął wyliczać te wszystkie informacje jakich się dotąd dowiedzieli.

- Weźcie pod lupę tą “Octavię”. Zwłaszcza tych jego prywatnych gości i jego samego. Wiadomo gdzie on mieszka? - lider temerarios popatrzył po zebranych twarzach, zwłaszcza po tubylcach jacy najlepiej znali to miasto. Eskil i Julia po chwili rozmowy podali adres przy Zachodniej ulicy, całkiem dobrej lokalizacji. Co prawda żadne z nich nie było gościem szefa zamtuzu ale mniej więcej wiedzieli gdzie mieszka. Przerwał bo słychać było jak ktoś wbiega po schodach, korytarzu i zaraz drzwi się otwarły i do środka wpadła zdyszana Myra.




link: https://i.imgur.com/aZ3hqSJ.jpg


- Bluźniercy! - krzyknęła rozgniewana i czerwona na twarzy tak jak jej brygantyna. Wskazła włócznią na schody jakimi tu wbiegła. - Bluźniercy obrażają naszych bogów! Krzyczą o prawdziwych, pradawnych bogach i wzywają do obalenia naszych świątyń i ołtarzy! Pomóżcie mi się z nimi rozprawić! - krzyknęła rozgniewana kapłanka gdy wszyscy spojrzeli w jej stronę. Po czym na ich lidera.

- No jazda. Niepotrzebne nam tu jakieś zamieszki. - rzekł krótko dając zgodę na taką akcję. Więc ci co byli w pośpiechu łapali to co kto przyniósł ze swojej broni, kurtki, futra, płaszcze i ruszali za rozgniewaną bluźnierstwem kapłanką. Ta zresztą nie miała cierpliwości czekać i już zaczęła zbiegać z powrotem po schodach na dół.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-01-2024, 20:26   #68
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Po powrocie do domu Warmund zjadł z Klausem kolacje, posiedział trochę przed kominkiem myśląc o śledztwie po czym poszedł spać. Czarodziej trochę pociągał nosem przed spaniem, oby przez noc nic go nie złapało.

Rankiem Kruger ponownie zjadł w towarzystwie Klausa dopytując przy okazji jak sytuacja ze stolarzem, następnie ubrał się w odzienie podróżne, zabrał też pelerynę i oczywiście miecz.

W Waranie czarodziej słuchał uważnie wczorajszych dokonań koleżanek. Dużo miejsc pojawiało się w rozmowie. Kruger rzucił do zebranych.

- Ma ktoś może mapę miasta? Warto by było oznaczyć te podejrzane lokale.

Nim jednak ktoś zdołał odpowiedzieć wpadła włóczniczka Myrmidii.
Magister płomienia ruszył za Myrą z mieczem w ręku.

- Starych bogów? Norsów? - Zapytał w biegu czarodziej.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-01-2024, 06:35   #69
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Kristoff obudził się wyjątkowo wyspany. Dawno nie miał tak dobrej nocy i długiego snu. Na pewno pomogło wcześniejsze przyjście do domu dnia poprzedniego. Pozwolił sobie nawet na lekturę, a także zrobił sobie sesje treningową. Los mu sprzyjał, gdyż sąsiad z dołu tym razem gościł u kogoś, więc w kamienicy było spokojnie, natomiast w nocy deszcz pomógł w dobrym śnie.

Do Warana i Barana udał się wcześniej niż zwykle, gdyż tym razem wstał równie wcześnie co jego matka. Młody Gummiohr wziął ze sobą nawet śniadanie czyli wielką pajdę chleba z masłem i solą. Jego rodzicielka zarabiała dość dobrze pracując w ogrodach, jednak z uwagi na lichwę oraz na zakupy jedzeniowe, nie przynosiła zbyt wiele do domu. Jej nowe ciuchy, to przeważnie były stare ciuchy wyższych sfer, które miały trafić na śmietnik. Kristoff dokończył przy barze 'kanapkę' i dowiedział się przy okazji, że szef jest już w swoim gabinecie.

- Dzień dobry szefie! Wczoraj nie zdobyliśmy jakoś nadzwyczajnie dużo informacji. U Octavia, żeby wyciągnąć jakieś informacje od pracujących tam dziewczyn, to przydałoby się mieć jakieś pieniądze operacyjne. Poza tym Eskil i Grzywa dowiedzieli się, że na Dzbany przychodzi codziennie wieczorem ktoś kto dużo o tej zarazie mówi i będzie wiedział o tym niby leku. Bywa tam też w Festag po mszy. Tylko trzeba być uważnym, bo ponoć rozpowiadają też o wiedzy pradawnych i o tym, że zaraza to zbawienie... Ci prawdawni to od razu z Vivian mi się skojarzyli... tymczasem poczekam na resztę na jakąś odprawę... tak- dopiero wtedy Kristoff zauważył, że De Soto był zajęty. Zdał całą relację, szef jej jakoś tam wysłuchał, ale z jego wyrazu twarzy dało się wyczytać, że młody powinien poczekać na odpowiedź, a potem mówić. Pewnie wtedy wyszedł by wcześniej z gabinetu. Dobrze, że nie usiadł na krześle z drugiej strony biurka, albo, że nie wszedł tu z kanapką. Uśmiechnął się do szefa serdecznie i wyszedł rakiem z pomieszczenia.

Na zebraniu wysłuchał wszystkich, a także podsumowania szefa, miał też już proponować swój plan działania, ale nagle wbiegła zdyszana ruda Myra krzycząc coś o bluźniercach. Szef wyraził zgodę, a nawet jakby zachęcił do wzięcia sprawy w swoje ręce. Kristoff wiedział gdzie w Waranie znajdzie małą kolekcję kijów i kastetów. Jako, że nie zabrał z domu żadnej ze swoich szabel, to zgarnął dwa kastety i ruszył biegiem na zewnątrz...
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-01-2024, 02:00   #70
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 24 - 2527.01.31 ant; przedpołudnie

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Tkaczy; ulica
Czas: 2527.01.31; Angesstag; przedpołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, d.sil.wiatr, chłodno (mod 0)


Temerarios



Zanim Myra wpadła tak gwałtownie przerywając poranne zebranie Temerarios to toczono całkiem ożywioną dyskusję. To co Kristof z kolegami przekazali ze swoich wczorajszych wycieczek na miasto dorzuciło dodatkowe pensy do puli informacji zebranych przez pozostałych. Robiła się już z tego całkiem spora kupka. Mapy miasta o jaką pytał Warmund nikt nie miał. Można było conajwyżej wziąć jakiś arkusz papieru i samemu nanieść co się chciało. A płomienny magister z porannych rozmów z Klausem dowiedział się, że wczoraj stolarze przyszli ale już na koniec dnia. Po ciemku już nie chcieli wstawiać i zostawili to sobie na jutro. Czyli dzisiaj. Pewnie jeszcze im zejdzie na miejscu jakieś poprawki i ostatnie szlify no ale dziś powinny być już wstawione.

- Chcesz służbowe pieniądze na wizytę w zamtuzie? - były odkrywca, żeglarz i kondotier spojrzał na Kristofa jaki to zaproponował. Bardzo poważnie i uważnie. Widać było, że coś mu nie podpasował ten pomysł. - Nie będę płacił za wasze rozrywki. Po to macie żołd aby go wydawać na swoje potrzeby. - powiedział trochę zniesmaczonym tonem.

- Nie no szefie, nie na dziewczynki… Znaczy na dziewczynki ale po to aby im rozwiązać języki. Może któraś coś widziała i coś powie. Zawsze łatwiej jak się sypnie geldem niż tak na gołe oczy. A jak już taki biedak jak Kristof z nimi gada co nawet na jeden kufelek dla siebie i dla nich nie ma to się długo tak na sucho gadać nie da. - Eskil wsparł jednak kolegę w tej prośbie o przydział służbowych funduszy. Herszt spojrzał na niego i widocznie się zastanawiał ale wtrąciła się Rosaria.

- A czemu Vivian skojarzyła ci się z czymś pradawnym? - ciemnowłosa szlachcianka jak zwykle była starannie ufryzowana i ubrana ale zdziwiła się skąd to skojarzenie kolegi na temat jej imperialnej koleżanki. No ale właśnie gdzieś w tym momencie rozległy się kroki kogoś kto wbiegał po schodach a zaraz potem do środka wpadła dysząca gniewem kapłanka Myrmidii. I zrobił się rwetest na całego.

- Biegnijcie moi temerarios! Może uda się zdobyć plusa u naszych zwierzchników! - usłyszeli jak stary konkwistador zachęca ich do wysiłku dostrzegając w tym dodatkowe możliwości. Każdy łapał co mu wpadło w rękę bo nikt nie spodziewał się walki więc o ile wojownicy zwykle mieli przy sobie jakąś broń to pozostali musieli tak jak Kristof łapać co było pod ręką aby nie biec z pustymi rękoma. Pojedyncze drzwi, korytarz, potem schody i sala główna karczmy i znów pojedyncze drzwi sprawiły, że ich grupa rozciągnęła się przypominając pijanego węża niż zwarty tłum. A na czele pędziła ognista kapłanka z tarczą i włócznią.

- Nie wiem! Krzyczeli o niszczeniu świątyń to przybiegłam do was! Sama bym nie dała im rady! - odkrzyknęła Warmundowi jaki początkowo był tuż za jej plecami. Kristof może i by dogonił z czasem czołówkę wyścigu ale zanim złapał za jakiś kij czy pałkę i wybiegł to już miał zbyt duży dostęp w stosunku do odległości. Okazało się, że to nie tak daleko. Ledwo parę ulic dalej, na pograniczu z portową dzielnicą. Zresztą to kiedy kto przybiegł na miejsce nie było aż tak istotne. Po kolei do ich zdyszanej tym biegiem grupki dołączali kolejni śmiałkowie.

- Tam! Tam są ci bluźniercy! - krzyknęła z przejęciem rudowłosa kapłanka wskazując na widoczny tłum kilka domów dalej.




link: https://i.imgur.com/E3vMX6D.jpeg


Stali tam. Widać było parę wybitych okien w sklepach i mieszkaniach na piętrze. Jakiś przewrócony ręczny wózek z którego wysypały się ryby. Ale stali tam. Stali i dało się słyszeć złowróżbny pomruk z wielu gardeł. Albo całe okrzyki. Ulice wokół opustoszały ale widać było jak tu czy tam ktoś stoi zza rogiem i z w miarę bezpiecznej odległości obserwuje z ciekawością lub niepokojem to zbiegowisko. Wyglądało na to, że wzburzony tłum jest już na tyle podgotowany w emocjach aby lada chwila rzucić się na wroga i go rozszarpać.

- Ma rację! Dobrze mówi!

- Tak! Księżna zwiała i zostawiła nas na pastwę losu! Abyśmy tu zdechli! Nic jej nie obchodzimy!

- A szlachta ma swoje tajne spichrze w piwnicach! My głodujemy a oni sobie urządzają orgie!

- Tak jest! A kapłani?! To samo! Zawsze każą schylać głowy i żyć w pokorze i ubóstwie! A sami jacy są spasieni! Naszą krwawicą!

- Tak! Kapłani są najgorsi! Mamią nas kłamstwami i obiecują cuda po śmierci ale sami żyją dostatnio w tym życiu a nie po śmierci! Zabić ich!

- Tak jest! Precz z tłustymi i bogatymi! Weźmy sami to co nie chcą nam dać!

- Pradawni bogowie są wielcy! Dla nich tutejszy świat i bogowie nic nie znaczą! Tylko im warto służyć! Oni nagrodzą swoje sługi! Tak jak mnie nagrodzili! Spójrzcie! Spójrzcie na mnie! Plaga mnie dopadła! Umierałem i umarłem! Ale pradawni bogowie mnie ożywili i ozdrowili! I czuję się lepiej niż kiedykolwiek! Wy też tak możecie! Ta zaraza to nie kara to błogosławieństwo! I pradawni bogowie mówią precz z bogatymi! Precz ze szlachtą! Precz z kapłanami! Obróćmy ich w niwecz! Weźmy ich córki i żony jako nasze niewolnice! Weźmy ich mężów i synów jako nasze sługi! Będą nam służyć albo zginą! Wszyscy którzy ośmielą się stanąć na przeszkodzie pradawnych zostaną starci w proch! - krzyczał ktoś z wnętrza tego tłumu ale nie było widać kto to. Tłum zafalował i zawył dziko niczym jedna, wielogłowa istota napędzana poczuciem własnej krzywdy, oszukania, porzucenia i dysząca żadzą zemsty i wyrównania rachunków. Tłuszcza ruszyła w mniej więcej wzdłuż rzeki. Ale wtedy zorientowali się, że kilka domów dalej właśnie skończyła się zbierać grupka obcych.

Temerarios zaś zdali sobie sprawę, że tamci są uzbrojeni raczej kiepsko. Pewnie każdy łapał co miał pod ręką ale czasem widać było jakąś prawdziwą broń, tarcze czy hełm. Sporo było pochodni jak to w takich zamieszkach bywało. Co prawda ostatnio sporo padało ale odpowiednia dawka pochodni mogła podpalić także mokry budynek. A jak się wrzuciło przez okno do środka to i nie było aż takie trudne. Pod tym względem temerarios byli znacznie lepiej uzbrojeni nawet jeśli nie wszyscy mieli komplet swojego uzbrojenia jakie zabierali gdy wiedzieli, że trzeba szykować się do walki. No ale widać było, że jest ich znacznie mniej w porównaniu do tego chwilowo zatrzymanego tłumu. Tamci chyba nie spodziewali się takiej zawalidrogi już na samym początku swojego szturmu. Więc chwilowo się zawahali. Zresztą najemnicy de Soto także. Przybiegli tu na szybko i bez żadnego planu nie wiedząc czego się spodziewać. A teraz nie było czasu aby się zastanawiać i planować. Trzeba było improwizować.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172