Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Science-Fiction Chcesz odkryć w eonach Kosmosu Zapomniane Światy? Walczyć z wszędobylskimi Korporacjami, bądź być małym cyber–trybikiem w ich złożonej Maszynerii? Ostrzem świetlnego miecza wyrąbywać sobie swoją ścieżkę Mocy? To czy odważysz się przejść przez Wrota Wymiarów zależy tylko od Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-01-2024, 08:29   #191
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację

Pierwszy poziom polarnej bazy

Otwarte siedem sekund wcześniej drzwi zasunęły się ponownie przy wtórze zgrzytu rzadko używanych mechanizmów.

- Zabezpieczone! Zablokuj je w tej pozycji!

Lodowaty pot zrosił czoło sierżanta, a po jego kręgosłupie przebiegł dreszcz do złudzenia przypominający dotyk setek pokracznych dłoni biobotów. Upewniwszy się, że żaden biobot nie zdołał opuścić sarkofagu bezimiennej kobiety, Leclerc opuścił lufę broni ku podłodze i wycofał się w kierunku pokoju kontrolnego.

Valeri tkwiła w miejscu wstrząsana drgawkami neuralnego sprzęgu, z zamglonymi oczami i niteczką śliny cieknącej z kącika ust. Jöel mógł sobie tylko wyobrażać, co działo się w umyśle pilotki i jak dalece uszkodzone oprogramowanie mogło jej zaszkodzić w trakcie połączenia, przy którym nikt nie był w stanie jej asystować,

- Mal, mamy jebany problem! - sierżant wyminął ewidentnie sparaliżowaną lękiem wysłanniczkę Ciobanu i przechylił się ponad konsoletą Reyesa - W tym pokoju są bioboty, takie same jak na Rao! Jak to kurwa możliwe? Produkują się tam ze zwłok tej kobiety, którą widziałeś w wizji. Nie żyje, a jej zwłoki przerabiają się na bioboty. Sto razy przerabialiśmy protokoły kwarantanny po Rao, jak to jest możliwe?

- Takie same jak na Rao? - palce Malcolma nie przestawały tańczyć na klawiaturach systemu monitoringu, poruszając się w szalonym rytmie wprowadzanych jedna za drugą sekwencji kodu.

- Pamiętam jak wyglądały te na Rao, to ten sam rodzaj - sarknął Jöel - Czy to możliwe, żebyśmy przez cały ten czas nie zauważyli źródła infekcji na pokładzie? Jak przenieśliśmy ten syf z Rao przez Kenertunu aż tutaj? To wręcz niewiarygodne!

Sierżant odwrócił głowę w stronę Bushe, zlustrował ją pełnym bezradności spojrzeniem. Wiedział, że jakakolwiek próba przytrzymania Valeri, każda wręcz forma kontaktu fizycznego mogła zostać niepoprawnie zinterpretowana przez jej rozkalibrowany system zmysłów i zaowocować bodźcem o trudnych do przewidzenia konsekwencjach, od ataku epilepsji po długotrwałą katatonię.

- Nie ma takiej możliwości, abyśmy to przenieśli - powiedział Malcom wypowiadając słowa z żelazną pewnością siebie - Sam wielokrotnie sprawdzałem systemy. Eleutheria była czysta, kiedy startowaliśmy z Kenertunu. To nie my jesteśmy źródłem.

- Ale prawdopodobieństwo… - Jöel urwał w połowie zdania widząc jak palce Reyesa zatrzymują się ponad klawiaturą, a w oczach młodego hakera pojawia się znajomy błysk ostrzegawczej przygany - Jesteś pewien?

Malcolm nic nie odpowiedział, powrócił do prowadzonego w zawrotnym tempie kodowania dając tym samym do zrozumienia, że uporczywe wiązanie biobotów w polarnej bazie ze źródłem na Rao nie ma w jego opinii żadnego uzasadnienia.

- Zostań przy niej i pilnuj, ale nie dotykaj! - Leclerc najchętniej potrząsnąłby Toską, aby wyrwać ją z otępienia. Zbyt wysoki stres w jednej chwili przeistoczył bystrą i energiczną kobietę w żywego manekina, nie stanowiącą w kryzysowych warunkach wartości większej niż żywa tarcza podczas wymiany ognia - Daj nam znać jak tylko wyjdzie z transu. Malcolm, potrafisz mi wytyczyć bezpieczną trasę przez niższe poziom? Straciłem drona, a jeśli nie odzyskamy statku, utkniemy tu na dobre. Planuję zejść piętro niżej, żeby pozyskać jakieś zapasy, jakąś żywność i medykamenty. Liczyłem na nią, ale nic z tego nie będzie, a ciebie wolę mieć na monitoringu. Dasz radę spuścić mnie o jedno piętro windą?

Uwięzione za drzwiami celi śmierci bioboty wciąż pozostały w potrzasku, ale Leclerc nie miał złudzeń, że odpowiedzialne za ich tworzenie nanoroboty mogły opuścić pomieszczenie bez większego trudu. Ta świadomość rodziła dodatkową presję i wymuszała szybsze działanie.

- Jeśli Rao i ten biegun to dwa niepowiązane ze sobą źródła bioinfekcji, wyczerpaliśmy dożywotnio limit pecha pakując się ponownie w to samo gówno. To wręcz nieprawdopodobne. I co gorsza, to katastrofalne zagrożenie dla populacji Orusa. Nie wiem, czy zdołamy zejść do banków danych, ale wolałbym nie czekać z zabezpieczaniem najbliższych pięter.

Więcej niebawem w komentarzach…

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-01-2024, 22:55   #192
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Malcolm pchniętą ku niemu torbę przyjął chętnie, zwalniając miejsce przy ekranie, by kamraci w spokoju mogli obejrzeć odnalezione przez niego materiały. Wyciągnąwszy ze środka laptopa oklejonego neonowo wrzaskliwymi naklejkami zespołów neopunkowych popularnych na Pokatunie, w drugiej kolejności wydobył kabel którym połączył go z fizycznym portem konsoli. Egidę, zestaw programów zabezpieczających jego sprzęt, odszukał pierwszą i śmigając palcami po klawiaturze, obwarował nią nowo-zdobyty dostęp do systemów bazy. Dzięki metodycznemu przejrzeniu monitoringu - przynajmniej z tych kamer, które nadal funkcjonowały - poznał nie tylko rozkład niższych pomieszczeń, lecz również zdążył zauważyć obecność innych kultystów, którzy wedle przewidywań pozostawali marionetkami, za sznurki których pociągała psioniczna glizda. Cała sytuacja nabierała coraz ciemniejszych barw, pogłębiając grymas na łasicowatej twarzy Reyesa. Później było już tylko gorzej.

Jeśli to coś będzie ponawiało próby telepatii, każde z nas natychmiast musi o tym meldować, jasne? — Jőel wydał swój rozkaz.

Może nie będzie w stanie — Mal zaoferował swoją wstępną teorię, wracając z powrotem na swoje miejsce przy konsoli z laptopem. — Zanim zobaczyłem glizdę w tej... "wizji", wcześniej widziałem tą kobietę. A jeszcze przed tym Ahmeda. Psioniczny kontakt może zadziałał jak fale radiowe. Może robal potrzebuje przekaźników, żeby nas dosięgnąć. Bo jak na mój gust, to jest podejrzanie zbyt bierny wobec naszej obecności i mojej aneksji tutejszej cyberprzestrzeni.

Mal wolał jednak nie bawić tej myśli, podszytej paranoicznym niepokojem, że mógł się mylić i glizda po prostu szykowała na nich coś dużego. Zamiast tego zajął się kolejnymi działaniami w systemach, podczas gdy Leclerc w asyście drona zniknął, by zbadać nieznane im bliżej pomieszczenie. Położywszy Egidę pod istniejące już zabezpieczenia, rozpoczął zgrywać wszystkie dostępne dane na dysk swojego komputera, zaczynając od obszernego folderu pozostawionego im przez imperialnego technika i przezornie przepuszczając wszystko przez trzy warstwy skanów antywirusów. Śledząc tylko postęp przesyłu sporadycznymi zerknięciami, zajął się możliwościami komunikacyjnymi posterunku, których nadajnikami mogły pozwolić nawiązać im ponowny kontakt z Eleutherią. Nadawanie z dawno opuszczonej imperialnej bazy mogło jednak przykuć niechcianą i niepotrzebną im teraz uwagę, lecz jak się okazało, gdy Reyes sprawdził logi, nie musieli się o to martwić.

Wiadomość, którą cyklicznie nadawano z bazy na różnych pasmach, nie należała do najprzyjemniejszych dźwięków jakie słyszał już w swoim życiu, lecz w imię dokładności przesłuchał ją dopóki nie zapętliła się. Malcolm wystukał nerwowy rytm na ceramice konsoli, odpychając od siebie myśl - ze względu na jej straszliwe implikacje - że to co usłyszał było jakimś zewem godowym. Co okazało się łatwiejsze niż przypuszczał, gdy wiedziony ciekawością zerknął w folder ze spamem. Piski mógł, tak jak system bazy, skategoryzować jako szum, lecz prędkie ich przebadanie pokazało, że były... czymś. Malcolma bardziej zaabsorbował fakt, że były wiadomością nadaną do bazy przez szereg satelitów z Eleutherii. Tudzież osobliwym echem fali dźwiękowej odeń odbitym. Ani jedno, ani drugie nie nastroiło go pozytywnie, gdy i te pliki przesłał na dysk laptopa, do późniejszej analizy. A gdy Jőel powrócił do pomieszczenia ze skwaszoną miną, pozbawiony drona, Reyes zazgrzytał zębami, szykując się na kolejną porcję złych wiadomości.

Mal, mamy jebany problem!

Kolejny? Jestem tym zaszokowany — technik sarknął suchym tonem.

Nie tak odległa przeszłość zdawała się być w jakiś sposób powiązana z arktyczną bazę, lecz natura i charakter tego połączenia musiały na razie pozostać zagadką. Rój nanobotów, do tego zdolnych manipulować biologiczną materią, w jednej chwili stał się ich priorytetowym problemem i Malcolma gwałtownymi ruchami ponownie uruchomił panel kontrolny systemów komunikacyjnych. Szczęśliwie ten problem miał proste rozwiązanie. Przynajmniej w teorii. Reyes zaczął w szaleńczym tempie szykować sygnał zakłócający, przyspieszonym jeszcze bardziej gdy na ekranie rozjarzonym alertami płynącymi z implantu Valeri, której połączenie uważnie monitorował, pojawił się mglisty obraz obleganej przez rój Eleutherii.

Ty nigdzie nie leź, tylko stój gdzie stoisz — Malcolm na ułamek chwili oderwał wzrok od ekranu, pozwalając sobie na wymowne spojrzenie w kierunku Tosci w stanie katatonii i Bushe w tym swoim osobliwym transie. — Te nanoboty mogą się przemieszczać wentylacją lub rurami. Serio nie mam ochoty bliżej się z nimi poznawać, dopóki nie skończę buszować w cyberprzestrzeni. Później w sumie też nie. Poza tym parę pierwszych poziomów pod nami jest ogołocone, raczej nic tam nie znajdziesz. Ewentualnie kolejny rój.





_____________________________________

Nieco jeszcze więcej w komentach, ale to już pewnie dopiero jutro.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-01-2024, 18:39   #193
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany



Sytuacja wydawała się wręcz beznadziejna. Porzucona arktyczna baza okazała się nie tylko siedliskiem antycznej, psionicznej obcej rasy, ale także gniazdem dla dekadenckiej i zwyrodniałej nanotechnologii, która przerabiała ludzi i pół żywe biomechaniczne stwory, rodem z najgorszego koszmaru.

Kłopoty, od dłuższego już czasu piętrzące się wokół szmuglerów, zdawały się właśnie mieć swój kulminacyjny moment. Oczywiście, w żadnym razie nie można było mieć, takiej pewności. Wszak odwieczne prawo mówi, że “zawsze może być gorzej”
W tym całym zalewie nieszczęść, zagrożeń, pułapek i nieustających przeciwność, tliła się jednak iskierka nadziei. Wszystko bowiem wskazywało na to, że w momentach największej beznadziei grupa szmuglerów z Pokatuny, działała najbardziej efektywnie. Nikt o nic nie pytał. Zbędne były jakiekolwiek narady. Każdy bowiem wiedział doskonale, co ma robić. Niewidzialne tryby ich drużynowej machiny zaczęły się wolno i precyzyjnie obracać.




Orus
Biegun północny
Tajna baza wojsk zwiadowczych - poziom -2
[/b]

Sierżant Joel Leclerc w jednej chwili odmłodniał, przynajmniej psychicznie, o kilkanaście lat. Gdy tylko samotnie zszedł poziom niżej, poczuł się tak, jakby znowu należał do Czwartego Regimentu Desantowego Imperialnej Marynarki. Serce łomotało mu z podniecenia i strachu, dokładnie tak samo, jak w czasie pierwszego zrzuty, gdy musiał w garguziańskiej dżungli odnaleźć resztę swojego oddziału.
Co prawda arktycznej bazie, zarówno pod względem temperatury, jaki i krajobrazu daleko było do tropikalnego lasu, ale kłębiące się w byłym marines myśli i uczuci były dokładnie takie same.

Cisza, jak panowała w korytarzach jednocześnie koiła zmysły, jak i pobudzała do wzmożonej czujności. Joel wolno i metodycznie przemirzał korytarza i według wyuczonych i wytrenowanych przez lata służby patentów, sprawdzał kolejne pomieszczenia.

Nigdzie żywego ducha. Malcolm miał na szczęście rację. Wyglądało na to, że kilka najbliższych poziomów jest bezpiecznych.
- Mal! - sierżant wywołał hakera.
- Taaa szefie.
W pierwszym odruchu Leclerc chciał skarcić Reyesa za tego typu odzywki. Zdał sobie jednak sprawę, że nie jest to, ani czas, ani miejsce, by toczyć tego typu dyskusje.
- Zejdę jeszcz dwa poziomy i wracam. Na razie wszędzie pusto.
- To chyba dobrze, nie?
- Chyba tak. A jak tam u was?
- Cały czas walczymy. Val udało się chyba ustabilizować silniki i wyrównać lot.
- W końcu, jakaś dobra wiadomość. Oby tak dalej. Bez odzewu.




Pokład Eleutherii

Ciało Valerii przestało istnieć.

Tak się przynajmniej jej w tej chwili zdawało. Jaźnią zjednoczona absolutnie z pokładowymi systemami Phantoma, niemal stała się Eleutherią. Plątanina kabli skryta pod poszyciem statku, to jej żyły. Bluzgający rozgrzaną plazmą silnik, to jej rozdygotane i walące nerwowo serce. Skórę zaś stanowiło tytanowe poszycie, które teraz obsiadło miliony mikroskopijnych pasożytów.

FLASHBACK

Naddźwiękowy szum przeszył arktyczną atmosferę, pozostawiając za sobą cienki, pusty pas rozgrzanego powietrza. Przez kilka sekund drobne płatki śniegu topiły się natychmiast, gdy tylko wpadły w tę mikro zonę.
Po chwili kolejny pocisk opuścił silos, kierując się w stronę smukłej Eleutherii.

Eksplozja nastąpiła jedna po drugiej i pośród białych obłoków, parującego śniegu, niezliczone chmary nanobotów oblepiły kadłub statku.

FLASHBACK

- Yagoda! Yagoda! Co się dzieje? - wrzeszczała przerażona Samara.
Cisza.
Brak natychmiastowej odpowiedzi pokładowej SI, zwiastował potężne kłopoty i Da Silva wiedziała o tym doskonale, mimo stosunkowo niewielkiego doświadczenia w podróżą kosmicznych.
- Yagoda kurwa! Melduj!
- Nastąpiła eksplozja - lakonicznie zakomunikowała SI - Zasadniczo, to dwie… Nie! Wróć! Trzy eksplozje
- Yagoda, jesteś wyjątkowa nieprecyzyjna.
- Tak wiem - z zaprogramowanym spokojem, potwierdziła SI - To z powodu infekcji,
- Jakiej znowu infekcji? Że też teraz zebrało ci się na żarty…
- To nie żart. To meldunek. Zostaliśmy zaatakowani. Dwa pociski ziemia-powietrze uderzyły w nas. Wraz z nimi na pokład wdarły się wyjątkowo agresywne i złośliwe nanoboty. To one infekują moje systemy.
Niespodziewanie czerwone światło zalało mostek.
- Trzecia eksplozja miała miejsce w ambulatorium. Obiekt przebywający w krio śnie, właśnie się wybudził i zmie… Nie! Wróć! Właśnie wchodzi na mostek.
Samara sięgnęła po pistolet, który spoczywał w kaburze, zawieszonej na jej pasie. Nim jednak zdążyła dobyć broni, mała piąstka z wielką siłą grzmotnęła ją prosto w nos.
- Kurwa! Kiki, za co?




Orus
Biegun północny
Tajna baza wojsk zwiadowczych - poziom 0


Malcolm czuł się, jak bóg. I w pewien sposób, w tej chwili nim był W końcu wszystkie religie twierdzą, że bogowie są panami życia i śmierci. Wyłączając system podtrzymywania życia w całej bazie, Mal nieuchronnie skazywał kilkanaście, a może i więcej ludzkich istnień na śmierć.
Gdy toczyła się jednak o zbyt wysoką stawkę, aby w tej chwili mógł mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia z tego powodu. De Vries, gdyby żył, pewnie w tej chwili prawiłby mu moralny wykład Zeke, jednak gryzł już ziemię, a oni wciąż walczyli o przetrwanie. Teraz tylko się liczyło, a reszta musiał być temu podporządkowana.

Proste, jak jebanie - Malcolm przypomniał sobie jedno z wojskowych powiedzonek De Vriesa. Pasowało, jak ulał do obecnej sytuacji.




Orus
Biegun północny
Tajna baza wojsk zwiadowczych - poziom -4


Nagła ciemność, zaskoczyła Leclerca, chociaż Mal uprzedzał go o swoich planach. Natychmiast uruchomił lampę na swoim szturmowym karabinie. Ledwo Joel zrobił kilkanaście kroków po kolejnym poziomie, który według jego planów miał być ostatnim, który penetruje samotnie odczuł, że coś się zmieniło. Nie chodziło tylko o brak światła i rosnącą temperaturę na wyświetlaczu kombinezonu, która miała kompensować różnicę wynikającą z napływającego przez wentylację arktycznego chłodu. W powietrzu dało się wyczuć dziwne napięcie, które Joel wielokrotnie czuł, będąc w czynnej służbie. To osobliwe świerzbienie karku i delikatną zmianę ciśnienia.

Gdzieś w pobliżu czaiło się zagrożenie.

Najbardziej niepokojące było to, że były sierżant nie miał pojęcia jakie.

Skrzypnięcie drzwi. Ciało Joela, bez udziału mózgu, natychmiast obróciło się w kierunku dźwięku. Dłonie mocniej zacisnęły się na szturmowym karabinie, a palec muskał spust. Wytrenowany przez lata służby instynkt, pozowlił Leclercowi zauważyć, jaki jakiś nieiwleki kształt znika za oddalonymi o kilka metrów drzwiami.

Karabin przytknięty do ramienia. Wąski snop światła oświetla drogę. Wolno i możliwie cicho, Joel zaczął iść w kierunku potencjalnego przeciwnika.

Kolejne skrzypnięcie. Mięśnie otrzymują natychmiastowy impuls, aby zastygnąć w miejscu. Leclercowi wydawało się, że jest gotowy na wszystko. Jednak to co ujrzał sprawiło, że ciężko przełknął ślinę.

Kilka metrów przed nim znajdowała się dziecięca głowa. Blada i nieruchoma, niczym lalka. Nie to jednak było najgorsze. O wiele bardziej koszmarnym widokiem okazała się gąsienicowa platforma na której umieszczono zdekapitowany łepek.

Oczy chłopczyka, zalśniły czerwonym elektrycznym blaskiem i dwie cienkie wiązki światła staksowały, Joela od stóop do głów.
- Tata! Tata!- powiedziały martwe usteczka mechanicznej dzieciny.
Joel cofnął się o krok, gdyż te surrealistycznie brzmiące słowa, usłyszał we wnętrzu swojej czaszki.




Pokład Eleutherii

Kolejne obrazy z pokładowych kamer, przeleciały przez głowę Valerii, niczym jej własne wspomnienia. Pilotka siła woli zepchnęła jej do podświadomości i skierowała swoje myśli ku centralnym systemom zarządzania. Yagoda, ich ukochana SI, wydawał się martwa, a na pewno wyłączona. Szybkie spostrzeżenie, zanotowane, gdzieś na krawędzi umysłu.

Reset SI, to zadanie na wiele tygodni, a może miesięcy.

To później!

Teraz, trzeba gasić pożary.

Przejęcie kontroli nad reaktorem i silnikami, to priorytet. Błyski myśli i tysiące komend wypowiedzianych niemal telepatycznie sprawiły, że Eleutheria ożyła. Potężny cią manewrówek wyciągnął statek z lotu pikującego. Przejęcie kontroli nad sterami okazało się zadziwiająco łatwe. Wyrównanie lotu było niczym głęboki, uspokajający oddech.
Oh taak! Tego było potrzeba Val - zarówno tej digitalnej, zanurzonej w trzewiach Eleutherii, jak i tej fizycznej, skulonej i nieruchomej, uwięzionej w arktycznej bazie.

Miliony nanobotów wciąż jednak podgryzały ją ze wszystkich stron. Opanowanie wszystkich awarii i prób przejęcia były ponad jej siły.
- Mal! Zrób coś z tymi pchłami. Żyć mi nie dają - nadała krótki komunikat w kierunku hakera.




Orus
Biegun północny
Tajna baza wojsk zwiadowczych - poziom 0


Gdyby nie okoliczności zagrażające życiu, to można byłoby powiedzieć, że Malcolm jest w swoim żywiole. Jego umysł pracował na pełnych obrotach, próbując ogarnąć i rozwiązać kilka problemów jednocześnie. Na check liście wolne, ale systematycznie pojawiały się kolejne zielone ptaszki.

- Mal! Zrób coś z tymi pchłami. Żyć mi nie dają - odebrał krótką i klarowną wiadomość od Valerii.
- Taaa jest, szefowo. Robi się.
- Znowu ze mnie drwisz?
- Szefowo, gdzieżbym śmiał. Przygotuj się, bo nie wiem, jak twoje cyfrowe zmysły zareagują na to, co zamierzam zrobić.
- A co zamierza,,,,

Gigantyczna akustyczna fala wypłynęła z nadajników byłej wojskowej bazy. Ogromne, foniczne tsunami z niewyobrażalną siłą uderzyło w wszystko, co znajdowało się w jej zasięgu i zakresie.
Struktura płatków śniegu wykoślawiła się, niczym odbita w krzywym zwierciadle. Lodowate prądy powietrzne zmieniły się w tropikalny monsun, a ciśnienie spadło gwałtownie.
W epicentrum audialnego uderzenia znajdowała się Eleutheria i Val w obnażonej zupełnie digitalnje postaci.




Orus
Biegun północny
Tajna baza wojsk zwiadowczych / pokład Eleutherii


Jaźń Val nie była gotowa na to, co zrobił Reyes. Teoretycznie wiedziała, co on zamierza, ale w najgorszych koszmarach, nie mogła przypuszczać do czego to doprowadzi.

W pierwszej piko sekundzie poczuła ulgę. Rażone monstrualną falą dźiękową nanoboty, podkuliły swoje odnóża, a ich mikroprocesory implodowały.

Szczęście i błogość po uwolnieniu się z kleszczy nono abordażu, trwały tak krótko, że pamięć pilotki ledwo, co zdążyła to zarejestrować. Wszelkie ślady bytności radości, wyparowały, gdy jestestwo Val zalał wszechogarniający ból.

Ból tak dziwny i niespotykany, że ciało kobiety zareagowało na niego w iście absurdalny sposób. Najpierw wszystkie mięśnie wypełniła niemal orgiastyczna radość, a po chwilę później wszystkie neurony jednocześnie zostały przypalone rozgrzany do czerwoności, przenikającym wszystko impulsem elektrycznym.

Nim jaźń Valerii została wyrzucona z systemów Eleutherii, pilotka ostatkiem świadomości zdążyła włączyć autopilotka i zauważyć, jak przez otwarty luk wyskakuje Kiki, prosto w śnieżną burzę.




Orus
Biegun północny
Tajna baza wojsk zwiadowczych - poziom 0


Sygnały nanobotów wyparowały z logu w jednej chwili. Potężna fala zakłócająca dosłownie zmiotła je z poszycia Eleutherii. Malocolm już miał wydać radosny okrzyk, gdy kątem oka dostrzegł, jak ciało Valerii z głuchym hukiem wali o podłogę.

- Kurwa! Szefowo, nic ci nie jest? - wyrzucił z siebie, doskakując do pilotki.
Dwie cienki strużki krwi sączyły się z jej nosa, a gałki oczne podpowiekami wykonywały rave’owe pląsy.

- Odsuń się! - krzyknęła Tosca, klękając przy Valerii z pneumatyczną strzykawką.
Przyłożyła ją do specjalnego gniazda w kombinezonie i zaaplikowała coś pilotce.
- Ooooo! - pisnęła Bushe otwierając szeroko oczy i podnosząc gwałtownie tułów.
- Na coś się w końcu przydałaś - skomentował w swoim stylu Reyes.
- Jeb się! - odburknęła Tosca i odsunęła się od dochodzącej do siebie Valerii.
 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”
Morph jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-01-2024, 19:40   #194
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Niższe poziomy polarnej bazy

Jöel Leclerc nie był człowiekiem, którym łatwo dawało się wstrząsnąć. W trakcie ośmiu lat służby w głębokiej przestrzeni nieraz natrafił na koszmary mogące z łatwością złamać ludzką psychikę, na brutalne zbrodnie, okrucieństwa wojny oraz potworności wszechświata zrodzone z bezwzględnych praw natury. Sierżant widział, co przywiedzeni do ostateczności ludzie potrafili zrobić bliźnim w odciętych miesiącami od zaopatrzenia orbitalnych bazach i jak z innymi ludźmi obchodziła się endemiczna fauna i flora na tuzinie obdarzonych życiem światów - a mimo to widok odciętej dziecięcej głowy wbudowanej w cybernetyczny środek ruchu przyprawił mężczyznę o lodowaty dreszcz przerażenia. Było w tym konstrukcie coś absolutnie wyzbytego człowieczeństwa, coś tak groteskowo przerażającego, że sierżantowi dosłownie zaschło w gardle, a kiedy okaleczony szczątek przemówił cienkim głosem, ugieły się pod nim kolana.

- Ja pierdolę! Mal, mam kontakt… następny biostwór, masz go na podglądzie?

Odzyskując władzę w nogach Leclerc cofnął się o kilka kroków, lufą Maelstroma mierząc w organiczną część machiny, ale nie mając pojęcia, czy zdoła się zmusić do pociągnięcia za spust.

- Tato. Tato.

Kolejny lodowaty dreszcz, spotęgowany rosnącą świadomością tego, że jaźń znajdująca się po drugiej stronie improwizowanego kanału komunikacji była czymś niewyobrażalnie wręcz obcym.

- Mal, przygotuj windę, wracam. Spierdalamy stąd.

Zarzuciwszy karabin na ramię sierżant ruszył ostrożnymi krokami ku szybowi windy, przez cały ten czas nawet na sekundę nie spuszczając wzroku z potwornego biobota.

- To coś próbuje się komunikować, ale to może być pułapka - rzucił do mikrofonu modułu łączności - Musimy wracać do Kenertunu, wrócimy tutaj w większej grupie.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-01-2024, 19:57   #195
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację


Nurkując w digital, zapomniała o słabości ciała, odsunęła wcześniejsze obawy o nierozerwalność jej istnienia od mięsa. Bycie Eleutherią nie ograniczało się do żmudnego przekładania zer i jedynek w licznych mózgach, przypominało narodziny anioła. Nowa powłoka była piękna i smukła, groźna i pancerna.
Tylko pozbyć się botów-kłopotów.
Mięso ma swoje przywileje, jak pieszczoty, tak ciało anielskiej maszyny pozwala na nieosiągalne dla ciała doznania, nieosiągalne dla większości biologicznych stworzeń. Euforia zalała świadomość Val nieistniejącą endorfiną wystrzeliła zmysły na nowe poziomy, zatrzymała dla pilot czas, to pozwoliło feminie-machinie skierować lot w wybrane miejsce, lekko jak zarzucenie biodrem, wypięcie pupy, wyciągnięcie ramion po przebudzeniu. Czas wreszcie wygrał i zrzucił boginię z piedestału w odmęty błota i szlamu. Brudu, świństwa informatycznego, orgazm podczas gwałtu. Obrzydliwość obrzydliwości i wstyd, a przecież wciąż w euforii.



Orus
Biegun północny
Tajna baza wojsk zwiadowczych - poziom 0


Z gwałtu świadomości spadła jeszcze niżej w hierarchii bogów, wprost w swe rozdygotane ludzkie mięso. Ciężko łapała nieregularny oddech, raz za razem wstrząsana spazmem. Nie mogła dojść czy jest jej za zimno, za gorąco, czy ciśnienie ją zgniata, czy rozrywa. Czuła się jakby ktoś wymieszał jej piguły.

Ktoś to pomieszał.

Zamrugała dostosowując się do zmysłów, jakby robiła to po raz pierwszy. Spostrzegła Toscę, która drugi już raz wyciągała ją z omdlenia. Usłyszała Mala, ale jeszcze nie była w stanie nic z siebie wydusić. Zajrzała do kuferka, złapała za liścieńca, ale dłoń w rękawicy odbiła się jej od przyłbicy hełmu.

Głupia sprawa. Roześmiała się.

- ha! Haha! Wreszcie się na coś przydałeś Reyes. - Odrzuciła jak papuga. - Strzelali do mnie głowicami z nanorobactwem. Z tej jebanej kopuły. Zajebie ich, a później zajebie ciebie Reyes. Co to kurwa było? - rozglądała się dookoła, próbując na powrót zlokalizować się w verite. - Gdzie sierżant? - wypaliła wreszcie niebezpiecznie poważnie i przytomnie.

Wdrapała się na swój kuferek z ramienia zdjęła granatnik. - Rozjebie ich, a później tego cwaniackiego trepa z pizzy. Wylądowałam trzysta, czterysta metrów od wyjścia.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-01-2024, 13:48   #196
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Komplikacje piętrzyły się i rozmnażały niczym inwazyjny gatunek, po raz już kolejny dowodząc jak parszywe było szczęście i jak umiejętnie dobierali sobie zlecenia, które miały nie tylko drugie dno, a trzecie i czwarte, plus szereg innych jeszcze ukrytych schowków z paskudnymi niespodziankami. Przejęcie kontroli nad systemami bazami pozwoliło Reyesowi wyrównać pole bitwy, a być może nawet przechylić szale nieco w ich stronę, przynajmniej jeśli szło o problem ugaryckiego ulu. Wyłączone systemy podtrzymywania życia i wpompowane arktyczne powietrze bardzo prędko wyziębiły wszystkie poziomy, pieczętując los kultystów. Malcolm na przekaz z tamtejszych kamer zerkał tylko pobieżnie, czując żółć w gardle na widok padających ludzi. Rachunek w tej sytuacji był niezwykle prosty - "albo oni, albo my" - i śmierć przez hipotermię była tysiąckrotnie lepsza od bycia psioniczną marionetką. Przynajmniej tak technik koił swoje sumienie. Potrafił okłamywać siebie jak nikt inny. Wykorzystanie nadajników do pozbycia się nanobotów z poszycia Eleutherii przyszło mu równie łatwo, co ludobójczy manewr w środku bazy. "Zbyt łatwo," szeptała paranoja. Brak jakichkolwiek kontrataków w cyberprzestrzeni czy prób odbicia kontroli był... dziwny. Starał się nie przejmować tą podejrzaną ciszą. Co nie było wyzwaniem, biorąc pod uwagę fakt, że fala zakłócająca, która usmażyła rój oblegający okręt, sprowadziła też Valeri do parteru i przyprawiła ją o krwotok z nosa. Reyes nie spodziewał się aż tak silnej reakcji, ale okrętowe zabezpieczenia najwyraźniej zostały uszkodzone. Do tego krzyki Leclerca na łączach raportowały nowe zagrożenia w trzewiach bazy.

Nie, nie widzę, bo Val wróciła do świata żywych i musiałem ją łapać, gdy omdlała — oznajmił wojskowemu, wracając do konsoli i wedle rozkazu przygotowując mu windę. — Twoja karoca oczekuje, księciuniu, tylko pamiętaj o baśniowych regułach. Musisz zdążyć przed północą, inacz... co do kurwy!?

Mal pożałował sprawdzenia podglądu bardzo prędko. Napotkany przez Jöela biobot wyglądał zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażał, nawet na względnie słabej jakości kamerze. Makabryczny twór nasilił tylko posmak żółci w przełyku i nawet zwyczajowa ciekawość technika nie była na tyle silna, by przekonać go do dokładniejszego przyjrzenia się monstrum. Opanowując odruch wymiotny, Reyesowi już o wiele łatwiej zaczęło przychodzić tłamszenie wyrzutów sumienia - lepsza hipotermia, niż bycie przekształconym w jakieś monstrum.

Lepsi od ciebie próbowali, słońce — ripostował w stronę Valeri z krzywym uśmiechem. — Sierżant idzie.

Rewelacje pilotki o torpedach były niepokojące, podobnie jak ich modyfikacje które z głowic czyniły środek transportu dla rojów nanobotów, jednak względnie krótki zasięg uspokajał najgorsze obawy technika. Pomimo kontroli absolutnej nad bazą, Reyes obłożył systemy bojowe dodatkową warstwą zabezpieczeń w oczekiwaniu na Leclerca. Porywcze groźby Bushe skomentował tylko wieloznacznym prychnięciem. Odezwał się dopiero gdy żołnierz wrócił do nich pospiesznym krokiem.

A może rzućmy to wszystko i wylećmy w tropiki? — sarknął, odchylając się w krześle i kręcąc głową.

Mal, bądź poważny — skarcił Leclerc.

Jestem — odparł technik, wzdychając. — No ale dobra, chcesz tutaj wracać większą grupę, to ja się zapytam czy warto. Nawet wojska imperialne nie dały sobie rady i do tego nie możemy być pewni, czy aby wracając w większej grupie nie zagramy na korzyść Ciobanu. Może od samego początku wysyłał nas tutaj tylko po to, żeby potwierdzić obecność glizdy. To coś nadawało z bazy sygnały, on służył w wojsku i mógł usłyszeć plotki. Serio chcemy, żeby cokolwiek z tego posterunku wpadło w jego łapy? Powinniśmy ją wysadzić i wylecieć w te tropiki. Jebać Ciobanu.

Malcolm zerknął po kamerach i ekranach śledzących stan systemów.

Ale najpierw to powinniśmy sprawdzić stan Eleutherii. Bo nie wiadomo czy w ogóle damy radę stąd odlecieć. Te roje mogły narobić wiele szkód — Reyes skrzywił się na te słowa, nie chcąc nawet myśleć ile roboty mogło go czekać. — W międzyczasie wydłubać też auracyt z kopuły. Dron powinien sobie dać radę.

Niby po co? — bąknęła Tosca, łypiąc w jego stronę.

Dla zabawy — responsował Mal suchym tonem. — To coś może amplifikować psioniczne fale, więc uszkodzenie siatki może nam wyjść na dobre.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-01-2024, 19:03   #197
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany



Orus
Biegun północny


Przyznanie się do porażki, nigdy nie przychodzi łatwo. Zwłaszcza, gdy jest się byłym wojskowym lub wyjętym spod wszelkiego prawa kosmicznym piratem. Teoretycznie można, by powiedzieć, że załoga Eleutherii opuszczała byłą bazę wojsk zwiadowczych Trzeciego Imperium z tarczą, a nie na niej.
- Wygląda na to, że to koniec - stwierdził lakonicznie Mal, obserwując jak główna śluza bazy domyka się pomału. Reyes ustawił nowe kody dostępu i jeśli ktoś poza nimi będzie chciał wejść do środka, to będzie musiał sforsować je siłą.
- Jeszcze tu wrócimy - odpowiedział mu stojący obok Leclerc.
- Myślisz, że to ma sens?
Szalejący arktyczny wiatr zakłócił na chwile komunikację i Joel zamiast skierowanego do niego pytania, usłyszał tylko jednostajny radiowy szum.




Eleutheria
Mostek


Pytanie to wybrzmiało ponownie, gdy cała ekipa znalazła się z powrotem na pokładzie Eleutherii. Wszyscy zajęli swoje miejsca, a Val uruchomiła silniki i skierowało statek wolno w kierunku orbity Orusa.
Atmosfera panujaca na mostku, daleka była od zwyczajowego luzu i praktycznie pozbawiona typowych wzajemnych docinek.

Wyprawa do wojskowej bazy, skończyła się jeśli nie oficjalna porażką, to na pewno sporymi stratami. Uszkodzenia dokonane przez nanoboty dało się w miarę łatwy sposób naprawić. Wymagało to jedynie czasu. Gorzej sytuacja przedstawiała się jeśli chodzi o ich pokładową SI. W przypadku Yagody, po raz kolejny dało o sobie znać, zaszyte głęboko w systemowym kodzie, wojskowe procedury zabezpieczające. Wszystko wskazywało na to, że w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, uruchomiona została procedura autodestrukcji. Odcinana od kolejnych podsystemów Yagoda uruchomiła sekwencję poleceń, które miały doprowadzić do rozbicia się statku o powierzchni bieguna, a cyfrowa świadomość Sztucznej Inteligencji całkowitej dezintegracji.
Całkowite unicestwienie Yagody zostało powstrzymane tylko dzięki wspólnej interwencji Valerii i Malcolma. Na obecną jednak chwilę trudno było ocenić, co uda się odzyskać z poszatkowanej i w dużej mierze zdefragmentowanej świadomości pokładowej SI.

W rubryce “straty” poza śmiercią kolejnego członka załogi, należało też wpisać krótkie, ale jakże znaczące słowo Kiki. Psioniczna mutantka wykorzystała moment destabilizacji statku i uciekła. Wiele wskazywało na to, że nadrzędnym celem ataku nanobotów stanowiła właśnie tajemnicza dziewczyna. Kwestia otwartą pozostawało, czy robal z podziemi nawiązał z nią jakiś kontakt, czy jednak Kiki samodzielnie podjęła decyzję o ucieczce.
Warunki panujące na zewnątrz były jednak takie, że logicznym wydawało się, żę należy dziewczynę uznać za zmarłą..
Przed potwornym mrozem i huraganowym wręcz wiatrem mógł ją ochronić jedynie cud… lub kolejne ukryte nietypowe zdolności, których nie zdążył odkryć Mal w trakcie swoich badań.

Grobową ciszę panującą na mostku, przerwałą w końcu Val, która zintegrowana ciałem i umysłem ze statkiem, powoli dochodziłą do siebie.
- To dokąd lecimy kapitanie? - spytała, zerkając wymownie w stronę Leclerca.
Joel przełknął głośno ślinę i zapatrzony w odczyty milczał przez kilka długich chwil, udając, że odczytuje z nich właśnie bardzo ważne informacje.
 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”
Morph jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-02-2024, 20:49   #198
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Mostek Eleutherii, lot powrotny do Kenertunu

Napęd Phantoma pracował jednostajnym rytmem, aczkolwiek liczne czerwone diody nieaktywnych sensorów budziły w Jöela głęboki niepokój. Częściowa autodestrukcja Yagody mogła nieść ze sobą długoterminowe konsekwencje, a ich neutralizacja nie miała być ani prostym ani tym bardziej tanim procesem.

- Sprawdzę ciśnienie chłodziwa na bloku reaktora, połowa czujników daje dziwne wartości - powiedział sierżant odpinając przeciągniętą przez pierś uprząż antyurazową i podnosząc się z fotela. Valeri skinęła w odpowiedzi lekko głową, całą swoją jaźnią wkomponowana w szwankujący system operacyjny Phantoma, reagująca poprzez sprzęg neuralny za każdym razem, kiedy jakiś podsystem sygnalizował krytyczną awarię. Leclerc zastanawiał się chwilami jak dalece poharatany umysł dziewczyny rejestrował obecność jej towarzyszy jako znajomych osobowości, a nie jedynie organicznych sygnatur cieplnych.

Stabilność psychiczna Bushe budziła największe obawy sierżanta zaraz po stanie elektroniki Eleutherii, zwłaszcza w nawiązaniu do przykrytego białym płótnem kształtu przypiętego do zabiegowego stołu w ambulatorium. Samara była przyjacielem ich obojga równie długo, co major de Vries i utrata dwójki zżytych ze sobą bliskich towarzyszy musiała wywrzeć depresyjny wpływ na każdą ludzką psychikę.

Biometryczny sensor włazu powinien był zeskanować wszczepiony w nadgarstek Jöela mikrochip i otworzyć przejście automatycznie, ale również ten podsystem uległ awarii po zapaści Yagody, toteż chcąc pójść do sali odpraw sierżant musiał wpierw wbić w panel drzwi swój osobisty kod dostępu.

Pokonywane krok po kroku pomieszczenia statku wibrowały nieregularnie, ustawicznie przestrzegając przed ryzykiem utraty mocy reaktora. Phantoma dzieliło od stolicy Orusa blisko dwa tysiące kilometrów i Leclerc czuł głęboki niepokój na samą myśl o awarii kolejnego podzespołu statku. Tabirah, Zeke, Samara, teraz wreszcie Eleutheria - gdyby sierżant był wierzącym człowiekiem, zapewne zaniósłby modlitwę do jednego z niezliczonych bóstw zasiedlających znany i nieznany wszechświat.

Nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że zawisnęło nad nim jakieś ogromne fatum - nad nim i resztą kurczącej się coraz bardziej załogi.

Jestem jeszcze w pracy, dlatego komentarze ze szczegółowymi wytycznymi wrzucę najpewniej dopiero jutro.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172