Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2024, 20:39   #23
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Los miewał dziwne poczucie humoru i nie inaczej było w skutej mrozem Dolinie Lodowego Wichru. Oblegające Targos gobliny zesłał na nich nagle i znikąd, uśpiwszy wpierw czujność iluzją spokoju i okrywszy wszystko wokół śnieżną zasłoną, wnet rozdartą świstem strzał. Oryon, który przy zejściu z drewnianego pomostu i zagłębieniu się pomiędzy zabudowania przybrał lżejszy krok i przezornie trzymał się plecami opancerzonych towarzyszy, gotów był już nawet odetchnąć głębiej, gdy pierwsza salwa opadła na ich grupę pod murami magazynu, na krótko po tym jak leśny elf otworzył drzwi zręcznymi ruchami. Tak jak on sam, tak i żółtoskóre karłowate skorzystały z aury ograniczającej widoczność, opadając na nich w - trzeba było przyznać - całkiem dobrze przeprowadzonym ataku z zaskoczenia. Zaprzeczając przy tym powszechnemu przekonaniu o ich wątłym intelekcie, przemykając i kryjąc się w śnieżnych tumanach, nie pozostając zbyt długo w jednym miejscu.

Cwane manewry goblinów i żywiołowość pchająca towarzyszy do machania orężem praktycznie na oślep czyniły bezpośrednie starcie nader problematyczne, zwłaszcza dla Karrasa którego większość zaklęć opierała się na widzeniu ich celów. Pomimo tej komplikującej działania niedogodności - a może z jej powodu - diablę nader uważnie wypatrywało najmniejszego choćby otwarcia ze strony wrogów, nie zastanawiając się długo nad skorzystaniem zeń, gdy już się nadarzyło. Jak choćby gdy przemknął obok ścierającego się z aasimarką i Jonem goblina, przed oportunistycznym sztychem osłaniając się wyczarowaną naprędce tarczą, drugą dłonią wydobywając z sakiewki garść kolorowego piasku, którą cisnął w stronę strzelców, gestem i inkantacją rozdmuchując drobiny eterycznym podmuchem Splotu w feerię oślepiających barw. Mściwe zadowolenie, gdy oślepione czarem gobliny zawyły szaleńczo, nie potrwało jednak długo. Błyskotliwa magia przykuwała uwagę i Oryon nie był w stanie zatrzymać wszystkich pocisków, jakie en masse zleciały w jego kierunku.

Oryon wdzięczny był selûnitce za plecami, która dodała mu nieco sił zaklęciem, nawet jeśli rzeczone zaklęcie osiadło nań ciężarem senności. Opierając się pokusie zamknięcia oczu, zaklinacz z niepokojem zauważył, jak pociski nadlatywała z coraz to dalszych odległości, a pokraczne figury goblinów coraz to mocniej malały i niknęły w śnieżnej zasłonie. Krewcy towarzysze byliby zapewne gotowi ścigać ich po miasteczku, lecz biorąc pod uwagę zwinność karłowatych, Karras obawiał się że bitwa w takich okolicznościach prędko przerodziłaby się w farsową gonitwę rodem z jarmarcznej komedii. Zmotywowany tą myślą, po raz kolejny sięgnął po energię Splotu, wzmacniając ją dodatkowo źródłem mocy pulsującym w jego krwi, przywołując i otulając Aurorę oraz Jona srebrzystym wirem, załamującym powietrze na podobieństwo pomarszczonego zwierciadła. Gwałtownym ruchem, który wyrwał z niego syknięcie bólu gdy mięśnie zacisnęły się na grocie strzały tkwiącej w jego ciele, nadał wichrowi kierunek, w uderzenie serca przenosząc oboje z nich w zwarcie z łucznikami. A przynajmniej taką miał nadzieję, zmuszony zdać się na domniemywanie pozycji strzelców.

Szczęśliwie walka na krótko po tym dobiegła końca. Raniony ostatnim już pociskiem Oryon ledwo trzymał się na nogach, lecz mimo tego ruszył w ślad za Nolanem, wspierając się dłonią o ścianę domostwa, do której przylgnął parę chwil wcześniej. W ostatniej jednak chwili zmienił zdanie, wiedziony coraz silniejszymi zawrotami głowami, opierając się plecami o budynek i koncentrując na wyrównaniu oddechów.

Znajdź tylko krasnoluda. Ma sporo małżowin do ucięcia! — oznajmił plecom Szkutnika, przymykając oczy.

W chwilę później zjawiła się koło niego Aurora, uczynnie oferując mu pierwszą pomoc, na którą przystał niemrawym kiwnięciem głową.

Winnaś rozważyć, czy nie rozsądnie byłoby ostrzec sprzymierzeńców, zanim zdecydujesz się leczyć ich magią — poradził ze słabym uśmiechem. — Bycie uśpionym zaklęciem w ogniu walki może zostać nieopacznie odebrane przez niewłaściwe osoby.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 14-01-2024 o 02:43.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem