~ Co się kurwa dzieje ?!~ darł się w myślach Ricardo.
Słyszał huk, wycie szarpanie i nie wiadomo co jeszcze.
Na szczęście szkolenie wzięło górę, albo instynkt przetrwania, że w pierwszej kolejności dbasz o własną skórę.
Nie tracił z oczu wilków, które się do niego zbliżały.
Odganiał się płomieniem, a jak któryś z czających się stworów odskakiwał wtedy robił wypad i dźgał, a potem wracał pod wóz, by plecy były bezpieczne.
I tak póki co to szło, ale zbliżało się przełamanie tego impasu to budziło niepokój szermierza.
-Kąsaj niczym waż, zwinny jak łasica, odważny jak miodożer.- dodawał sobie animuszu powiedzonkami swojego mistrza. W sumie nigdy ich za bardzo nie rozumiał, ale ferworze walki za bardzo się tym nie przejmował.