Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2024, 22:55   #192
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Malcolm pchniętą ku niemu torbę przyjął chętnie, zwalniając miejsce przy ekranie, by kamraci w spokoju mogli obejrzeć odnalezione przez niego materiały. Wyciągnąwszy ze środka laptopa oklejonego neonowo wrzaskliwymi naklejkami zespołów neopunkowych popularnych na Pokatunie, w drugiej kolejności wydobył kabel którym połączył go z fizycznym portem konsoli. Egidę, zestaw programów zabezpieczających jego sprzęt, odszukał pierwszą i śmigając palcami po klawiaturze, obwarował nią nowo-zdobyty dostęp do systemów bazy. Dzięki metodycznemu przejrzeniu monitoringu - przynajmniej z tych kamer, które nadal funkcjonowały - poznał nie tylko rozkład niższych pomieszczeń, lecz również zdążył zauważyć obecność innych kultystów, którzy wedle przewidywań pozostawali marionetkami, za sznurki których pociągała psioniczna glizda. Cała sytuacja nabierała coraz ciemniejszych barw, pogłębiając grymas na łasicowatej twarzy Reyesa. Później było już tylko gorzej.

Jeśli to coś będzie ponawiało próby telepatii, każde z nas natychmiast musi o tym meldować, jasne? — Jőel wydał swój rozkaz.

Może nie będzie w stanie — Mal zaoferował swoją wstępną teorię, wracając z powrotem na swoje miejsce przy konsoli z laptopem. — Zanim zobaczyłem glizdę w tej... "wizji", wcześniej widziałem tą kobietę. A jeszcze przed tym Ahmeda. Psioniczny kontakt może zadziałał jak fale radiowe. Może robal potrzebuje przekaźników, żeby nas dosięgnąć. Bo jak na mój gust, to jest podejrzanie zbyt bierny wobec naszej obecności i mojej aneksji tutejszej cyberprzestrzeni.

Mal wolał jednak nie bawić tej myśli, podszytej paranoicznym niepokojem, że mógł się mylić i glizda po prostu szykowała na nich coś dużego. Zamiast tego zajął się kolejnymi działaniami w systemach, podczas gdy Leclerc w asyście drona zniknął, by zbadać nieznane im bliżej pomieszczenie. Położywszy Egidę pod istniejące już zabezpieczenia, rozpoczął zgrywać wszystkie dostępne dane na dysk swojego komputera, zaczynając od obszernego folderu pozostawionego im przez imperialnego technika i przezornie przepuszczając wszystko przez trzy warstwy skanów antywirusów. Śledząc tylko postęp przesyłu sporadycznymi zerknięciami, zajął się możliwościami komunikacyjnymi posterunku, których nadajnikami mogły pozwolić nawiązać im ponowny kontakt z Eleutherią. Nadawanie z dawno opuszczonej imperialnej bazy mogło jednak przykuć niechcianą i niepotrzebną im teraz uwagę, lecz jak się okazało, gdy Reyes sprawdził logi, nie musieli się o to martwić.

Wiadomość, którą cyklicznie nadawano z bazy na różnych pasmach, nie należała do najprzyjemniejszych dźwięków jakie słyszał już w swoim życiu, lecz w imię dokładności przesłuchał ją dopóki nie zapętliła się. Malcolm wystukał nerwowy rytm na ceramice konsoli, odpychając od siebie myśl - ze względu na jej straszliwe implikacje - że to co usłyszał było jakimś zewem godowym. Co okazało się łatwiejsze niż przypuszczał, gdy wiedziony ciekawością zerknął w folder ze spamem. Piski mógł, tak jak system bazy, skategoryzować jako szum, lecz prędkie ich przebadanie pokazało, że były... czymś. Malcolma bardziej zaabsorbował fakt, że były wiadomością nadaną do bazy przez szereg satelitów z Eleutherii. Tudzież osobliwym echem fali dźwiękowej odeń odbitym. Ani jedno, ani drugie nie nastroiło go pozytywnie, gdy i te pliki przesłał na dysk laptopa, do późniejszej analizy. A gdy Jőel powrócił do pomieszczenia ze skwaszoną miną, pozbawiony drona, Reyes zazgrzytał zębami, szykując się na kolejną porcję złych wiadomości.

Mal, mamy jebany problem!

Kolejny? Jestem tym zaszokowany — technik sarknął suchym tonem.

Nie tak odległa przeszłość zdawała się być w jakiś sposób powiązana z arktyczną bazę, lecz natura i charakter tego połączenia musiały na razie pozostać zagadką. Rój nanobotów, do tego zdolnych manipulować biologiczną materią, w jednej chwili stał się ich priorytetowym problemem i Malcolma gwałtownymi ruchami ponownie uruchomił panel kontrolny systemów komunikacyjnych. Szczęśliwie ten problem miał proste rozwiązanie. Przynajmniej w teorii. Reyes zaczął w szaleńczym tempie szykować sygnał zakłócający, przyspieszonym jeszcze bardziej gdy na ekranie rozjarzonym alertami płynącymi z implantu Valeri, której połączenie uważnie monitorował, pojawił się mglisty obraz obleganej przez rój Eleutherii.

Ty nigdzie nie leź, tylko stój gdzie stoisz — Malcolm na ułamek chwili oderwał wzrok od ekranu, pozwalając sobie na wymowne spojrzenie w kierunku Tosci w stanie katatonii i Bushe w tym swoim osobliwym transie. — Te nanoboty mogą się przemieszczać wentylacją lub rurami. Serio nie mam ochoty bliżej się z nimi poznawać, dopóki nie skończę buszować w cyberprzestrzeni. Później w sumie też nie. Poza tym parę pierwszych poziomów pod nami jest ogołocone, raczej nic tam nie znajdziesz. Ewentualnie kolejny rój.





_____________________________________

Nieco jeszcze więcej w komentach, ale to już pewnie dopiero jutro.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem