Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2024, 17:32   #25
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Tawerna Pijanej Czarownicy

Niezbyt głośny gwar gawiedzi. Dochodzący z zaplecza zapach smażonego mięsa. Lekki aromat piwa i wina. I ciepło niewielkiego paleniska znajdującego się przy jednej ze ścian. Czegóż więcej można by oczekiwać od karczmy po całym dniu podróży.

Usadowiwszy się przy stoliku nieopodal niewielkiej sceny, bohaterowie mogli chłonąć wszystkimi zmysłami dobroci gospody. Równocześnie stali się centrum zainteresowania wielu ciekawskich par oczu. Wyciągnięte przez Olgę karty zdawały się pozostawać niezauważone przez gawiedź, która rozproszona była przyglądaniem się ich właścicielce oraz jej towarzyszom. Jeżeli natomiast znajdowali się w pomieszczeniu jacyś potencjalni gracze, uwaga Thomasa o "ustawionej talii" skutecznie ich odstraszyła.

Gdy rudowłosy łotrzyk krzyknął z aprobatą w stronę młodego grajka, ten z jeszcze większą nerwowością próbował nastroić lirę. Chłopak zdawał się przeżywać w tym momencie złe chwile. Stres sceniczny, z którym boryka się większość początkujących bardów, był widoczny gołym okiem. A najwyraźniej dostrzegała go oczywiście Brahma.

Kiedy mosiężnoskóra kobieta zbliżyła się do chłopca, ten wydawał się kompletnie przerażony. Gdy Brahma odezwała się do niego, chłopaka początkowo zatkało, jednak po chwili, patrząc pod nogi, wyciągnął ręce z instrumentem w jej stronę i powiedział:

- T-tt-tak. M-mm-może nawet ch-chciałabyś spróbować zagrać? N-nie chciałbym popsuć w-wwam wieczoru swoją kiepską grą - wykrztusił nie bez problemu.

- Mówiłem, że to tchórz! - krzyknął rudowłosy grubasek i wybuchnął śmiechem, kompletnie nie przejmując się pojawieniem się mosiężnoskórej. Gdy cała trójka przestała rechotać, widać było, że gagatek chciał rzucić kolejną ciętą ripostą. Jednak wtedy w całym pomieszczeniu rozbrzmiał głos chłopaka.

"Nie myję się! Nie myję się! Nie myję się! Nie myję się!"

Zakłopotany rudzielec zaczął szukać winowajcy, jednak kiedy dwójka jego towarzyszy wraz z kilkoma innymi gośćmi karczmy zaczęła się głośno śmiać, jego twarz przybrała barwę purpury. Gagatek początkowo podjął się próby opanowania zebranych, lecz gdy to nie pomogło wstał i prędko wybiegł z karczmy. Krzyknął jedynie na odchodne:

- Jeszcze tego pożałujecie!

Lucretia mogła czuć się dumna z powodzenia swojego planu. Chociaż teraz to ona i jej urządzenie stało się głównym punktem uwagi zebranych. Dwójka towarzyszy rudego prześladowcy straciła całkowicie zainteresowanie grajkiem, wpatrując się teraz z zaciekawieniem w maszynę wydającą głos ich kolegi.

Stojąc nieco z boku, fiołkowooka nie mogła nie zauważyć jeszcze jednej z ciekawych, lecz nieco bardziej wyróżniających się ozdób gospody. Dwa skrzyżowane miecze o długich, zakrzywionych ostrzach wisiały na ścianie nad sceną. Nic nazbyt nadzwyczajnego mogłoby się początkowo wydawać, jednak jej sprawne oko wynalazcy zwróciło uwagę na pewien szczegół. Choć oba miecze wyglądały na identycznie wykonane, to na jednym z nich ewidentnie widać było znak czasu – miejscowe przetarcia, rdzę - natomiast drugi wyglądał, jakby wczoraj wyszedł spod młota kowala! Dziwny kontrast stanowiły między sobą oba miecze.

Tymczasem, do stolika przy którym usadowieni byli bohaterowie podszedł w końcu barman.

- Nie chciała wioska przyjść do suwerena, suweren przyszedł do wioski - powiedział czarnoskóry mężczyzna, uśmiechając się szeroko. - Zwę się Geddi. Geddi Al-Ghumari. Co mogę podać? Mam piwo, wino, a dla koneserów mocnych trunków, mój specjał, likier śliwkowy Al-Ghumariego! A jakbyście byli głodni, moja córka właśnie przygotowuje pieczeń baranią.
 
Hazard jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem