Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2024, 18:01   #7
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Lidia dosyć spiesznym krokiem wróciła pod bok Margo, który był najwyraźniej wstrząśnięty takim nagłym zakończeniem spektaklu. Ze szczególnym naciskiem na określenie „takim”. Widać było, że spodziewał się czegoś zupełnie innego, bo stał skrzywiony, zmarszczony, postarzały naraz o kilka, może nawet kilkanaście lat. Zniknął jego uśmiech a oblicze skrył mrok. Strach może jaki. Lidia widywała go już w takim stanie. Za każdym razem, gdy trupa waliła się w gruzy miewał takie stany, ale zwykle szybko stawał na nogi. Tyle, że nigdy nie widziała go bezpośrednio po tych wszystkich nieszczęściach.


Zwykle, jakimś szczęśliwym trafem, nie było jej przy tych wszystkich nieszczęściach, które spadały na „Trupę Margo”. Do dziś. Samej jej drżały ręce, więc skryła je w połach płaszcza a sama odwróciła się schowana za resztą członków trupy, którzy jak tylko potrafili, próbowali zapanować nad potencjalnym… linczem?

Z pewnością mogło się to potoczyć w taką stronę, bo niemal wszyscy mężowie obserwujący przedstawienie, zerwali się na nogi. Dwie niewiasty dopadły pechowca, który drgał jeszcze konwulsyjnie a w niebo uderzył ich szloch. Dwie inne zagarniały dziatwę w kiecę i zaganiały do wozów, byle dalej od miejsca gdzie zaraz mogło dojść do przemocy.

-Łooleeee!!! - krzyknął Ricardo podrzucając wysoko gruszę a kilku spośród zbliżających się mężów zatrzymało się, jakby w obawie że znów jakiś „cud” spadnie na nich jak grom z jasnego nieba. Dwaj kupcy machnęli na wszystko rękoma wołając do swoich pachołków by wracali strzec dobytku. Wiadomo, jak jest rozróba zwykle zaczyna się łupienie. Nie wszyscy posłuchali.

-Kto zmienił lot strzały?! Tam leci kruk!! To pewnie jakaś wiedźma i jej MAGIA!! Brać ją!- ryknął Adelard wskazując pomiędzy drzewa. Dwóch czy trzech chłopów stanęło jak wryci w ziemię, próbując wzrokiem przeniknąć mrok pomiędzy okalającą polanę gęstwinę. Dwaj pachołkowie kupców zatrzymało się a widząc resztę swoich wracającą do wozów ruszyło ku swoim.

-Zatem na jego przyszła pora... - zauważył donośnie Erik w teatralnym geście podnosząc ręce w górę. - ...Pan Zmarłych wezwał go do siebie. Szybko! Złączmy się w modlitwie by jego dusza ku Panu naszemu mknęła i na pogodne Jego oblicze natrafiła!


Margo jakby oprzytomniał. Otrzepał się jak pies po ulewie, albo człek gdy się budzi ze złego snu i zawołał gromko. - Ludzie! Złe zabrało tego człowieka zbijając strzałę, którą z mistrzowską precyzją słał mistrz Adelard. Złe jest gdzieś wśród tych drzew. Zachowajmy spokój i módlmy się, bo jeno modlitwa może nas ocalić i zapewnić bezpieczeństwo! Módlmy się…

Wszyscy przy ognisku byli skonsternowani, przestraszeni, poruszeni i pełni lęku i trwogi. No, może poza trupem, który miał już wszystko w dupie. I pewnie udało by się zapanować nad sytuacją, gdyby nie to co zdarzyło się ułamek chwili później.

Ludzie wybierają różne sposoby na samodzielne pozbawienie się tego najcenniejszego daru od niebios, czyli życia. Jedni wieszają się na drzewach, krokwiach czy belkach w stodołach, inni podcinają sobie żyły a jeszcze inni skaczą z jakichś grani, mostów czy murów miejskich. Sposobów na samobójstwo doprawdy było wiele, ale ten kmiot wybrał inne. Był jedynym, który nie popadł w panikę, nie poddał się zbiorowej histerii, nie reagował na padające słowa. Stał i patrzył pałającym wzrokiem w Adelarda, który z napiętym łukiem od niechcenia skierowanym w niebo jakby wypatrywał widmowego nietoperza obserwował tłum.

Aż w końcu stać przestał. Złapał w sękata dłoń leżącą przy ognisku siekierę i ruszył wprost na łucznika wykrzywiając prostacką twarz we wściekłym grymasie.

-Skurwysyynu, brata mi ubiłeś!! - krzyknął przyspieszając i wznosząc do ciosu narzędzie, które gdyby zderzyło się z głową łucznika, rozprawiłoby się z nią lepiej niż z dębowym polanem.

-Zróbcie coś! - krzyknął Margo. On już trupów, jak na jeden wieczór, miał serdecznie dosyć…



***


Proszę o standardowe 5k100 pod postem
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem