- Ja jestem pierwszy raz, ale z największą rozkoszą udam się z Tobą do łaźni. Kąpiel by się przydała tym bardziej, że mamy iść do jakiejś gospody. Ach, nie wiem czy pamiętasz, mam na imię Alexia
Ruda uśmiechnęła się słodko i zeskoczyła zwinnie z konia.
-Pamiętam. - powiedziała Siviee gramoląc się z konia na ziemię. Wyraźnie brakowało jej gracji pozostałych pań -
Nie sposób zapomnieć imiona wymawiane w tym towarzystwie co pięć minut. - wykrzywiła usta w czymś co mogłoby być niezgrabnym uśmiechem bądź dziwnym grymasem. Trudno powiedzieć.
- No w każdym razie do karczmy czy nie, porządna kąpiel by mi się przydała.[/i] - dziewczyna zamaszyście machnęła ręką -
Muchy już koło mnie zaczęły latać... - burknęła cicho pod nosem, bardziej do siebie niż do innych.
Świat wokół był piękny. Kiczowaty do pewnego stopnia. Kolorowe fronty kamienic przypominały jej lukrowane torty z wystaw cukierni. Uśmiechnęła się na tę myśl. I w tym wszystkim przetaczali się ludzie - kobiety w wysokich kapeluszach z wielkimi piórami, mężczyźni z mieczami przypiętymi do pasa, choć na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, ze nie zwykli go używać.
- Dziwne miasto. - powiedziała szorstko Siviee -
Może któraś z was spyta o drogę? Mnie brakuje ... aparycji! - uśmiechnęła się bezczelnie i wyjątkowo szeroko, po czym odwróciła głowę.
Czułą się nieswojo. To nie było jej miejsce. Nigdy nie musiała się przejmować własnym wyglądem. Chciała być piękna dla mężczyzny? Kupowała suknię i zakładała najpiękniejszy z naszyjników. Upinała włosy i malowała usta. Chciała zarobić na chleb zakładała pas, buty i skórzany płaszcz, mokła w deszczu, podcinała gardła i rozdeptywała martwe szczury nie martwiąc się o to czy ich flaki zachlapią jej spodnie.
...jednak w żadnym ze swoich wcieleń nie czułaby się tu dobrze. W żadnym spokojnie i bezpiecznie. W żadnym nie pasowałaby do tego miejsca.
"To będą długie dwa dni" pomyślała smutno, a gorycz wymalowała się na jej twarzy.