Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2024, 08:45   #7
Layla
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Podróż na miejsce nie nastręczyła jej żadnych problemów. Po pierwsze lało jak z cebra i wszyscy chowali się, gdzie mogli, by nie zmoknąć a po drugie mało kto decydował się wchodzić w drogę mocno zbudowanej, uzbrojonej po zęby półorczycy. Sama pośród tych ciemnych, skąpanych w deszczu ulic wyglądała jak bandzior szukający łatwego zarobku w postaci lekkomyślnego przechodnia czy dwóch.

Gdy dotarła w końcu na Lancetową 3, ktoś już tam był. Kobieta, jak się okazało, gdy podeszła bliżej. Czekała przed drzwiami domu niejakiej wróżbiarki Zellary, więc to nie mógł być zbieg okoliczności, zwłaszcza, że na ulicy były tylko we dwie i żadnej żywej duszy. Tropicielka sięgnęła do kieszeni płaszcza i wydobyła z niej nieco wilgotną kartę, pokazując nieznajomej najpierw awers, następnie rewers.
- Też przywiodła cię tu wiadomość na karcie? - zapytała dość głębokim jak na kobietę, nieco złowieszczym tonem przebijającym się przez lejący deszcz. - Jestem Rahasha. Jak ciebie zwą?

Potem zaczęli nadchodzić kolejni. Gnom w szykownym ubraniu, który przy wysokiej i dobrze zbudowanej półorczycy wyglądał jak dziecko oraz jakiś wychudzony młodzian przypominający włóczęgę. Miał ze sobą kota, więc po przedstawieniu się, Rahasha zapytała, czy może go pogłaskać. Chłopak zgodził się a kobieta najpierw pogładziła mokry grzbiet dachowca, by następnie podrapać go za uszkiem.
- Lubię zwierzęta - powiedziała do Kallistosa. - Są lojalniejsze od ludzi. Ma jakieś imię?

Dość szybko okazało się, że poza ich czwórką nikt więcej się nie zjawi, więc Rita zadudniła o drzwi, jednak nie doczekała się odpowiedzi. Gdy stało się tak za drugim i trzecim razem, Rahasha miała zamiar złapać za klamkę i po prostu spróbować wejść do środka, jednak jakimś dziwnym trafem drzwi otworzyły się same, zachęcając do wejścia przyjemnym ciepłem, które uleciało z wnętrza w deszczowy wieczór.

Weszła zaraz za Ritą, rozglądając się po pokoiku. Nigdy wcześniej u żadnej wróżki nie była, ale właśnie tak mogłaby sobie wyobrazić jej miejsce pracy - pełno dziwnych przedmiotów, jaskrawych bibelotów i innych rzeczy, które nic półorczycy nie mówiły. Dopiero w środku małej chatynki zrzuciła przemoczony kaptur na plecy i zebrani mogli jej się lepiej przyjrzeć.


Półorki piękne nie były i to samo tyczyło się Rahashy. Miała surowe, wręcz posępne oblicze - pod prawym okiem biegło dziwne, szkarłatne znamię, z którym się urodziła a gdy tylko rozchyliła usta widać było parę uciekających na zewnątrz zbyt wyrośniętych i zbyt ostrych dolnych zębów. Brązowe oczy biły chłodem a na grzbiecie nosa dało zauważyć się dawno wygojoną bliznę - pamiątkę po jednym z ataków, których kobieta nie zdołała uniknąć. Część czarnych włosów związana była z tyłu, choć większość i tak opadała bezwładnie, gdzie im się chciało. Rahasha nie wyglądała na osobę, która w jakikolwiek sposób dba o wygląd, czy o to, jak ją ludzie postrzegają.

Gdy rozpięła guziki płaszcza, w oczy rzucić się mógł łuskowy pancerz zakrywający jej korpus, niżej natomiast długi miecz, topór bojowy i sztylet zawieszone przy pasie. Na nogach miała luźne spodnie wrzucone w długie do kolan buty na płaskiej podeszwie. Choć posturą i uzbrojeniem przypominała wojownika, wielu by się zdziwiło, z jaką szybkością i gibkością potrafiła się poruszać, czy walczyć. Na plecach nosiła plecak, kuszę i kołczan z bełtami, ale to już mogli dostrzec wcześniej, gdy przyszła pod podany adres.

Z założonymi na piersi rękoma przysłuchała się uważnie opowieści Zellary. Wróżbiarka była kolejną ofiarą Lamma a śmierć dziecka to było chyba najgorsze, co mogło spotkać matkę. Tak przynajmniej myślała Raha. A skoro waryzyjka wiedziała o nich pewne rzeczy, których wiedzieć nie mogła, to półorczyca wierzyła w wiarygodność miejsca, w którym miał się ukryć bandzior.

- Jestem za tym, by sprawę Lamma załatwić od razu. Skoro ta kobieta - wskazała na Ritę - ściągnęła tutaj dodatkowo patrol straży, to nasze szanse na zakończenie tego tylko wzrosły. Poza tym ten skurwiel na pewno nie spodziewa się, że ktokolwiek może spróbować wedrzeć się tam, gdzie się zadekował.

Miejska tropicielka zerknęła po swoich nowych kompanach.
- I żeby była jasność. Nie ma możliwości, że bierzemy go żywcem. Zdechnie tam, gdzie go znajdziemy, jak zwykły karaluch, którym jest - mruknęła ponuro.

Przeniosła wzrok na Zellarę.
- Wiesz coś więcej o tym miejscu? Lamm siedzi tam sam z dzieciakami, czy jest ktoś jeszcze?

Resztę pytań zostawiła pozostałym. Powoli budziła się w niej chłodna ekscytacja, że tej nocy Theon zostanie w końcu pomszczony. Była gotowa udać się na stare łowisko choćby zaraz.
 
Layla jest offline