| -Padnij!-Van warknął do kobiety i małego człowieka, po czym przywołał zaklęcie.
-Savntalios der durmate-wyszeptał widząc, jak bard wykonał polecenie.
Od kostura Maga strzeliła wiązka błyskawic, która trafiła Mrocznego Elfa, potem zaś strzeliła następna lecąca w stronę kolejnego z nich, ale tamten niestety zdążył zrobić unik i zaklęcie trafiło w drzewo, które, jak wydawało się Vanyeshowi, zajęczało żałośnie.
Zobaczył jak Elf, którego trafił, podnosi się chwiejnie z ziemi, ale oprócz tego wydawało się, że nic więcej mu się nie stało. Co się dzieje?! To miała być wiązka błyskawic ciągnąca się nieprzerwaną wstęgą! Na dodatek wzmocniłem jeszcze zaklęcie, a tu co? Pojedynczy strzał następujący jeden po drugim!
To zaklęcie jeszcze nigdy nie zadziałało w ten sposób, mimo że stosowałem je tysiące razy! Między innymi w ten sposób pozbawiłem przytomności strażników w mieście, ale wtedy zastosowałem najsłabszą odmianę, której zadaniem nie było zabicie.
Coś źle zrobiłem. Tylko co? To jest jedno z najprostszych i najefektywniejszych zaklęć...-myślał szybko śledząc wszystko co działo się dookoła. Widział jak Mroczny Elf złapał Niziołka za rękę, a ten w odwecie wbił swój sztylet w rękę.
Elf odskoczył przed lecącą lutnią, którą bard uratował. Inkantacja poprawna, gestów nie ma, ton nie jest ważny, a akcent również się zgadza. Mimo wszystko coś poszło nie tak... Nie czas na rozpatrywanie wszystkiego, trzeba pomóc Druidowi, zaś nad resztą zastanowię się po wszystkim-pomyślał odwracając się w stronę Elfów i Fervicka, a następnie podszedł do nich na kilka kroków, mając nadzieję, że zajmą się Mrocznymi Elfami jak należy i żaden nie zajdzie go od tyłu. Niestety tego nie mógł być pewien, dlatego też starał się wiedzieć co dzieje się dookoła niego.
-Solis Argenteus-powiedział, ale nic się nie wydarzyło. Wykonał szybką analizę, w czym mógł popełnić błąd, a następnie, skupił się i ponownie przywołał zaklęcie.
-Solis Argenteus-rzekł, lecz ponownie nic się nie stało, więc zaczął obserwować Druida. Brał pod uwagę wszystko, a głównie na akcent, ton głosu oraz gesty, a następnie starał się powtórzyć po nim wszystko.
-Solis Argenteus-powiedział po raz kolejny i już wiedział, że zaklęcie zadziała. Czuł przyjemny przepływ magii przez jego ciało, co zwiastowało wywołanie czaru.
Z kamienia jego laski wystrzelił pocisk, który trafił w jednego z duchów. Wszystko działo się bardzo szybko, łącznie ze strzałem zaklęcia, który porządnie rozwścieczył ducha, a ten poleciał w stroną Anturasiego.
Vanyesh uchylił się, co spowodowało, że duch trafił jedynie w ramię Przedstawiciela Starego Ludu, który z zadowoleniem zauważył, że dotyk owego stworzenia nie tylko nie spowodowało żadnych obrażeń, ale też nie doznał bólu z tego powodu.
Kątem oka zobaczył jak rudowłosy Elf rzucił sztyletem, który przeleciał przez kolejnego z duchów, wbijając się w drzewo, zaś sam duch rozwścieczył się i poleciał na Elfa.
-Solis Argenteus-rzekł powtarzając wszystko po Druidzie i celując w ducha, który atakował towarzysza. Miał zamiar dotąd wypowiadać to zaklęcie aż uzyska zadowalający wynik udanych prób.
-Solis Argenteus-powiedział zajmując się duchem, którego rozwścieczył. Chciał, by zaklęcia zadziałały za pierwszym razem, więc wszystko powtarzał po Fervicku. |