Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2024, 13:47   #28
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Fajna ta mikstura. Taka wybrakowana — Oryon sarknął z przekąsem, zgrzytając zębami.

Chociaż Luskan dalej w wielu miejscach pachniało świeżością odbudowy, to stare zwyczaje i rzemieślnicze tradycje i tam pozostawały wiecznie żywe. Karras przez chwilę miał ochotę cisnąć opróżnioną fiolką i korkiem w truchło goblina, który nieomal wepchnął go w ramiona Myrkula, teraz barwiące śnieg szkarłatem posoki, by ulżyć irytacji, jaką wywołał w nim eliksir bez wątpienia uwarzony "tanim kosztem". Zaniechał jednak tej czynności, w zamian krzyżując jadowitą żółć swojego spojrzenia z bezdenną czernią oczu kapłanki Księżycowej Panny, której magia o wiele sprawniej uśmierzyła ból i zaleczyła jego rany.

Bynajmniej Auroro. Jestem ci wdzięczny — odparł jej zwięźle.

Ciekawość cisnęła mu na usta pytanie, czy niebianka odczuwała mimowolny dyskomfort w jego obecności, tak jak on w jej. Planarny pierwiastek jego jestestwa w niezrozumiały dla Oryona sposób reagował na świetlisty okruch Niebios w jej krwi, którego nie zdołał stłumić nawet cień jakim była naznaczona. To pytanie jednak zachował na później, na bardziej odpowiednie miejsce i czas. Odzyskawszy sporą część sił i wyrównawszy szarpane oddechy, diabelstwo ponownie stanęło na nogi bez potrzeby wspierania się o ścianę. Karras zbliżył się do żółtoskórego truchła, czubkiem buta przewracając je twarzą do góry i mocniej naciągając skórzane rękawiczki. Nijak nieporuszony pustym spojrzeniem, przyjrzał się bliżej goblinowi i przykucnął, sięgając w stronę mieszka przy pasie. To samo uczynił z resztą pobliskich trucheł, podczas gdy Aurora oddała się leczeniu współpasażerów, a Nolan i Thanix forsowaniu drzwi magazynu.



By do upadłego chronić składowanych tutaj bogactw Targos przed szabrem, jestem przekonany — Oryon wyszeptał półgębkiem, z dobrze słyszalną sardoniczną nutą komentując historię komendanta.

Zaklinacz pobieżnie tylko rozejrzał się po magazynie, na dłużej zawieszając wzrok na beczułkach z alkoholem, które jak reszta dóbr zdawały się być składowana tam od dłuższego czasu. W duchu zdziwił się nieco na widok nietkniętego trunku, spodziewając się że płynny kuraż tuż obok pożywienia zostałby w oblężonym mieście rozkradziony jako pierwszy. Tudzież zgromadzony przez możnych i wpływowych, bądź rozprowadzany w celu poprawy morale obrońców. Oryon zakończył oględziny i otulił się nieco szczelniej futrem, zerkając ukradkiem na przemawiającego właśnie Karanthira. Kruczy chowaniec słonecznego elfa, już na "Jędzy" wzbudzający dziwne uczucie w diablęciu ilekroć nań spojrzał, coraz mocniej zaczął go intrygować, podczas bitwy przejawiając nietypowe cechy i zachowania. Pobudzona ciekawość, lekko okraszona niepokojem i podejrzliwością, musiała jednak - tak jak w przypadku Aurory - odczekać na lepszą chwilę.

Na posiłki właśnie patrzycie, komendancie — Oryon oznajmił mężczyźnie. — Jak rzekł już mój kompan, przysłano nas tutaj, by was odnaleźć i doposażyć się w lecznicze dekokty.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 18-01-2024 o 18:01.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem