Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2024, 12:20   #13
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
„Zróbcie coś!” - krzyknął Margo. Ale nie sprecyzował dokładnie czym owo „coś” miałoby być. Nadmiar przestrzeni interpretacyjnej dawał wolną w sumie rękę. Ale też nie zabezpieczał przed wymknięciem się spraw spod jakiejś, jakiejkolwiek i czyjejkolwiek kontroli. I choć znane powiedzenie mówiło, że jak coś ma źle pójść, to pójdzie, to jednak… nie poszło.

Trudno by określić, czy była to zasługa słów Erika, zdecydowanych działań Jarla czy może czegoś innego, dość rzec, że po tym jak cios belką złamał chłopa w pół i zatrzymał w pół kroku reszta kmiotków dała drapaka do swoich. Tylko ich bose stopy migały w trawie. Może i bali się „Złego” co się po kniei kryje i sadzi na prostych ludzi zsyłając nietoperze, wicher i inne nieszczęścia po czarną magię włącznie, ale chłop z pałą to chłop z pałą. Zwłaszcza, że Jarl wiedział jak nią tłuc.

-Dobrze. Dobrze… - sapnął Margo i widząc, że całe zamieszanie nie skończyło się jatką jakby odzyskał rezon. - Zbieramy się stąd, nie ma co kusić licha.

W sumie rada była dobra. I to bez względu na to, które licho miał na myśli właściciel tego cyrkowego bajzlu. Czy to z opowieści Erika, czy to które mogło się zbudzić kiedy chłopi uzgodnią co i jak i dojdą do siebie. Adelard i Ricardo już byli przy wozie i przewidująco zaprzęgali konie. Zresztą nie byli jedyni, bo orszak kupców też zbierał się do odjazdu. Raczej nie był on planowany, bo robiono to w solidnym pośpiechu ale nie było co się liczykrupom dziwić. Ostatnimi czasy chłopi zaczynali podnosić głowy i jeśli można było wierzyć plotkom potrafili jak chcieli zaleźć za skórę nawet regularnemu wojsku. Lokalne bunty, ruchawki i niepokoje zdarzały się często, jak świat stary i wielki, ale ostatnimi czasy w Wissenlandzie…

Margo w pośpiechu zebrał wspólnie z Erikiem i Jarlem rekwizyty, które przynieśli na spektakl i wnet ruszyli do pobliskiego wozu. Bury i Rost gromkim parskaniem wyrażały swój sprzeciw wobec dalszej podróży, ale z ich zdaniem nikt się nie liczył. Idąca na końcu Lidia po raz nie wiadomo który w życiu zastanawiała się nad ulotnością ludzkiego istnienia spoglądając na stygnące zwłoki chłopa pozostawione póki co przy ognisku. Jego brak, o ile to był brat, jak tylko doszedł jako tako do siebie, wycofał się rakiem do swoich. Powodowana jakimś instynktem, nagłą myślą, podeszła do ciała i położyła obok nieboszczyka polny kwiat po czym pomknęła do swoich nie myśląc o nagłym dreszczu i chłodnym powiewie, który musnął ją w tamtej chwili. Albo raczej… starając się nie myśleć…

Wyruszyli sprawnie, szybciej od kupców, którzy zdążyli się już wcześniej rozłożyć i choć mieli więcej rąk do pracy, to jednak mieli też więcej bagażu do spakowania. Ewidentnie zresztą widać było, po słanych ukradkiem spojrzeniach, że kupcy nie za bardzo mają się po drodze z cyrkowcami. Nie można było ich za to winić, ale wiadomo też było że w kupię raźniej. Noc w pełni zawisła nad porośniętą lasami okolicą a zza wzgórz, przez które wiódł szlak, wychodził jaśniejący zielonym blaskiem księżyc. Diabli iście nadali pełnię…

-Co to do kurwy nędzy było?! - warknął Margo kiedy już zdążyli odjechać nieco od polany przy której dali swój popis. Raczej nie oczekiwał odpowiedzi, choć pytając patrzył na Adelarda, niekwestionowanego mistrza łucznictwa w ich trupie. - Ile razy powtarzałem, że robimy tylko to, co bezpieczne. Że nie chcę żadnych wypadków. Że nie toleruję wręcz wypadków! Ja już, kurwa!, mam wypadków w moim życiu dosyć! Czego wy kurwa nie rozumiecie? Nie umiesz szyć by wokół ogniska zrobić płotek, strzelaj do drzewa. Ludzie! Tam zginął chłop! Żył jak zaczynaliśmy przedstawienie a teraz leży w ziemi! Był chłop, nie ma chłopa! Tak nie może być. Wyobraźcie sobie co by to było, jakby to nie byli zbiegli chłopi?

Spojrzeli na niego zaskoczeni, bo w sumie nic nie wskazywało na to, by gromada uciekała w popłochu czy chowała się po krzakach. Wręcz przeciwnie, więc słowa Margo były chyba nieco na wyrost. Ale on wiedział swoje i kontynuował.

-Tak, tak! Zbiegli chłopi, może zbuntowani jak ci w Wusterburgu a może zwykli uciekinierzy. Ale na pewno zbiegli, bo i co gromada takich kmiotków mogła robić nocą na szlaku? Na zrękowiny swego pana jadą, jako zaproszeni goście? Chyba z kosami na sztorc!

-Szefie, to był wypadek…
-wymamrotał Adelard, który wciąż zastanawiał się nad tym, jak mógł tak konkursowo spieprzyć występ.

-No to kurwa jestem spokojny! I szczęśliwy, że tego nie planowałeś! - Margo splunął i zaciął konie do szybszej jazdy. Wóz turkotał jadąc po otulonej gęstym lasem, drodze. Milczeli, bo i co było gadać?





***

Było już dobrze po północy, kiedy wóz nagle się zatrzymał wybudzając ich z płytkiego snu w jaki zapadli ukołysani powtarzającym się rytmem. Spał nawet Margo, bo konie musiały na koniec człapać. Ale ich głośne parskanie obudziło ich wszystkich. I dobrze, bo ich oczom ukazał się stojący w poprzek drogi, jeżący sierść na plecach i jaśniejący dziwną zieloną poświatą … pies? Z jego gardła wydobywało się ponure, niskie warczenie. Gdzieś za nim, dalej nieco, jaśniało więcej zielonkawych sylwetek. A głos samotnego samca wzbogacił chór podobnych mu odgłosów.


-Nosz kurwa, co jeszcze? - jęknął Margo i sięgnął pod kozioł, gdzie jak wiedzieli zawsze wozi staranie owinięty w skórę samopał. Ale trudno było stwierdzić, czy zdąży, bo bestia ruszyła w stronę wozu z głuchym charkotem…



***


Proszę o 5k100 pod postem
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem