Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2024, 22:52   #21
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Wokół było zbyt cicho. Nie było psów, nie piały kury. Nie tak powinno wyglądać miasteczko chwilę po wschodzie słońca. Oczywiście pruszący śnieg miał w tym swój udział, ale mimo wszystko Nolan był zaniepokojony.

Zamek do magazynu puścił. Mieli właśnie wejść gdy wojownik usłyszał dziwny okrzyk. Zaraz po tym usłyszał znajomy dźwięk zwalniania cięciwy. Jeden, drugi i zaraz kolejne. Poczuł ukłucie na plecach. Strzałą musiała się przebić przez gruby płaszcz i utknąć gdzieś na na łączeniach pancerza.

Potem pojawili się szarżujący goblińscy wojownicy. Bułat jednego z nich wojownik sparował tarczą. Nolan lubił walkę odkąd rozpoczął szkolenia. Nie myślał, że może ona dawać aż tyle przyjemności. Potrzebował chwili, żeby rozstawić nogi i przyjąć pozycję odpowiednią do walki. W tym czasie druga strzała trafiła go w ramię, tuż pod niedźwiedzim łbem.

Kątem oka zobaczył jak leśny elf zabija kolejnych napastników. Był szybki, a Nolan poczuł satysfakcję, że walczą po jednej stronie. Z drugiej strony miał za sobą elfiego mistrza magii, który najpewniej mógł zmienić cały przebieg bitwy. O ile gobliny go nie zabiją.

Dwie strzały to dość, żeby brać się do roboty. Nolan przystąpił do ataku. Między Aurorą, ścianą i goblinami było mało miejsca na szerokie wymachy, dlatego zaczął od odpowiedniego rozstawienia. Okrągłą tarczą odepchnął goblińskiego napastnika wyprowadzając pchnięcie mieczem.
- Karanthirze, odsuń się!
Miecz przebił twarz goblina wychodząc przez potylicę. Jednak mag nie ruszył się. Nawet nie drgnął. Jego oczy sugerowały, że skupiał się na czymś innym. Pirat doszedł do wniosku, że najpewniej już składa jakiś czar i skoro sam nie chce się ruszyć, to trzeba oczyścić mu pole.

Sprawnym ruchem pociągnął miecz do dołu, tak że trafiony wcześniej goblin został rozcięty w pół. Ciało pozostawało jednym tylko dla tego, że głowa była cała. Jego ciało nie zdążyło jeszcze opaść, gdy wojownik nacierał dalej. Tym razem miał już nieco miejsca. Wyprowadził niskie szerokie cięcie, takie, jakim mógłby powalić przeciwnika i go okulawić. Gobliny jednak nie miały zbroi, czy choćby nagolenników. Szerokie cięcie pozbawiło goblińskiego wojownika obu nóg. Żył, ale po takim cięciu mógł jedynie wykrwawić się, zanim Nolan wykona trzy oddechy. Szkutnik z nieco skrzywionym uśmiechem przyjął fakt, że dopiero teraz Karanthir ruszył na oddaloną pozycję.

Po chwili spadły kolejne strzały. Jedna wbiła się w nogę pirata. Druga w lewe ramię, całkiem niedaleko wcześniejszej. Zbroja zatrzeszczałą, gdy wojownik ruszył ramię w ramię z kapłanką. Nolan odnosił wrażenie, że zimny metal hałasował bardziej niż powinien. Stracił też z oczu elfiego mistrza. Wyraźnie wygrywali walkę.

Kolejnym zaskoczeniem było diabelstwo. Do tej pory Nolan myślał, że ma do czynienia z jakimś złodziejem czy zwykłym oszustem, tymczasem planotknięty pokazał w walce więcej magii niż dotąd elfi mag.

Zwłaszcza moment, w którym przeniósł kapłankę i krasnoluda robił wrażenie na piracie. Wiedział, że zapamięta to. Dla Nolana walka nie była jedynie personalnym wyzwaniem. Lubił myśleć o walkach zbiorowych jak o partii smoczych szachów. Tym razem był obserwatorem. Uczył się ruchów pionków. Ale w przyszłości liczył na to, że będzie graczem. Dlatego właśnie starał się dzielić swoją uwagę między walkę i obserwację towarzyszy.

Gdy szerokim cięciem od dołu rozpłatał ostatniego z goblinów których widział rozejrzał się jeszcze raz po polu bitwy. To co ich zaatakowało nie wydawało się być głównym oddziałem wroga. Ocierał krew z ostrza i myślał jakie powinni podjąć kolejne kroki.

- Sprawdźmy magazyn - powiedział do Jona - Może czegoś się dowiemy.
 
Mi Raaz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem